Budzisz się w małym pokoju. Wygląda na składzik rupieci jakiegoś działu IT. Wokół ścian stoja same regały pełne przeróżnych urządzeń. Na jednym z nich stoi portert Richarda Stallmana. Nie ma okien, a solidne drzwi wyposażone są w dziwny zamek połączony z wysuwaną pełną klawiaturą i małym ekranikiem na którym pulsuje kursor pod napisem "Hasło". Pod nosem złorzeczysz na wynalazki domorosłych informatyków.