29.07.2018 | 18:07

Agnieszka Wesołowska

Mistrzostwo manipulacji, czyli jak zmusić ofiarę, by porwała się sama

2 miliony dolarów – tyle już wyłudzono od rodzin studentów z Azji, którzy przyjechali uczyć się na australijskich uczelniach. Płać albo cię deportujemy, płać albo pójdziesz do więzienia, płać i przekonaj rodzinę, że zostałeś porwany. Nieprawdopodobne?

Australijska Policja Federalna prowadzi śledztwo w sprawie 25 zgłoszonych przypadków oszustwa zwanego „kidnapping scam”, ale już dziś komendant David McLean komentuje, że ofiar na pewno jest więcej. Przed zgłoszeniem się powstrzymuje je wstyd i… niewiedza.

David McLean ma spore doświadczenie i jego słowa należy brać poważnie. McLean dowodzi wydziałem cyberprzestępczości w AFP. Odpowiada za wykrywanie i przeciwdziałanie przestępstwom, które mogą zagrozić systemom komputerowym o znaczeniu krajowym i międzynarodowym. Wcześniej był oficerem łącznikowym AFP odpowiedzialnym za współpracę ze Stanami Zjednoczonymi i Kanadą. Według jego wiedzy cały proceder ukierunkowany jest właśnie na studentów z Azji, przede wszystkim Chińczyków i najprawdopodobniej ma miejsce nie tylko w Australii, ale i Kanadzie oraz USA.

Komendant McLean z dyplomem kursu Police Executive Leadership Program. Źródło: http://www.aipm.gov.au/congratulations-to-commander-mclean-on-his-completion-of-the-police-executive-leadership-program-pelp/

Gdy student wyjeżdża z Chin w świat

Dla chińskiego studenta możliwość uczenia się za granicą to doskonała okazja, nie tylko, by zdobyć cenną wiedzę, ale by zwiedzić świat, a być może nawet wyrwać się z Chin na stałe. Taki wyjazd to szansa, którą strach zaprzepaścić. Chiński student chce uczyć się pilnie i nie nadużywać szczęścia. Dlatego, gdy zdarzyło się, że do takiego ucznia zadzwonił urzędnik z ambasady, uświadamiając rozmówcy, że szykują się kłopoty, taki dzieciak gotów był wiele zrobić, byle tylko jego życie nie uległo zmianie.

Zaczynało się zawsze od niespodziewanego telefonu „oficjeli”. Dzwonił ktoś, kto przedstawiał się jako reprezentant władz Chińskiej Republiki Ludowej i ostrym tonem informował, że szykuje się procedura deportacyjna za złamanie prawa w Chinach. Doświadczenie uczy, że w totalitarnym państwie można stać się uczestnikiem przestępstwa kompletnie przez przypadek, zatem studenci, do których dzwoniono, nie podejrzewali z początku oszustwa. Ofiary rozmawiały szczerze, odpowiadając na pytania dotyczące danych osobowych, miejsca zamieszkania, pochodzenia, kontaktu z rodzinami etc.

Jedna z poszkodowanych osób stwierdziła, że kolejnych czterech interlokutorów zachowywało się przekonująco i wiarygodnie. Wydawali się być kompetentnymi urzędnikami, a i numer wyświetlający się nie budził podejrzeń – wyglądał jak numer lokalnej policji w Chinach. „Urzędnicy” znali podstawowe dane studentki i wyciągali od poszkodowanej kolejne osobiste informacje. Studentka była zdecydowana, by przekazać rodzinie, że potrzebuje pieniędzy, bo znalazła się w kłopotach. Jej matka też była już gotowa, by przelać „urzędowi” tyle, ile tylko zażąda. W tym konkretnym wypadku matkę ofiary zaalarmowała prawdziwa chińska policja, uprzedzając, że córka jest ofiarą oszustów. Ale w tym czasie już inni przerażeni chińscy studenci nakłonili swoje rodziny do wysłania „opłat” za święty spokój.

I najkoszmarniejsza praktyka: ofiary były przymuszane, by udawały przed rodzinami, że zostały porwane.

https://www.youtube.com/watch?v=6k-PnWnp8ng

Kiedy Chiny ścigają studenta

Kryminolog z państwowego Uniwersytetu Monash w Australii, dr Lennon Yao-chung Chang, jest zdania, że opisany proceder jest nową, innowacyjną aktywnością starych syndykatów z Chin i Tajwanu, tych samych, które od dawna specjalizują się w porwaniach. Przestępcy wyszukują swoje ofiary z dala od domów, wykorzystując ich oddalenie, niepewność i zagubienie w obcej kulturze. Sami znają chińskie realia doskonale i umieją manipulować ofiarami w taki sposób, by osiągnąć dokładnie to, czego potrzebują. Wtedy wystarczy wyciągnąć kilka ważnych informacji i dalej dzieje się to, co zwykła czynić każda zorganizowana struktura przestępcza: jest porwanie, są zdjęcia, jest szantaż, jest okup – jest zarobek. Tak właśnie działo się z częścią oszukanych studentów, którzy byli zmuszani do ukrywania się w pokojach hotelowych, inscenizowania porwania, wysyłania zdjęć rodzinom z prośbą, by te wypłaciły za swoje dzieci okup. Przestępcy zamiast inwestować w ekipy silnorękich, które miałyby dokonywać porwań, zabezpieczać miejsca pobytu, bić i zastraszać, inwestowali tylko w dobrych operatorów w odległej centrali telefonicznej.

Według Changa prawdziwe miejsce działania przestępców znajduje się daleko od miejsca pobytu ofiar i ich rodzin, np. w Kenii lub Indonezji. Zanim policja z Australii czy Chin zlokalizuje centrum operacyjne oszustów i porozumie się z miejscowymi władzami w sprawie śledztwa, sprawców już dawno nie będzie na miejscu.

Europa wschodnia a sprawa australijska

Australijska AFP sygnalizuje, że cyberataki ukierunkowane na systemy Australii oraz na jej mieszkańców, zarówno rodzimych, jak i przyjezdnych, pochodzą z Azji oraz – ten trend nasila się w ostatnich kilkunastu miesiącach – Europy Wschodniej i krajów dawnego zaprzyjaźnionego „bloku”, czyli Ukrainy, Polski i Węgier. W związku z rosnącą cyberprzestępczością rząd australijski ogłosił program bezpieczeństwa cybernetycznego za 230 mln USD.

Zarówno policja jak i przedstawiciele organizacji zajmujących się rozwojem i promocją edukacji nalegają, by jedną z głównych broni Australijczyków przeciwko przestępcom było propagowanie wiedzy wśród zwykłych obywateli nt. cyberbezpieczeństwa. McLean postrzega edukację społeczeństwa na temat potrzeby czujności i proaktywności jako wyzwanie stojące przed organami ścigania. Phil Honeywood z australijskiego International Education Association jest zdania, że goście przybywający do Australii nie mogą zostać sami ze swoim problemem. Social media to narzędzie, które może wpływać na propagowanie dobrych praktyk w chronieniu prywatności i cyberbezpieczeństwa studentów.

A w Polsce? Jak szerzy się wiedzę nt. bezpieczeństwa tutaj?

źródło: https://www.news.com.au/technology/online/security/australian-university-students-preyed-on-by-terrifying-kidnapping-scam/news-story/e9bf9618c21f020d399c02eda74ac147

Powrót

Komentarze

  • 2018.07.30 06:54 gg

    Może pora przestać hejtować ofiary scamów i zacząć je wspierać? Oczywiście w Polsce, bo tu bez przerwy ktoś pisze, że ofiara sama sobie winna.

    Odpowiedz
    • 2018.07.30 23:33 gosc

      Cos Ci napisze o kredytach.
      Ktos mi powiedzial ze frankowicze sa pokrzywdzeni, bo zostali oszukani.
      Byc moze tacy byli, ale kredyty uwazam za zło, a zwlaszcza jesli odsetki moga wzrosnac. Lichwa jest zakazana, ale sami sie na nia zgodzili + niektorzy zostali oszukani.
      Zeby nie wiedziec ze oplata bedzie zmienna trzeba bylo byc idiota lub nie czytac umowy i jej nie rozumiec.

      W przypaku powyzszego artykuly jest inaczej. Studenci nie szukali Chin, to oszusci ich znalezli i wmówili ze musza ich sluchac.
      Dlatego nalezy im sie odrobina wspolczucia.

      Odpowiedz
      • 2018.07.31 11:45 Agnieszka Wesołowska

        Wydaje mi się, że kolega powyżej nie pisał nic o kredytach… A sama się zgadzam – dość hejtowania ofiar przestępstw i postawy „sami sobie winni”.

        Odpowiedz
  • 2018.07.30 09:46 ff

    A jakby tak ofiara odpowiedziała, że kilka dni temu już ktoś dzwonił w tej sprawie i wszystko jest załatwione?

    Odpowiedz
    • 2018.07.31 11:45 Agnieszka Wesołowska

      Myślisz, że przestępcy nie prowadzili rejestru swoich ofiar? :)

      Odpowiedz

Zostaw odpowiedź do Agnieszka Wesołowska

Jeśli chcesz zwrócić uwagę na literówkę lub inny błąd techniczny, zapraszamy do formularza kontaktowego. Reagujemy równie szybko.

Mistrzostwo manipulacji, czyli jak zmusić ofiarę, by porwała się sama

Komentarze