Rejestrując firmę w CEIDG, trzeba być przygotowanym na to, że ledwo nasze dane znajdą się online, zostaniemy zalani ofertami, które w teorii mają ułatwić nam prowadzenie biznesu, a w praktyce mogą przysporzyć kłopotów. Nie inaczej było w przypadku zgłoszonym przez jednego z naszych Czytelników, który odbierając pewnego dnia telefon, usłyszał: „Witam, z tej strony Serwis Polskiego Prawa, rozmowa rejestrowana”. Dzwoniąca do niego pani, nie przedstawiając się z imienia i nazwiska, zaproponowała przetestowanie portalu branżowego, który pozycjonuje się jako źródło informacji prawno-finansowych dla różnych grup zawodowych.
Czytelnik upewnił się, że chodzi o darmowy dostęp próbny bez żadnych zobowiązań. Pani potwierdziła i doprecyzowała, że okres testowy trwa 14 dni. Nie wspomniała o konieczności rezygnacji z usługi przed ich upływem, jeśli się nie chce ponosić żadnych kosztów – a te zaczynają się od 1999 zł. Nie wyprzedzajmy jednak toku zdarzeń.
„Hasło ustawię panu jako 111111”
Jak wynika z nagrania, które mieliśmy okazję odsłuchać, w trakcie rozmowy pani zarejestrowała naszego Czytelnika we wspomnianym serwisie. Został on poproszony o potwierdzenie swoich danych firmowych, wziętych prawdopodobnie z rejestru CEIDG. Adres e-mail miał pełnić rolę loginu. „Hasło ustawię panu początkowe jako sześć jedynek, wszystko oczywiście wyślę panu jeszcze w mailu powitalnym i może pan sobie zmienić to hasło na swoje własne, jeśli ma pan takie życzenie” – nawijała przedstawicielka serwisu, po czym wyrecytowała formułkę, na którą Czytelnik miał się zgodzić: „Zatwierdzam sposób uruchomienia usługi, zapoznam się z regulaminem i cennikiem w dniu aktywacji, przyjmuję ofertę oraz wyrażam zgodę na przesłanie jej na maila”. Czytelnikowi nie spodobało się sformułowanie „przyjmuję ofertę”, ale pani go uspokoiła, że chodzi o tę darmową, dwutygodniową z możliwością odpłatnej kontynuacji. Dwukrotnie zresztą obiecała, że skontaktuje się z nim przed upływem okresu próbnego, by mógł zadecydować, czy nadal chce korzystać z portalu.
Czytelnik w nawale zajęć o propozycji zapomniał. Wiadomość z podziękowaniem za rejestrację faktycznie otrzymał, ale jej nadawcą okazał się enigmatyczny „BOK – EIPR” zamiast Serwisu Polskiego Prawa, jak można było oczekiwać (w trakcie rozmowy jego przedstawicielka ani razu nie posłużyła się skrótem EIPR, rozwijanym jako Eksperci Informacje Prawo Rozwój). W treści e-maila znalazły się dane firmowe Czytelnika oraz ustawione podczas rejestracji hasło „111111”, przesłane otwartym tekstem bez jakiejkolwiek sugestii, że należy je zmienić. Istnieją powody, by sądzić, że takie same hasło jest nadawane wszystkim rejestrowanym w ten sposób osobom. Może powinien się tym zainteresować UODO?
Rzuciliśmy okiem na regulamin, który obowiązywał w chwili rejestracji naszego Czytelnika – brakowało w nim nazwy i danych firmy zarządzającej portalem. Dowiedzieliśmy się tylko, że „Administratorem danych osobowych Użytkowników, przetwarzanych w ramach świadczenia Usług jest Administrator strony www.eipr.pl” (pisownia zgodna z oryginałem). Gwoli ścisłości, pod koniec maja regulamin pod tym kątem poprawiono.
Pierwsza wiadomość od EIPR nie zawierała informacji o automatycznym przedłużeniu dostępu do serwisu, jeśli się nie odstąpi od umowy w ciągu 14 dni. Dopiero w drugim, niemal identycznym e-mailu, nadesłanym tydzień później, dodano łatwe do przeoczenia zdanie, że „brak odstąpienia w ww. terminie jest równoznaczny z wyrażeniem zgody na płatny okres abonamentowy zgodny z cennikiem dostępnym na stronie portalu”. Jak sprawdziliśmy, według obowiązującego wówczas cennika abonament roczny wynosił 1999 zł, a za terminowe regulowanie należności można było uzyskać rabat w wysokości od 5 do 25 proc. Innych opcji w przypadku pierwszej faktury i całościowego dostępu do serwisu brak. A co słyszymy na nagraniu? „Ceny od razu panu przybliżę, że one są w granicy później tak 84 zł do maksymalnie 166 miesięcznie w skali roku, zależy po prostu od pakietu” – powiedziała (właśnie tak, słowo w słowo) telemarketerka. Coś tu się nie zgadza, prawda?
Faktura i dziwna propozycja ugody
Otrzymane wiadomości Czytelnik uznał za spam, do portalu EIPR nie zalogował się ani razu, nie korzystał z zamieszczonych w nim treści – mimo to po 20 dniach otrzymał mailowo fakturę na kwotę 1999 zł brutto wystawioną przez Serwis Informacyjny Polskiego Prawa Sp. z o.o. z siedzibą w Krakowie przy al. 29 Listopada 130 (KRS: 0000644588, NIP: 6783163335). Gdy nie zapłacił w ciągu tygodnia, zaczął otrzymywać ponaglenia z groźbą doliczenia dodatkowych kosztów, w tym kwoty 40 euro „za przeprowadzone czynności windykacyjne”.
Poniżej możecie zobaczyć parę przykładowych wezwań do zapłaty wysłanych Czytelnikowi za pomocą SMS-ów. Nieuregulowanie należności miało skutkować „przekazaniem sprawy do dalszego postępowania administracyjnego lub na Giełdę Wierzytelności do rejestru BIK i BIG Erif Kruk”. W innej wiadomości straszono go „wniesieniem i doręczeniem pozwu o zapłatę”.
Nie obyło się też bez kolejnych maili i rozmów telefonicznych. Czytelnik raz bardziej, raz mniej cierpliwie tłumaczył, że zgodził się wyłącznie na bezpłatny okres próbny i nie został poinformowany o konieczności rezygnacji z usługi w ciągu 14 dni – nie miał zresztą czasu, by się z nią zapoznać, do portalu nigdy się nie zalogował i nie zamierza tego robić w przyszłości. Zarządzająca serwisem spółka zaproponowała mu w końcu następującą ugodę:
- Umorzenie kosztów o ponad 50% wynikających z: wartości usługi 1.999 zł, czyli obniżenie samej f-ry o 899 zł brutto; i dalej:
- Wystawienie korekty do tej f-ry po wpłacie 1.100 zł brutto;
- Dodatkowo usługa zostanie całkowicie zamknięta i umowa rozwiązana oraz odstępujemy również od płatnego 3-miesiecznego okresu wypowiedzenia (499,75 zł);
- Ponadto odstąpienie od naliczania odsetek i kosztów windykacyjnych również z odsetkami w euro (300 zł);
- Nastąpi automatyczne całkowite zakończenie usługi po uregulowaniu należności. Z chwilą zaksięgowania wpłaty, wszelkie zobowiązania ustaną, a abonament automatycznie wygaśnie. Łączny upust 1.700 zł (kwota umorzenia);
Warunkiem zawarcia ugody miało być dokonanie płatności już następnego dnia.
„Inaczej to porozumienie Panu przepada i sprawa trafi na wezwania przedsądowe z pełnymi kosztami windykacyjnymi i odsetkowymi od 2.800 zł wzwyż” – dowiedział się Czytelnik z SMS-ów. „A kwota zadłużenia będzie zgłoszona do banku z blokadą konta firmowego do czasu uregulowania pełnej należności” – zapowiedział przedstawiciel SIPP.
Czytelnik poprosił o nagranie przeprowadzonej z nim rozmowy telefonicznej. W odpowiedzi faktycznie otrzymał plik MP3 z rozmową, w której uczestniczył ponad miesiąc wcześniej. „Wszelkie zgody uzyskano, usługa została aktywowana i uruchomiona prawidłowo, a umowa została zawarta zgodnie z prawem. F-ra jest wymagalna i należy ją uregulować oraz rozliczyć z urzędem skarbowym” – przekonywał nadawca wiadomości. Czytelnik po przesłuchaniu nagrania doszedł do innych wniosków i postanowił nie płacić.
Firma zareagowała nową falą niezbyt uprzejmych SMS-ów i wezwań do zapłaty z groźbą wpisania do wszelkich możliwych rejestrów dłużników.
Kilka bliźniaczych projektów
Historia naszego Czytelnika w tym miejscu się kończy – mimo upływu kilku miesięcy sprawa utknęła w miejscu. Osób, które wpadły w podobną pułapkę, jest jednak więcej. Już w 2019 r. ostrzegał przed nią serwis „Subiektywnie o Finansach” prowadzony przez Macieja Samcika. Opisany przypadek dotyczył przedsiębiorcy, któremu zaoferowano darmowy dostęp próbny do portalu abc.prawo.link z dodatkową opcją opublikowania tam swojej reklamy. Skończyło się fakturą VAT na kwotę 1600 zł, w drodze negocjacji obniżoną później o połowę. A po roku firma znów zgłosiła się po pieniądze, okazało się bowiem, że wypowiedzenie było płatne oddzielnie. Dzisiaj wskazana subdomena przekierowuje użytkowników na stronę z informacją o wyłączeniu możliwości rejestracji, a pod adresem prawo.link znajdziemy serwis bliźniaczo podobny do eipr.pl – w zakładce „Kontakt” zobaczymy zresztą namiary na Serwis Informacyjny Polskiego Prawa Sp. z o.o.
Niemal identyczną sprawą w 2020 r. zajmowali się reporterzy programu „Interwencja” w Polsat News. Nagrali oni wypowiedzi kilku pokrzywdzonych, nie podali jednak, o jaki serwis chodzi ani kto nim administruje. Nie szkodzi, bo można to ustalić, opierając się na zacytowanym w programie oświadczeniu prezesa zarządu firmy, Dariusza Rząsy. Jak wynika z informacji dostępnych w Krajowym Rejestrze Sądowym, człowiek ten pełni wspomnianą funkcję w dwóch spółkach z o.o. – od lipca 2014 r. w Word-Necie (która działała wcześniej pod nazwą Polska Telewizja Sportowa, KRS: 0000517429, NIP: 6783151378) i od października 2016 r. w znanym już nam Serwisie Informacyjnym Polskiego Prawa.
Według redaktorów money.pl, którzy w ubiegłym roku poświęcili działalności SIPP dwa artykuły, Dariusz Rząsa „w poprzednim ustroju pracował m.in. w Komendzie Wojewódzkiej Milicji Obywatelskiej w Krakowie”, co potwierdzają bazy IPN. Sprawdziliśmy, że obecnie powiązany jest z trzema firmami – posiada całość akcji dwóch wyżej wymienionych i należy do grona wspólników Business Management J. Mosiądz, D. Rząsa sp.j. z siedzibą w Krakowie przy al. 29 Listopada 130 (KRS: 0000254412, NIP: 6782548091). Tak, pod tym samym adresem mieści się SIPP. Przez kilka lat można tam było znaleźć także Polską Telewizję Sportową, transmitującą mecze drugiej i trzeciej ligi piłkarskiej. Jednak po zmianie nazwy na Word-Net w lipcu 2023 r. przeniosła się ona na ul. Kalwaryjską 69/9.
Firma Business Management powstała w marcu 2006 r. z przekształcenia spółki cywilnej w jawną i funkcjonowała najpierw jako GCP Instytut Doskonalenia Wiedzy Prawno-Ekonomicznej. Zarządzali nią Juliusz Mosiądz i Tomasz Oliwa, dopiero po sześciu latach dołączył do nich Dariusz Rząsa. Nazwę zmieniono w czerwcu 2017 r. Jeszcze zanim do tego doszło, w listopadzie 2016 r. spółka zarejestrowała domenę prawo.link, co widać w ogólnodostępnych bazach WHOIS. Oprócz wspomnianej wcześniej subdomeny abc.prawo.link w użyciu była także polskieprawo.prawo.link – posługiwała się nią spółka cywilna Centrum Innowacji Dla Biznesu i Nauki Polskieprawo.eu DTJ, utworzona przez Oliwę i Rząsę w czerwcu 2015 r. i usunięta z rejestru REGON trzy miesiące temu. Warto nadmienić, że Oliwa w lipcu zeszłego roku pożegnał się też z Business Managementem.
Choć mogłoby się wydawać, że domena eipr.pl powinna należeć do SIPP, to według baz WHOIS ona również – w lutym 2021 r. – została zarejestrowana przez Business Management. Tak samo zresztą jak egpp.pl, pod którą to już we wrześniu 2019 r. ruszył portal doradczy EGPP, co stanowi skrót od Ekonomia Gospodarka Przepisy Praca. Jak można się domyślić, model działania obu projektów był (i nadal jest) podobny. Cennik również. W styczniu 2023 r. serwis money.pl poinformował, że Prokuratura Okręgowa w Krakowie wszczęła postępowanie w sprawie „usiłowania doprowadzenia oraz doprowadzenia szeregu osób do niekorzystnego rozporządzenia mieniem poprzez wprowadzenie w błąd co do zawarcia umowy o świadczenie odpłatnej usługi w postaci dostępu do portalu EGPP”. Śledczy połączyli kilkadziesiąt spraw, którymi zajmowały się przedtem prokuratury rejonowe z innych części kraju. Status pokrzywdzonych nadano 177 osobom. Nikt jednak nie usłyszał zarzutów – pół roku później podjęto decyzję o umorzeniu postępowania z powodu braku znamion czynu zabronionego. Przedsiębiorców, którzy poczuli się oszukani, taki obrót spraw oczywiście nie zadowolił.
Potyczki sądowe i opinie prawników
Na Facebooku od października 2019 r. funkcjonuje fanpage „Poszkodowani przez SIPP/Business Management/Centrum Innowacji Dla Biznesu” (14 tys. polubień, 15 tys. obserwujących). Administratorzy strony ostatnio za często się nie wypowiadają, ale liczba komentarzy pod każdym postem sięga kilkuset i nadal rośnie. Większość komentujących dzieli się swoimi doświadczeniami. Na uwagę zasługuje m.in. wpis sprzed dwóch miesięcy, w którym pozwana przez SIPP opowiada o oddaleniu przez sąd zarówno powództwa o zapłatę, jak i późniejszej apelacji. Wiadomości towarzyszą skany obu wyroków (sygn. akt V GC 324/22 oraz VII Ga 121/23). Sytuacja rozwijała się następująco:
1:0 – pozew o zapłatę został przez nich złożony do Sądu w Krakowie; wg nich tak było zapisane w Regulaminem, ale zaraz zaraz – najpierw mi udowodnijcie, że doszło do skutecznego zawarcia umowy i że zapisy tego pseudo regulaminu mnie obowiązuje. Złożyłam wniosek o przeniesienie sprawy do sądu właściwego, czyli sądu rejonowego, pod który miejscowo podlegam ja (pozwana) – EFEKT: przeniesienie sprawy do Sądu Rejonowego w Ostrołęce
2:0 – po rozpoznaniu sprawy, zapoznaniu się z całą dokumentacją Sąd Rejonowy w Ostrołęce na posiedzeniu niejawnym ODDALIŁ powództwo o zapłatę, uzasadniając decyzję tym, że między stronami (SIPP i mną) NIE DOSZŁO do skutecznego zawarcia umowy (tak w skrócie) – EFEKT: oddalenie powództwa o zapłatę
3:0 – kolejny krok, którego de facto się spodziewałam ze strony SIPP, to oczywiście złożenie Apelacji i tym samym podważenie wyroku Sądu Rejonowego w Ostrołęce. Tak więc zabawa trwała nadal. Podczas rozprawy, która się odbyła online, przedstawiciel SIPP (zastępca pierwotnego adwokata) próbował udowodnić, że Sąd Rejonowy nie dochował niejako procedur, że nie przesłuchał stron itp – tak naprawdę mnóstwo prawniczego bełkotu ale przecież jesteśmy tu, dziś, teraz i możemy przedstawić swoje stanowisko,skoro Panu aplikantowi tak zależy. No i ja swoje przedstawiłam tak naprawdę podważając wszystko co wcześniej w swojej wypowiedzi wywiódł przedstawiciel SIPP – EFEKT: oddalenie apelacji
Jest to jedyny znany nam przypadek rozwiązania sporu z SIPP na drodze sądowej. Na blogach kilku kancelarii prawnych znaleźliśmy jednak bardziej i mniej obszerne odniesienia do praktyk wspomnianej firmy. Szczególnie interesująca wydaje się opinia zamieszczona na stronie Doradztwo Prawne Zajdel & Szafraniec. Jej autorka rozkłada problem na czynniki pierwsze, tłumacząc, jaką można przyjąć linię obrony, gdy się otrzyma fakturę za niezamówioną usługę.
W przypadku naszego Czytelnika kluczowy może być brak przedstawienia oferty w sposób jasny i zrozumiały, czego dowodzi przekazane mu nagranie. Telemarketerka nie poinformowała go, że okres próbny przejdzie automatycznie w umowę abonamentową. Czytelnik nie wiedział, na jak długo jest ona zawierana, w trakcie rozmowy nie wybrzmiała też kwestia ceny. Przed rejestracją w portalu nie udostępniono mu ani regulaminu, ani cennika – trudno w takiej sytuacji mówić o świadomym zawarciu umowy. Jak dowiadujemy się z artykułu: „zobowiązanie klienta, że kiedyś tam, być może się zapozna z regulaminem, a póki co wyraża zgodę «w ciemno», nie stanowi uczynienia zadość wymogom ustawowym”. Co istotne, formularz rejestracyjny za Czytelnika wypełniła przedstawicielka serwisu i to ona – bez upoważnienia – zaznaczyła zgody niezbędne do uruchomienia usługi. Podobnych niuansów jest więcej, warto przeczytać całość.
Zachęcamy również osoby, które miały styczność z wymienionymi powyżej spółkami, do dzielenia się swymi doświadczeniami i przemyśleniami w komentarzach.
Komentarze
Dobrze, że nagłaśniacie takie wały. Ten 30 letni „gnojek” z artykułu: https://zaufanatrzeciastrona.pl/post/od-ponad-7-lat-ktos-bezkarnie-zarabia-na-osobach-poszukujacych-pracy-i-nic-z-tym-nie-da-sie-zrobic/ nadal jest lansowany przez https://www.gowork.pl/praca/qualitysite;pr
Rewelacyjny tekst. Czekam na więcej takich kazusów!
Niestety ale zostałem trafiony dokładnie tak jak to opisano. Najgorsze jest to że jak zgłosilem się do prawnika to polecił mi zaplacić .
To radze zmienic prawnika.
Typowe metody. Popatrzcie na SCAMy w rodzaju Sweet.tv – gdy konczy sie „okres probny” wysylaja rachunek/fakture do zaplacenia (nie pro-forma!) przed podpisaniem jakiejkowiek umowy. Na pytanie jak to mozliwe, ze wysylaja dokument potwierdzajacy platnosc przed jej wykonaniem belkacza, ze to jest to korespondencja o „charakterze marketingowym” i mozna ja zignorwac (mam screen potwierdzajacy ten cyrk). To sa waly na typowych Kowalskich, ktorzy na widok slow rachunek, sad itp popuszczaja od razu ze strachu.
Też zostałam w to wciągnięta zgłosiłam sprawę na policję.poinformowano mnie że mam tego nie płacić.dziwnym jest fakt że nic nie wysyłają listem poleconym tylko SMS i dzwonią.Teraz jak słyszę głos to blokuję odrazu nawet nie rozmawiam.czekam co będzie dalej najwyżej pójdę do sądu
Obecnie blokuje sie wszystko, co nie jest w naszej prywatnej ksiazce adresowej.
Scam starszy od wegla…. We wczesnych latach 2000 byly modne 'probki produktow do czyszczenia komputera’ lub 'comiesieczne zmiany w prawie ksiegowym’ ale idea ta sama. Naprawde macie az tak malo czasu prowadzac te swoje byznesy, ze te ostatnie cztery szare komorki ida w las? Moze prezesokonus ma racje i niektory nie powinni?
Niesamowite….
Czytelnik popełnił dwa zasadnicze błędy. Pierwsze to podanie numeru telefonu i e-maila w bazie CEIDG – to jest całkowicie opcjonalne, a z tych danych korzystają wyłącznie oszuści i spammerzy. A drugim błędem jest rozmowa z telemarketerami i zgadzanie się na cokolwiek przez telefon. Zwyzywać i się rozłączyć.
Duch „Pobieraczka” wiecznie żywy :D
Chętnie pomogę tym poszkodowanym pokrzywdzonym w uporaniu się z tym procederem oszustwa online lege artis
Jestem zainteresowana, proszę o dane kontaktowe
Przecież to zorganizowana grupa przestępcza, która z urzędu powinna być na celowniku prokuratury! Tymczasem oni jeszcze na bezczela pozywają niewinnych ludzi. :O
Gdzie jest ta super-über-prokurator Gryszczyńska, co to łapie wszystkich nowoczesnych zbójów? Spoczęła na laurach i przez najbliższe 10 lat będzie udzielać wywiadów po konferencjach jak to złapała Armaged0na?
My kiedyś wyjdziemy od tych tele-scamów, garnków i innego badziewia, czy już zawsze będą nas okradać „biznesmeni” w białych rękawiczkach?
Czy „pałom” zależy na likwidacji przestępczości, czy tylko na kontrolowaniu jej żeby jednocześnie za bardzo się nie rozrosła, ale i nie zniknęła – bo i robota zniknie?
Wstyd i porażka!
Dzięki za ten tekst.
Tu też o tym piszą
https://doradztwoprawne.org/2023/03/praktyki-sipp-epir-pl-czyli-o-tym-jak-przez-nieuwage-mozna-poniesc-niechciane-oplaty/
Po dacie widać, że nie jest to zupełnie świeża sprawa. Mi ta firma jest znana od 2019 roku, a w internecie dało się znaleźć na starych forach wpisy sprzed wielu lat opisujące podobny modus operandi. Można było zgadywać, że to ta sama firma działająca wtedy pod innymi nazwami (jak i teraz posługująca się wieloma – czyżby dla „dla zmylenia przeciwnika”?), więc ktoś zrobił sobie życiowy interes na krzywdzeniu ludzi próbujących rozkręcać skromny biznes… Po popularności fanpage’a na Facebooku można się zastanawiać, ile szkód osobistych wyrządzono przez dekady, a państwo powinno się zainteresować, jakie straty dla gospodarki i PKB czyni taka działalność.
Dlatego na wszelkie super oferty telefoniczne odpowiadam, że mają wypierd*** albo sapię jak zbok do słuchawki.
Potem blokuję numer i spokój.
Też mnie to kiedyś spotkało. Na początku po zalożeniu firmy 12 lat temu zglosił sie do mnie człowiek z ofertą darmowych porad prawnych przez miesiac – gdybym potrzebował. Nie potrzebowalem ale po pół roku dostalem jakieś rachunki na 3500 zł. Kontaktowałem sie z tym cwaniaczkiem ale tylko mówił płacić albo do sądu. Pamietam, że cwaniaczkiem okazał sie jakiś lewak, bo ciągle najeżdżał na pis i się chwalił, że ma dużo rodziny po sądach więc z nim nie wygram. Skończyło sie tym, że go olałem i póki co cisza.