05.03.2017 | 17:47

Adam Haertle

Jak analiza metadanych pozwoliła złapać i oskarżyć grafficiarza

Nowojorska policja ogłosiła ogromny sukces wydziału transportu. Jego funkcjonariusze po długim śledztwie zatrzymali sprawcę 23 przypadków pomalowania wagonów metra. Grafficiarz wpadł dzięki analizie różnych źródeł metadanych.

Dwudziestosześcioletni Jordan Reese McConeghy nie był postacią nieznaną organom ścigania. Co najmniej od roku 2014 był wielokrotnie zatrzymywany w sprawach związanych z dewastacją wagonów metra nie tylko w Nowym Jorku, ale także w Teksasie, Kalifornii czy Wirginii. We wcześniejszych sprawach orzekano w jego sprawie tylko grzywny lub wyroki w zawieszeniu – tym razem raczej mu się nie upiecze, bo zamiast przyłapać go na jednym graffiti, policja chce udowodnić mu kilkadziesiąt incydentów. To i tak mało patrząc na jego tag na Instagramie

A wszystko przez metadane

Jordan Reese McConeghy tagował miasto pod pseudonimem CLYDE (lub CLYDE 86, wcześniej także jako SMYL) w ramach grupy EHC (Every Hood Crushed). Dewastował nie tylko wagony i puste ściany opuszczonych budynków, ale także potrafił niszczyć cudze prace i chwalić się swoimi osiągnięciami w internecie.

Najwyraźniej ignorował fakt, że w nowojorskiej policji funkcjonuje dedykowany oddział zajmujący się walką z graficiarzami. Już w 2006 roku zatrudniał 70 funkcjonariuszy, którzy do swej pracy zaprzęgli nowoczesne technologie. Zamiast, jak kiedyś, w lornetki, policjanci uzbrojeni są w cyfrowe aparaty fotograficzne i inwentaryzują nowe graffiti w całym mieście. Dane trafiają do wielkiej bazy Graffiti Stat, którą można przeszukiwać po wzorach i pseudonimach artystów. Policja płaci także do 500 dolarów za informacje mogące pomóc załapać graficiarzy. W przypadku Clyde’a najwyraźniej to nie wystarczyło i policjanci sięgnęli po bardziej inwazyjne metody.

Jak donosi policyjny serwis, grafficiarza namierzano w oparciu o dane takie jak zrzuty ze stacji bazowych operatorów sieci komórkowych, zapisy systemu karty miejskiej oraz nagrania z kamer metra. Dopiero korelacja tych informacji pozwoliła przypisać grafficiarzowi 26 różnych naruszeń, co okazało się wystarczające do wydania nakazu przeszukania jego mieszkania. W nim policjanci znaleźli jedyne 271 puszek sprayu, paczkę naklejek z jego pseudonimem a także ochlapane farbą aparaty cyfrowe oraz komputery i dyski, na których zapewne znajdzie się pełna dokumentacja jego dokonań.

Policjanci ze swoim łupem

Co ciekawe, CLYDE był znany ze świadczenia usług innym graficiarzom – osoby z całego świata mogły go prosić o wrzucenie ich tagu w Nowym Jorku. CLYDE malował cudzy pseudonim po czym ozdabiał go swoją autorską naklejką, by było wiadomo, czyje to dzieło. Najwyraźniej jednak ignorował fakt, że popełnia czyny ścigane prawem. Zabieranie na akcję swojego telefonu komórkowego czy dojeżdżanie na miejsce przy użyciu tej samej karty miejskiej można jeszcze wybaczyć, ale dokumentowanie swojej kariery na Instagramie aż się prosiło o interwencję organów ścigania. Na pożegnanie jeszcze kilka jego produkcji.

Powrót

Komentarze

  • 2017.03.05 18:26 Kuku

    jak zwykle dobrze sie czyta

    Odpowiedz
  • 2017.03.05 18:52 ff

    Co jak co, ale mnie się grafiti podoba. Nie bohomazy, ale niektóre jego malunki są ok.

    Odpowiedz
    • 2017.03.05 19:32 K

      Elewacje swojego domu byś udostępnił pod graffiti?

      Odpowiedz
    • 2017.03.05 20:57 gościu

      Akurat jego „malunki” są bardzo słabe. Jak większości graficiarzy. Chociaż owszem są i tacy, którym dom dałbym pomalować.
      Tylko, że w tym wszystkim nie chodzi o to jak co komu wychodzi i czy się będzie rozwijał, tylko gdzie oni to robią…

      Odpowiedz
  • 2017.03.05 19:25 Morris

    Tak już poza konkursem – dlaczego służby wszelakie nie chcą się dogadać z graficiarzami? Przecież pomalowany na zamówienie i pod kontrolą dom/wagon/stacja wygląda dużo lepiej niż szaro-bure standardy…

    Odpowiedz
    • 2017.03.05 20:27 czaderski

      Grafficiarze nie lubią policji. To jest subkultura Z natury antysystemowa i lubująca się w dragach. A te najlepiej smakują właśnie przez fakt, że są nielegalne. Podobnie jest z graffiti :)

      Pewnie go namierzyli przez Insta. A teraz wielce pitolą, że korelacja metadanych itp., bo nie chcą zdradzić sekretów i backdoorów.

      Odpowiedz
      • 2017.03.06 18:01 x

        „A te najlepiej smakują właśnie przez fakt, że są nielegalne. Podobnie jest z graffiti”

        Jak widać masz o dragach takie pojęcie jak Kaczyński o marychułaninie. Idź zakazać wszystkiego żeby nic nie było tylko swetra nie zapomnij.

        Odpowiedz
        • 2017.03.06 18:32 czaderski

          Pisze z naszego podwórka, polskiego. A u nas nadal dragi są nielegalne i nie trzeba niczego zakazywać. Jesteś jeszcze lepszym „ekspertem” od Kaczora :)

          Odpowiedz
      • 2017.03.07 15:34 Adrian

        Maskara człowieku co ty wypisujesz, nie znasz środowiska nie wypowiadaj się, ewentualnie powiedz że swoje informacje bierzesz z Fakt24.pl albo SE.pl:). Byłeś chociaż raz na jakimś Jam-ie? Wątpię:)

        Odpowiedz
        • 2017.03.07 23:02 czaderski

          Co ty mi piszesz o jamie, jak komenty w ogóle tego nie dotyczą xD

          Odpowiedz
    • 2017.03.05 20:53 gościu

      Bo dom/wagon/stacja są prywatne i służbom nic do tego żeby się dogadywać.

      Odpowiedz
    • 2017.03.05 20:59 lejzab

      próbowali. nie pamiętam kto, ale udostępnił swoje wagony. była tylko jedna prośba, nie zamalowujcie naszych oznaczeń technicznych. prośba byłą nagminnie ignorowana, pozostało więc jedynie zakazać całkowicie i ścigać sprawców

      Odpowiedz

Zostaw odpowiedź do K

Jeśli chcesz zwrócić uwagę na literówkę lub inny błąd techniczny, zapraszamy do formularza kontaktowego. Reagujemy równie szybko.

Jak analiza metadanych pozwoliła złapać i oskarżyć grafficiarza

Komentarze