09.01.2019 | 22:37

Adam Haertle

Jak jeden informatyk załatwił największego barona narkotykowego

Latami wymykał się organom ścigania. Uciekał nawet ze ściśle strzeżonych więzień. Wydawał miliony na ochronę, lecz ścigały go amerykańskie służby, które znalazły sposób, by podsłuchać całą jego komunikację. Przeczytajcie, jak namierzono El Chapo.

Joaquín El Chapo Guzmán to legenda przestępczego świata. Mało który złoczyńca ma na koncie tyle spektakularnych ucieczek i tak długo wymykał się z rąk organów ścigania. Nie raz opisywaliśmy jego poczynania:

Ostatnim razem wpadł jednak na dobre. Został poddany ekstradycji do USA i niedawno zaczął się jego proces. Amerykanie zebrali niesamowicie dużo dowodów przestępczej działalności Guzmána. Jak tego dokonali? Historia jest dość ciekawa i dotyczy głównego, zaufanego informatyka El Chapo.

Zapominalski technik

Bycie szefem narkotykowego gangu na pewno nie jest proste. Bycie szefem narkotykowego gangu, pilnie poszukiwanego przez najpotężniejszy wywiad świata, na pewno jest jeszcze trudniejsze. Szef gangu musi komunikować się ze swoimi klientami, dostawcami i współpracownikami. Nie wszystko można załatwić osobiście. Wiedząc, że Amerykanie chcą go podsłuchać, El Chapo wynajął fachowca, który miał zająć się konfiguracją bezpiecznego systemu komunikacji dla swojego nowego szefa.

El Chapo i jego pozłacany kałasznikow

Tu pojawia się Cristián Rodriguez. Rekomendowany przez Jorge Cifuentesa, szefa innego zaprzyjaźnionego kartelu, przyjeżdża do Sinaloa, by zaprojektować i uruchomić system komunikacji dla El Chapo. Cristián ma całkiem przyzwoite pojęcie o tworzeniu bezpiecznych sieci komunikacji. Wie, że El Chapo nie może korzystać z sieci komórkowej, więc konfiguruje dla niego punkty dostępowe sieci Wi-Fi. Wie też, że komunikacja musi być zaszyfrowana – stawia więc prywatny serwer BlackBerry, do które podłącza urządzenia El Chapo i jego zaufanych współpracowników. Nikt inny nie ma dostępu do tego systemu. Serwer stawia w Kanadzie, poza terytorium USA, gdzie ochrona prywatności użytkowników jest na całkiem niezłym poziomie.  Niestety system czasem nie działał.

W materiałach śledztwa pojawia się nagranie, w którym technik rozmawia ze swoim byłym szefem. Ten drugi skarży się, że szyfrowany system komunikacji nie działa i zmuszony jest korzystać ze zwykłego telefonu. Rozmowa wskazuje, że technik zapomniał odnowić licencję na oprogramowanie, co było powodem awarii. Możemy się także dowiedzieć, że jego rozmówca skarży się na długie hasło do komputera, zawierające także znaki specjalne. Widać zatem, że technik, choć zapominalski, stara się dbać o bezpieczeństwo swoich zleceniodawców.

Podsłuchy, wszędzie podsłuchy

Chcecie posłuchać rozmowy, w której El Chapo negocjuje z FARC zakup sześciu ton kokainy? Proszę bardzo.

Skąd wzięły się te nagrania (a jest ich o wiele, wiele więcej)? Skąd Amerykanie mają wszystkie SMS-y wymieniane przez El Chapo z jego żoną i dwiema kochankami?

Początkowo Amerykanie mieli nadzieję, że złamią szyfrowanie komunikacji El Chapo, jednak po pewnym czasie zorientowali się, że będzie to technicznie niemożliwe. Zidentyfikowali zatem technika odpowiedzialnego za konfigurację sieci. Prawdopodobnie wsypał go ten sam Jorge Cifuentes, który rekomendował go wcześniej El Chapo. W lutym 2010 agent FBI, działający pod przykryciem, spotkał się z Cristiánem Rodriguezem w Nowym Jorku, udając gangstera szukającego eksperta od bezpiecznej komunikacji. Po roku rozmów agent namówił Cristiána do współpracy. Ten na zlecenie FBI przeniósł serwer BlackBerry z Kanady do Holandii.

Dlaczego właśnie tam? Otóż okazuje się, że zarówno kanadyjskie, jak i amerykańskie przepisy dotyczące podsłuchów są dość restrykcyjne. Z kolei w Holandii nikt nie robi Amerykanom problemów – Holendrzy od dawna mają dość dobrze rozwinięte systemy podsłuchowe na potrzeby wewnętrzne i bez problemu udostępnili nagrania ruchu wskazanego serwera z serwerowni firmy Leaseweb. Amerykanie dostawali surowy ruch, lecz dzięki kluczom szyfrującym przekazanym przez współpracującego z nimi technika mogli słuchać wszystkich rozmów kartelu już następnego dnia po ich nagraniu.

Dzięki temu od roku 2011 FBI miała dostęp do najważniejszych rozmów biznesowych sieci komunikacyjnej El Chapo. Między kwietniem 2011 a styczniem 2012 nagrała ich co najmniej 800. El Chapo występuje w około 200 – i wszystkie bardzo poważnie go obciążają. Zlecenia morderstw, rozmowy z przekupionymi policjantami i urzędnikami, negocjacje z dostawcami i odbiorcami towaru, rozwiązywanie konfliktów z konkurencją – w nagraniach jest wszystko.

Struktura organizacyjna kartelu

Historia z SMS-ami jest jeszcze lepsza

Oprócz nagrań rozmów telefonicznych El Chapo sąd dysponuje także SMS-ami, które wymieniał ze swoją żoną Emmą Coronel oraz dwiema kochankami. Jak podsłuchano SMS-y? Otóż niezwykle podejrzliwy El Chapo poprosił tego samego technika, by ten zainstalował na telefonach jego partnerek oprogramowanie szpiegowskie FlexiSPY. Ten sam technik poinformował o tym FBI, które następnie poprosiło firmę produkującą FlexiSPY o dostęp do wszystkich przekazywanych danych. Obejmowały one pełne dane rozmów, czatów czy lokalizacji telefonów.

Konwersacje z żoną są podobno dość nietypowe. W tej samej rozmowie zachwycają się tym, jak urocze są ich córki – bliźniaczki, jak bardzo dobre są enchillady szykowane przez Emmę oraz ilu pracowników zginęło w starciu z policją. Możemy także przeczytać relację El Chapo, gdy w 2012 w ostatniej chwili umknął policji w bieliźnie i prosi swoją żonę, by ta przysłała mu nowe ubrania, buty, szampon, płyn po goleniu oraz oczywiście czernidło do wąsa. Żona El Chapo była w pełni wtajemniczona w biznes prowadzony przez męża i sama zajmowała się jego sporym segmentem. Jej ojciec był jednym z głównych towarzyszy broni El Chapo i często komunikował się z nim za pomocą telefonu swojej córki.

El Chapo miał jednak więcej partnerek. Zidentyfikowano co najmniej dwie kochanki, które miały identyczne telefony ze szpiegowskim oprogramowaniem. Jedna z nich, Agustina Cabanillas Acosta, pisała swojej przyjaciółce, że podejrzewa, że BlackBerry, podarowane jej przez El Chapo, zapewne śledzi jej lokalizację, lecz twierdziła, że jest mądrzejsza od niego i sobie z tym poradzi. Przy okazji odpowiadała za transport narkotyków w Belize i Ekwadorze. Taki rodzinny biznes.

Co prawda, adwokaci El Chapo próbowali zakwestionować legalność podsłuchów, zarówno tych z serwera BlackBerry, jak i z serwerów FlexiSPY, lecz napotkali pewien problem – aby podnieść zarzuty z tytułu czwartej poprawki, El Chapo musiałby przyznać się, że to jego głos słychać na nagraniach. Nie chciał tego zrobić, by móc wyprzeć się ich treści, zatem jego wniosek został odrzucony. Pozostaje mieć nadzieję, że najważniejsi świadkowie oskarżenia – w tym informatyk Cristián Rodriguez  dożyją dnia swoich zeznań. Sam Rodriguez otrzymał już za współpracę z FBI 460 tysięcy dolarów wynagrodzenia – a na odebranie nadal czeka 5 milionów, czyli nagroda za informacje prowadzące do złapania El Chapo.

Powrót

Komentarze

  • 2019.01.09 23:04 wątróbka z cebulką

    tak się kończy ufanie „zaufanym fachowcom” i apkom automatycznie szyfrującym
    nawet jeżeli na początku nie współpracują ze służbami to o ile sprawa jest wystarczająco istotna prędzej czy później ich przekonają

    Odpowiedz
    • 2019.01.09 23:14 Duży Pies

      To kwestia niemożności doboru (zbudowania zaufania) odpowiednich ludzi przy tak złożonym przedsięwzięciu jakie mafiozo prowadził. Przy tak dużych pieniądzach jakimi mafiozo operował, oraz nieuchronnie związanych z nimi morderstwami i zastraszaniem, zawsze znajdzie się ktoś kto cię sprzeda. El Chapo wpadł i zgnije teraz we więźniu, bo go zwyczajnie sprzedano.

      Odpowiedz
      • 2019.01.10 16:49 gocha

        Chyba ze znow ucieknie ;)

        Odpowiedz
    • 2019.01.10 09:59 Wujek Paweł

      Ale w tym wypadku zawiódł człowiek – informatyk, którego wsypał inny człowiek – kolega z zaprzyjaźnionego kartelu.

      Odpowiedz
    • 2019.01.10 11:15 heheh

      Dokładnie tak jak pisze Duży Pies, szef nie da rady wszystkiego unieść bo po prostu na wielu rzeczach się nie zna i od tego ma ludzi. Taka organizacja to jest duża firma, a nie „1 man army” gdzie można sprzed kompa sobie klikać i wysyłać po 300g koksu miesięcznie przez darknet.

      Odpowiedz
  • 2019.01.10 07:35 kaper

    Najlepsze zabezpieczenie danych to zabezpieczenie prawne :-)

    Odpowiedz
  • 2019.01.10 10:17 Tomash

    Mógł zatrudnić sztab ludzi, którzy wzajemnie by się kontrolowali a nie jednego leszcza. Przy takim budżecie zaufał jakiemuś cymbałowi.

    Odpowiedz
    • 2019.01.10 15:39 Wujek Pawel

      To by mu powstal urzad rodem z Polski, ktory sam sobie generuje problemy. Ciekawa sciezka rozwoju dla urzednikow z Polski :D

      Odpowiedz
      • 2019.01.11 10:24 kez87

        „To by mu powstal urzad rodem z Polski” – bzdura.Urzędnicy w Polsce nie odpowiadają zwykle za nic,a osoba pracująca dla kartelu to chyba może ponieść ostateczną odpowiedzialność bo odpowiada własną głową którą może stracić. W dodatku podstawowy błąd tego bandyty El-Chapo : klucze szyfujące były znane technikowi ?!

        Odpowiedz
  • 2019.01.10 13:05 Informatyk

    Najlepsze zabezpieczenie danych, to brak danych.?

    Odpowiedz
  • 2019.01.10 21:37 hoek

    Opcja 1: Telefon + karta SIM (tylko internet) + VPN + Tor + Signal.
    Opcja 2: Telefon + WIFI + VPN + Tor + Signal.

    To chyba wystarczyłoby do komunikacji zamiast tradycyjnych połączeń i smsów.

    Odpowiedz
  • 2019.01.11 09:24 Prosty ubek

    Jak na miliardera, to te kochanki raczej na poziomie aniołków Glapińskiego, do bigosu.

    Odpowiedz
    • 2019.01.14 13:30 Marian Paździoch syn Józefa

      A czego się spodziewałeś, że jakiś wieśniak, bandyta i handlarz narkotyków będzie miał za kochankę panią profesor?

      Odpowiedz

Zostaw odpowiedź do Duży Pies

Jeśli chcesz zwrócić uwagę na literówkę lub inny błąd techniczny, zapraszamy do formularza kontaktowego. Reagujemy równie szybko.

Jak jeden informatyk załatwił największego barona narkotykowego

Komentarze