12.02.2016 | 19:59

Adam Haertle

Prawie udany skok na 150 milionów dolarów za pomocą podrobionego faksu

Niektóre historie włamań i kradzieży są tak zaskakujące, że aż niewiarygodne. Tak też jest w tym przypadku, gdzie suma przypadkowych zbiegów okoliczności popsuła jedną z najbardziej spektakularnych kradzieży środków w historii.

24 grudnia 2003 roku do australijskiego oddziału banku J.P. Morgan dotarł faks ze zleceniem kilku przelewów. Nadawcą była firma inwestycyjna SSGA a odbiorcami kilka rachunków bankowych w Grecji, Szwajcarii oraz Hongkongu. Łącznie przelewy z rachunku należącego do instytucji rządowej opiewały na 150 milionów dolarów. Najpierw na faksie pojawiła się pierwsza strona, pochodząca – jeśli wierzyć numerom drukowanym przez faks – faktycznie z SSGA. Kiedy kolejne strony nie dotarły, pracownik J.P. Morgan zadzwonił do SSGA, ale z uwagi na zbliżające się święta nikt nie odebrał. Po chwili dotarły pozostałe strony zlecenia i nikt nie zwrócił uwagi, że przyszły już z innego numeru.

Po chwili na specjalny numer telefonu w J.P. Morgan zadzwonił ktoś przedstawiający się jako upoważniony pracownik SSGA, proszący o weryfikację zlecenia za pomocą zwrotnego telefonu. Pracownik J.P. Morgan oddzwonił na zaufany numer SSGA, gdzie odbiorca potwierdził wiarygodność dokumentu. Co prawda nie zgadzał się opis dokumentu – wskazywał na listopad zamiast grudnia – ale nadchodziły wielkimi krokami święta, zatem 150 milionów dolarów ruszyło w drogę na konta na całym świecie. Nikt wtedy jeszcze nie wiedział, że zleceniodawcami przelewów byli przestępcy.

Choć numery telefonów zarówno na faksie jak i w połączeniu weryfikującym należały do SSGA, to obsługiwali je przestępcy, którzy dostali się do centrali telefonicznej do której podłączony był bank J.P. Morgan. Monter firmy Telstra współpracujący ze złodziejami wpuścił ich do pomieszczenia centrali i pomógł zidentyfikować odpowiednie linie telefoniczne oraz podszyć się pod właściwych nadawców. Oczywiście mimo zaangażowania fachowców coś musiało pójść nie tak i faks zaciął się po pierwszej stronie. Na szczęście dla przestępców bankierzy nie zwrócili uwagi, że kolejne 4 strony dotarły z innego numeru linii. Weryfikacja poprzez połączenie telefoniczne przebiegła bez zarzutu – przestępcy przejęli połączenie wychodzące z J.P. Morgan i udzielili odpowiednich informacji bankierowi weryfikującemu przelewy. Przestępcom pozostało już tylko zainkasować przelewy. Nie wiedzieli jeszcze, że ich problemy dopiero się zaczynają.

Grecja

Tuż przed świętami na konto Georgiosa Stylianou w Banku Laiki w Atenach trafiło 71,9 miliona dolarów. Konto nie widziało wcześniej takich sum – prawdę mówiąc, sum dużo mniejszych też nie znało. Kierownik banku zadzwonił do posiadacza rachunku by upewnić się, że ten wie o przelewie. Stylianou potwierdził, że faktycznie spodziewał się takich pieniędzy. Bankier, szukając pretekstu do przyjrzenia się tej transakcji, zauważył, że w nazwie odbiorcy oprócz imienia i nazwiska odbiorcy pojawiły się literki „Ltd” które przestępcy omyłkowo dopisali do zlecenia transferu. Z tego powodu bank wstrzymał księgowanie kwoty i poprosił o jej ponowne przesłanie, tym razem na poprawne dane. Kierownik banku postanowił także zweryfikować poprawność przelewu samodzielnie, wysyłając faks do banku nadawcy z prośbą o potwierdzenie transakcji.

Stulianou od razu powiadomił o problemie swoich kolegów w Australii. Ci spokojnie przystąpili do opracowania planu awaryjnego – ze względu na święta mieli co najmniej 5 dni na wymyślenie rozwiązania. Wcześniejsze wysłanie faksu do banku w Grecji mogło wzbudzić uzasadnione podejrzenia – kto pracuje w święta…

Szwajcaria

W Banque Cantonale Vaudoise w Lozannie również trafia się niespodzianka. Na nieaktywne od 10 lat konto obywatela RPA trafiło 26,7 miliona dolarów, zwiększając istotnie dotychczasowe saldo o wysokości 90 dolarów. Konto należy do Richarda Kurlanda, który użyczył je na prośbę swojego bezrobotnego znajomego, który z kolei miał pozyskać fundusze od tajemniczego inwestora. Znajomy znany był z podobnych historii z których nigdy nic nie wychodziło, zatem Kurland był zaskoczony przelewem równie bardzo jak opiekun jego rachunku. Znajomy poprosił go o przesłanie środków na inne rachunki, jednak szwajcarski bank również nabrał podejrzeń i poprosił, by Kurland stawił się osobiście w oddziale by zlecić przelewy. Kurland wolał jednak zjeść świąteczny obiad z rodziną niż pilnie lecieć do Europy.

Hongkong

O ile pomysły na pranie kradzionych środków w Europie wydawały się dość prymitywne, o tyle 30,5 miliona dolarów które trafiły na konto firmy zajmującej się międzynarodowym hazardem miało przejść nieco bardziej skomplikowaną drogę. 28 grudnia o 20:30 w morze wypłynął Captain Omar III – statek kasyno, na pokładzie którego znajdowało się dwóch wspólników przestępców. Gdy po półtorej godziny statek znalazł się na wodach międzynarodowych kasa wydała im żetony o wartości wpłaconych 30,5 miliona, które po całonocnej rozgrywce mieli wymienić na gotówkę w Makao. Panowie nie przejmowali się przegranymi – do rana stracili w bakarata ponad 3 miliony dolarów, jednak wizja wypłaty wypranych 27 milionów osładzała im smak porażki.

Sprawcy przy stole w kasynie

Sprawcy przy stole w kasynie

Rano statek wypuścił pasażerów w Terminalu Oceanicznym w Hongkongu, gdzie przestępcy przesiedli się na szybki prom do Makao, by tam w Casino Lisboa zrealizować swoją wypłatę. Nie wiedzieli jeszcze, że nie tylko im tego ranka zaczęło się nagle spieszyć.

Australia

Poświąteczny poniedziałkowy poranek w J.P. Morgan szybko nabrał żwawego tempa gdy pracownicy zobaczyli faks z greckiego banku. Krótko po nim posiadacz rachunku, z którego wyszły przedświąteczne przelewy wyraził głębokie zaniepokojenie jego saldem. Kontakt z prawdziwymi pracownikami SSGA, którzy nie przyznali się ani do wysłania faksu, ani do przeprowadzenia rozmowy weryfikującej przelewy był solidnym impulsem do działania. Pracownicy J.P. Morgan rzucili się do blokowania rachunków, na które trafiły skradzione środki.

Przestępcy również nie próżnowali. Tego samego ranka wysłali kolejny sfałszowany faks, tym razem do greckiego banku, by spróbować zwolnić środki z rachunku pana Stylianou, jednak bez powodzenia – rachunek okazał się być już zablokowany. Grupa odbierająca wypłatę w Makao także napotkała na blokadę rachunku. To samo rozczarowanie spotkało ich gdy próbowali wypłacić ponad 20 milionów dolarów przelanych na czwarty rachunek.

Śledztwo

J.P. Morgan natychmiast zgłosił przestępstwo australijskiej policji federalnej. Śledczy zaczęli od fałszywego faksu oraz nagrania rozmowy z podstawionym pracownikiem banku. Jak jednak ustalić tożsamość sprawców? Przełom nastąpił po ponad miesiącu, gdy policji udało się ustalić, że skarbnik z banku J.P. Morgan ma powiązania z jedną ze znanych grup mafijnych. Członkowie tej grupy a także ich połączenia telefoniczne okazały się być wcześniej objęte monitoringiem ze względu na podejrzenie o przemyt narkotyków. Przesłuchanie nagrań z 24 grudnia 2003 doprowadziło do przełomu – rozmowy, które innej grupie policjantów wydawały się dotyczyć przemytu, nagle nabrały nowego sensu. Dzięki bilingom udało się namierzyć pierwszych sprawców. Po nitce do kłębka policja znalazła inżyniera Telstry, który pomógł wysłać fałszywy faks oraz osobę, która prowadziła rozmowę z bankiem.

Co więcej, policja trafiła na inny materiał dowodowy zebrany kilka miesięcy wcześniej przy okazji poszukiwania narkotyków, w którym znalazła kopie faksów wysyłanych przez J.P. Morgan, instrukcje na temat przelewów międzynarodowych oraz świąt państwowych w różnych krajach. Połączone dowody pozwoliły na pełną rekonstrukcję wydarzeń oraz ustalenie tożsamości ich sprawców, świetnie znanych policji australijskich gangsterów. Po krótkim procesie wszyscy podejrzani otrzymali wyroki między 1 a 3 lata więzienia. Spora ich część już siedziała za inne przestępstwa, zatem odbyli kary równolegle.

Jedyną osobą do tej pory umykającą wymiarowi sprawiedliwości jest niejaki Arkadi Drisner, obywatel Izraela, znajdujący się na liście podejrzanych Interpolu (lecz bez wyroków skazujących). Drisner pojawił się w bilingach przywódcy grupy oszustów już w marcu 2003, a we wrześniu 2003 australijskie służby sfotografowały zawartość jego bagażu na lotnisku w Sydney, trafiając na obfitą dokumentację dotyczącą międzynarodowych transferów pieniężnych wykonywanych przez bank J.P. Morgan. Drisner wyleciał z Australii w dniu 25 grudnia 2003 i jego ślad zaginął. Bank zwrócił środki poszkodowanym, chociaż nie udało mu się odzyskać 3,4 miliona dolarów przegranych w kasynie.

Źródło: The Sydney Morning Herald

Powrót

Komentarze

  • 2016.02.12 21:39 javier

    Świetny artykuł a morał z niego taki że najlepiej prowadzić kasyno :D

    Odpowiedz
  • 2016.02.13 12:27 Mich@L

    Kolejny raz okazuje się jak ważne jest szerokie śledztwo, kojarzenie połączeń miejsc wykonywania rozmów dla powiązania podejrzanych.

    Odpowiedz
  • 2016.02.13 12:31 as

    Swietny artykuł, wiecej takich historii prosimy.

    Odpowiedz
    • 2016.02.13 22:34 Filozof

      Dokładnie dobry artykuł.

      Odpowiedz
  • 2016.02.15 13:50 Pan X

    Super artykuł. Chcemy więcej :)

    Odpowiedz
  • 2016.02.15 18:03 S.

    Kasyno zawsze wygrywa.

    Odpowiedz
  • 2016.04.13 19:33 jerzyeryk

    Zawsze popadam w frustracje kiedy jeden złodziej próbuje okraść drugiego złodzieja….i mu się to nie udaje!!!
    A tak się pięknie zapowiadało.

    Odpowiedz

Zostaw odpowiedź do as

Jeśli chcesz zwrócić uwagę na literówkę lub inny błąd techniczny, zapraszamy do formularza kontaktowego. Reagujemy równie szybko.

Prawie udany skok na 150 milionów dolarów za pomocą podrobionego faksu

Komentarze