20.03.2020 | 20:07

Marcin Zajączkowski

Technologie w walce z koronawirusem kontra prywatność obywateli

Kolejne państwa – w tym Polska – zaczynają coraz mocniej wykorzystywać technikę do walki z pandemią koronawirusa SARS-CoV-2. Zobaczmy, jakie to daje możliwości, ale też z jakimi ograniczeniami musimy się liczyć.

O koronawirusie SARS-CoV-2 i powodowanej przez niego chorobie COVID-19 można obecnie przeczytać właściwie wszędzie. Prawdopodobnie większość z nas na co dzień wykorzystuje internet, aby dowiedzieć się o rozprzestrzenianiu (bądź cofaniu) się epidemii i być na bieżąco z sytuacją w kraju i poza nim. Ten artykuł skupia się na wprowadzanych obecnie na świecie technicznych rozwiązaniach, które mają na celu pomóc przewidywać i monitorować postęp epidemii oraz wykrywać, ostrzegać i kontrolować osoby zagrożone bądź dotknięte chorobą. Poruszona zostanie również kwestia wpływu tych działań na prywatność obywateli.

Telefony i aplikacje na ratunek

Chiny – miejsce, gdzie rozpoczęła się epidemia wirusa SARS-CoV-2 – są państwem, które ze względu na skalę zachorowań, jak i ogromną całkowitą liczbę ludności (prawie 1,4 miliarda), stanęło przed naprawdę dużymi wyzwaniami. Oprócz klasycznych działań, jak pomiar temperatury „na ulicach” czy kwarantanna, pod koniec lutego media zaczęły informować o wdrażaniu na szeroką skalę dedykowanej aplikacji. Mieszkańcy, by móc poruszać się po mieście (wejście do metra, do galerii handlowej czy na dworzec), zmuszani są do instalowania na swoim telefonie aplikacji uzyskującej dostęp między innymi do informacji o właścicielu i lokalizacji. Program poprzez wyświetlanie zielonych, żółtych i czerwonych kodów QR, niezbędnych do zeskanowania w napotkanych punktach kontrolnych, informuje, kto stanowi zagrożenie i powinien być poddany kwarantannie (bez prawa wstępu do danego miejsca). Jednakże – według analiz wykonanych przez redakcję New York Timesa – aplikacja posiada również mechanizmy do przekazywania informacji o stanie osób oraz ich lokalizacji lokalnym organom ścigania.

Sam system klasyfikowania, podobnie jak cały zakres możliwości aplikacji, nie jest publicznie znany. Reporterzy wskazują na liczne przypadki, kiedy status nagle zmieniał się z zielonego na czerwony (bądź odwrotnie) bez dodatkowej informacji, z czego to wynika, uniemożliwiając poszczególnym osobom na przykład powrót koleją do domu. Patrząc na wcześniejsze działania władz w Chinach, jak olimpiada w Pekinie w 2008 roku, rządząca partia komunistyczna nie przepuszcza nadarzających się okazji do rozbudowy systemu monitoringu i kontroli. Istnieje realne zagrożenie, że nowy mechanizm również podzieli ten los.

Aplikację dla obywateli oprócz Chin wprowadziły między innymi Korea Południowa i Iran. W sklepach jest też dostępnych wiele niezależnych programów, które dostarczają przydatnych informacji m.in. o rozwoju epidemii i ogniskach zachorowań. Instalując aplikację, trzeba jednak zachować ostrożność. Oprócz naprawdę przydatnych programów istnieją ich złośliwe klony, które potrafią wykradać prywatne informacje albo zaszyfrować telefon. Roztropność może się również przydać przy otwieraniu wiadomości e-mail dotyczących bieżącej sytuacji – przestępcy próbują wykorzystać każdą nadarzającą się sposobność.

Dedykowana aplikacja to nie jedyny testowany sposób. 17 marca izraelski parlament zatwierdził możliwość wykorzystywania danych lokalizacyjnych o telefonach komórkowych obywateli, pochodzących od operatorów, do wykrywania osób, które mogły mieć styczność z wirusem. Prawo ma obowiązywać przez 30 dni, jednak nie jest wykluczone jego przedłużenie. Ruch ten postrzegany jest przez niektóre środowiska w Izraelu jako „niebezpieczny precedens”, który rodzi możliwość podejmowania podobnych działań w przyszłości bez szerszej dyskusji społecznej.

Jak donoszą media, w Stanach Zjednoczonych trwają rozmowy między administracją prezydencką a koncernami technologicznymi nad wykorzystaniem smartfonów i zainstalowanych już aplikacji społecznościowych do wykorzystania ich w walce z wirusem.

Zapowiedziana na dniach polska aplikacja, wspierająca osoby będące w kwarantannie i pomagająca zwiększyć jej skuteczność, jest już dostępna. Jej omówienie pozostawiamy jednak na osobny artykuł.

Monitoring wizyjny

Innym możliwym scenariuszem na wykorzystanie nowoczesnych technologii do walki z zagrożeniem jest użycie monitoringu wizyjnego, na który w wielu miastach można się natknąć na każdym kroku. Chora osoba jadąca autobusem? Nagranie z kamer w pojeździe przepuszczone przez system do rozpoznawania twarzy zwróci listę osób wraz z danymi kontaktowymi, które powinny poddać się kwarantannie. Osoba, która miała przebywać w domu wykryta przez kamerę na ulicy? Pobliski patrol otrzyma informację o tym fakcie wraz z aktualizowaną na bieżąco trasą danego człowieka widzianego przez kolejno mijane kamery, aby dokonać interwencji.

Pewną istotną trudnością jest tutaj „baza twarzy”. Organy ścigania zazwyczaj nie dysponują kompletną bazą zdjęć wszystkich obywateli, a jedynie osobami, mającymi „kartotekę”, które weszły (w nieodległej przeszłości) w konflikt z prawem. Chęć wykorzystania, na przykład, fotografii dostarczanych przy okazji wyrabiania dowodu osobistego na potrzeby monitoringu wizyjnego na pewno wzbudziłaby żywą dyskusję w społeczeństwie. Okazuje się jednak, że można to osiągnąć prościej.

Styczniowe rewelacje New York Timesa (jeszcze z czasów przed ogólnoświatową epidemią) o mało znanej firmie Clearview AI pokazują, że nie jest to tak duży problem. Ludzie sami umieszczają zdjęcia i nagrania w mediach społecznościowych (Facebook, Twitter, YouTube…). Clearview pozyskała te ogólnodostępne dane – według NYT ponad 3 miliardy zdjęć – bez wiedzy i zgody serwisów społecznościowych, oferując posiadaczom zainstalowanej na telefonie aplikacji wgranie zdjęcia innej osoby i dowiedzenie się w czasie rzeczywistym, gdzie dana osoba pojawiła się w sieci (np. na jakim profilu Facebooka) wraz z różnymi powiązanymi informacjami.

Zgodnie z początkowymi zapewnieniami Clearview AI „jedynie” agencje rządowe, organy ścigania oraz firmy zajmujące się bezpieczeństwem mogą korzystać z tego mechanizmu. Późniejsze doniesienia New York Timesa wskazują jednak, że dostęp do aplikacji był szerszy i zamożne osoby mogły wykorzystywać ją do sprawdzania partnerów biznesowych czy przypadkowo spotkanych osób. To potęguje obawę przed całkowitą utratą anonimowości w życiu codziennym. Warto tutaj zaznaczyć, że duże firmy – jak Google czy Facebook – w minionych latach również prowadziły zaawansowane prace nad podobnymi technologiami. Jednakże na przykład obiecująco i bardzo futurystycznie zapowiadający się projekt cyfrowych okularów z rozszerzoną rzeczywistością – Google Glass – został zarzucony w oryginalnej postaci (jest teraz wykorzystywany m.in. w przemyśle) właśnie ze względu na obawy związane z naruszeniem prywatności spotykanych osób i realną możliwość nieuczciwego wykorzystania.

Przykład Clearview wskazuje również na duży problem z uregulowaniami prawnymi dotyczącymi wizerunku, szczególnie w Stanach Zjednoczonych. W Europie istnieje RODO/GDPR, które powinno utrudniać operowanie firmy na jej terenie, jednak – ze względu między innymi na kononawirusa – ta kwestia nie doczekała się jeszcze należytego potraktowania ze strony UE. Po artykule NYT kilka amerykańskich miast, zidentyfikowanych jako korzystające z tej technologii, zdecydowało się zakończyć współpracę z Clearview. Jednakże bardzo problematyczne jest wyrażenie indywidualnego sprzeciwu na przetwarzanie swoich danych. Nawet w przypadku usunięcia zdjęć danej osoby z bazy specyfiką uczenia maszynowego opartego o głębokie sieci neuronowe jest trudność w „oduczeniu” ich, w tym przypadku rozpoznawania konkretnej twarzy.

Chociaż skuteczność noszenia maseczek w miejscach publicznych przez osoby zdrowe budzi wątpliwość, być może mogłyby one być wykorzystane jako utrudnienie w rozpoznawaniu twarzy dla niecnych celów? Niestety okazuje się, że te nadzieje są płonne. W Chinach problem pojawił się wcześniej i wydaje się, że został już należycie zaadresowany. Jeden z producentów systemów do monitorngu deklaruje, że po dodatkowych modyfikacjach jego algorytm zwiększył skuteczność rozpoznawania osób w maskach z 50 do 95 procent. Zawsze zostają trochę niemodne i niewygodne kominiarki, niemniej obecnie trwają już prace nad innymi wektorami rozpoznawania ludzi – na przykład za pośrednictwem tatuaży.

Koronawirus a prywatność

Pomimo faktu, iż liczba nowych zarażeń w Chinach spada, nawet te optymistyczne scenariusze nie wspominają o zupełnym wyeliminowaniu zagrożenia na świecie w ciągu najbliższych tygodni. W rezultacie musimy się liczyć z różnymi działaniami, których celem jest powstrzymanie epidemii. O ile doraźne działania naruszające prywatność obywateli w stanie wyższego zagrożenia zazwyczaj znajdują uzasadnienie i akceptację społeczną, to podejmując decyzje o masowych zbieraniu różnego rodzaju informacji o obywatelach, niezbędne jest uwzględnienie podstawowych zasad mających na celu zminimalizowanie negatywnego ich wpływu na społeczeństwo.

1. Zakres adekwatny do potrzeb

Masowe wkraczanie w prawo człowieka do prywatności musi być uzasadnione brakiem innego sposobu na skuteczną walkę z rozprzestrzenianiem się choroby, potwierdzoną jednoznacznie przez ekspertów zajmujących się problemem walki z zagrożeniem epidemicznym. Jednocześnie zbierane dane powinny być zawężone do minimalnego zbioru, który jest niezbędny do realizacji w/w działań. Niedopuszczalne na przykład jest zbieranie informacji o miejscach całodobowego pobytu wszystkich ludzi w kraju w okresie 5 lat i przechowywanie ich przez kolejnych 15 w przypadku choroby, której okres inkubacji wynosi 2 tygodnie.

2. Czas obowiązywania

Po opanowaniu zagrożenia i powrocie do „normalności” może istnieć pokusa pozostawienia infrastruktury oraz procesów stworzonych na potrzeby bezpośredniej walki z COVID-19 i użycia ich do „codziennego” monitoringu i kontroli obywateli. Dlatego też kluczowe jest, aby wszystkie nadzwyczajne działania oraz zmiany zostały efektywnie wycofane po ustaniu zagrożenia i nie mogły być przywrócone pod byle pozorem.

3. Przejrzystość (transparentność)

Informacje o rozszerzonym przetwarzaniu danych dotyczących obywateli w zakresie przeciwdziałania pandemii COVID-19 muszą być bez zbędnej zwłoki publicznie udostępniane w zrozumiałej postaci. Istotne jest zawarcie tam zakresu przetwarzanych danych, obszarów, których dotyczyły, okresu zbierania, a także czasu przechowywania oraz sposobu, w jaki będą przetwarzane. Całość powinna posiadać jednoznaczne wyjaśnienie, w jaki sposób jest to niezbędne do walki z infekcją i jakie pozytywne skutki przyniesie.

4. Procedury odwoławcze

Automatyczne przetwarzanie dużych zbiorów danych zawsze jest obarczone odsetkiem błędnych decyzji. W przypadku ograniczenia wolności osoby, jak przymusowe poddanie kwarantannie na podstawie komputerowego rozpoznania twarzy czy lokalizacji z komunikatora internetowego, konieczne jest istnienie procedury umożliwiającej szybkie zakwestionowanie takiego działania i potwierdzenie okoliczności z udziałem człowieka.

Nauczka z historii

Przedstawione w tekście obostrzenia mogą niektórym wydać się zupełnie niepotrzebne, a obawy bezpodstawne. Historia jednak pokazuje, iż niestety rodzi to realne zagrożenie. Chiny, jako państwo totalitarne z istniejącą od lat polityką monitoringu i kontroli, mogą odstawać od „średniej światowej”. W takim razie spójrzmy na duże demokratyczne państwo o głęboko zakorzenionej idei wolności.

Po zamachach z 11 września 2001 r. w Stanach Zjednoczonych wprowadzono USA PATRIOT Act. Ustawa ta w znacznym stopniu rozszerzała kompetencje służb odpowiedzialnych w USA za bezpieczeństwo. Zgodnie z nią – bazując na informacjach z Wikipedii – wolno przez nieograniczony czas przetrzymywać obywateli nieamerykańskich bez ujawnienia tego faktu, bez podania powodu i bez późniejszego usprawiedliwienia. Dodatkowo organy ścigania mogą bez zgody i wiedzy właściciela dokonywać przeszukań na terenie kraju, a także na podstawie podejrzeń bez zgody sądu stosować podsłuch telefoniczny i elektroniczny (poczta, komunikatory) czy monitoring operacji finansowych.

Duża część zapisów ustawy miała obowiązywać tylko w okresie zagrożenia oraz obrony kraju przed terroryzmem i wygasnąć po upływie ~4 lat. Jednakże ustawa w podobnej postaci została przedłużona kolejno w 2006, 2011 i (jako USA Freedom Act zmniejszający uprawnienia NSA) w 2015 roku. Wszystko to mimo znacznie zmniejszonego zagrożenia terrorystycznego.

Od początku ustawa wzbudzała (głównie) w Stanach Zjednoczonych duże kontrowersje. Zarzucano jej, iż pod płaszczykiem walki z terroryzmem pozwala na zbyt daleko idącą inwigilację obywateli amerykańskich i część jej przepisów jest niezgodna z konstytucją (co również zostało potwierdzone przez sądy). Kilkanaście lat później dokumenty upublicznione przez Edwarda Snowdena potwierdziły, że obawy dotyczące nadużywania przepisów nie były bezpodstawne.

Na przestrzeni lat różne działania mające na celu cenzurowanie internetu, monitorowanie komunikacji telefonicznej i elektronicznej, zabronienie stosowania silnej kryptografii czy obowiązkowe backdoory sprzętowe były zazwyczaj inicjowane pod pozorem walki z terroryzmem albo ochrony dzieci. Obecnie pojawił się kolejny dobry powód – walka z globalną pandemią. Niedobrze by się stało, jakby przy tej okazji pomysły znane m.in. z powieści Janusza Zajdla miały zostać z nami na dłużej.

Podsumowanie

Postęp techniczny w zakresie wolumenu gromadzonych danych (ang. big data) oraz sposób skutecznego ich przetwarzania (w tym uczenie maszynowe) otworzył w ostatnich latach szeroki wachlarz nowych możliwości. Część z nich może być wykorzystana w służbie człowieka do walki z globalną pandemią poprzez przewidywania rozwoju sytuacji, lokalizowanie osób narażonych czy skuteczne diagnozowanie i leczenie. To na pewno zwiększa szanse ludzkości na szybsze zatrzymanie zachorowań i unormowanie sytuacji. Warto jednak pamiętać, iż w sytuacji ingerowania w prywatność obywateli działania te muszą być adekwatne do potrzeb oraz zakończyć się wraz z ustąpieniem realnego zagrożenia. Technologia w walce z chorobą, jak każda broń, musi być odpowiednio stosowana, aby nie obróciła się przeciwko społeczeństwu, któremu miała służyć.

Powrót

Komentarze

  • 2020.03.20 20:47 Duży Pies

    „trwają już prace nad innymi wektorami rozpoznawania ludzi”
    Dojdzie do tego analiza antropometryczna w połączeniu np. ze sposobem poruszania się, charakterystycznym dla każdego człowieka.
    Czyli współczesny Homo Sapiens w wielkomiejskiej dżungli zostanie sprofilowany w całości. Co za czasy…

    Odpowiedz
    • 2020.03.22 06:03 Pracownik monitoringu

      Niestety spóźniłeś się. To technologia która jest już nawet w galeriach handlowych. Chociażby do analizy z jakiego sklepu do jakiego się przemieszczają.

      Odpowiedz
      • 2020.03.22 15:39 ciekawy

        A jest na tyle zaawansowana że można na żądanie wyświetlić frontalne zdjęcia wszystkich klientów, którzy weszli do danego sklepu?

        Poza tym: dlaczego kamer w centrach handlowych jest stosunkowo mało? Są poukrywane czy są już tak malutkie że ich nie widać? I gdzie się je umieszcza?

        Odpowiedz
      • 2020.03.22 16:21 Duży Pies

        W których galeriach handlowych działa tak zaawansowany system monitoringu, który nie tylko rejestruje ale i analizuje on-line chód człowieka? Podaj przykłady. Interesuje mnie polskie podwórko, nie gdzieś tam daleko na świecie.
        Tak się składa że przejrzałem trochę monitoringów i takiego to jeszcze nie spotkałem. Jakość większości polskich monitoringów to bieda z nędzą, nieprzydatna w procesie dowodowym.
        Nie wiem co gorsze: mieć nic nie wart monitoring, który w razie potrzeby nie pomoże dowodowo w sądzie i daje złudne poczucie bezpieczeństwa, czy nie mieć go wcale i być bardziej czujnym?

        Odpowiedz
        • 2020.03.23 00:51 dh

          > Nie wiem co gorsze: mieć nic nie wart monitoring, który w razie potrzeby nie pomoże dowodowo w sądzie i daje złudne poczucie bezpieczeństwa, czy nie mieć go wcale i być bardziej czujnym?

          To bardzo ciekawy problem, i badacze zwracali już na niego uwagę.

          Posiadanie monitoringu OBNIŻA CZUJNOŚĆ na zasadzie „i tak wszystko będzie na kamerze”. No właśnie nie wszystko, a poza tym jak się widzi człowieka kopiącego starszą kobietę to należy go schwytać, a nie uciekać i mówić „przecież jest tam monitoring to sprawdzą…”

          Odpowiedz
          • 2020.03.23 10:36 Duży Pies

            To prawda, że monitoring może obniżać czujność.
            Ale ja miałem na myśli kiepską jakość monitoringu, o której pojęcia nie mają ludzie którzy kupują badziew i żyją w nieprawdziwym przeświadczeniu o tym że się zabezpieczyli.
            A najlepsi są ci co myślą że można coś sensownego zrobić z zapisem w porze nocnej. No właśnie że niewiele można. Poza sylwetką sprawców przestępstwa, rysy twarzy są już bardzo niewyraźne. Dowodowo w sądzie taki monitoring upada. Tym bardziej że większość sprawców przestępst stosuje jednak jakąś minimalną formę kamuflowania się, czyli czapki z daszkiem, kaptury na łbie, szale, kominiarki.
            Jak się ma zamkniętą posesję, to oprócz monitoringu, najbardziej skuteczne jest posiadania dużego psiska stróżującego, najlepiej rasy mającej silny instynkt terytorialny, np. dog tybetański, mastif pirenejski, owczarek kaukaski czy nawet nasz rodzimy owczarek podhalański albo jego kuzyn ze Słowacji. Sam miałem owczarka u rodziców na posesji i odstraszał już samym wyglądem.

          • 2020.03.23 15:26 kolarz

            > miałem na myśli kiepską jakość monitoringu, o
            > której pojęcia nie mają ludzie którzy kupują
            > badziew i żyją w nieprawdziwym przeświadczeniu
            > o tym że się zabezpieczyli.

            Wiadomo że jakość takich nagrań jest bardzo ważna: po pierwsze jako ślad przy ustalaniu przebiegu zdarzenia i tożsamości sprawców, po drugie jako dowód w postępowaniu sądowym.

            Ale nie uważam, żeby monitoring można nazwać „zabezpieczenie”. To tylko narzędzie do analizy post factum. Zabezpieczenie to porządne drzwi i zamki, psy, uzbrojeni ochroniarze itp.

  • 2020.03.20 21:01 mpan

    5. Uregulowanie takich rozwiązań przed wystąpieniem zagrożenia, gdy nie tylko wszyscy jeszcze trzeźwo myślą, ale też jest czas na takie przygotowanie narzędzi, żeby i spełniały swoje zadanie, i nie były szkodliwe.

    Odpowiedz
    • 2020.03.21 22:56 wk

      @mpan

      dokładnie

      Odpowiedz
      • 2020.03.23 14:28 mpan

        Niestety jakoś wątpię, by tak było. Gdy tylko temat przestanie przyciągać czytelników/widzów i media zajmą się innymi rzeczami, zapomną też o nim nawet ci, co dzisiaj przerastają gorliwością dewotów. I tak do następnego razu, gdy znowu nagle wszyscy się obudzą i zaczną w panice wprowadzać doraźne i nieprzemyślane rozwiązania. Pozostaje mieć nadzieję, że obecna sytuacja nie zostanie wykorzystana do wprowadzenia żadnych trwałych, szkodliwych zmian w prawie. :C

        Odpowiedz
  • 2020.03.20 21:16 Imię

    Prośba na marginesie – nie używajcie tej obrzydliwej kalki z angielskiego 'problem został zaadresowany’.

    Odpowiedz
    • 2020.03.21 09:17 Zdzich

      … to co proponujesz w zamian?

      Odpowiedz
      • 2020.03.21 17:48 Staszek

        Problem został „rozwiązany” lub „usunięty”.

        Odpowiedz
        • 2020.03.21 23:25 Zdzich

          Jest jednak pewna różnica:
          „Problem został rozwiązany lub usunięty” – wskazuje na „jednorazowy strzał”
          podczas gdy:
          „Producent zaadresował problem” – wskazuje na posiadanie w portfolio rozwiązania które potrafi rozwiązać/usunąć problem u kogokolwiek gdzie on wystąpi („gdzie mam się zwrócić z moim problemem? – proszę, tutaj masz adres gdzie mają rozwiązanie na Twój problem”)
          Nie upieram się przy tym, bo też nie lubię kalkowania 1-do-1 z angielskiego na polski, ale coraz szybsze przemiany w życiu, jakie funduje nam postęp technologii, powodują że język polski nie nadąża z tworzeniem i promowaniem adekwatnych określeń, a wtedy … „tonący brzytwy się chwyta”.

          Odpowiedz
      • 2020.03.22 16:03 ...

        zajęto się problemem

        Odpowiedz
      • 2020.04.09 17:02 Kamil Kimajas

        „Zajęto się problemem”

        Odpowiedz
    • 2020.03.21 22:55 wk

      „Zaadresowany” nie znaczy ani „rozwiązany” ani „usunięty”. Oznacza że został zauważony i została przyjęta jakaś strategia postępowania wobec niego. Mnie słowo „zaadresowany” w ogóle nie drażni. I niezbyt mnie też dziwi, że w języku polskim słownictwo dotyczące zarządzania ryzykiem jest tak ubogie, że musimy się posiłkować słowami angielskimi. Większość ludzi u nas i tak orientuje się że dany problem istnieje dopiero, jak im już ta przysłowiowa cegła na głowę spadnie. I ma to odzwierciedlenie w języku.

      Odpowiedz
  • 2020.03.21 19:08 Jan

    Po prostu „rozpoznany” albo „rozwiązany”. Trzeba by wiedzieć, o co autorowi chodziło.

    Odpowiedz
  • 2020.03.22 15:00 gosc

    Podpisuje się pod tym i popieram aby dyskutować.
    Zeby
    1. Rzetelna, potwierdzona wiedze.
    2. Zdrowy rozsadek poparty założeniami za i przeciw oraz wnioskiem co jest lepsze.
    Myśl / zastanawiaj się. Jeśli ktoś Ci radzi to pomyśl czy ma racje.
    3. Nie ufaj ludziom,
    – ze zawsze będą uczciwi,
    – ze nie zastrzelą,
    – ze zawsze i wszyscy będą mądrzy,
    ( czasami także głupotę widać tylko w chwili paniki )
    – ze jak będzie coś nie tak to sami ludzie zgłoszą.

    Jeśli ktoś ma wątpliwości to niech poczyta co było w Wuhan,
    niech poczyta np. jak utrzymywano dyscyplinę w śród wojska w czasie każdej wojny.
    Chodzi mi o to ze podjęto środki ostrożności jakby Chiny zostały zaatakowane bronią biologiczna.
    Dla dużej liczby ludzi takie działania nie mieszczą się w głowie.
    Utrata danych to tylko drobiazg co może nas czekać przy następnej „pandemii”.

    Odpowiedz
  • 2020.03.22 19:10 Dawid Odpowiedz
    • 2020.03.23 09:01 nn

      A ja skomentuję… Co to za bełkot? Zupełnie wymieszano zalecenie pozostania w domu i nakaz kwarantanny dla niektórych osób. Nie podano w jaki sposób dane zostały zebrane – z jakiej/jakich aplikacji, na bazie jakich czujników.

      Odpowiedz
  • 2020.03.25 08:56 ass

    „Zapowiedziana na dniach polska aplikacja, wspierająca osoby będące w kwarantannie i pomagająca zwiększyć jej skuteczność, jest już dostępna. Jej omówienie pozostawiamy jednak na osobny artykuł.”

    No i kiedy ten obiecany artykuł? Po epidemii?

    Odpowiedz
    • 2020.03.28 15:35 Perk

      No i doczekaliśmy się. Aplikacja będzie *obowiązkowa*, a zwolnieni z jej użycia będą ci, którzy pod groźbą odpowiedzialności karnej złożą oświadczenie, że nie mają smartfona.

      http://www.sejm.gov.pl/sejm9.nsf/druk.xsp?nr=301

      Druk sejmowy 301, artykuł 7e nowelizowanej ustawy.

      Brak mi słów.

      Odpowiedz
      • 2020.03.29 18:58 Veder

        Wyluzuj, nie ma takiego prawa, które mogłoby Cie zmusić do składania takiego oświadczenia. To martwy przepis dopóki nie dasz się zastraszyć i zmusić do napisania oświadczenia.
        Urzędnik, który Cię obsługuje sam może sobie robić protokół ze zdarzenia, ale to już jego protokół i jego oświadczenie.

        Tak na ten moment (29 marca) to rozporządzenia min zdrowia o kwarantannie, jego zakazy i nakazy są nielegalne, bo nie mają umocowania w ustawie o koronawirusie – takie decyzje może podjąć Rada Ministrów, a nie minister. Dlatego nie brać mandatów, bo sa w sensie prawnym nadużyciem prawa i w prawie nie mają umocowania.

        Tak samo jest z telefonicznym powiedzeniem komuś, że „od teraz jest pan w kwarantannie”. Nie jest. Aby ktoś był w kwarantannie potrzebna jest imienna decyzja ze wszystkimi wymaganymi kpa klauzulami i rygorem wykonalności.

        Tyle w temacie polskiej padaczki prawnej.

        …ale mimo tego, co napisałem wyżej apeluję do chorych lub potencjalnie chorych o daleko idący rozsądek i stosowanie sie do zasad kwarantanny.

        Odpowiedz
      • 2020.03.29 20:17 mielony

        Jeżeli jest ale wiekowy służący jedynie jako awaryjny hot spot i chyba nie da się nic sensownego zainstalować na niewspieranym już sofcie, to co ma oświadczyć?
        Może służby mogłyby wypożyczać na tę okoliczność (potem dezynfekować…)?
        Skąd ma wziąć smartfona człowiek, który nie może smartfona zamówić przez internet bo nie ma stałki ani smartfona? Pomijając to, że i tak nie umie się nim posługiwać…

        Odpowiedz
  • 2020.03.30 03:03 ggffgffgg

    Całkiem jakby czytać Niebezpiecznika, czy inne Dobre Programy.
    Przypominam tylko, że system totalnej inwigilacji pojawił się w grze komputerowej Watch Dogs, więc teraz głoście że gry są dobre. (Ale Ubisoft jest zły – przypisek redakcji.)

    Teraz tak, jeśli mój smartfon leży se wyłączony w domu i nie mam Facebooka to jestem niewykrywalny ? A jeśli korzystam z starej Noki to już w ogóle mnie nie znajdą ?

    Odpowiedz

Zostaw odpowiedź do mpan

Jeśli chcesz zwrócić uwagę na literówkę lub inny błąd techniczny, zapraszamy do formularza kontaktowego. Reagujemy równie szybko.

Technologie w walce z koronawirusem kontra prywatność obywateli

Komentarze