13.06.2013 | 20:04

Adam Haertle

Wielka grecka afera podsłuchowa – część czwarta

Pięć różnych śledztw w sprawie wykrytych w Grecji podsłuchów nigdy nie wskazało sprawców. Co gorsza, można śmiało powiedzieć, ze nawet nie zbliżyły się one do odkrycia prawdy. Czemu tak się stało? Czy wiadomo zatem, kim mogli być sprawcy?

Czytasz czwartą część artykułu. Jeśli jeszcze nie znasz części pierwszej, drugiej oraz trzeciej, polecamy lekturę.

Nieudolność śledczych czy celowe działanie?

Pewnie powiecie – czemu nie sprawdzili logów? Otóż sprawa nie jest taka prosta, a dowody w tej sprawie znikały, zanim ktokolwiek zdążył się im przyjrzeć. Pierwszym poważnym problemem było usunięcie nielegalnego oprogramowania w centrali przed powiadomieniem organów ścigania, co praktycznie uniemożliwiło namierzenie telefonów, używanych do odbierania podsłuchiwanych rozmów. To był jednak tylko początek niekorzystnego zbiegu przypadków.

W lipcu 2005, w trakcie trwania śledztwa, Vodafone przeprowadził aktualizację oprogramowania na serwerach odpowiadających za zarządzanie dostępem do central telefonicznych. Aktualizacja skasowała ich historyczne zapisy, a wbrew polityce firmy nie zachowały się kopie bezpieczeństwa. Krótko potem zostały zniszczone książki gości, zawierające zapisy wszystkich wejść i wyjść obiektów, w których znajdowały się centrale. Książki zostały zniszczone, ponieważ upłynął okres ich retencji – 6 miesięcy. Z kolei logi transakcyjne central, które mogły wskazać więcej szczegółów włamania, były przechowywane tylko przez 5 dni z uwagi na brak miejsca na dyskach. W ten oto sposób zniknęły praktycznie wszystkie kluczowe dowody, które mogły doprowadzić do identyfikacji sprawców. Czemu zostały zniszczone przez Vodafone? Czemu nie zostały wcześniej zabezpieczone przez organa ścigania? Możliwe odpowiedzi to zarówno przypadek i nieudolność (wcześniej organa ścigania nie miały do czynienia z takimi skomplikowanymi technicznie przestępstwami), jak i złe intencje. Niestety mimo śledztw prowadzonych przez pięć różnych instytucji nie udało się zidentyfikować sprawców.

Mimo działań rodziny zmarłego kierownika ds. planowania sieci Vodafone (z niedawną ekshumacją jego ciała włącznie) nie udało się również znaleźć żadnego powiązania jego domniemanego samobójstwa z wydarzeniami w Vodafone. Samo śledztwo w tej sprawie było prowadzone w sposób, który trudno nazwać rzetelnym. Wobec braków śladów włamania do mieszkania, w którym znaleziono ciało, nie przeprowadzono autopsji zwłok ani nie zebrano z pomieszczenia odcisków palców. Śledczy nie zabrali nawet liny, na której powiesił się Tsalikidis, zdaniem rodziny związanej węzłem żeglarskim, które zmarły nie potrafił sam zawiązać.

Samo śledztwo było prowadzone w całkowitej tajemnicy. Opinia publiczna dowiedziała się o aferze dopiero niecały rok po jej wykryciu. Gdy pod koniec stycznia 2006 grecka gazeta Ta Nea opublikowała materiały ze śledztwa, kilka dni później rząd zwołał konferencję prasową i poinformował społeczeństwo o podsłuchach. Wcześniej sprawa była utrzymywana w całkowitej tajemnicy, prawdopodobnie również utrudniając rzetelne przeprowadzenie śledztwa.

Teorie na temat sprawców

Skoro nie udało się znaleźć dowodów, prowadzących bezpośrednio do wskazania sprawców, spójrzmy na poszlaki, a przede wszystkim na to, kto na przestępstwie mógł skorzystać.

Pierwszym kandydatem jest firma Intracom, która nie tylko tworzyła dla Ericssona kod dla central AXE, ale także była głównym dostawcą sprzętu dla największego operatora telekomunikacyjnego w Grecji, firmy OTE. Większościowym udziałowcem OTE jest grecki skarb państwa, zatem Intracom mógł być zainteresowany monitorowaniem sytuacji kontraktów, zawartych jeszcze za czasów poprzedniego rządu, wywodzącego się z innej strony greckiej sceny politycznej. Za udziałem w aferze pracowników Intracomu przemawia również fakt, że jedna z zainfekowanych central znajdowała się terenie siedziby właśnie tej firmy. Każdy potencjalny sprawca, by dostać się do pomieszczenia centrali, musiałby zatem zostać zarejestrowany w dwóch książkach gości – najpierw Intracomu, a potem Vodafone’a. Książki gości Vodafone’a zostały zniszczone, jednak zachowały się zapisy Intracomu, w których nie znaleziono żadnych podejrzanych wpisów z dnia, kiedy zainstalowano złośliwe oprogramowanie. Oznacza to, że instalacji mógł dokonać pracownik firmy, który nie musiał wpisywać się do rejestru gości.

Drugim prawdopodobnym sprawcą są służby specjalne USA. Teoria ta zakłada, że USA nie ufały Grekom i ich możliwościom zapobieżenia zamachom terrorystycznym w czasie olimpiady, dlatego wolały same trzymać rękę na pulsie. USA miały za sobą niedawne zamachy z 11 września, nie sposób też zapominać o palestyńskim zamachu terrorystycznym w trakcie olimpiady w roku 1972 w Monachium. Teoria ta tłumaczy także obecność na liście podsłuchiwanych arabskich biznesmenów, przedstawicieli organizacji antyglobalizacyjnych czy greckiego pracownika ambasady USA. Na liście podsłuchiwanych znalazł się również elektryk, którego szwagier był zamieszany w zamordowanie w 1975 Richarda Welcha, szefa placówki CIA w Atenach. Służby USA bez wątpienia dysponowały technicznymi możliwościami realizacji projektu nielegalnych podsłuchów, a lokalizacje telefonów, użytych w operacji, wskazywały na obszar, na którym leży ambasada USA w Atenach.

Trzecia teoria mówi o działaniu pracowników samego Vodafone’a. Jej uzasadnieniem ma być samobójcza śmierć jej inżyniera w obliczu ujawnienia afery. Brak jednak wskazówek, w jakim celu Vodafone miałby podsłuchiwać swoich własnych klientów.

Kto był prawdziwym sprawcą? Jak w przypadku niejednej afery szpiegowskiej, zapewne odpowiedzi nie poznamy nigdy. Długie śledztwo wielu organów nie przyniosło żadnych odpowiedzi. Jedynym jego wynikiem były trzy grzywny. Grecki odpowiednik GIODO wymierzył grzywnę 76 milionów euro dla Vodafone za celowe utrudnianie śledztwa oraz dla Ericssona w wysokości 7,36 milionów euro, a z kolei odpowiednik UKE ukarał Vodafone grzywną w wysokości 19 milionów euro.

Jeśli artykuł się Wam spodobał, tutaj znajdziecie wszystkie części w jednym wpisie – do podesłania tym, którzy nas jeszcze nie czytają, a powinni.

W trakcie tworzenia artykułu korzystaliśmy przede wszystkim z następujących źródeł:
Powrót

Komentarze

  • 2013.06.13 21:31 Daniel Sowizdrzał

    Dobra historia, czyta się jak kryminał.

    Odpowiedz
  • 2013.06.13 21:42 Dawidos

    Trzyma w napięciu bardziej niż 99% polskich filmów. Gratuluje niezłej ręki.

    Odpowiedz
  • 2013.06.13 22:26 aaaaa

    link do wiki nie kieruje do wiki

    Odpowiedz
    • 2013.06.13 22:41 Adam

      Dzięki, poprawione

      Odpowiedz
      • 2013.06.14 10:03 Michał

        Dobrze piszesz, zacznij może pisać jakieś kryminalne książki o cyberprzestępcach/przestepstwach ;-) pzdr

        Odpowiedz
  • 2013.06.13 22:27 Robert Spam

    A może Goldman Sachs był w to zamieszany? Mniej więcej w tym czasie wyszło na jaw jak ten bank doradzał greckiemu rządowi w fałszowaniu raportów o stanie budżetu. Na chwilę przed tym kiedy to całe mleko się wylało Goldman Sachs sprzedał greckie obligacje z dużym zyskiem – pewnie łatwiej byłoby wybrać odpowiedni moment na taką akcję widząc co się dzieje w greckim rządzie.

    Odpowiedz
  • 2013.06.13 23:19 yy

    ehmm, nie bardzo rozumiem co ma odpowiednik GIODO do karania za celowe utrudnianie śledztwa

    Odpowiedz
    • 2013.06.13 23:29 Adam

      Bo ADAE nie jest kopią 1:1 GIODO ani ustawa o jego działaniu też nie jest odwzorowaniem polskich przepisów. Ma uprawnienia śledcze i może karać za utrudnianie śledztwa. W razie zainteresowania szczegółami polecam http://www.adae.gr/nomothetiko-plaisio/ (grecki wymagany ;))

      Odpowiedz
  • 2013.06.14 13:45 ...

    chce wiecej tego typu historii w czesciach! Prosze:D

    Odpowiedz
    • 2013.06.14 18:02 xyz

      Ja z kolei wolałbym nudy i żeby nie było czego opisywać :>

      Odpowiedz
  • 2013.06.15 16:37 Frędzel

    Zdecydowanie chcę więcej!!!

    Odpowiedz
  • 2013.06.17 17:55 Zimny Ziomek

    Zaraz zaraz, dlaczego utrzymywanie sledztwa w tajemnicy przed opinia publiczna utrudnia jego rzetelne prowadzenie?

    Cytat: „śledztwo było prowadzone w całkowitej tajemnicy. Opinia publiczna dowiedziała się o aferze dopiero … Gdy pod koniec stycznia 2006 grecka gazeta Ta Nea opublikowała materiały ze śledztwa … Wcześniej sprawa była utrzymywana w całkowitej tajemnicy, prawdopodobnie również utrudniając rzetelne przeprowadzenie śledztwa.”

    Moim zdaniem nieinformowanie spoleczenstwa o prowadzeniu sledztwa ZAPEWNIA jego rzetelne prowadzenie. W spokoju przed publikacjami niesprawdzonych informacji przez dziennikarzy i przed publicznym snuciem domyslow.

    Odpowiedz
  • 2013.06.19 15:47 dddd

    dzięki!

    Odpowiedz
  • 2013.06.20 16:14 Michal Sajdak

    Fajny tekst :-) Zastanawiam się jeszcze nad:

    a) czy są tu ew. zaczepiania / powiązania z jakimiś oficjalnymi podsłuchami (odpowiednie służby w każdym kraju to mają – i mogą podsłuchać każdą rozmowę – kwestia nakazu sądowego – przynajmniej w teorii ;) Może to służby straciły nad czym kontrolę?

    b) w sumie trochę dziwne, że wysyłali to na jakieś prepaidowe komórki, które fizycznie łatwo namierzyć (co zrobiono) a nie na jakiś anonimowy srv, z którego później można by całość pobrać. No chyba że chodziło tu o kwestię kanału transmisyjnego (w sensie może trudno byłoby wypuścić ruch IP bez podnoszenia alarmów)

    –ms

    Odpowiedz
    • 2013.06.24 16:42 Adam

      Oficjalnie ten operator nie prowadził wtedy usługi podsłuchu, to była „dziewicza” implementacja tych mechanizmów.
      A co do ruchu – pewnie w 2005/2006 transmisję danych trudniej było ukryć niż połączenia. Poza tym moduł podsłuchowy Ericssona domyślnie miał już zaimplementowane przekierowanie – dużo prościej było skorzystać z istniejącej opcji.

      Odpowiedz

Zostaw odpowiedź do Michał

Jeśli chcesz zwrócić uwagę na literówkę lub inny błąd techniczny, zapraszamy do formularza kontaktowego. Reagujemy równie szybko.

Wielka grecka afera podsłuchowa – część czwarta

Komentarze