Twitter, Facebook, Instagram, Youtube, Linkedin – jeśli masz profile na tych serwisach, a planujesz wystąpienie o wizę amerykańską, sprawdź, czy nie jesteś persona non grata. Ale pamiętaj – ostateczną decyzję na ten temat podejmie urzędnik.
To oficjalne – 30 marca 2018 w Rejestrze Federalnym znalazły się informacje o planowanych zmianach w procedurach wizowych. Zmiany mają dotyczyć osób starających się zarówno o wizy imigracyjne jak i tych, którzy zamierzają starać się o inne rodzaje wiz. Ma być trudniej niż do tej pory. Tymczasem, wg doświadczeń Polaków starających się o wjazd do Stanów, otrzymanie wizy nigdy nie było łatwe. I mimo pełnych uśmiechów deklaracji kolejnych przedstawicieli USA, nic się w tym względzie od lat nie zmienia.
Co chcą o nas wiedzieć amerykańscy urzędnicy wizowi?
Obywatele krajów spoza Programu Ruchu Bezwizowego, prócz dotychczas podawanych dokładnych danych, będą musieli podawać również szczegółowe informacje, pozwalające zbadać ich aktywność w internecie To nie wszystko: będzie należało podać także numery telefonów z ostatnich pięciu lat i wszystkie używane adresy e-mail. Sprawdzana ma być również historia podróży. Urzędnicy mają przyglądać się przede wszystkim aktywności użytkowników na kontach Facebooka, Instagrama, Twittera, Linkedin i Youtube, ale nie można wykluczyć, że w przypadkach, które uznają za uzasadnione, zadadzą pytania o inne konta. Czy zatem obawiać się powinni aktywni użytkownicy serwisów ograniczonych do użytkowników jednego kraju, takich jak np. polskie NK czy Wykop? A może plany administracji amerykańskiej mogą zaniepokoić użytkowników platform nastawionych na różnego typu randki, jak lokalna sympatia, internacjonalny tinder czy niszowy zbiornik?
To ostatnie pytanie nie jest wcale szukaniem tabloidowej sensacji: intencją Amerykanów jest przeciwdziałanie terroryzmowi i zapobieganie przedostawania się na terytorium USA osób powiązanych z ekstremistami. Całkiem przypadkowe poznanie na portalu randkowym atrakcyjnej osoby o typowo „randkowym” wizerunku, dla użytkownika serwisu może oznaczać szansę na niezłą przygodę, dłuższą stabilną znajomość lub jednorazową randkę. Dla urzędnika wizowego może oznaczać, że pan X spotyka się z kobietami pochodzącymi z obszarów zainteresować konkurencyjnego mocarstwa, a pani Y kilka razy spotkała się z mężczyzną, znanym z głoszenia antyamerykańskich poglądów. Może – ale oczywiście nie musi.
Urzędnik jest od kontrolowania
The Guardian w swoim artykule na temat ostatnich pomysłów administracji Trumpa przypomina, że pomysł nie jest nowy. W 2016 roku, za prezydentury Baracka Obamy, rozpoczęto zbieranie takich informacji, dotyczących wyselekcjonowanych kandydatów do amerykańskiej wizy. W październiku 2017 brytyjska minister spraw wewnętrznych postulowała karanie osób, które przeglądałyby internet pod kątem treści, naprowadzających na terroryzm (pisaliśmy o tym TUTAJ). Polski ZUS, jakże daleki od siły światowych mocarstw, również nie ucieka przed sprawdzaniem interesujących go osób w mediach społecznościowych. ZUSu, co prawda, nie interesuje terroryzm ani podejrzane znajomości, a aktywność płatnika w czasie, gdy przebywał on na zwolnieniu. Wiele wskazuje na to, że sprawdzanie płatników wynika nie z wewnętrznych procedur a nadgorliwości urzędniczej. Powstaje pytanie – czy nadgorliwością mogą się wykazać amerykańscy funkcjonariusze, którzy rocznie analizują prawie 15 milionów wniosków wizowych?
Na razie pomysł Departament Stanu został skierowany do amerykańskiego Biura Zarządzania i Budżetu, który ma 60 dni na podjęcie decyzji o jego zatwierdzeniu. Jest jeszcze trochę czasu, by zastanowić się, co zrobić z historią swoich kontaktów i aktywności w sieci i czy nie może się ona stać w przyszłości przeszkodą dla otrzymania wizy. Na razie obywatele Polski nie mają szans na dołączenie do tego samego klubu, w którym są już Kanadyjczycy, Anglicy czy Niemcy. Dlaczego? A dlatego, że aby podpisać umowę o ruchu bezwizowym, należy mieć mniej niż 3% odmów wizowych. A to, ile jest odmów, nie zależy tylko od aplikujących i ich dossier, a od zwykłej dobrej woli urzędnika.
Bo wolność nie może się sama bronić
American Civil Liberties Union (ACLU) (to właśnie ich dewiza jest powyższym śródtytułem) przestrzega: „(Nowe przepisy) naruszą prawa imigrantów i obywateli USA poprzez wygłuszanie praw wolności słowa i zrzeszania się, szczególnie dlatego, że ludzie będą musieli się zastanawiać, czy to, co mówią w internecie, zostanie przekręcone lub źle zrozumiane przez urzędnika państwowego”. Organizacja zwraca również uwagę, że urzędnicy – owszem – będą gromadzić te dane, ale nie wyjaśniono nawet w przybliżeniu, w jaki sposób będą one dalej przetwarzane oraz jakie właściwie będą kryteria korzystania z nich przy wydawaniu wiz. Czy jednak głosy takie jak ACLU zostaną wzięte pod uwagę?
Prezydent Trump, przedstawiany przez swoich zwolenników jako gwarant światowego pokoju i bezpieczeństwa, wyjeżdżając w zeszłym roku z Polski, tweetował pogodnie, że „podróż do Polski to wspaniałe doświadczenie”. Ciekawe, czy taki tweet, podpisany przez zupełnie przeciętnego Johna Doe, zostałby uznany przez urzędnika za pochwałę zaprzyjaźnionego kraju, czy też za wyrażenie nastrojów prosłowiańskich, proeuropejskich a być może nawet antyamerykańskich? Jakie przełożenie na to miałyby prywatne poglądy urzędnika, jego przesądy, przekonania i osobiste urazy?
Róbcie porządek w swojej sieci, tak na wszelki wypadek.
Komentarze
Porządki zawsze są dobre ale tutaj mało skuteczne. Sieć nie zapomina. LocalBlox tez nie… https://hotforsecurity.bitdefender.com/blog/48-million-people-put-at-risk-after-firm-that-scraped-info-from-social-networks-left-it-exposed-for-anyone-to-download-19784.html
Napiszcie jeśli to przejdzie.
Internacjonalny, to po polsku międzynarodowy.
Czy tylko mi przeszkadzają takie zapożyczenia na siłę?
https://sjp.pwn.pl/slowniki/internacjonalny.html
To nie jest kwestia tego, czy takie słowo w języku polskim istnieje, bo oczywiście istnieje, tylko czy naturalnie brzmi. Kolega John Doe ma rację, zwracając uwagę na tego typu zapożyczenia, bo brzmią nienaturalnie, podobnie jak wszelkiego rodzaju estymacje, predykcje i autentykacje.
Szczerze sobie cenię uwagi językoznawców.
Pani Agnieszko
W mało kulturalny sposób przyjmuje Pani konstruktywną krytykę
Z wyrazami szacunku
Kuba Kolec
W którym miejscu wyraziłam się niekulturalnie, panie Jakubie?
Proszę zerknąć na to pytanie i odpowiedź:
https://sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/internacjonalny;5316.html
Przykłady z literatury. Kłaniam się. https://sjp.pwn.pl/korpus/szukaj/internacjonalny.html
To teraz proszę sobie porównać:
https://sjp.pwn.pl/korpus/szukaj/Mi%C4%99dzynarodowy.html
Jak dla mnie nic konstruktywnego tutaj nie ma. Puryści językowi mogliby w końcu zauważyć, że kiedyś na policzki mówiono „jagody” i dzisiaj jakoś nie brzmi to „naturalnie”. Mogliby też zauważyć, że już na długo przed erą internetu w Polsce używano słów pochodzenia łacińskiego, niemieckiego, czeskiego, angielskiego itd.
Puryści językowi są potrzebni bo obok dyskusyjnego choć poprawnego internacjonalizmu mamy konsulting zamiast doradztwa, makeup zamiast makijażu, event zamiast wydarzenia, chalange zamiast wyzwania itd. Trochę to smutne, że nasi przodkowie oddawali życie za to żebyśmy mogli mówić po polsku, a my tak kaleczymy ten język. Dlatego takie dyskusje są fajną przeciwwagą dla „kołczów personalnych”.
Pewnie korzystasz z Między siebie, a nie Inny xD
„Róbcie porządek w swojej sieci, tak na wszelki wypadek.”
Trzeba było myśleć zanim się jakieś bzdury postowało i lajkowało.
a tymczasem:
https://sekurak.pl/rodo-w-natarciu-polski-spar-zamyka-program-lojalnosciowy-facebook-przenosi-1-5-miliarda-kont-do-usa/
„Facebook właśnie przenosi dane 1.5 miliarda użytkowników poza Unię Europejską (a dokładniej – do USA)”
Nie jest istotne, w którym miejscu fizycznie zlokalizowane są dane. Jeśli nie chcą być sądzeni przez europejskie sądy a dalej chcą przetwarzać dane MIESZKAŃCÓW UE, muszą dostosować się do RODO.
Nie o żadne dane „mieszkańców UE” chodzi, tylko o prowadzenie biznesu na terenie UE. Tego, za który mają pieniądze. Gdyby nie interesowały ich przedsiębiorstwa z obszaru UE, które płacą za ich usługi, to dane mieszkańców UE mogliby sobie przetwarzać do woli mając w głębokim poważaniu tutejsze przepisy.
Czy te formularze się składa teraz w wersji papierowej jeno, jak kiedyś? Bo używałem ok. 200 adresów email, to może być kłopot dla obu stron.
TERAZ jeszcze nie trzeba. Zmiana jest zapowiadana. A jak zostanie klepnięta, to będą musieli wdrożyć procedury. Jeszcze kwila :)
1/ dlaczego nadgorliwością urzędnika ZUS jest sprawdzanie, czy ktoś na L4 nie jeździł na rowerze w tym czasie albo był na imprezie; o ile oczywiście ten ktoś powiesił takie informacje w sieci w taki sposób, że urzędnik może to zobaczyć? Nie uzasadnione L4 to wyłudzenie kasy od firmy albo od ZUS (czyli od nas) przy dłuższym zwolnieniu.
2/ otrzymałem wizę do USA bez żadnych problemów, procedura nie była ani skomplikowana, ani trudna, ani nie była nieprzyjemna; urzędnik prowadzący rozmowę był w porządku, a to co wyczytałem na ten temat w sieci nie miało NIC wspólnego z rzeczywistością; nie ma co powielać mitów.
Czyli według ciebie na L4 nie można czytać FB. Byłbyś idealny do pacyfikacji Powstania w Getcie, Powstania Warszawskiego lub na wieżyczkę w Auschwitz.
<3
Mikołaj nie napisał nic takiego że nie można przeglądać FB na L4.
Przecież wyraźnie napisał że wstawienie zdjęć na FB że człowiek był np na imprezie, w czasie kiedy według L4 był chory…
I to może być wtedy dowodem na oszukiwanie pracodawcy/ZUS.
Doczytałem do „Tymczasem, wg doświadczeń Polaków starających się o wjazd do Stanów, otrzymanie wizy nigdy nie było łatwe.”
No, jeżeli będąc bezrobotnym ktoś deklarował, że za własne środki jedzie turystycznie przez trzy miesiące zwiedzać Stany Zjednoczone Ameryki, a ponieważ tak długo to biletu powrotnego jeszcze nie kupił – to tak, zapewne miał trudności w uzyskaniu wizy.
W normalnej sytuacji choć papieru jest trochę do wypełnienia, to sama procedura w konsulacie jest tylko sprawnie przebiegającą formalnością i wiza ląduje w paszporcie.
I tak szczerze pisząc nie wiem, co ludzie w pierwszej sytuacji sobie myślą i na co liczą? Że urzędnik w konsulacie to słabo opłacany nieudacznik, który się na kłamstwie nie pozna?
W moim przypadku rozmowa o wizę turystyczną szła gładko, dopóki pani urzędnik nie przyuważyła w paszporcie pieczątek z pewnego kraju, z którymi się coś ostatnio nie lubią.
Wizy do US od dawna nie sa juz problemem USA, wina lezy po stronie naszych rzadzacych ktorym nie jest na reke dawac wszystkim jak popadnie… wystarczy znac kogos z imigracyjnego zeby to wiedziec. Wszystkie kraje w regionie maja zniesione tylko nie Polska…(mowie o calym bloku dawnym wschodnim)
A mnie wszystko jedno NIECH CZYTAJA.
SB ci dziękuje, twoja obojętność i uległość to ich karma
Nic tylko włączyć catch all na swojej domenie i strolować ich listą używanych maili.
Nie mam żadnego z w/w kont w tzw. serwisach społecznościowych – ciekawe co z takimi dziwakami będą robić. Mogą posądzić o celowe ukrywanie informacji i nie dać wizy.
to jest absolutnie piękna koncepcja
Wizy do USA? A po co? Jest tyle piękniejszych krajów na świecie (w zasadzie większość).
Pozdrawiam głupotę amerykańskich urzędników!!! Pojadę na wakacje i zostawię pieniądze gdzie indziej.
Zupełnie nic się nie stanie . Chociaż nie…. Zupełnie nie zrozumieją o co mi chodzi. Wątpię żeby zrozumieli skoro zdecydowana większość rodaków też nie może pojąć o co mi biega