24.05.2018 | 07:05

Agnieszka Wesołowska

Dźwięki, które uszkadzają mózgi agentów, czyli co zdarzyło się w Hawanie

Jesienią 2017 w amerykańskiej ambasadzie na Kubie zrobiło się niespokojnie i trzeba było ewakuować grupę pracowników. Nikt nie był do końca pewien, co w zasadzie się stało i jak należy się do sprawy ustosunkować. Odpowiedzi nadal nie ma.

Czy można ledwo słyszalnym dźwiękiem uszkodzić mózg? Zdaniem naukowców było to praktycznie niemożliwe – do momentu, gdy okazało się, że pracownicy amerykańskiej ambasady w Hawanie skarżą się na bardzo nietypowe dolegliwości. Ale zacznijmy od początku.

Wszyscy, którzy w ostatnich latach odwiedzili Hawanę, podkreślają, że to naprawdę biedne miasto. Barwne, pogodne – i biedne. Fasady budynków naznaczone liszajami, śmieci wymiatane z krzywych rynsztoków, niezgrabne samochody sprzed pół wieku o wytłuszczonych, popękanych siedzeniach. Siedziba ambasady amerykańskiej sterczy samotnie nad brzegiem Morza Karaibskiego. 6 pięter betonu, ogrodzenie, drut kolczasty, krata, budka strażnicza. Do not enter. A jednak wszedł do niej ktoś, kto nie był zaproszony. Najgorsze jest to, że nikt nie wie, jak to zrobił i po co. Nie jest wiadome nawet to, kim ten ktoś był. Nie jest wiadome nic.

Tortury

Hawana z folderów turystycznych, również tych skierowanych do obywateli Stanów Zjednoczonych Ameryki, jest kolorowa. Cóż, ludzie biedni, ale szczęśliwi. I muzyka. Wejdźcie i posłuchajcie. Rumba. Cha-cha. Śpiew. Wszędzie rozbrzmiewają dźwięki Hawany…!

A ty zamiast rumby słyszysz świsty. Szumy. Stuki. Brzęczenie. Ogarnia cię niepokój, gdy próbujesz je zidentyfikować i umiejscowić. Nic. Nie wiesz nic. Tylko trzaski i buczenie. Nie dasz się omamić, sprawdzasz, nagrywasz, raportujesz. Dźwięki stale nadpływają. Tyle że nie wiesz, kiedy znów nadejdą. Strach. Tylko strach.

Twórcami chińskiej tortury ponoć wcale nie są Chińczycy, a Włoch, w dodatku prawnik. Ktokolwiek ją wymyślił, wiedział, że umysł poddawany pozornie łagodnym bodźcom, ale stałym, wciąż nadciągającym, powtarzalnym, nie wytrzyma. Chińska tortura, co zostało sprawdzone poprzez badania z udziałem ochotników, może doprowadzić do obłędu. Głowę torturowanego należy unieruchomić i z pewnej wysokości opuszczać na nią kroplę wody w stałych odstępach czasowych, np. dwusekundowych. Zwykła woda o temperaturze pokojowej. Jedna kropla.

Plum.

Plum.

Plum.

Torturowany w krótkim czasie zaczyna odczuwać frustrację, następnie niepokój rosnący aż do lęku, skupia się na nadchodzącym kolejnym doznaniu i w stosunkowo krótkim czasie może odczuwać złożone dolegliwości od bólowych po psychiczne. Skutkami długotrwałego wystawienia na taką torturę może być trwałe uszkodzenie układu nerwowego. Przy omawianiu tej metody podkreśla się, że dla torturowanego najgorszy nie jest ból fizyczny, a napięcie psychiczne, przekonanie o nieuchronności kolejnego impulsu.

Więźniowie, na których zeznania wymuszano biciem, często wspominają, że od bólu gorsza jest świadomość, że wszystko znów się powtórzy. Regularnie karcony za pomocą jednego przedmiotu pies, będzie się latami kulić tylko na widok tej rzeczy.

Dlatego dźwięki, które nadpływały falami do uszu amerykańskich pracowników dyplomatycznych, mogły być dla nich torturą. Mogły powodować zmiany w układzie nerwowym, mogły uszkadzać ciało i umysł. Strach niszczy na lata, odbiera spokój i uniemożliwia spanie, nawet w wiele lat po traumie, jakiej doświadczył poszkodowany. Tak, to możliwe.

Tyle, że wśród 22 osób poszkodowanych w ciągu roku w Hawanie, były takie, które niczego nie słyszały i niczego się nie bały.

Ofiary

Jesienią 2017 roku Stany Zjednoczone postanowiły ewakuować ze swojej ambasady w Hawanie grupę pracowników. U 22 osób potwierdzono badaniem lekarskim uszczerbek na zdrowiu. Co interesujące z medycznego punktu widzenia, ubytki w zdrowiu różniły się znacząco. U jednych osób stwierdzono uszkodzenia słuchu, u innych wzroku, u kolejnych zaburzenia błędnika, dalej – upośledzone zostały umiejętności poznawcze, stwierdzono zaburzenia snu, wystąpiły też inne problemy. Ogólnie stwierdzono, że wszyscy poszkodowani mieli zmiany w mózgu. 22 pracowników potężnego, dobrze chronionego budynku – opanowanych, przeszkolonych, doświadczonych – wracało do domów z poczuciem, że mają serdecznie dość.

Przez mniej więcej rok pojedyncze osoby z ambasady, przebywając w różnych rejonach miasta, słyszały dźwięki. Inne niż sounds of Havana, niemelodyjne, nieradosne, nieharmoniczne. To były szumy, piski, trzaski, buczenia. Nigdy żadna z tych osób nie ustaliła źródła pochodzenia dźwięków. Wyjątkowym obciążeniem było to, że na ogół każda z tych osób słyszała atakujące ją dźwięki sama, gdy nie było obok nikogo innego. Piski pojawiały się np. nocą w pokoju hotelowym.

Jednak nie wszystkie osoby, które słyszały dźwięki, zostały poszkodowane na zdrowiu.

I nie wszyscy poszkodowani słyszeli dźwięki.

Dziś w byle smartfonie znajduje się dyktafon. Wystarczy włączyć urządzenie i nagrać to, co opanowanemu świadkowi wydaje się dziwne lub podejrzane. Aby mieć pewność co do jakości nagrania pracownicy ambasady otrzymali urządzenia włączające się samoczynnie przy wykryciu dźwięków o określonym charakterze.

Chcecie posłuchać? Proszę bardzo.

Przeanalizowano kilka nagrań wykonanych w różnych okolicznościach. Wszystkie nagrania zawierają wariacje tego samego dźwięku o wysokim tonie. Sekwencje dźwięku trwają po kilka-kilkanaście sekund – z przerwami o bardzo różnej długości. Analiza nagrań pokazuje, że nie jest to pojedynczy dźwięk. Wyróżniono około 20 lub więcej różnych częstotliwości lub wysokości. W pierwszej chwili dźwięk robi wrażenie jednolitego, jakby uderzyć jednocześnie kilka klawiszy fortepianu lub szarpnąć struny w gitarze. Jednak przedstawiony na wykresie tworzy serię szczytów, które odskakują od linii bazowej. Na zlecenie Associated Press ekspert akustyki, prof. Kausik Sarkar, przeprowadził analizę nagrań. W dalszym ciągu jednak nikt nie wie, jak i właściwie dlaczego oddziaływał na zdrowie dyplomatów.

I co oddziaływało na tych, którzy niczego nie słyszeli.

Niezłym wyjaśnieniem mogłaby być masowa histeria. The Guardian, posiłkując się opiniami neurologa i socjologa, w październiku 2017 postawił tezę o masowej histerii, co rozsądnie wyjaśniałoby zachowania poszkodowanych. Jednak dwa miesiące później upublicznione zostały wyniki badań mówiące o uszkodzeniach w mózgach wszystkich ewakuowanych Amerykanów. Nie da się mieć uszkodzeń mózgu w wyniku histerii. Wyszło też na jaw, że ekipa amerykańskiej ambasady to nie pierwsze osoby, które doznały takiego uszczerbku na zdrowiu.

Nie tylko dyplomaci

Dwa lata przed pierwszymi odnotowanymi atakami na dyplomatów, w 2014, na Kubie przebywał turystycznie Chris Allen z Południowej Karoliny. Całkiem zwyczajny turysta, z zawodu finansista, przyciągnięty do Hawany sentymentem, zameldował się w świeżo wyremontowanym hotelu Capri. Położył się spać i już pierwszej nocy doświadczył objawów, które kazały znacząco skrócić pobyt, by w domu szukać pomocy medycznej. W Stanach beznadziejnie próbowano zdiagnozować jego dziwne objawy. Allen stracił czucie po obu stronach ciała i spędził kolejne lata na badaniach, które wykluczały kolejne podejrzenia chorób i zatruć. Wykluczono zatrucie metalami ciężkimi, infekcje, nowotwory, trucizny, w tym trucizny, które mógłby występować w jedzeniu, np. z powodu niewłaściwego przyrządzenia egzotycznej potrawy. Wreszcie wykluczono łagodną postać Guillaina-Barré, a wtedy pomysły na diagnozę się skończyły. Na marginesie – w sprawie dyplomatów również pojawiło się podejrzenie zatrucia lub celowego otrucia. Nie wykluczono go. Ale i twardych dowodów, by faktycznie miało ono miejsce – tak jak w przypadku Chrisa Allena – nie ma.

Oczywiście powstaje pytanie, dlaczego Allen, całkiem zwykły turysta, miałby stać się ofiarą jakiejś antyszpiegowskiej broni? Mężczyzna w sile wieku, dobrze zbudowany, sprawny, błyskotliwy, zaangażowany politycznie mógł zupełnie przypadkiem zostać wzięty za agenta w rodzaju Jamesa Bonda. No i zakwaterował się w Capri, tam, gdzie uparli się mieszkać dyplomaci. Z tym, że Allen niczego nie słyszał. Nic, prócz dźwięków Hawany.

Teorie z archiwum X

Na co komu byłaby taka broń, która po cichu rozwala umysły tego czy owego agenta? Przyjrzyjmy się historii tworzenia broni w II połowie XX wieku. Po II wojnie światowej władze zwycięskich krajów odrzuciły obiekcje moralne i wykorzystały wyniki prac naukowych nazistowskich eksperymentatorów, a zbrodniarze stawali się szanowanymi ludźmi nauki. Z nową wiedzą USA i ZSRR rozpoczęły własne testy, sprawdzając, jak w cichy sposób można by wygrać z wrogiem. Co sprawiło, że zaczęto sięgać po takie rozwiązania. Prawdopodobnie kluczowym okazał się moment wynalezienia broni jądrowej. Wielkie mocarstwa, dysponujące bronią masowego rażenia, zaczęły trzymać się w szachu. Należało wynaleźć i przetestować inne bronie, które umożliwiałyby działanie po cichu i bez rozlewu krwi, budzącego protesty opinii publicznej oraz chęć odwetu strony zaatakowanej. Zatem narkotyki, trucizny, oddziaływanie na umysły, manipulacje itp. stały się logicznym kierunkiem poszukiwań.

Jak wyglądały badania nad nowymi rozwiązaniami? Np. w Stanach eksperymentowano na więźniach (w tym byłych więźniach) oraz na wojsku. Sprawdzano kolejne substancje wywierające wpływ na system nerwowy. Gazy, leki, narkotyki, zastrzyki, tabletki. Niesamowitą karierę zrobiło LSD, sprawdzane przez CIA w ramach programu MKUltra w latach 50. i 60. Długotrwałe przyjmowanie środków odurzających wpływa na pracę mózgu, również na wydolność organizmu, może unieszkodliwić przeciwnika jeszcze zanim ten znajdzie się on na polu walki.

Zwolennicy teorii spiskowych przytaczają dowody, że Sowieci próbowali z sukcesem opracowywać metody kontroli ludzkich zachowań za pomocą informacji podprogowych. Obecne również w internecie relacje o podsłuchach, szpiegowaniu, skomplikowanej psychomanipulacji brzmią paranoicznie, ale w istnieją też zupełnie oficjalne informacje o broni psychotronicznej. Oczywiście, powstaje pytanie, ile z tych relacji to wiarygodne doniesienia, a ile to odpryski wojny psychologicznej.

źródło: https://www.monitor-polski.pl/mam-kolejny-dowod-ze-uzyto-na-mojej-rodzinie-broni-psychotronicznej/comment-page-2/

Czy żeby zapanować nad umysłem wroga, należy używać skomplikowanych broni? Przeciętny specjalista reklamy zapewne wzruszy w tym miejscu pewnie ramionami. Przecież nie trzeba spisków, by sprzedać tłustego hamburgera. Wystarczy wiedzieć, jak go przedstawić, gdy ludzki umysł powoli przetwarza informację, że powoli zaczyna mu brakować energii. Po co drogie urządzenia, skoro można odpowiednią kompozycją i kolorystyką nakłonić ludzi, by kupowali, jedli i przetwarzali? Pamiętacie scenę z „Fight Club”, w której Tyler wmontowuje w niewinny film pojedyncze klatki porno, napawając dzieci przerażeniem, a u dorosłych, nieświadomych niczego widzów wywołując pożądanie? Naprawdę nie musisz widzieć ani słyszeć tego, co na ciebie działa, by odczuć to, co ma na ciebie oddziaływać. Nasze mózgi są wredne, działają, jak chcą, wbrew żelaznej woli ich posiadaczy.

Ale mimo, że już odpowiednia propaganda może wpłynąć na jednostki lub tłum, mimo to cały czas prowadzone są prace nad bronią niekonwencjonalną. Broń soniczna, która w teorii mogła być użyta na Kubie, istnieje naprawdę. W dyspozycji wielu policji świata znajdują się armatki dźwiękowe (Long Range Acoustic Device – LRAD). Jak podaje BBC, armatki te zostały wykorzystane jako broń przeciwko piratom u wybrzeży Somalii. Dźwiękiem można skutecznie torturować. Wystarczy zamknąć przesłuchiwanego w ciasnym pomieszczeniu i włączyć najgłośniej, jak się da, muzykę, najlepiej taką, która jest trudna w odbiorze. Ogłupia, otumania, niszczy słuch, a nawet wywołuje krwotoki. Tak właśnie aplikowano jeńcom w Iraku piosenki miluśkiego Barneya oraz Metallicę. Ponoć nawet poczciwi sprzedawcy alkoholu z Wielkiej Brytanii mają doświadczenia z bronią nieletalną: stosują najzwyklejsze odstraszacze komarów (częstotliwość 15-18kHz), by odgonić dzieciaki sterczące bezproduktywnie pod sklepem. Osoby powyżej 20-25 roku życia nie słyszą już tej częstotliwości – młodsze owszem i wysokie dźwięki drażnią je nieznośne.

O broni sonicznej po raz pierwszy usłyszano pod koniec II wojny światowej. Amerykanie wdrożyli taką broń w operacjach psychologicznych podczas wojny w Wietnamie. W ramach operacji „Wędrująca Dusza” nadawano nad terenami Wietkongu dźwięki z zaświatów.

Atak soniczny, który nie miał oddziaływać na psychikę, a zadawać cierpienie i fizycznie wpływać na ludzi, odnotowano w 2005 roku w strefie Gazy. Obecny wtedy na miejscu fotograf Associated Press twierdzi, że nawet gdy zatkał uszy, straszny, wywołujący ból dźwięk wwiercał się w jego czaszkę. Nie chodziło tym razem o heavy metal ani odgłosy duchów – dziwne urządzenie emitowało niezbyt głośny dźwięk w interwałach z 10-sekundowymi przerwami. Wojskowi wypowiadali się, że opracowano dźwięk mający oddziaływać specjalnie na ucho środkowe – głośność i czynnik psychologiczny nie miały znaczenia.

Również Rosjanie stanęli do wyścigu w konstruowaniu niezabójczej broni sonicznej. Ultradźwiękami postanowili zestrzeliwać drony i samoloty, nawet z odległości 10 km, o pracach nad taką bronią powiadomiono opinię publiczną w 2015.

Nieletalną broń mikrofalową mają na swoim wyposażeniu Amerykanie (Active Denial System) od 2001 roku i wiele wskazuje na to, że użyli jej w Iraku w 2007 roku. Oficjalnie tak się nie stało, broń nie wyszła poza eksperymenty, testowano ją na ochotnikach. ADS może skutecznie działać na ciało ludzkie z odległości nawet kilometra, wywołując potworny ból poprzez rozgrzewanie zewnętrznych warstw skóry.

A jaka broń może wywołać uszkodzenia mózgu, działając na pojedyncze, wybrane osoby?

Wiara bez dowodów

16 października prezydent Trump oświadczył, że wierzy, że to Kuba jest odpowiedzialna za niewyjaśnione, niewidzialne ataki, które zaszkodziły pracownikom amerykańskiej ambasady. „Wierzę, że to Kuba jest odpowiedzialna. Wierzę w to” powiedział. Swoją wiarę w zaangażowanie Kuby w ataki podkreślił kilkukrotnie.

Wygląda na to, że mimo rozbudowanego śledztwa, urządzeń rejestrujących, nagrań i wyników badań, pozostaje mieć wiarę, bo wciąż nie wiadomo nic. W poczcie dyplomatycznej rozesłanej do wszystkich placówek USA na świecie w tym samym czasie pojawiło się stanowisko, że „winy nie przypisano rządowi Kuby”. Ambasada kubańska konsekwentnie milczy, pomijając kwestie tego, w co wierzy Donald Trump. Wcześniej rząd Kuby zaprzeczył jakiejkolwiek odpowiedzialności za uszczerbek na zdrowiu Amerykanów. Prezydent Raul Castro zorganizował nawet spotkanie z pięcioma przebywającymi na Kubie członkami Kongresu USA. Milczy hotel, nie komentując w żaden sposób chorób osób, które przewinęły się przez Capri. W amerykańskim śledztwie grzecznie pomaga kubańska policja. Ambasada Francji całkiem nieoficjalnie sprawdza swoją siedzibę i swoich ludzie pod kątem potencjalnych ataków. Wygłoszonych zostaje kilka oświadczeń i wykonuje się roszady dyplomatyczne. Żadnych wniosków nie ma.

Nieskończona zimna wojna

Oświadczenie prezydenta Trumpa sugeruje, że zimna wojna nadal trwa i jest na tyle problematyczna, że nie wiemy, kto walczy z kim, jak i po co: „To bardzo nietypowy atak, sami wiecie. Ale wierzę, że Kuba jest zań odpowiedzialna”.

Do 1959 roku, przed rewolucją, wpływy USA na Kubie były ogromne. W sąsiedztwie Ameryki rosła skorumpowana republika bananowa, w pełni sterowalna przez amerykańskich biznesmenów i polityków. W wyniku przewrotu Castro znacjonalizowano gospodarkę, co wiązało się z potężnymi stratami kubańsko-amerykańskich biznesów. Od 1960 USA nałożyło na Kubę karne sankcje gospodarcze. Był jeszcze epizod konfliktu zbrojnego, a nazwa miejsca lądowania emigrantów wspartych przez amerykańskich najemników – Zatoka Świń – ironicznie akcentuje klęskę Amerykanów. Inwazja w Zatoce Świń oznaczała bowiem dla rządu USA konieczność wypłacenia gigantycznych odszkodowań za jeńców. Do Hawany wpłynęło wtedy 53 miliony dolarów. Znienawidzony w Stanach Che Guevara przesłał do prezydenta Kennedy’ego liścik o treści „Dziękuję za Zatokę Świń. Przed inwazją rewolucja była słaba. Teraz jest silniejsza niż kiedykolwiek”. W odwecie embargo miało zniszczyć kubańską gospodarkę.

Jednak dopóki istniał ZSRR, dla Sowietów wyspa o strzał z rakiety od Stanów była niezwykle cennym pionkiem w zimnowojennej rozgrywce.  Kraj rozwijał się: elektrownie, fabryki, rolnictwo – aby je dobrze rozwinąć sprowadzano do pomocy zagranicznych specjalistów, również polskich inżynierów. Pamiątki po nich działają do dziś, jeżdżą też ich fiaty 125p, solidne, stale naprawiane maszyny o nieskończonym przebiegu. Kuba była też elitarnym ośrodkiem szkoleniowym dla terrorystów, wykorzystywanych przeciwko „światowemu imperializmowi USA”. Uczyli w nim specjaliści z obozu komunistycznego: sambiści, spece od infiltracji, materiałów wybuchowych, wojskowi.

Gdy Michaił Gorbaczow oddał władzę niemalże w jeden dzień, ZSRR rozpadł się na wiele republik i Kuba została sama. Fidel krzyczał z trybuny przy każdej okazji „comunismo o muerte”, obywatele klaskali i machali entuzjastycznie, a po godzinach usługiwali nielicznym turystom za krem Nivea, szminkę i mydełko Fa. Amerykanie uważali coraz biedniejszy kraj za sponsora działalności terrorystycznej i trwali przy sankcjach.

Zmieniło się to, gdy w końcu 2014 prezydent Obama przywrócił oficjalne relacje z Kubą i przez pewien czas służby dyplomatyczne obu państw wypowiadały się ogólnie na temat perspektyw współpracy. Embargo trwało, ale Kuba mogła otrzymać pomoc amerykańską i broń. Po ponad 50 latach izolacji Kuba nie wychodzi z wieloma propozycjami współpracy z Amerykanami. Na Kubie wciąż też przebywają ludzie, którzy mogą mieć powiązania z siłami i państwami zainteresowanymi rozwijaniem różnego rodzaju działań terrorystycznych oraz innych, niekonwencjonalnych. Czy te siły mogą mieć coś wspólnego z bliżej nieokreślonymi przeciwnikami USA?

I teraz:

  • W 2014 roku po generalnym remoncie i modernizacji następuje ponowne otwarcie hotelu Capri w Havanie. Przyjeżdżają pierwsi goście, w tym Chris Allen. Amerykanin wraca do domu z tajemniczą chorobą neurologiczną, po tym jak spędził kilka nocy w hotelu Capri. Cokolwiek dzieje się na Kubie, zaczyna się przed tym, jak Barack Obama wyciąga rękę na zgodę do rządu Castro i zaczyna się w Capri.
  • W 2015 Obama zaprasza do Waszyngtonu kubańskich dyplomatów.
  • W 2016 odnotowywane są pierwsze dziwne wydarzenia i słyszane pierwsze dźwięki, które oddziałują na pojedyncze osoby w ściśle wybranych punktach miasta, głównie w Capri.
  • Jesienią 2017 ewakuowanych jest 22 pracowników ambasady amerykańskiej z Hawany oraz, jak donosi Associated Press, kilku Kanadyjczyków. Nie notuje się poszkodowanych wśród jakichkolwiek innych grup narodowościowych, społecznych czy zawodowych.
  • Administracja Trumpa wprowadza sankcje, dotyczące m.in. utrudnień w ramach wymiany kulturalnej, a także wydala 15 kubańskich dyplomatów. Strona kubańska wygłasza chłodne oświadczenie, że takie działania nie wpłyną na odbudowę wzajemnych relacji. Jednak w praktyce w stosunkach kubańsko-amerykańskich nic się nie zmienia. Nie jest znany powód, dla którego atakowi miałaby ulec chociaż jedna osoba z ambasady i tym bardziej nie jest wiadome, dlaczego uległa im cała grupa osób.
  • Służby specjalne analizują nagrania.
  • Ewakuowani Amerykanie poddawani są kolejnym badaniom. Tak, są chorzy, niektórzy poważnie. Uszkodzenia zdrowia są trwałe. Wykluczyć można zbiorową histerię, hipnozę, nie potwierdza się działania trucizny lub epidemii jakiejkolwiek choroby.

I to chyba koniec nierozwiązanej sprawy, prawda?

Wcale nie

Na świeżo, 23 maja 2018, agencje informacyjne z całego świata łupnęły wieścią, że Departament Stanu USA zaapelował do swoich pracowników w Chinach, aby powiadomili przełożonych o wszelkich nieoczekiwanych dysfunkcjach swojego słuchu lub wzroku. Alarm został podniesiony natychmiast po tym, jak jeden z Amerykanów doświadczył „subtelnych i niejasnych, ale nienormalnych odczuć dźwięku i ciśnienia„. Wg oświadczenia rzeczniczki amerykańskiej placówki dyplomatycznej w Guangzhou, Jinnie Lee, jeden z pracowników doznał lekkiego urazu mózgu. Cytat: „Obecnie nie wiemy, co spowodowało zgłoszone objawy i nie jesteśmy świadomi podobnych sytuacji w Chinach, zarówno w społeczności dyplomatycznej, jak i poza nią„.

źródło https://china.usembassy-china.org.cn/ha-05232018/

Tym razem Amerykanie nie chcą żadnych niedomówień ani udawania, że w zasadzie nic się nie dzieje: „Podczas pobytu w Chinach, jeśli doświadczysz jakiegoś niezwykłego ostrego słuchowego lub (innego) działającego na zmysły zjawiska, któremu towarzyszy niezwykły dźwięk lub przenikliwy odgłos, nie próbuj zlokalizować ich źródła. Zamiast tego przejdź do miejsca, w którym nie ma dźwięku.”

Nie możemy w tym momencie połączyć tego z wydarzeniami w Hawanie, ale badamy wszystkie możliwości” – oświadczył anonimowo przedstawiciel amerykańskiej ambasady w Pekinie agencji informacyjnej AFP.

No to chyba teoria o zbiorowej histerii ostatecznie odpada…

Powrót

Komentarze

  • 2018.05.24 08:17 piotr

    Słabo, że publikujecie artykuły nie techniczne :/ plum plum plum.

    Odpowiedz
    • 2018.05.24 09:58 czytelnik

      bardzo, BARDZO lubię czytać tego typu, jak to kolega określił, „artykuły nie techniczne :/ plum plum plum.” – o włamaniach do banku, o szpiegach, zamachach, dziwnych atakach akustycznych itd.
      widać jak dużo pracy w nie wkładasz – są bardzo rozbudowane.
      mam nadzieję, że będą się pojawiać.

      a do kolegi piotra:
      jest cotygodniowa seria: „bierzcie i czytajcie” – nie mam czasu i tego nie czytam – ale co ważniejsze nie krytykuję bo inni pewnie sobie chwalą.
      więc standardowa odpowiedź internetu na takie komenty: „a czy jest przymus czytania plum plum”?

      Odpowiedz
    • 2018.05.24 10:47 Marek

      Bardzo fajny artykuł.
      Fajnie sobie poczytać czasami artykuły mniej techniczne

      Odpowiedz
    • 2018.05.24 11:16 maslan

      A ja uważam że jest dokładnie przeciwnie. Uwielbiam je, fajne odprężenie po kolejnych technikaliach

      Odpowiedz
    • 2018.05.24 12:04 kordi

      lepsze to niż jakieś opisy scamów

      Odpowiedz
    • 2018.06.10 00:20 nieanonimowy czytelnik

      przecownie — to doskonale. To się czyta jak świetną książkę sensacyjną i, wbrew pozorom, jest techniczne i analityczne.

      Doskonale, Z3S!

      Odpowiedz
      • 2022.06.23 12:36 Puma

        To jest bardzo techniczne. Chętnie bym się dowiedziała jak takie dźwięki są zrobione

        Odpowiedz
  • 2018.05.24 08:32 Duży Pies

    Odsyłam do prac nieżyącego już polskiego uczonego, prof. Manczarskiego, czołowego polskiego bioelektronika zajmującego się oddziaływaniem pól EM na organizmy żywe, w tym na organizm ludzki. Zajmował się też fascynującym zjawiskiem spostrzegania pozazmysłowego w hipnozie i elektrohipnozie.
    Uczony ten przeprowadził, chyba w latach ’60 lub ’70 eksperyment o charakterze zbliżonym do opisanego w artykule. Użył fal em powodujących u ludzi poczucie przestrachu i paniki. Podczas tego eksperymentu na jednym z dworców PKP dużego miasta, ludzie nie mogąc sobie tego racjonalnie wytłumaczyć, zaczęli nagle doznawać uczucia strachu, niepokoju i uciekali w popłochu.
    Badania o wpływie pól EM na organizmy żywe były zaawansowane już pod koniec lat ’ 60. Oczywiście sporo z nich było utajnionych i prowadzonych przez wojsko lub inne agencje.

    Odpowiedz
    • 2018.05.24 08:37 Agnieszka Wesołowska

      Cudne, dzięki!

      Odpowiedz
    • 2018.05.24 15:47 gotar

      Pewnie, że zostały utajnione – głupio się przyznać, że właśnie worek $$$, który nam daliście, poszedł w piach i broni z tego nie będzie. To, że fale e-m wpływają na organizmy żywe wiadomo od dawna. Problem polega na tym, że z jednej strony ciężko generować fale z pewnego zakresu (albo wymagają olbrzymich anten, czego się nie da zminiaturyzować i zrobić wersji walizkowej, albo olbrzymich mocy, więc z bateryjki też nie ruszy), a z drugiej strony spora część pasma e-m podlega silnemu tłumieniu (na przykład światło widzialne zatrzymuje byle ścianka z dykty, prawda?). A że natężenie pola e-m maleje z kwadratem odległości, ciężko z tego zrobić broń masowego rażenia. A broni osobistej nie ma sensu robić, bo kilka gramów w ołowianej kuleczce jest równie skuteczne (na specjalne okazje chemia z nieistniejących oficjalnie labów).

      Tak żeby zobrazować powagę problemu – EMP powstaje np. przy wybuchu atomowym.

      Odpowiedz
    • 2018.05.24 20:06 zzz

      Tak, eksperyment robiono na przypadkowych ludziach z dworca

      co za stek bzdur

      Odpowiedz
      • 2018.05.24 21:41 Agnieszka Wesołowska

        Uwielbiam, gdy ludzie niezajmujący się jakąś dziedziną, rzucają autorytatywne „taaak, stek bzdur”.

        Odpowiedz
        • 2018.05.25 09:17 Duży Pies

          O profesorze Manczarskim i dziedzinach nauki którymi się zajmował: bioelektronice i psychtronice, Telewizja Polska w 1979 r. nakręciła film dokumentalny. Jeśli mnie pamięć nie myli, film miał tytuł „Spotkanie z psychotroniką”. W archiwach TVP w Warszawie powinna być taśma z tym filmem.
          .
          Co do opisywanego eksperymentu z emisją fal powodujących u ludzi strach i panikę, wspomina o nim kilku uczonych zajmujących się bioelektroniką w swoich pracach.
          .
          Kilkanaście lat temu miałem okres fascynacji bioelektroniką i psychotroniką. Czytałem prace prof. Sedlaka, prof. Manczarskiego, Komara i innych. Jestem w posiadaniu pracy magisterskiej na temat fotografii kirlianowskej (fotografia w polu wielkiej częstotliwości). Ciekawa tematyka!

          Odpowiedz
          • 2018.05.25 09:48 Agnieszka Wesołowska

            Uważam, że zawsze warto się wgryźć w temat, zanim się wyskoczy z „co za bzdury”. Lepiej zadać trzy pytania za dużo, niż udzielić jednej odpowiedzi. Dzięki za informacje :)

          • 2018.05.28 23:23 Adrian

            Proszę – tylko nie „kirlianowskiej”. To wredny rusycyzm. Pięćdziesiąt lat wcześniej Jodko-Narkiewicz odkrył tę metodę.
            Kirlian kirlian – on pokazał światu to zjawisko w 1936r.
            Pilnujcie co swoje, polskie!

      • 2018.05.26 10:10 gtrshdj

        MKUltra, Tuskegee Syphilis Study, St. Louis zinc cadmium sulfide, i pewnie dziesiatki czy setki innych ktore nie ujrzaly swiatla dziennego… a pomysl ze u komunistow przejmowali sie jednostkami bardziej niz w stanch, 'ojczynie wolnosci’ jest delikatnie mowiac naiwny

        poprostu u nas (i dalej na wschod) rozkaz to byl rozkaz, mniej trzeba bylo podkladek i lepiej sie palily

        Odpowiedz
  • 2018.05.24 09:10 Mati

    Podobne dźwięki jak z pierwszego filmiku tutaj, słyszałem wielokrotnie w lasach tropikalnych Ameryki oraz Azji. Źródłem dźwięku były jakieś robaczki, lecz nie powodowały żadnego uczucia strachu czy innych negatywnych dla zdrowia skutków.

    Odpowiedz
  • 2018.05.24 09:45 Grzegorz

    Super się czytało. Dzięki takim artykułom, bardzo lubię tu zaglądać.
    Pozdrawiam :-)

    Odpowiedz
  • 2018.05.24 09:46 Piotr Inny

    Świetny artykuł, dzięki!

    Odpowiedz
  • 2018.05.24 09:47 mft555

    Przecież to jest prawie pewne że stoją za tym Rosjanie.

    Odpowiedz
    • 2018.05.24 14:09 szpjon_s_olgino

      nieeet ))) Kitajce,USA…

      No i Kuba akurat pomimo bycia komunistycznym skansenem medycyną stoi,więc co dziwnego w takiej akurat broni ?

      Obstawiam jednak Kiajców albo USA bo „porozumienie z USA” jest raczej w interesie Kubańczyków

      Odpowiedz
      • 2018.05.24 19:43 Djlol

        Kłamiesz lewaku ;)

        „“Sam korzystałem wielokrotnie z zabiegów medycznych na Kubie. Są one tanie dla Europejczyków i są wysokiej jakości. Niestety, na wyspie nie ma równego dostępu do nich, a zwyczajni mieszkańcy mogą tylko o nich marzyć. Poza tym, statystyki dowodzą, że na jednego lekarza przypada dziś 950 obywateli, czyli o 200 osób więcej niż przed rewolucją” – wskazał Miguel Monteiro.”
        http://dzieje.pl/aktualnosci/kuba-rezim-castro-pozbawil-zycia-i-wolnosci-tysiace-ludzi

        Odpowiedz
  • 2018.05.24 10:16 slonbeztraby

    Smieszne,ale przyczyna tego propagandowego cyrku sa…sluchawki.Prawdopodobnie dostali jakies superasne douszne badziewia made in…china i im sie we lbach pierdzieli.Mam podobnie jak za dlugo slucham albo za glosno.

    Odpowiedz
    • 2018.05.24 10:21 Agnieszka Wesołowska

      Pomysł niezły, ale nigdzie nie ma informacji, że poszkodowane osoby korzystają z tego samego typu urządzeń lub akcesoriów. Skoro podrzucono pomysł zbiorowej histerii, to z pewnością analizowano też kwestię używania podobnego/takiego samego sprzętu.

      Odpowiedz
  • 2018.05.24 10:37 Michal

    Otworzyłem filmik na którym jest próbka dzięku. Miałem na 100% głośność z telefonu i wystawione jednego ucho. Minęło już 10 minut, a cały czas mnie drażni po tym dźwięku.

    Odpowiedz
    • 2018.05.24 10:56 Agnieszka Wesołowska

      Dźwięk jest bardzo drażniący, ale rozdrażnienie nie musi od razu oznaczać, że został uszkodzony mózg :) Poza tym osobiście uważam, że cokolwiek tam jest szkodliwe, to jest to częstotliwość wpleciona w słyszalną, niewykrywalna w nagraniu przygotowanym zwykłym dyktafonem.

      Odpowiedz
    • 2018.05.24 20:24 nthe

      A mi właśnie po tym nic nie jest. Mimo że pod rząd odłuchałam kilka próbek. Operation Wandering Soul kojarzy mi się z dzwiękiem z kreskówek w bardzo niskiej jakości dlatego nie robi wrażenia na mnie. Po dłuższym czasie może faktycznie byłoby to irytujące

      Odpowiedz
    • 2018.05.31 15:13 Lucy

      Mnie również irytuje ten dźwięk i jeszcze głowa boli

      Odpowiedz
  • 2018.05.24 11:07 Michał

    Wspomnę też o innym eksperymencie – ciszy – wbrew pozorom cisza jest najstraszniejszą torturą, z jaką człowiek może mieć do czynienia.
    Zamyka się delikwenta w wytłumionym pomieszczeniu, brak jakichkolwiek dźwięków i po ok. 15min zacznie mu przeszkadzać bicie serca, przepływ krwi przez żyły i tętnice, jednym słowem będzie mu dokuczało całe jego ciało.

    https://www.youtube.com/watch?v=i_Rl98sqz6o

    Odpowiedz
    • 2018.05.24 11:24 Agnieszka Wesołowska

      Świetny przykład, acz byłabym ostrożna z ustalaniem, jaka tortura może być najgorsza. Generalnie chodzi o to, by zadać tak dużo bólu jak się da. https://www.youtube.com/watch?v=WEPmn8FHtDA

      Odpowiedz
    • 2018.05.24 12:59 Duży Pies

      To o czym piszesz to tzw. deprywacja sensoryczna. Bardzo mocna tortura. Opracowana już 4-5 dekad temu przez CIA i detalicznie rozpisana w podręczniku Cubark używanym przez agencję.
      Deprywację stosowano też podczas przesłuchań terrorystów lub osób oskarżanych o terroryzm podczas amerykańskiej krucjaty w Zatoce Perskiej, w Guantanamo i w miejscach tortur amerykańskich imperialistów rozrzuconych na całym świecie.
      O deprywacji pisze też Naomi Klein w swojej genialnej książce „Doktryna szoku”.

      Odpowiedz
    • 2018.05.25 14:43 Irol

      Co do Ciszy to mam sposób.
      Wystarczy znaleźć Piosenkę, melodię która działa w rytmie Twojego Organizmu. Potem normalnie zacząć ją nucić używając resztę odgłosów jako ścieżkę perkusyjną.

      U mnie działa ” Type O negative – My Girlfriend’s Girlfriend”.

      Sprawdzone kilkukrotnie.

      Odpowiedz
    • 2018.05.29 17:53 Ehtadzisiejszamlodziez

      No trochę słabo zapoznałeś się z tematem. Strzelam, że jak ktoś Ci o duchach opowie to też łykniesz bez sprawdzenia i zastanowienia…

      https://www.youtube.com/watch?v=mXVGIb3bzHI

      Odpowiedz
  • 2018.05.24 11:11 Czort

    Jasny Panie. Pani Agnieszko więcej! Jeszcze żadna kobieta nie zrobiła mi tak dobrze jak Pani i to już kolejny raz! Jestem Pani fanem i czekam na więcej.

    Odpowiedz
    • 2018.05.24 11:26 Agnieszka Wesołowska

      Tu źródłem jest CNN, AP podało info jako pierwsze.

      Odpowiedz
      • 2018.05.24 12:54 czesław

        OK, świetny art

        Odpowiedz
  • 2018.05.24 12:05 conyo

    Zainteresowanym tego rodzaju tematyką polecam książkę Alfreda Price „Narzędzia mroku – historia walki radioelektronicznej 1939-45” (Wyd. Dolnośląskie). Jest tam dużo radiotechniki, ale też sporo ciekawostek. Np. dość powszechne jest przekonanie, że radar jest wynalazkiem Brytyjczyków (podobnie jak rozszyfrowanie Enigmy), podczas gdy Niemcy posiadali swoje konstrukcje co najmniej równie wcześnie. Jeśli chodzi o walkę „na dźwięki” to podobno na częstotliwościach Luftwaffe Anglicy nadawali dźwięk bicia w dzwony, na przemian z odtwarzanymi z nagrań przemówieniami Hitlera. Sądzę, że Amerykanie mogli by się łatwo zemścić, gdyby odtworzyli w Hawanie któreś z wielogodzinnych przemówień Fidela Castro na częstotliwości 120,3 MHz co skutecznie sparaliżowałoby ruch lotniczy w tym mieście.

    Odpowiedz
    • 2018.05.24 18:06 Krzysiu

      A co w tych przemówieniach jest dziwnego? Słuchają ci, co chcą, a w szczególności ci, którzy są zainteresowani losem kraju – w kraju socjalistycznym trochę inaczej to wygląda. Dokładnie tak samo z jeszcze dłuższymi przemowami polityków w Europejskich krajach. Warto wspomnieć, że Anglicy mieli masę dziwnych pomysłów, które nie działały. Fakt użycia czegoś czy nawet uznania bojowego w dawnych czasach nie jest tożsamy ze skutecznością.

      Odpowiedz
    • 2018.05.28 23:38 Adrian

      Enigma wynalazkiem brytyjskim??? Albo nie znasz historii XX wieku i wkładu POLSKICH matematyków oraz zorganizowanego wywiadu jeszcze przed wrześniem 1939 roku.
      No, ale kolejne fazy okupacji wycisnęły piętno na mózgach lemingów.
      Brytyjczycy dostali gotrowca – oryginalną maszynę i dokumentację naukową. A za nadzieję przeżycia i możliwości wygrania wojny, którą wleli w zimne dusze angoli polscy piloci – brytyjczycy ukradli nam nasz depozyt złota. Przyjaciele… matka kurka!

      Odpowiedz
      • 2018.05.29 07:49 Agnieszka Wesołowska

        Bardzo proszę na przyszłość bez wrzutów typu „lemingi”. Argument merytoryczny broni się sam. Chyba że się nie broni.

        Odpowiedz
      • 2018.05.29 08:13 Grany

        ENIGMA to była maszyna szyfrująca, wymyślona głównie przez niemców. POLACY ją rozszyfrowali a nie wymyślili… Już bez jaj kolego…

        Odpowiedz
      • 2018.06.22 16:20 jnj

        Pan nie-leming ominął naukę czytania ze zrozumieniem – zdanie zaczyna się od „dość powszechne jest przekonanie” i z reszty zdania wynika, że to powszechne przekonanie jest błędne. Także pisze pan dokładnie to samo co przedmówca…

        Odpowiedz
  • 2018.05.24 12:22 MichaL

    Oczywiście, że krótkie oddziaływanie takich dźwięków, nie uszkodzi mózgu. Zastanawia mnie tylko, czy te „terapie”, które czasami sprzedają ludzie jak i darmowe na YT, nie są szkodliwe – terapię dźwiękami o różnych niskich częstotliwościach.

    Odpowiedz
    • 2018.05.24 14:46 kez87

      Jak powiedział Paracelsus: „Wszystko jest trucizną i nic nie jest trucizną, bo tylko dawka czyni truciznę”

      Zależy JAKIE dźwięki,kto słucha,jak długo. Jeśli chodzi o ci tzw. bity „bineuralne” to wydaje się to być nawet użyteczne,ale nie należy ich nadużywać,bo można podobno dostać objawów podobnych do padaczki. I jeśli będzie to źle zrobione to też mogą być skutki uboczne.Osobiście używałem tego kilka razy i powiem,że to dobre narzędzie do szybkiej „autohipnozy” itp.

      W gruncie rzeczy KAŻDE DŹWIĘKI dają jakieś skutki i każda muzyka

      Takie dragi mają chyba dużo gorsze skutki uboczne niż muzyka (nie ćpałem i nie zamierzam to nie zdołam porównać),są w dodatku nielegalne.

      Odpowiedz
  • 2018.05.24 16:58 DT

    To na pewno wina tych panów :) https://www.youtube.com/watch?v=tsTP9IaPum0

    Odpowiedz
  • 2018.05.24 18:03 Krzysiu

    „Nie da się mieć uszkodzeń mózgu w wyniku histerii.” – podziwiam ignorancję. Żyję w kraju gdzie choroby i objawy psychiczne są zupełnie oddzielone od fizycznych. Zresztą żaden naukowiec nie powie „nie da się”, a co najwyżej „nie udało nam się zaobserwować”, choć w tym przypadku od dawna wiadomo, że da się. Podpowiem jeden z przykładów: kortyzol.

    Uszkodzenia mózgu każdy ma – mniejsze lub większe. O jakich mowa? Rzecz tak konkretna jak uszkodzenie nogi – można mieć ją uciętą, a można mieć pryszcza.

    W najgorszym przypadku, gdyby zbadali mózg przed (czego tu chyba nie było, co?), po, dodali grupę kontrolną, to dalej zależy wiele od profesjonalizmu naukowców, bo jest efekt oczekiwań badacza, który potrafi zmienić interpretację wyników.

    Gratuluję kolejnego pudelkowego artykułu od osoby, która nie ma pojęcia o co chodzi. A za to, co cytowałem na początku, powinien być pręgierz. Gdyby sobie przypomnieć biologię z gimnazjum lub liceum, to ta wiedza wystarczy, żeby zaprzeczyć takiemu idiotyzmowi.

    Odpowiedz
  • 2018.05.24 18:30 Tomek

    Od razu skojarzylo mi sie z tym… https://en.wikipedia.org/wiki/The_Hum drugi link: http://www.thehum.info/

    Ogólnie chodzi o to, ze ludzie w calej Europie slysza 'gleboki bardzo niski dzwiek w oddali – jakby ciezarowka, pociag czy traktor’. Dzwiek ten slyszalny jest najczesciej noca i co ciekawe nasila sie w rogach mieszkania (stojac po srodku pokoju mniej)… Osobisice, przez ten wlasnie ewent nie moglem spac nocam, kilka miesiecy temu. Od tego czasu prowadze swoj kalendarz zeby wylapac jakies 'anomalie’. Polecam pocztac wszystkim spiskowcom.

    Odpowiedz
    • 2018.05.24 19:51 Djlol

      Dzięki za ten wpis. Faktycznie w mojej miejscowości można doświadczyć tego zjawiska. Szczególnie uciążliwe jest to w nocy. Aby wykluczyć pomyłkę, popytałem innych i oni też słyszą podobne anomalie akustyczne. Naprawdę dziwne.

      Odpowiedz
  • 2018.05.25 10:30 gotar

    Tak informacyjnie – czy cenzura mogłaby na maila, którego podanie jest obowiązkowe, informować o przyczynach? W tym wątku napisałem chyba 4 komentarze, widzę 1. Zakładam, że nie wycięlibyście merytorocznej krytyki, czyżbym zatem popełnił nieświadomie jakąś obrazę?

    Odpowiedz
    • 2018.05.25 10:43 Agnieszka Wesołowska

      Adam puszcza twoje komentarze, ja nie. Wszystko zależy od tego, na kogo trafisz.

      Odpowiedz
    • 2018.05.25 20:00 Agnieszka Wesołowska

      Zeznawałabym.

      Odpowiedz
  • 2018.05.25 14:02 toja

    We’re sorry. This site is temporarily unavailable.
    We recognise you are attempting to access this website from a country belonging to the European Economic Area (EEA) including the EU which enforces the General Data Protection Regulation (GDPR) and therefore cannot grant you access at this time.

    For any issues, contact us.

    (403 error.)

    Odpowiedz
    • 2018.05.25 16:59 Agnieszka Wesołowska

      excuse me?

      Odpowiedz
  • 2018.05.25 20:09 Jerico

    Kolejny już, bardzo interesujący artykuł i miła odmiana po tematach bardziej technicznych. Zawsze czytam z zainteresowaniem.

    Odpowiedz
  • 2018.05.25 21:27 JA?!

    Link do muzyki – „I muzyka. Wejdźcie i posłuchajcie” – ofiara GDPR

    Odpowiedz
  • 2018.05.26 00:44 Testing 123

    Czy to tę technikę zastosowano?
    https://www.youtube.com/watch?v=4eZVF1ouTT4
    Czy też wygenerowano wypadkową falę dźwiękową poprzez interferencję innych fal?
    Czy też może były to wyjątkowo wkurzające grające cewki w jakimś nowym elektronicznym gadżecie?

    Odpowiedz
  • 2018.06.01 09:07 Maciek

    A może chodzi o to żeby Amerykanie nie latali na Kubę i w inne dziwne miejsca na świecie? Jeszcze ich jakiś dziwny dźwięk dosięgnie..:)

    Odpowiedz
  • 2018.06.01 14:00 Tenfilip

    Jakaś podwójna spacja, jakaś literka czy dwie zjedzone – to nic. Najważniejsze, że artykuł jest dużo staranniej napisany niż poprzednie i czyta się z przyjemnością!

    Odpowiedz
  • 2018.06.14 22:13 M..

    > I co oddziaływało na tych, którzy niczego nie słyszeli.

    To samo. Niektórzy ludzie nie słyszą wysokich dźwięków, co nie znaczy, że na nich nie działają. Poza tym wystarczą do złego samopoczucia, uczucia lęku itp. – infradźwięki, a te już nie są tak łatwo wyłapywane np. komórką. To co było słychać ok. 6-8 kHz to mogła być przykrywka częstotliwości ok 5 Hz lub np. 30 kHz.

    Odpowiedz
  • 2018.06.16 21:07 Robert

    Podobno dźwięki o częstotliwości parunastu herców mogą wywoływać strach
    https://www.theguardian.com/science/2003/oct/16/science.farout

    Odpowiedz
    • 2018.06.18 10:37 Agnieszka Wesołowska

      Fascynujące!

      Odpowiedz
  • 2018.06.16 21:11 Robert

    Apropo tego „odstraszacza komarów” to też jest używane w drugą stronę – korzystają z tego dzieci ustawiając na dzwonek ;)

    Odpowiedz
  • 2018.06.16 21:22 Bo

    Apropos wspomnianych testów z LSD
    https://www.youtube.com/watch?v=n-rWnQphPdQ

    Odpowiedz
  • 2018.07.01 00:15 JS

    Te dźwięki przypominają odgłosy wydawane przez myjkę ultradźwiękową.

    Odpowiedz
  • 2018.07.03 15:43 Władek

    Ja tam uważam że ta broń istnieje od bardzo dawna. z resztą zwykłe urządzenia źle zabezpieczone mogą powodować takie dźwięki bez zamiaru uprzedniego aby komuś zaszkodzić.według mnie to brzmi jak „odwrócony” detektor na nietoperze odbierający pasmo od 10 do 30 kHz ale pracujący jako nadajnik. Czyżby jakieś urządzenie łączności?? Pracowałem w łączności to mi się wszystko z tym kojarzy a przepisanie modulacji naturalnej na poziom 10 /20 kHz ( telefonia nośna ) nie było szczególnym osiągnięciem a Telfa Bydgoszcz robiła setki takich urządzeń. Może ktoś dorobił do tego wzmacniacz mocy i „sypie ” do korespondenta poprzez antenę. A jaka antena nada sie na takie fale? Oczywiście ! – metalowa konstrukcja budynku! To cholerne żelastwo , pospawane i mające wiele kilometrów aż prosi się aby je wykorzystać, a że każda antena ma swoje maximum i minimum… To wali po uszach aż „miło” posłuchać.

    Odpowiedz
  • 2018.07.29 14:21 Slawek

    Odsyłam do dr Roberta Duncana. Osobiście pracował nad technologiami kontroli umysłu dla CIA, DOD, DIA, DARPA. Napisała dwie świetne książki na ten temat. Brakuje w tym artykule odniesień do najlepszych źródeł.
    Sprawdźcie dr Robert Duncan, Barrie Trower, targeted individuals.
    W skrócie info tu: http://www.cmts.info.pl

    Odpowiedz

Zostaw odpowiedź do piotr

Jeśli chcesz zwrócić uwagę na literówkę lub inny błąd techniczny, zapraszamy do formularza kontaktowego. Reagujemy równie szybko.

Dźwięki, które uszkadzają mózgi agentów, czyli co zdarzyło się w Hawanie

Komentarze