Porwanie, listy od porywaczy, komunikacja przez blockchain, VPN i Tor użyty do maskowania tożsamości sprawców, okup płacony w monero i ciągle brak jednoznacznych dowodów, kto za tym wszystkim stoi – ta historia ma wszystko, co potrzeba.
Tom Hagen został aresztowany mniej więcej dwa lata po tym, jak miła starsza pani, jego żona Anne-Elisabeth Hagen, zniknęła bez śladu. Wkrótce potem mężczyznę zwolniono z aresztu, choć pozostał on w kręgu podejrzanych. Wtedy też śledztwo w sprawie zaginięcia i – być może – zamordowania żony jednego z najbogatszych Norwegów pozornie utknęło. Pozornie – bo wciąż dochodzą nowe wątki. I tylko zagadka, co stało się z Anne-Elisabeth, pozostaje nierozwiązana. Stawiamy bitcoiny przeciw złotówkom, że to nie koniec.
Tom Hagen i jego fortuna
Książkowy Tom Hagen, bohater powieści „Ojciec Chrzestny”, był zaufanym doradcą Dona Corleone, consigliere z prawdziwego zdarzenia. To on załatwiał rzeczy niemożliwe od ręki, w granicach prawa i poza nim. Tom Hagen z Norwegii ma prawdopodobnie wiele wspólnego ze swoim imiennikiem z historii włoskich mafiozów, na pewno umie załatwić wiele rzeczy w granicach prawa i równie dużo poza nim.
Tom Hagen zbudował swoją fortunę dzięki wstrzeleniu się w biznes energetyczny. Jest większościowym wspólnikiem w Elkraft AS, firmie, która prawie od 30 lat handluje energią. Elkraft AS została założona prawie natychmiast po wprowadzeniu w życie ustawy o dopuszczeniu do rynku prywatnych graczy. W 2010 roku firma miała miliard koron obrotu i działała już na terenie całej Skandynawii oraz Finlandii. Zanim jednak Elkraft na dobre się rozkręciła, Hagen zajął się obrotem nieruchomościami i z tej branży czerpał zyski.
Przed igrzyskami olimpijskimi w Lillehammer w 1994 roku Tom Hagen zajął się przygotowywaniem dla sportowców ośrodka narciarskiego na Kvitfjell. Dzięki niemu powstały tam kawiarnie, restauracje, hotele, w rejonie ruszyła działalność budowlana Hagena. Do 2019 roku zbudowano tam ponad tysiąc hytt, czyli domków turystycznych, które są źródłem szczęścia każdego przeciętnego Norwega. Hytta może być warta od kilkuset do kilku milionów koron – i za tymi wartościami stoi właśnie Tom Hagen.
W 2017 roku Elkraft AS miała obrót 2,3 miliarda koron, czyli około 275 milionów dolarów, a roczny zysk w wysokości 127 milionów koron po opodatkowaniu (około 15 milionów dolarów). Aktywa grupy to nieco ponad miliard, a kapitał własny to 469 milionów koron.
Hagen jest poza tym prezesem następujących, dobrze prosperujących firm: Holding 2 AS, Ing T Hagen AS, Kvitfjell Destination AS, Kvitfjell Eiendom AS, Kvitfjell Entreprenør AS, Kvitfjell Resort AS, Norecon AS, Storgata Eiendom Lillehammer AS, Tom Hagen Eiendom AS, Realty AS, Storgata 148 AS. Majątek samego Toma Hagena wyceniano w 2019 roku na około 1,7 miliarda koron (około 200 milionów dolarów).
Tom Hagen posiada też żonę, Anne-Elisabeth Falkevik-Hagen, która do 2018 roku figurowała jako członkini zarządów w kilku jego firmach. Potem przestała, bo zaginęła. Bez śladu.
Co Bóg złączył, to znajduje się w intercyzie
Próżno szukać śladów działalności biznesowej Anne-Elisabeth w historii Elkraftu lub innych przedsięwzięć Hagena. Prawdopodobnie etat w zarządach firm był tylko legalnym zabiegiem podatkowym. Było to możliwe, ponieważ państwo Hagen mieli rozdzielność majątkową, wynikającą z zawartej już po ślubie umowy, skorygowanej po kilku latach dodatkowymi zapisami.
Anne-Elisabeth wyszła za Toma, mając zaledwie 19 lat. Była osobą skromną i wygląda na to, że nigdy nie zależało jej na pieniądzach. Pracowała jako asystentka pielęgniarki w domu opieki oraz w pogotowiu. Pani Falkevik, wychodząc w 1969 roku za mąż, nie podpisywała intercyzy, ale zgodziła się na taką umowę 18 lat później. Z umowy wynikało, że w razie ewentualnego rozwodu uzyskałaby prawo tylko do niewielkiego świadczenia w wysokości 15 tysięcy koron, działki pod hyttę i samochodu (Citroena BX RE lub o podobnym standardzie).
Według porozumień między małżonkami wszystko, co Tom Hagen miałby nabyć w przyszłości, czy to w drodze dziedziczenia, darowizny, wynagrodzenia, czy w jakikolwiek inny sposób, nigdy nie mogłoby należeć do żony. Mało tego – żona zrzekła się wszystkiego, co już wcześniej należało do niej w ramach współwłasności małżeńskiej, nawet odziedziczonego po swoich rodzicach domu, który wniosła do małżeństwa. W umowie wyszczególniono dokładnie, że mąż spłacił kredyt w wysokości 450 tys. koron za dom oraz jakie poniósł nakłady na remont, z przebudową ganku i malowaniem fasady włącznie.
Umowa była zmieniana po kilku latach i została przez prawników określona jako „bardzo zapętlona” oraz „nierówna”, co w ich opinii dawałoby ogromne szanse na obalenie jej przed sądem. Zgodnie z umową Tom Hagen był wyłącznym posiadaczem praktycznie całego majątku. Wszystkie firmy i udziały Hagena były i są na jego nazwisko. Anne-Elisabeth nie była więc uprawniona do żadnego majątku męża, oprócz oczywiście kwestii dziedziczenia.
Autorem umów był prawnik Toma Hagena, Bjørn Brodwall, obecny prezes w jego firmach. Umowy między Hagenami nikogo nie obchodziły do 31 października 2018 roku, kiedy to Anne-Elisabeth Hagen, wówczas 68-letnia, zniknęła bez śladu z ich niewspólnego domu przy Sloraveien na Fjellhamar w Lørenskog.
Starsza pani znika
Ostatnim pewnym znakiem życia 68-latki był telefon do syna w poranek poprzedzający Halloween, czyli 31 października. Kobieta nie szykowała się na bal miliarderów, bo była bardzo skromną osobą. Wszyscy zgodnie zeznawali, że Anne-Elisabeth cieszyła się rodzinnym życiem na emeryturze, wnukami i krzątaniną wokół domu.
25 października 2018, na 6 dni przed zaginięciem, Anne-Elisabeth wysłała pełen goryczy SMS do swojej wieloletniej przyjaciółki. Skarżyła się na to, że mąż nie wyraził zainteresowania ich 49. rocznicą ślubu. Mieli spędzić wieczór na kolacji, ale z planów kobiety nic nie wyszło. O samym dniu zaginięcia niewiele wiadomo. Kobieta ostatni raz korzystała z telefonu o godzinie 9:14 – rozmawiała z synem.
Dom Hagenów znajduje się we wschodniej części Oslo, właściwie tuż poza miastem. To zupełnie przeciętna norweska nieruchomość. W odróżnieniu od wielu podobnych posiada ogrodzenie, ale to tylko cherlawy, drewniany parkan. Brama nie jest zamykana. W oknach nie ma zasłon – jak zwykle w norweskich domach, bo żaden dobrze wychowany Norweg nie gapi się w cudze okna. W odległości kilkunastu metrów znajduje się wielorodzinny blok mieszkalny i dwa inne domy jednorodzinne. Z drugiej strony budynku działka otoczona jest wątłym laskiem, z którego można wyjść nad jezioro. Ładne miejsce, ale tak bardzo niekojarzące się z domem miliardera, że aż trudno w to uwierzyć.
W czasie mniej więcej 6 godzin pomiędzy godziną 9:14 a porą, gdy mąż zorientował się o nieobecności małżonki, nikt nie zauważył niczego podejrzanego na posiadłości Hagenów. Jak wynika z zeznań Toma Hagena, około 14:00 wszedł do domu i znalazł leżący na czerwonym krześle w korytarzu list. W liście przeczytał, że jego żona została porwana, a on sam powinien stosować się do wskazówek, jeśli chce ją zobaczyć żywą.
Policja przeanalizowała nagrania z miejskiego monitoringu i zauważyła mężczyznę, który feralnego dnia około godziny 11:00 przechodził w pobliżu domu państwa Hagen. W zimny, mokry dzień mężczyzna był w pozbawionym cech charakterystycznych ubraniu, czapce i nasuniętym na nią kapturze kurtki. Ten ślad prowadził donikąd. Nigdy więcej nikt nie natknął się na nikogo, kto mógłby mieć jakikolwiek związek ze sprawą.
Tak więc po 9:14 rano 31 października 2018 pani Hagen zniknęła. Zaniepokojona rodzina powiadomiła policję. Tom Hagen uruchomił wszystkie swoje znajomości, by odnaleźć żonę. Policja zaalarmowała posterunki w całym kraju oraz powiadomiła służby graniczne. Media rozszalały się z informacjami, a przed domem państwa Hagen non stop koczowały ekipy telewizyjne.
Tak naprawdę żadne zamieszanie nie miało miejsca. Historia potoczyła się zupełnie inaczej.
Cisza
Wersja oficjalna jest następująca: w dniu porwania w domu rodziny Hagenów znaleziono list z informacjami, że Anne-Elisabeth została porwana. Zginie, jeśli rodzina powiadomi policję. Za życie pani Hagen zażądano okupu w wysokości 9 milionów euro. W liście zawarte były instrukcje dotyczące sposobów kontaktu z porywaczami oraz informacje o tym, jak ma być przekazany okup – a porywacze rzekomo chcieli wypłaty w kryptowalucie Monero.
Tom Hagen wbrew woli porywaczy powiadomił policję. Uczynił to w sposób dyskretny, starając się nie zdradzić ze swoimi poczynaniami. Rodzina nikomu nie ujawniała szczegółów sprawy, przyjaciołom i znajomym dając do zrozumienia, że Anne-Elisabeth jest chora i przebywa w szpitalu.
Oficjalne informacje na temat porwania pojawiły się dopiero na początku stycznia 2019. Wtedy media zaczęły rozpisywać się o każdym szczególe związanym i w gruncie rzeczy całkiem nieistotnym dla sprawy – na przykład o tym, że sąsiedzi są w szoku, bo w takiej cichej okolicy porwania się nie zdarzają.
Wszelkie informacje podawane były na konferencjach prasowych z udziałem przedstawicieli policji. W imieniu rodziny Hagen wypowiadał się prawnik Toma Hagena, wspomniany Bjørn Brodwall. Policja informowała, że kontaktuje się ze sprawcami za pośrednictwem nienazwanej cyfrowej platformy komunikacyjnej. W okresie 10 tygodni pomiędzy porwaniem a podaniem o nim informacji nie było żadnego bezpośredniego kontaktu z porwaną. Nie jest wiadome, czy Ann-Elisabeth Hagen żyje, ale nie ma też żadnych informacji wskazujących na to, by zmarła lub została zabita. Początkowo nie podano do wiadomości publicznej kwoty żądanej przez porywaczy. Podkreślano, że nie ma przesłanek, by spodziewać się podobnych porwań i wymuszeń w świecie norweskich finansistów. Toma Hagena poproszono, aby powstrzymał się od wyjazdów za granicę. Na początku 2019 nie był w kręgu podejrzanych ani on, ani nikt z rodziny lub współpracowników.
Kolejne konferencje prasowe niewiele wnosiły do sprawy. Pani Hagen zniknęła. Nie było podejrzanych ani wniosków dotyczących sprawców. W czerwcu 2019 policja powzięła podejrzenie, że Anne-Elisabeth Hagen nie żyje.
Tom Hagen i kryptowaluty
Po półtorarocznym śledztwie, w kwietniu 2020 Tom Hagen został aresztowany pod zarzutem morderstwa lub współudziału w zabójstwie własnej żony. W tym momencie mecenas Brodwall po raz kolejny dowiódł, że pokaźną pensję w przedsięwzięciach Hagena nie bierze na darmo i ze spokojem po zaledwie 11 dniach wydobył klienta z aresztu. Sąd przychylił się do argumentacji prawnika i stwierdził, że dowody, na podstawie których dokonano aresztowania, nie były odpowiednio mocne.
Od tego momentu relacje Hagenowie – policja zyskały temperaturę zera absolutnego. Rodzina za pośrednictwem – a jakże – mecenasa Brodwalla oświadczyła, że nie ufa śledczym. Dzieci Anne-Elisabeth odmówiły zeznawania w sprawie. Policja nie rezygnowała ze swojego śledztwa i obstawała przy niepewnych dowodach wskazujących na to, że Tom Hagen upozorował porwanie, by zabić żonę. Negocjacje, według policji, były sfingowane.
Dash, bitcoin i monero
Na jaw wyszły niecodzienne szczegóły sprawy porwania. 4 miesiące przed porwaniem, 28 czerwca 2018, ktoś utworzył dokument w serwisie pasted.co i zabezpieczył go hasłem. Dokument zawierał instrukcję, dwa adresy portfeli kryptowalutowych (bitcoin i monero) oraz zabezpieczony był hasłem. Hasłem było imię przyszłej ofiary – „anne”. Adres portfela bitcoina miał służyć do komunikacji, adres portfela monero do zapłacenia okupu.
Kolejnym ruchem porywaczy, wykonanym trzy tygodnie przed zniknięciem ofiary, było utworzenie konta poczty elektronicznej w serwisie mail.com w oparciu o dane pewnego Norwega, którego skan paszportu był sprzedawany w sieci. Konto założono, używając usługi NordVPN-a i adresu IP wskazującego na Oslo.
Za pomocą tego e-maila 7 lipca 2018 otwarte zostały dwa konta na dwóch giełdach kryptowalut: KuCoin i Binance. 9 lipca otwarte zostało trzecie konto kryptowalutowe – na giełdzie Huobi.
Konta na KuCoin i Binance nie zostały przez przestępców w ogóle użyte. 10 lipca na konto przestępców na giełdzie Huobi trafiła wpłata w mało popularnej kryptowalucie Dash. Do jej przesłania użyta została funkcja PrivateSend, zapewniająca wysoki poziom anonimowości tej transakcji. Dash wymieniony został na BTC, używane później przez porywaczy do komunikacji.
Dziwny list z instrukcjami
List, zamieszczony w serwisie pasted.co – zdaniem policji – został napisany przez jedną lub kilka osób posługujących się jako pierwszym językiem norweskim, a następnie wzbogacony o kilka sformułowań po angielsku i zredagowany tak, by przypominał kulawy język osoby spoza Norwegii.
Próba jego przetłumaczenia na polski z zachowaniem charakteru błędów może wyglądać tak (sam początek):
Nummer 1 exchange nazywa się Cumberland Mining (CUMBERLANDMINING.COM)
Na stronie Cumberland Mining, się zarejestrój na koncie z tym. Po tym jak zarejestójesz konto, wyślesz im wiadomość i powiesz, że kupisz monero za 9 milionów euro. Jeśli znajdziesz nummer telefonu, to szybko dzwń.
Nummer 2 exchange nazywa się DV trading (D-VTRADING.CO). Ich „crypto currency” dział nzywa się DV chain.
Jeśli macie chęć zmagać się z łamanym norweskim, to oryginał znajdziecie tu. Sama instrukcja jest bardzo ciekawa – opisuje, jak zdobyć monero o wartości 9 milionów euro, co ani dzisiaj, ani w roku 2018, nie jest trywialną sprawą. Autor listu wskazuje dwie instytucje, które mogą pośredniczyć w transakcji zakupu, sugeruje też, że umożliwiają one zakupy osobiste (OTC) i nie przeprowadzają skrupulatnej weryfikacji tożsamości klientów (KYC). Charakter instrukcji wskazuje dobrą znajomość rynku pośredników finansowych operujących sporymi kwotami.
Negocjacje
Instrukcja, zostawiona przez porywaczy, opisuje 12 różnych komunikatów i wiąże je z 12 różnymi kwotami BTC. Wysłanie jednej z kwot na portfel przestępców ma oznaczać wysłanie wiadomości powiązanej z kwotą. Wiemy też, że przestępcy odpowiadają na wiadomości – tu norweska prasa nie precyzuje kanału komunikacji, lecz podejrzewamy, że mogą być to komentarze do transakcji.
Tom Hagen rozpoczyna rozmowy z porywaczami, wspomagając się specjalistami z policji. Trzy dni po porwaniu wysyła transakcję z wiadomością, że jest gotowy wpłacić okup. 8 dni później, 10 listopada dostaje odpowiedź, że powinien się pośpieszyć, albo „ona” będzie martwa.
Coś w tym wszystkim nie zgadza się policyjnym specjalistom. Gdy przesyła się kryptowaluty, należy uiścić opłatę transakcyjną. Można zapłacić wysoką opłatę, by transakcja nastąpiła szybko. Można wybrać niższą opłatę, wtedy jednak istnieje ryzyko, że operacja odbędzie się później, a nawet w ogóle nie dojdzie do skutku. Tymczasem reprezentant rzekomych porywaczy oszczędza na opłacie za komunikację z Tomem Hagenem. Czyli ryzykuje, że wiadomość nie trafi do adresata. Albo jest głupi, albo skąpy, albo… Albo co?
Mimo wymiany wielu informacji w sprawie nie dochodzi do żadnego postępu. 9 stycznia informacja o porwaniu trafia do opinii publicznej i wtedy, 16 stycznia, w skrzynce mailowej jednego z prawników Hagena, Sveina Holdena, pojawia się list od rzekomych porywaczy. Oczywiście wysłany za pośrednictwem sieci Tor, ale za pomocą poczty elektronicznej, bez całej kombinacji z kryptowalutami. Dlaczego? Komuś skończyły się drobne na transakcje? Nie chciał ponosić za dużych kosztów? W gruncie rzeczy groszowych przy całej kwocie?
Korespondencja toczy się dalej, nadal bez efektu. Ostatni mail od „kogoś” znajduje się w skrzynce prawnika 8 lipca 2019. Dalej jest pisany łamanym norweskim, zawiera niedokładnie zwerbalizowane pogróżki i żądanie częściowej wpłaty okupu. Następnego dnia Tom Hagen z pomocą policji wpłaca 1,3 miliona euro w monero. I koniec. Nic więcej się nie dzieje.
Anne-Elisabeth przestaje istnieć
Nie wiadomo, gdzie podziała się Anne-Elisabeth Hagen. Nie odkryto żadnych jej śladów. Norwegia jest ogromna, a w bezpośrednim sąsiedztwie domu Hagenów znajduje się całkiem głęboki zbiornik, który może nigdy nie wydać tajemnic spoczywających na jego dnie. Szansą dla starszej pani bez majątku jest to, że kiedyś ktoś odnajdzie sprawcę lub sprawców jej zniknięcia i udowodni im winę. Na razie w sprawie jest bardzo wiele pytań i żadnych konkretów.
Aby przełamać impas, 24 maja 2021 norweska policja zdecydowała się na niezwykły krok – poprosiła szeroką opinię publiczną o pomoc. Jeśli więc znacie kogoś, kto ma związki z Norwegią i w roku 2018 dysponował szeroką wiedzą zarówno co do samych platform kryptowalutowych, jak i sporych transakcji gotówkowych i ich wymiany na kryptowaluty, spróbujcie pomóc. Anne-Elisabeth Hagen czeka na pomoc albo chociaż na to, by ktoś wskazał jej miejsce spoczynku i odpowiedzialnych za jej śmierć. Kontakt: inspektor Gjermund Hanssen z dystryktu wschodniego norweskiej policji. Jeśli umiecie szperać, znajdziecie i jego.
Odpowiedź na pytania śledztwa może być ciekawa, jeśli się pomyśli, jaką w tym wszystkim zadziwiającą rolę pełni wspomniany już prawnik Hagena, szef jego firm, mówiący, że rodzinę Hagen dziś interesuje patrzenie w przyszłość, a nie analiza poczynań sprzed 2 lat.
Komentarze
Trochę jak fabuła „Fargo”, tylko żony nie znaleziono.
Abstrahując, że ten Hagen wygląda na kogoś podłego, zimnego i wyrachowanego: po co miałby zabijać żonę, której i tak nic nie dał oraz zadbał, żeby w razie czego nic nie zyskała?
Jaki jest motyw?
Jakaś brudna zagrywka dużą kwotą pieniędzy, a fikcyjne porwanie żony i śmierć jako nic nieznaczące dla męża wygodne narzędzie do realizacji planu?
Życie tego gościa to tylko pieniądze, więc pewnie i tu pieniądze są motywem.
Podrzucam myśl, że gość jest niewiarygodnie skąpy. Znam te okolice, to NIEPRAWDOPODOBNE, że ktoś dysponujący takim majątkiem mieszka w takim miejscu i w takim domu. I może skąpstwo może być tu ważnym wątkiem.
A więc jakaś choroba psychiczna, fobia? Strach przed brakiem pieniędzy?Jak skąpym można być? Po prostu w głowie mi się nie mieści.
Nie wiem, naprawdę, co ta kobieta musiała w nim widzieć, to chyba tylko ona wiedziała i zabrała wiedzę do grobu.
Jakaś zupełnie niebywała historia.
Wychodząc za niego miała 19 lat, młoda była, nie znali się pewnie długo, dodajemy to wszystko i mamy małżeństwo… nawet jak były wątpliwości to może się łudziła, że uda jej się to zmienić.
To co było dla nas cenną informacją przy podejmowaniu decyzji po upływie kilku lat może nie mieć już kompletnie znaczenia, inna informacja, która potrzebowała czasu, lat na wyjście – tamtą wymazała i na tyle jest upierdliwa, że teraz decyzja była by inna. Można się rozstać, ale tutaj też trzeba podjąć o tym decyzję i ją zrealizować – jeszcze ciekawszy temat niż możliwość przypomnienia sobie co wpłynęło na moją decyzję i czy była dobra :)
Wracając do artykułu to jak zawsze przyjemnie się czytalo.
Zastanawiająca sprawa.
1. Teoria chorego paranoicznego sknery jest kurde dobra. Ogarnięcie osoby która by to technicznie poprowadziła przy takich pieniądzach, kontaktach myślę, że jest do zrobienia.
2.interesujace są też jak wyżej lub niżej ktoś wspomniał inne elementy śledzstwa, wypowiedzi dzieci mogłyby trochę ułatwić wydać osąd, koleżanek, wypowiedzi ludzi którzy znali oskarżonego, ale nie znajomi, może nawet w drugą stronę, przeciwnicy itp.
3. Najlepsza najmniej prawdopodobna uciekła i grzeje dupe gdzieś na zadupiu świata.
Najbardziej prawdopodobna powiedziała mu, że zrobi coś co mu zaszkodzi, może nawet nie chciała tego robić, ale najgorszym problemem świadków nie jest to, że coś wiedzą czy widzieli tylko to, że w ogóle są, a pani pewnie wiedziała dużo o różnych nie do końca prawnie legalnych rzeczach.
To była miła, oddana wnukom, niepchająca się na afisz niewiasta. Skromna i niezainteresowana pieniędzmi. Można przypuszczać, że w razie rozwodu zadowoliłaby się hytką i citroenem ZX. Wrzucanie jej do jeziora za domem, żeby uniknąć skandalu przy rozwodzie, wydaje się głupie.
Dlatego bogaty człowiek na pewno wydaje wszystkie pieniądze, by odnaleźć żonę i odzyskać. Na pewno szuka po całym świecie, angażuje specjalistów od kryptowalut, dostarcza policji dowodów i poszlak, nawet gdy mijają kolejne miesiące.
Hm. A jeśli tego nie robi?
„Dlatego bogaty człowiek na pewno wydaje wszystkie pieniądze, by odnaleźć żonę i odzyskać. Na pewno szuka po całym świecie, angażuje specjalistów od kryptowalut, dostarcza policji dowodów i poszlak, nawet gdy mijają kolejne miesiące.”
Otóż to. Z czysto ludzkiego punktu widzenia oczywiste rzeczy.
> bogaty człowiek na pewno wydaje wszystkie pieniądze, by odnaleźć żonę i odzyskać
No ale czy to nie on przelał te miliony euro na żądane portfele?
Może na inny model chciał wymienić, ale bez rozwodu?
Świetny tekst. Zastanawiam się, ze przecież ani Hagen ani prawnik nie mieli wiedzy techbicznej aby uszyć intrygę. Albo kogoś zatrudnili albo to nie oni. Nie wyobrazam sobie szukania specjalisty aż tak wyspecjalizowanego. Nawet wątpię czy prawnik by umiał zadać pytanie, złożyć ofertę poszukiwania tak wyspecjalizowanego informatyka. To trzeba latami siedzieć w krypto samemu i znać niuanse. Może to ktoś od bezpieczeństwa IT.
Ja przyjrzałbym się 12-20-letnim geekom z okolicy, którzy subskrybują Netflixa.
Cała nadzieja w tym, że to być może nieszczęsliwa żona postanowiła z hukiem odejść od męża, zabezpieczając sobie przy tym środki na emeryturę.
Kanal komunikacji przez BTC byt w dwie strony, tu np. jest ich opis https://kryptografen.com/news/update-on-the-norwegian-crypto-kidnaping-case-kryptografen-has-decoded-the-entire-dialogue-between-the-parties-that-took-place-over-bitcoin/
Bardziej zlozone wiadomosci szly przez wartosc zwracana przez skrypt weryfikujacy, wiec czy odbiorca je zauwazyl, cholera go wie. Jest tez nowa wiadomosc z tego roku, ktorej nie ma na tej stronie, w ktorej reporter tv podaje swoje namiary jakby ktos chcial z nim pogadac :)
Najwyraźniej nikt nie chce pogadać ;)
„Initially, the messages were to be exchanged by sending pre-agreed amounts, where the significance of the various amounts was written in the threat letter.”
Sprawca zakładał, że e-maile są monitorowane i służby dowiedzą się o porwaniu, jeśli będą pisać otwartym tekstem.
16 stycznia 2019 sprawca już wiedział, że policja pracuje nad sprawą, dlatego wysłał pierwszego e-maila.
Niskie opłaty transakcyjne były wystarczające – jeśli transakcja jest rozgłoszona w mempoolu, da się ją zobaczyć. Nie było większego sensu w dopłacaniu za szybkie zatwierdzenie w bloku.
Na podstawie danych z Kryptografen udało mi się ustalić adres służący do komunikacji: https://blockchair.com/bitcoin/address/126sDHTvy8vsNrnuBFgrsBer97MFC8dHao
4 kwietnia 2018 został założony temat: https://old.reddit.com/r/Monero/comments/89kdoo/do_you_know_any_reliable_xmr_otc_markets/
Jedyne odpowiedzi to dwie giełdy z listu.
Autor listu zapewne czytał ten temat, albo sam go założył.
Autor tematu na Reddit ostatni raz postował 8 stycznia 2019. Następnego dnia policja ogłosiła, że pracuje nad sprawą. Wcześniej porywacz nie wiedział o współpracy Toma Hagena z policją.
Ani słowa o policyjnej kuchni. Na przykład o profilowaniu kryminalnym i/lub badaniu poligraficznym, którego wynik – lub brak zgody na badanie podejrzanego – daje śledczemu sporo do myślenia.
Małżeństwo było dalekie od ideału, a na pewno było tak w ostatnich latach wspólnego pożycia. Ale to jeszcze nie obala tezy o porwaniu dla okupu.
Na pewno warto bacznie przyjrzeć się małżonkowi, być może innym członkom rodziny i na pewno papudze-menago. Ale to już robota dla norweskich glin.
Kobieta na 99% już nie żyje.
Brak zgody na badanie poligrafem może wprawdzie oznaczać że facet chce coś ukryć, ale nie zawsze tak jest. Może być niewinny a nie ufać temu badaniu. Nic dziwnego, bo naukowcy są podzieleni w ocenie jego skuteczności wykrywania kłamstwa.
Zacytuj tych „naukowców podzielonych w ocenie skuteczności wykrywania kłamstwa” na poligrafie.
Mój były już wykładowca z kryminalistyki, ani trochę nie wątpił w sens i wiarygodność tych badań, a poświęcił całe swoje życie zawodowe badaniom poligraficznym. Badał wielu podejrzanych w głośnych sprawach, sporo z nich to zabójcy.
Koleżanka z firmy bada poligrafem codziennie różnych ludzi, na zlecenie nie tylko mojej macierzystej formacji ale i innych służb. Nikt ze służb nie kwestionuje badań poligrafem.
Podobno zagubiona planowała rozwód. Podpisała papiery i szukała na ten temat informacji od lat w necie
https://www.reddit.com/r/UnresolvedMysteries/comments/njtwv7/the_disappearance_of_anneelisabeth_hagen_the
Albo porywaczami byli bywalcy siłowni…
A może to ona sama sfingowała porwanie? Tylko w ten sposób mogła od tego skąśpca wyszarpać pieniądze
Bardzo by to było optymistyczne, bo oznaczałoby, że starsza pani żyje. Niestety, w to nikt już nie wierzy.
The Lørenskog Disappearance odgrzewa sprawę