Hakerzy pomagają szpitalom. Zepsuty respirator wymaga naprawy, naprawa może być przeprowadzona tylko przez autoryzowany serwis, a to trwa i sporo kosztuje. Rozwiązanie jest nielegalne, ale ratuje zdrowie i życie pacjentów oraz pieniądze szpitali.
Co wspólnego mają ze sobą urządzenia CPAP, pompy insulinowe i traktory John Deere? I dlaczego do tej listy dołączyły też respiratory?
Wszystkie te urządzenia wymagają modyfikacji lub napraw. Producent wielu urządzeń już nie obsługuje lub żąda za ulepszenia i naprawy ogromnych kwot. Do tego serwis nie jest dostępny od ręki – naprawy potrafią trwać tygodniami. I wszystkie te sprzęty działają dzięki specyficznym usługom, dostarczanym na międzynarodowe rynki m.in. z Polski. Polscy hakerzy pomagają amerykańskim farmerom naprawiać ich wielkie, drogie ciągniki, a teraz Polak pomaga też przy respiratorach.
Najważniejszy sprzęt w pandemii
Amerykanie już od kilku lat walczą o prawo do swobodnego naprawiania swojego sprzętu. Farmerzy, kupujący za gigantyczne ceny ciągniki John Deere, znaleźli rozwiązanie, korzystając – bez zgody producenta – z polskich i ukraińskich nieoryginalnych kluczy, aby dokonywać napraw we własnym zakresie. Nikt pewnie nie spodziewał się, że w kilka lat po wojnie o traktory, trzeba będzie prowadzić podobne walki o respiratory.
Jednym z podstawowych objawów COVID-19 jest duszący, suchy kaszel, problemy z oddychaniem i dalej, w trudniejszych przypadkach, niewydolność oddechowa. Może to oznaczać konieczność intubowania pacjentów i ratowania im życia poprzez podtrzymywanie oddechu. Bywa, że pacjenci są wentylowani w ten sposób całymi tygodniami. W kilku krajach, np. we Włoszech czy USA, odnotowano sytuacje, w których lekarze musieli dokonywać dramatycznych wyborów, kogo podłączyć do respiratora, a kogo skazać na śmierć, ponieważ sprzętu było zbyt mało.
W Stanach Zjednoczonych jest tylko 170.000 respiratorów. Tymczasem American Hospital Association obliczyło, że podczas pandemii chorych, którzy będą musieli skorzystać z wentylacji, będzie 960.000.
Koszt respiratora to średnio około 100 tysięcy złotych. Nawet używane kosztują kilkadziesiąt tysięcy. Skomplikowany sprzęt wymaga serwisu. Naprawy kosztują i są czasochłonne. W sytuacji, gdy sprzętu brak, a potrzeby są ogromne, liczy się każda pomoc.
Chcemy naprawiać
Szpitale powinny móc dokonywać napraw respiratorów – zgodzili się przedstawiciele władz 5 stanów i wezwali producentów respiratorów do wydania instrukcji napraw tego sprzętu na czas pandemii. Amerykańskie szpitale mają na swoim wyposażeniu bezużyteczny, niedziałający sprzęt, który mógłby ratować życie. W trudnej sytuacji są małe, lokalne placówki, które zaopatrzyły się w używane respiratory i teraz, bez umowy serwisowej, nie są w stanie dokonać własnych napraw.
Gdy sprzęt musi pracować bez przerwy, rosną problemy z naprawą i konserwacją. Tymczasem część producentów nie dostarcza informacji serwisowych, inni blokują do nich dostęp, utrudniając odczytywanie dzienników błędów lub przeprowadzanie testów diagnostycznych.
Firmy serwisujące respiratory zaczęły szukać na forach internetowych rozwiązań, pozwalających szybko i skutecznie naprawiać najbardziej potrzebny w pandemii sprzęt. Technicy wymieniają się oprogramowaniem za pośrednictwem grup handlowych i forów, takich jak TechNation, 24×7 Magazine, IFixIt i DOTMed.
Oprogramowanie można oczywiście kopiować i rozpowszechniać. Klucze sprzętowe można stosować na starszych urządzeniach. Jednak nowsze urządzenia medyczne mają wbudowane bardziej zaawansowane zabezpieczenia zapobiegające nieautoryzowanym naprawom. Takie respiratory łączą się z serwerami należącymi do producentów, celem autoryzowania naprawy. Części nie można kupić, jeśli się wcześniej nie wykupiło odpowiedniego (drogiego) abonamentu serwisowego. Technicy muszą regularnie uczestniczyć w drogich kursach doszkalających, celem przedłużenia prawa do pracy na określonym urządzeniu.
Mało tego – przedstawiciele tej branży niczym nie różnili się od producenta maszyn rolniczych, lobbując przeciwko przepisom, które ułatwiłyby naprawę przez użytkowników i powoływali się na prawo autorskie, aby zagrozić tym, którzy udostępniali instrukcje napraw.
Technicy i szpitalnicy twierdzą, że producenci, wprowadzając takie bariery, podnoszą koszty opieki medycznej w Stanach Zjednoczonych.
Pan Haker z Polski
Vice.com dotarło do polskiego specjalisty, który od kilku miesięcy dostarcza na amerykański rynek nielegalne rozwiązanie umożliwiające naprawy urządzeń tak potrzebnych w pandemii. W przypadku respiratora PB840 naprawy polegają m.in. na połączeniu dwóch zepsutych urządzeń w taki sposób, by stworzyć jedno działające. Dzieje się tak dlatego, że oryginalny respirator w praktyce składa się z dwóch części – jednostki wentylującej oraz monitora. W przypadku uszkodzenia monitora wystarczyłoby po prostu zastąpienie go nowym – wydaje się, że to banał, ale oryginalne oprogramowanie uniemożliwia takie naprawy. Jednostka wentylująca nie będzie działać, jeśli podłączony monitor nie jest z nią „sparowany”. A do „sparowania” potrzebny jest Pan Haker z Polski i jego płytka.
Według Vice.com moduł łączący dwie części respiratora jest wykonany ręcznie, mały, zapakowany w prosty plastik i wyposażony w dwa złącza i kabel. Montuje się go w ten sposób, że jedną stronę podłącza się do monitora respiratora, drugą zaś do jednostki wentylującej. Trzeci kabel łączy się z komputerem. Tyle i tylko tyle. Działa!
Amerykański technik, używający tego modułu, twierdzi, że dzięki Polakowi naprawił 70 respiratorów Puritan Bennett 840. Kupił je w serwisach aukcyjnych, a następnie sprzedał te odnowione szpitalom i jednostkom samorządowym w całych Stanach Zjednoczonych. I bardzo dobrze.
Polski hakerze, chętnie cię poznamy, gwarantujemy anonimowość.
Komentarze
Żeby zatuszować? ;) Trzeba mieć dystans i umieć się przyznać, to nie boli, a buduje renomę i szacunek, wszak nie jesteśmy robotami :)
USA nie przesadza z tą ochroną własności intelektualnej?
Z drugiej strony. Jakby wymogiem ustawowym, albo dobrą praktyką szpitali stało się kupowanie sprzętu wraz z pełną dokumentacją.
Nie udostępniasz wykreślamy twoją ofertę z przetargu.
Można by też zobowiązywać producentów do udostępniania dokumentacji dla urządzeń wycofanych z produkcji jeśli przedsiębiorstwo nie zapewnia serwisu i dostępu do oryginalnych części zamiennych.
Skoro są leki generyczne, to czemu nie hardware i software?
Tyle, że taki wycofany z produkcji respirator, działałby wiecznie. Więc producent nie wypuszczałby nowych. I skąd tu piniążki?
1. Wiecznie w tym przypadku to np. około 20 lat. Przez ten czas to firma może upaść z różnych przyczyn. Jako że to urządzenie mechaniczne to obstawiam że niektóre części przeżyją krócej, może miesiąc. Ale zgadzam się że niektórym firmom chodzi o większy zysk. A człowiekiem który może to zmienić to klient z pieniędzmi, który wybierze lepszą jakość.
2.Po pierwsze wydanie dokumentacji może się okazać niemożliwe po upadłości firmy.
Taki przykład, firma sprzedaje narzędzia z „wieczną” gwarancją jeśli udowodnisz że używałeś zgodnie z przeznaczeniem. (Są takie, nigdy nie wnikałem czemu to robią, skoro to naturalne jest że narzędzia się choćby tępią) Ale gwarancja nie dotyczy jeśli firma upadnie. (Nie znam statystyk przeżywalności firm na takie podziały.)
Po drugie pewne rzeczy nie są publikowane ze względu na patenty i dotyczy to zarówno sprzętu, dokumentacji i oprogramowania.
Przepraszam: producent sprzętu medycznego by padł…? PRODUCENT SPRZĘTU MEDYCZNEGO???
Ogólnie tak, firma mogla by paść jak każda inna.
– Np. Z powodu braku patentu na nowsza technologie, która używa konkurencja
– Np. Z powodu zbyt silnej konkurencji. (cenowej, czy przekupstwo dyrektorów placówek medycznych)
Pomijając
A) jak w przypadku „spisku żarówkowego”, gdzie firmy już podzieliły rynek w którymś tam roku, gwarantując sobie stabilizacje dochodu.
B) zabezpieczenie się zbyt wieloma patentami by odstraszyć konkurencje.
C) Pomijam odsprzedanie firmy. (Biogened SA?)
Choć i te rzeczy są oczywiście teoretycznie możliwe.
Przykłady z internetu:
1. Dwa razy w kłopotach „Concepts Inc. Firma Medical Concepts była poprzednikiem firmy Glasir … Mężczyźni twierdzili, że zmiany wprowadzone w ustawie o niedrogiej opiece, zwanej czasem „Obamacare”, spowodowały utratę klientów i doprowadziły do tego, że ubezpieczyciele żądali niższych cen za swoje produkty. Z powodu utraconych dochodów, Glasir nie był w stanie zapłacić rachunków …Przedstawiciele firmy nie odpowiedzieli na prośbę w sprawie ostatniego wniosku …”
2. „Retrieval-Masters Creditors Bureau Inc. z siedzibą w USA, które zbiera rachunki medyczne pod nazwą American Medical Collection Agency (AMCA), złożyło wniosek o ochronę przed bankructwem w południowej części Nowego Jorku. Zgłoszenie następuje po tym, jak firma dowiedziała się o naruszeniu danych trwającym od 1 sierpnia 2018 r. Do 30 marca mającym wpływ na informacje o milionach pacjentów w firmach testujących Quest Diagnostics i LabCorp. Czterech największych klientów AMCA wkrótce zaprzestało współpracy z firmą.”
– Wiem, nie produkują, ale to także mogłoby dotyczyć firmy medycznej.
(Info: Tekst jest tłumaczeniem z jez. ang. wiec chyba nie podlega cenzurze UE)
Retrieval-Masters Creditors Bureau Inc. nie jest producentem sprzętu medycznego, podobnie jak Concept Inc., który jest tylko dystrybutorem produktów medycznych. A ja się odnosiłam do kwestii „producent sprzętu padnie”.
Tak jak napisał poprzednik. Producenci padają tak jak wszystkie firmy.
Przykłady: Unilife Corp., NPXe Limited, REVA Medical, AirXpanders itd.
Nie ma na świecie branży w której firmy by nie upadały. Gdyby było inaczej to każdy by w takie branże wchodził. Zwłaszcza, że mówimy (akurat w artykule) sprzętach dość prostych w projektowaniu. Branża medyczna jest bardzo trudna i poziom konkurencji jes gigantyczny. Wiele firm tego nie wytrzymuje.
Moze i masz trochę racji.
Firmy ktore znalazlem,
– Firma Unilife Corp. z siedzibą w York, PA, która opracowuje i sprzedaje systemy do podawania leków do wstrzykiwań,
– AirXpanders firma produkująca urządzenia medyczne
– Joerns Healthcare LLC która produkuje „Hoyer Lift” i inny domowy sprzęt medyczny, w tym ramy łóżek, materace specjalistyczne, powierzchnie wsparcia terapeutycznego i sprzęt bariatryczny.
Złożyły wniosek o ogłoszenie upadłości na podstawie rozdziału/ ustawy 11 prawa USA.
Czyli coś w rodzaju restrukturyzacji zakładu pozwalająca na dalsze jej istnienie.
(https://en.wikipedia.org/wiki/Bankruptcy)
To czego musiałbym szukać to „Rozdział 7: podstawowa likwidacja osób fizycznych i przedsiębiorstw; znany również jako zwykłe bankructwo”
Ale takich firm nie potrafię znaleźć.
Nie chcę używać argumentu „widziałam, to wiem”, ale znam tę branżę na tyle, że wizja bankructwa z powodów, nazwijmy to, tradycyjnych, w głowie mi się nie mieści.
Niby fajnie, ale jak ktoś wykituje przez potencjalnie niedouczony serwis to szpital się nie wypłaci. I argument, że przez cały czas nie było żadnego wypadku jest taki sobie. Zastanówcie się czy w szpitalu (gdyby nie było epidemii) byście chcieli być podłączeni do respiratora, który naprawiał Pan Wiesio przy pomocy dongle kupionego za jakąś małą kwotę gdzieś na ebayu.
Sytuacja jest oczywiście zupełnie inna w trakcie epidemii. Teraz można dostać nieautoryzowany respirator lub umrzeć bez niego, a ryzyko użycia takiego urządzenia (jak wynika z artykułu na Vice) jest bardzo niewielkie. I tutaj oczywiście brawa dla Pana Hakera, że takie naprawy umożliwia.
Dokładnie, poza jednym. Statystki pokazują, że rola respiratora przy COVID-19 jest praktycznie ŻADNA. Dlatego już nie ma bumu na respiratory, a firmy Tesla, Ford i Seat przestały się wygłupiać z ich produkcją. Oczywiście sukces wizerunkowy był.
„Statystki pokazują, że rola respiratora przy COVID-19 jest praktycznie ŻADNA. Dlatego już nie ma bumu na respiratory”
Czegoś tak głupiego już dawno nie czytałem.
Nie pisz komentarzy jak jesteś wypity.
Naprawdę!
Jego statystyki wynikają z tytułu pewnego artykułu w gazecie.
Na pewno pojedynczym jednostkom z pewnych przyczyn respirator pomaga. Ale sam też wątpię by respirator aż tak bardzo pomagał.
Niby rozsadzonych pęcherzyków respirator nie wyleczy.
Ale z tego co wiem, ćwiczenie oddychania z czasem zwiększa ich ilość, dlatego sportowcy mają większą pojemność płuc.
Wydaje mi się że lekarze kierowali się dewizą „ratuj człowieka”, a może to pomoże.
„Niby rozsadzonych pęcherzyków respirator nie wyleczy”
A ma leczyć pęcherzyki? Do tego służy respirator?!
Nie! Ma wspomóc oddychanie w ostrych stanach, zagrażających życiu. Jest potrzebny na czas aż organizm zwalczy – sam lub wspomagany lekami – wirusową ostrą infekcję. Po to jest respirator! Nikt nie twierdzi że respirator leczy COVID-19.
.
Człowieku, przestań pisać te bzdury!
Że też moderacja przepuściła te idiotyzmy!
Dzięki takim półgłówkom kłamstwa, fake newsy i głupota mają się zajebiaszczo, nie tylko w internecie.
Moderacja puszcza wszystko, co nie jest spamem, hejtem ani personalną wycieczką. Moderacja czasem kasuje informacje korektorskie, ale jeśli ktoś ma fantazję pisać, że respirator leczy – proszę bardzo.
„jeśli ktoś ma fantazję pisać, że respirator leczy – proszę bardzo”
No nieeeee!
Z3S nie jest jakimś zadupiem polskiego internetu. Tylko opiniotwórczym, cenionym i cytowanym w dyskusjach portalem. Który powinien trzymać poziom i nie dopuszczać – nawet w komentarzach – głupoty, ordynarnych kłamstw i manipulującej dezifnormacji.
To takie trudne?
Szanujemy wolność słowa. Nawet kontrowersyjną.
Duży Pies trochę Cie ponosi moim zdaniem.
1. „Ochrzaniłeś” John Sharkrat, ale nawet nie raczyłeś napisać co Ci w tamtym wpisie przeszkadzało. Moim zdaniem napisał słusznie, dlatego Cie poprawiłem.
2. Teraz wygląda jakbyś się z nim zgadzał ze skuteczność z covid jest żadna.
3. Możliwe ze się nie zrozumieliśmy. Nie twierdziłem ze leczy wirusy, choć wspomniałem ze mógłby przyczynić się do zwiększenia ilości pęcherzyków płucnych, a wiec przyczynić się do leczenia.
Mialem nadzieje ze się zrozumieliśmy.
Pomijam ze wycięcie czy zatrucie czegoś np. zęba tez jest nazywane leczeniem i mnie oburza, ale niestety tak to lekarze/dentysci nazywają.
Do twojego twierdzenia ze respirator pomaga przy takiej niewydolności tez mam wątpliwości, ale ze lekarzem nie jestem to napisałem „sam też wątpię” czyli jest to tylko moja opinia i miałem nadzieje ze zrozumiesz.
Moja teza się opiera na tym ze oddychanie, przynajmniej podczas snu jest bez warunkowe. Czyli podejrzewam że żebyś miał problemy z oddychaniem musiałoby dojść do uszkodzenia mózgu. Z mojej wiedzy wynika ze wirus głownie atakuje płuca, czyli niszczy pęcherzyki płuc, bo wirus niszczy komórki. Czyli za niewydolność może odpowiadać uduszenie z powodu braku wystarczającej ilości tlenu w organizmie. Do takiej wątpliwości doszedłem sam, ale podobne informacje możesz znaleźć także w internecie, które piszą o wątpliwościach zastosowania respiratora przy „leczeniu” tej choroby, a nawet o szkodliwości tej metody, delikatnie pisząc.
@Duży Pies bądź łaskaw podać linki do cenników bądź kart katalogowych czy specyfikacji technicznej respiratorów produkowanych przez Teslę, Forda czy Seata. Chętnie też poczytam ile respiratorów wyprodukowali i np. przekazali za darmo. Skoro pomagają w Covidzie, to powinni produkować ich w opór i rozdawać.
Może jakiś link do zdjęcia z respiratorami w wersji handlowej od tych firm.
https://www.onet.pl/?utm_source=www.medonet.pl_viasg_medonet&utm_medium=referal&utm_campaign=leo_automatic&srcc=ucs&pid=87249b31-6183-41de-93cb-87f3bba99aa7&sid=4e9b6959-4f88-4e8b-9613-65de7438fe5a&utm_v=2
Ps.
Dodatkowo podłączając ludzi z COVID 19 do respiratorów, które im nic nie dawały, powodowano śmierć tych, których można było podłączyć, ale respirator był zajęty przez chorego na COVID 19.
Masz 2 opcje:
Bramka numer 1: „Zastanówcie się czy w szpitalu (gdyby nie było epidemii) byście chcieli być podłączeni do respiratora, który naprawiał Pan Wiesio przy pomocy dongle kupionego za jakąś małą kwotę gdzieś na ebayu.”
Bramka numer 2: „Umierasz przez uduszenie, bo nie masz żadnego respiratora – wszystkie są uszkodzone i stoją w piwnicy szpitala”.
Nie wiem jak @Marek, ale ja wybieram bramkę #1.
„Zastanówcie się czy w szpitalu (gdyby nie było epidemii) byście chcieli być podłączeni do respiratora, który naprawiał Pan Wiesio przy pomocy dongle kupionego za jakąś małą kwotę gdzieś na ebayu.”
Ale epidemia jest. Oceniamy z punktu widzenia rzeczywistości zastanej. Po epidemi możemy dyskutować czy wolno dalej używać tych respiratorów i psioczyć na prawo własności intelektualnej.
Ad #niki
Za duża kasa do ugrania. W HIS, LIS, PACS, RIS mała konkurencja a standardy w porównaniu do ERP niziutkie. Jest niewielu specjalistów, którzy potrafią zdiagnozować problemy i pomóc je rozwiązywać. Przypatrz się incydentom związanym z podmiotami leczniczymi. Dane wskazują, że znaczna ich część wynika z „nonszalancji” dostawców. Przestarzałe technologie, wykorzystywanie niewiedzy użytkowników etc. Codzienność nie tylko w Stanach ! Poziom kultury organizacyjnej u dostawców systemów dla podmiotów leczniczych pozostawia wiele do życzenia. Często trzeba „walczyć” o podstawowe zasady bezpieczeństwa. Zrób test: sprawdź z jakiego systemu HIS korzysta podmiot leczniczy, zadzwoń do podmiotu, przedstaw się jako pracownik dostawcy i …. To nie jest wina pracowników tzw. strefy białej. Naprawdę nie trzeba wiele (oprócz tupetu). Łamałbym ludzi, nie hasła. Kevin M. Konkluzja: SZACUN !!! dla Gościa który to wykonał. Prawdopodobnie męczy go byle jakość IT w służbie zdrowia – podobnie jak mnie.
W firmie, w której pracowałem pisano system do zarządzania przychodniami i klinikami.
Frontend w popularnym języku bootcampowców, backend to zwykła baza na MySQL.
U wszystkich klientów podłączenie FE do BE ma hasło 12345…
Tak zahardcodowano w testach dobre dziesięć lat temu, tak zostało do dziś. Jest override tych wartości w plikach konfiguracyjnych, wierchuszka zabroniła ich jednak używać. Jeden z pracowników zaprotestował, że nie zrobi wdrożenia takiego badziewia, został zwolniony za „sianie fermentu w strukturach firmowych”.
Ad Marek.
Marku. Wolę przeżyć dzięki Panu Wiesiowi, niż zejść w przekonaniu, że service desk autoryzowanego dostawcy przyjął zgłoszenie i realizuje je zgodnie z zasadami serwisu ich „gó….ego” systemu.
Oczywiście. W sytuacji gdy nie ma alternatywy (a w dzisiejszych czasach za bardzo nie ma) to jak najbardziej takie rozwiązanie jest akceptowalne. Mówiłem o przypadku gdy czasy są normalne i miałbyś wybór pomiędzy szpitalem, który miał autoryzowane naprawy przez przeszkolony personel vs taki który po taniości korzysta z usług „złotej rączki”.
W normalnych czasach też trzeba łamać zabezpieczenia i używać takiego sprzętu żeby wywrzeć presję na firmach stawiających niepotrzebne ściany z chciwości. Sytuacja z przykładu, gdzie monitor musi być sparowany z resztą maszyny to ewidentne rzucanie kłód pod nogi bez żadnego rozsądnego powodu poza hajsem do zrobienia. To samo brak możliwości podstawowej diagnozy sprzętu przez personel szpitala. Odczytanie kodu błędu to absolutne minimum, które powinno być dostępne dla każdego.
A wolałbyś zejść dzięki panu Wiesiowi czy śmiercią naturalną?
Nieśmiało zauważam, że określenia „Wiesio” użył Marek nie wiem czy prześmiewczo czy nie. Kontynuując wątek użyłem tego wyrażenia – ale nie prześmiewczo. Proszę nie rozmywajmy wątku. Nie wiem czy respirator jest skuteczny w zwalczaniu COVID czy nie jest ponieważ się na tym nie znam i nie będę zabierał głosu w tej sprawie. Wiem, że jest to urządzenie medyczne, które służy do ratowania życia i jako potencjalny pacjent jestem zainteresowany tym aby na działanie takiego urządzenia nie miały wpływu żadne monopolistyczne układy sił. Z treści artykułu zrozumiałem, że traktuje on o specjaliście/specjalistach – nie garażowcach. Urządzenia, które serwisują znają od podszewki. Artykuł wbrew pozorom porusza bardzo istotną kwestię „Tymczasem część producentów nie dostarcza informacji serwisowych, inni blokują do nich dostęp, utrudniając odczytywanie dzienników błędów lub przeprowadzanie testów diagnostycznych.” Pracuje z takimi „Panami Wiesiami” na co dzień. Wiem, że to prawda. Z opisu wynika, że człowiek który to robi zna te urządzenia, wie jak działają i doskonale zdaje sobie sprawę jak je naprawić ale system jest jaki jest i na to nie pozwala. Jak będziesz miał kiedyś okazję porozmawiaj z takim „Wiesiem”. Opowie Ci o starym nie aktualizowanym oprogramowaniu, reglamentacji czasu dostępu do inżynierów i wymuszaniu opłat za każdą pierdołę. Przeanalizuj dostępne materiały dotyczące cyberataków na infrastrukturę podmiotów leczniczych. Część z nich to skutek braku aktualizacji systemów itp. Nie zrobisz tego bez producenta/dostawcy a on ci Powie, że nie możesz aktualizować systemu bo coś przestanie działać. Po analizie ryzyka wybieram bramkę nr 1 o której napisał Pyth0n. Wolę żyć niż umrzeć zgodnie z prawem. Taka jest moja deklaracja a jak będzie w rzeczywistości .. . Zdrówka życzę !
Gadasz jak ci polscy inżynierowie, którzy z braku części dorobili sobie pewną część do rosyjskiego fotela wyrzucanego K36. Część ta, jak twierdzili, była nawet lepsze i lepiej wykonana od oryginalnej. Szkoda tylko, że musiał zginąć polski pilot podczas katapultowania się z MIG-a 29, żeby pokazać, że jak się nie znasz, to nie ruszaj.
Znam też kogoś, komu ekipa remontowa zmodernizowała instalację elektryczną, bo gość nie miał kasy na materiały i elektryka, i chłopaki się zlitowali i mu przerobili. Zamiast typowego przewodów o żyle 1,5mm2 lub 2,5mm2, podłączyli gniazdka przewodem o żyle 0,5mm2 takim od domofonu. I przez jakiś czas nawet to działało.
rewelacja
polak obczail za darmo
pozdrawiam
Na miejscu hakera bym się nie ujawniał.Bałbym się popełnić samobójstwo o ile już tego nie zrobił w piękny piątkowy wieczór.
Pozwałbym o wielomilionowe odszkodowania te firmy za praktyki utrudniające serwisowanie sprzętu ratującego zdrowie.
Owszem zasady serwisu i związania z producentem i machiną legalizacyjno serwisową dawno juz siegnely granic absurdu. Tyle ze parowanie kontrolera (monitora) z modułem wykonawczym wcale nie musi oznaczać ze producent sie w ten sposob zabezpiecza. Moze byc czesto tak, ze fizyczny modul wykonawczy kalibruje sie programowo, zapisujac po prostu w pamieci sterownika mapę punktow jego charakterystyki. Powiazanie nr seryjnych i wykonywanie co jakis czas kalibracji (zapisywania nowej mapy) dalej jest niezbedne. Inna sprawa, że w dawnych czasach takie procedury były jawne i dostepne dla urzytkowników
Ale pisząc to, sam wiedziałeś że to bzdury, czy się cietrzewisz? Przecież jest X otwartych standardów przesyłu danych, choćby hdmi. Serio mi powiesz że hdmi nie prześle pików serca itd – bo ma za mało pasma?
Absolutnie naganne zachowanie. Zdecydujecie sie czy jestescie za przestrzeganiem prawa czy za jego lamaniem.
Albo jest prawo i przyjmujemy pewien styl zycia w ktorym prawo odgrywa wazna role albo jestesmy zbieranina gdzie prawo jest wskazowkami i wylacznie dla frajerow. W tym konkretnym przypadku nie wiem gdzie jest kompromis pomiedzy kosztami licencji, upublicznianiem kosztow i prywatyzacja zyskow czy kosztami certyfikatow pomgajacych ograniczac dostep do rynku ale jest jeden element o ktorym nie piszecie a jest cholernie istotny. Gdzie w tym wszystkim jest wszechpotezna adminsitracja.
Adminsitracja publiczna, federalna ma PRAWNE MOZLIWOSCI by ZGODNIE Z PRAWEM sprawe zalatwic szybko, wrecz elegancko. Cala reszta to tylko nabijanie odslon.
Nie znam prawa amerykańskiego. W polskim istnieje art. 26 KK:
„§ 1. Nie popełnia przestępstwa, kto działa w celu uchylenia bezpośredniego niebezpieczeństwa grożącego jakiemukolwiek dobru chronionemu prawem, jeżeli niebezpieczeństwa nie można inaczej uniknąć, a dobro poświęcone przedstawia wartość niższą od dobra ratowanego.
§ 2. Nie popełnia przestępstwa także ten, kto, ratując dobro chronione prawem w warunkach określonych w § 1, poświęca dobro, które nie przedstawia wartości oczywiście wyższej od dobra ratowanego.
§ 3. W razie przekroczenia granic stanu wyższej konieczności, sąd może zastosować nadzwyczajne złagodzenie kary, a nawet odstąpić od jej wymierzenia.
(…)”
Jeżeli prawo jest stosowane w celu realizacji nagannych moralnie (że tak pojadę D&D: „praworządnych złych”) działań to do diabła z taką „praworządnością”. Za samo stosowanie takich rozwiązań „własności intelektualnej” w sprzęcie medycznym powinna być z automatu (kałasznikowa lub innego) wymierzana kara śmierci.
Uzasadnienie podejścia na podstawie obecnego (zbyt łagodnego) prawa:
Art 168. Kto sprowadza niebezpieczeństwo dla życia lub zdrowia wielu osób albo dla mienia w wielkich rozmiarach:
1) powodując zagrożenie epidemiologiczne lub szerzenie się choroby zakaźnej albo zarazy zwierzęcej lub roślinnej,
[…]
3) powodując uszkodzenie lub unieruchomienie urządzenia użyteczności publicznej, w szczególności urządzenia dostarczającego wodę, światło, ciepło, gaz, energię albo urządzenia zabezpieczającego przed nastąpieniem niebezpieczeństwa powszechnego lub służącego do jego uchylenia,
[…]
5) działając w inny sposób w okolicznościach szczególnie niebezpiecznych,
podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8.
PS: Korekta,źle się kliknęło – art 165 nie 168,choć w sumie można to potraktować jako 168 (przygotowanie do przestępstwa art 165 ustęp 1).
> Zdecydujecie sie czy jestescie za przestrzeganiem prawa czy za jego lamaniem.
To uproszczenie.
Ponad prawem stanowionym jest prawo naturalne. W celu ratowania życia ludzkiego niektóre przepisy prawa pozytywnego wolno łamać. Oczywiście nie wszystkie. Aby to rozeznać potrzebne jest prawidłowo uformowane sumienie.
Bardzo mądrze napisane. Z ust mi to wyjąłeś.
Ważne słowa-klucze: „prawidłowo uformowane sumienie”.
Niestety, to jest patologia która szerzy się w wielu różnych branżach.
Moduły serw od wycieraczek, podpisane cyfrowe, żeby przypadkiem nie przełożyć do innego samochodu.
Zablokowane dyski z dekoderów, żeby przypadkiem nie używać w laptopach.
Oprogramowanie, które przestało działać, bo producent wyłączył serwer autoryzujący.
Moim zdaniem to wyższa konieczność i łamanie „sprzętowego” DRM w tym wypadku ma mniejszą wagę niż to, co można dzięki temu uratować, czyli życie człowieka.
W każdym razie lekarze w USA też nieetycznie postępują żądając tak ogromnych kwot za jakąś operację ratującą życie np. dziecku, którą nie można wykonać np. w innych krajach. Też powinni udostępniać „instrukcje”, aby np. lekarze w innym zakątku świata mogli danym sposobem uratować życie.
Rozmowa w podcaście Cyber: https://podcasts.apple.com/us/podcast/the-hacker-whos-hacking-ventilators-to-save-lives/id1441708044?i=1000485175088