Wiertnica diamentowa – 17 tysięcy złotych. Wiertło koronowe – 2 tysiące złotych. Statyw do wiertnic – 10 tysięcy. Trzy otwory w betonowej ścianie skarbca zawierającego tysiąc skrzynek z kosztownościami – bez wątpienia bezcenne.
W trakcie Wielkanocy świetnie przygotowani włamywacze okradli w londyńskiej dzielnicy jubilerskiej skarbiec firmy depozytowej. Łupem złodziei padły kosztowności o wartości nawet 200 milionów funtów. Jak dostali się do skarbca? Dlaczego wrócili do niego po dwóch dniach? Jak to możliwe, że policja, mimo otrzymania sygnału o włamaniu, nie zareagowała?
Skok roku, a może dziesięciolecia
W tym roku w firmie Hatton Garden Safe Deposit Wielkanoc oznaczała weekend dłuższy niż zwykle, ponieważ w tym samym okresie przypadało święto Paschy. Z tego powodu firma zamknęła swe podwoje już w czwartek wieczorem, by wrócić do działania we wtorek rano. Z racji lokalizacji w samym centrum dzielnicy jubilerskiej w jej skarbcu, w 999 skrzynkach depozytowych, drzemały diamenty, perły, cenna biżuteria, szlachetne kruszce czy po prostu gotówka. Wielu lokalnych jubilerów korzystało ze skarbca by nie pokrywać kosztów ubezpieczenia posiadanych kosztowności.
W czwartek ostatni pracownik opuścił budynek o godzinie 21:19. Cztery minuty później kamery uchwyciły nieznanego mężczyznę przechodzącego korytarzem budynku, a chwilę potem wpuszczającego do niego kolejne kilka osób. Na ujęciach kamery widać trzech mężczyzn jak wnoszą do budynku torby oraz wciągają pojemniki na śmieci. Przez chwilę kręcą się jeszcze w zasięgu kamery by zniknąć za rogiem. Ponownie w kadrze pojawią się dopiero w Wielki Piątek o 8 rano, kiedy to wsiądą do białego vana i odjadą.
Mężczyźni wracają o 21:17 w sobotę. Pozostają w budynku całą noc i w niedzielę o 6 rano wynoszą torby oraz pojemniki na śmieci, pakują wszystko do vana i odjeżdżają w siną dal. Dopiero o 8 rano we wtorek pracownik firmy przybyły na miejsce zgłasza włamanie. Co działo się od czwartku do niedzieli i dlaczego nikt nie zwrócił uwagi na włamanie?
Szybem windy, przez kraty i betonową ścianę
Aby dostać się do skarbca firmy złodzieje musieli pokonać szereg zabezpieczeń i przeszkód. Z dotychczas ujawnionych wyników śledztwa wynika, że do budynku dostali się bez problemu – wejście nie było w żaden sposób zabezpieczone. Aby dostać się do piwnicy, w której znajdowało się pomieszczenie skarbca weszli do szybu windy. Kabinę zablokowali na drugim piętrze i na linach zjechali na poziom piwnicy. W ten sposób znaleźli się w bezpośredniej bliskości skarbca podczas kiedy zabezpieczenia wejścia z zewnątrz wyglądały na nietknięte.
Wewnątrz włamywacze najpierw wyważyli rolety zamykające wejście do windy a następnie rozcięli kraty w kolejnych drzwiach. W ten sposób stanęli przed właściwymi drzwiami skarbca. Zamiast jednak forsować pół metra stali lub odgadywać kombinację zamka po prostu ominęli problem. Choć ściany skarbca miały pół metra grubości i były skonstruowane ze zbrojonego betonu, to włamywacze nie mieli problemu z ich pokonaniem. Pomogły im w tym profesjonalne narzędzia firmy Hilti. Na miejscu włamania znaleziono wiertnicę diamentową model DD 350, która zapewne z wiertłem koronowym i odpowiednim statywem posłużyła do wywiercenia trzech otworów, o średnicy 25 cm każdy, które złożyły się na dziurę o wymiarach 45 na 25 cm, przez którą bez większego problemu można się było już dostać do skarbca.
Co skradziono
W pomieszczeni skarbca znajdowało się 999 skrzynek depozytowych, jednak włamywacze otwarli ich tylko 72, z których na dokładkę 5 miało być pustych. Dlaczego dokonali takiego właśnie wyboru? Gdy znaleźli się już w skarbcu otwarcie większej liczby skrzynek nie powinno nastręczać problemów – według policji włamywaczy było sześciu, dysponowali też odpowiednimi urządzeniami do otwierania skrzynek depozytowych. Być może szukali po prostu konkretnej zawartości i gdy na nią natrafili to spakowali narzędzia i wyszli? Niestety nie znamy odpowiedzi na to pytanie.
Obecnie trwa inwentaryzacja strat. Zapewne nie poznamy nigdy ich szczegółów, ponieważ nie da się udowodnić, co było w okradzionych skrzynkach a część okradzionych osób pewnie nie będzie dochodzić roszczeń, nie mogąc z różnych powodów ujawnić poniesionych strat. Były szef policyjnej brygady zajmującej się tego rodzaju kradzieżami oszacował straty na 200 milionów funtów, co stawia to włamanie wśród największych w znanej historii.
Ciekawe pytania
Jednym z bardzo interesujących wątków jest odpowiedź na pytanie, dlaczego londyńska policja nie zareagowała na sygnał z alarmu antywłamaniowego. Podobno alarm został aktywowany krótko po północy pierwszej nocy włamania, jednak policja zakwalifikowała go jako „niski priorytet” i nie podjęła interwencji, gdyż rzekomo brak było innych przesłanek o włamaniu. Wewnętrzne śledztwo ma wyjaśnić przyczyny takiego postępowania.
Dlaczego przestępcy dwa razy pojawili się w budynku? To również ciekawe pytanie. Czy pierwszej nocy złodziejom nie udało się dokończyć swojego zadania? Może zabrakło im jakiegoś sprzętu? Dlaczego wrócili na miejsce przestępstwa dopiero dwie noce później? A może musieli po nocy wrócić do swoich domów, by ukryć fakt udziału we włamaniu przed małżonkami? Londyńska policja poprosiła już o kontakt wszystkie osoby, których partner potrafi posługiwać się profesjonalnymi wiertnicami i nie było go w domu w nocy z czwartku na piątek oraz z soboty na niedzielę. Może liczą na telefon od porzuconej kobiety, której mąż znienacka zniknął wyjeżdżając do ciepłych krajów wraz ze złodziejskim łupem?
Czy nikt z okolicznych mieszkańców nie zwrócił uwagi na odgłosy dobiegające z piwnicy? W wywiadach z dziennikarzami lokatorzy informują, ze słyszeli hałasy w czwartek wieczorem, ale myśleli, że są one związane z trwającym nieopodal remontem torowiska. Ciekawy jest również wątek podziemnego pożaru, który miał miejsce nieopodal miejsca włamania kilka dni wcześniej. Choć strażacy mówią o zwarciu instalacji elektrycznej, nie jest wykluczone, że pożar mógł być sprowokowany w celu np. uszkodzenia instalacji alarmowej.
Policja poinformowała, ze zabezpieczyła ok. 400 śladów na miejscu zdarzenia oraz kilka tysięcy godzin nagrań z kamer monitoringu tak wszechobecnych w Wielkiej Brytanii.
Zabezpieczenia skabrców
Dlaczego włamanie do skarbca najwyraźniej nie stanowiło problemu dla złodziei? Przyczyny należy upatrywać w postępie technologicznym. Kilkadziesiąt lat temu, gdy budowano tego rodzaju pomieszczenia, odpowiedzią na możliwe zagrożenia było „więcej betonu!„. W dzisiejszych czasach, dzięki łatwej dostępności takich narzędzi jak wiertnica Hilti DD 350, sam beton przestaje być wystarczającą ochroną. Budowane współcześnie skarbce konstruowane są z większym naciskiem na mechanizmy detekcji i reakcji niż prewencji. Czujniki wstrząsów, nacisku, temperatury, kable alarmowe zalane w ścianach i podłączone do obsadzonego całą dobę centrum monitoringu sprawiają, że coraz trudniejsze staje się dostanie do pomieszczenia bez wzbudzania alarmu. Niestety najwyraźniej tego rodzaju zabezpieczeń zabrakło w Londynie.
Co ciekawe nie była to pierwsza w historii wpadka tej firmy depozytowej. W roku 2003 tajemniczy mężczyzna, który wcześniej spędził kilka miesięcy udając handlarza diamentów i wynajmując kilka skrytek, wyszedł ze skarbca z precjozami wartymi ok. półtora miliona funtów, wyjętymi z cudzych skrytek. Jak tego dokonał? Do tej pory nie znamy wyjaśnienia tego zdarzenia. W przypadku świątecznych włamywaczy przynajmniej jasne jest to, w jaki sposób dostali się do skarbca.
Włamywacze
Złodziejom trzeba przyznać, że skok był naprawdę nieźle przygotowany. Jest całkiem prawdopodobne, że włamywacze dysponowali szczegółową wiedzą o systemach zabezpieczeń skarbca oraz architekturze budynku. Na pewno wiedzieli także o systemie monitoringu wideo, ponieważ ukradli dysk twardy zawierający nagrania bezpośrednio z okolic skarbca. Nie jest jasne, czy wiedzieli o innej kamerze, która nagrała ich w korytarzu. Z jednej strony mogli również ukraść to nagranie, z kolei z drugiej strony kamera nie uchwyciła ich twarzy – wszyscy mieli na głowach kaski, czapki lub maski, założyli także odblaskowe kamizelki sugerujące, że są robotnikami wykonującymi swoją pracę. Żaden z nich nie spojrzał także w kamerę ani nawet nie podniósł przy niej głowy. Złodzieje dobrze wybrali takżę termin kradzieży. Od momentu ich ostatecznego wyjścia z budynku do momentu odkrycia włamania minęły dwie doby, dzięki czemu mieli mnóstwo czasu na oddalenie się od miejsca przestępstwa a nawet opuszczenie kraju. Wygląda zatem na to, że o ile nie dojdzie do jakiegoś przełomu w śledztwie, sprawcy mogą jeszcze długo pozostać nieuchwytni.
Jeśli podobała się Wam ta historia, to mamy kilka podobnych w zanadrzu – dajcie znać, czy mamy się za nie zabierać.
Komentarze
swietna, poproszę więcej
„Jeśli podobała się Wam ta historia, to mamy kilka podobnych w zanadrzu – dajcie znać, czy mamy się za nie zabierać.” PEWNIE! Jestem pod wrażeniem.
Ja chciałbym dać znać, że też jestem na tak. Aż przypomniał mi się pewien dokument o największych napadach na banki…
Jestem na tak i podaj tytuł dokumentu chętnie obejrzę
Pierwszy z brzegu do poduszki:
„Wielkie kradzieże” / „Mega heist”
Z Discovery, ale było to wiele razy puszczane w polskiej TV.
Jeszcze jedno. Fajnie to jest napisane.
Wiecej taki historii, napiszcie o tej jeszcze wiecej szczegolow, niezla akcja
Super historia!
Bardzo ciekawa historia, więc daję znać – zabierajcie się za kolejne :P
No pewnie, że chcemy!
Dawajcie te artykuły. Pewnie ze tak. A co z tematami w stylu namierzonych wojskowych nadajników (najlepszy art z lipca 2014) i kryptografii i szpiegostwa wojskowego? Macie tego więcej?
Podobala sie!
Czyli, system alarmowy się włączył prawidłowo, ale firma depozytowa nie posiadała na swoich usługach Juventusu, który pojechałby sprawdzić co się dzieje, tylko alarm bezpośrednio i bez pośredników połączono z policją? No dobra, nowy poziom głupoty i ignorancji został osiągnięty.
Wincyj!
Ekstra napisane, oczywiście chcemy więcej :)
swietny zaczatek cyklu. tez poprosze o wiecej !
Więcej takich materiałów:)
Dla fanów klimatów które opisał Adam, polecam film „Angielska robota” („The Bank Job”) z 2008 roku: http://www.filmweb.pl/film/Angielska+robota-2008-402798# Film fabularny, ale oparty na faktach. Obciachem jest go nie widzieć!
więcej!
Dobra robota, ciekawy styl, po prostu jak dobre opowiadanie :) Powiedzcie mi tylko, dlaczego ktoś miałby nie chcieć ujawniać swoich strat?
Bo urząd skarbowy mógłby zapytać, albo policja… :)
…albo żona… ;>
Genialne. Chłopaki zaryzykowali i wygrali. Gdybym miał taką samą wiedzę na temat budynku też bym się nie wahał ani chwili. Odmienili swoje życie i będą teraz wielkimi paniskami na jakiejś przyjemnej gorącej wyspie z którą UE nie ma umowy ekstradycyjnej.
Bo w sumie jaka jest różnica, czy ktoś ukradnie swój majątek czy dostanie go w spadku? Ten kto ukradnie na niego zarobi. A i wiadomo, że nikt się legalnie takich majątków nie dorabia, bo jeśli to nie kwestia pomocnych służb, które przy okazji mają interes w czyimś biznesie (żeby nie było, że sami zakładają firmę), to omijanie podatków w rajach podatkowych, a nawet jak nie to wszystko to żenująco niskie zarobki pracowników, którzy na nich zarabiają są już powodem, żeby z czystym sumieniem jednego z drugim obrobić. Gdyby ludzie trochę myśleli to już dawno by przestali dawać się wykorzystywać i pogonili ten jeden procent wybrańców który posiada 70% światowej kasiory.
Pozdrowienia dla administratora, bo on jedyny to przeczyta przed odrzuceniem:)
Wyrazy współczucia dla twojej wizji świata…
Zastanawia mnie dlaczego rabusie porzucili elektronarzędzia. Wiem, że już im niepotrzebne, ale to kolejny trop dla policji. Chyba, że został zakupiony prze „słupa” i/lub używany. Profesjonalne sprzęty znajdują się w bazach danych producentów i dystrybutorów.
W firmie, w której pracowałem, był przypadek kradzieży bruzdownicy Hilti wartej 7 tysia. W pomieszczeniu technicznym w piwnicy bloku, gdzie prowadziliśmy prace remontowe wyłamano w sobotę kłódkę i wyniesiono sprzęt. W poniedziałek rano szef nie wezwał policji, ale zasiadł do allegro i wyszukał aukcję, na której było dużo dokładnych zdjęć, łącznie z nr seryjnym urządzenia. Po sprawdzeniu na fakturze danych, wydrukował wszystko i poszedł na komisariat. Gościa i odzyskaną bruzdownicę zawinięto w 2 godziny. Był kolegą mieszkańca bloku a wystawił aukcję bodajże za 300 zł.
Na Hilti nr seryjny jest na tabliczce znamionowej i jeszcze wybijany na obudowie. Dokładną bazę danych narzędzi prowadzi na pewno Hilti, Bosch i Makita, jako zarządzanie flotą urządzeń klienta. U mniejszych producentów bywa różnie.
„zakupiony”???
A do napadów to najchętniej też kupują samochody z salonu, czy jednak je po prostu „biorą sobie”? ;>
Moze chłopaki przed włamem zerwali tabliczkę a wybity numer usunęli?
Małe sprostowanie: nie wiem, skąd bierzecie dane ale Metropolitan Police szacuje straty na 30 – 200 milionów funtów. Możecie podać skąd wyszło „co najmniej 200”?
Pozdrawiam.
Z tym „co najmniej” to mnie poniosło :) Poprawione!
super! wiecej!
dobre to było
Fajna historia zarąbista! More more! :P
Adam, dawaj więcej! Historia jak z Angielskiej roboty albo serii Oceans :D
Dla mnie super, poczytałbym o czymś jeszcze, czekam na dalsze publikacje :)
No to sobie Hilti niezłą reklame zrobiło.
Nie rozumiem jak w dzisiejszych czasach zwłaszcza w takiej firmie depozytowej można mieć zainstalowany system CCTV składający się z gównianych kamer o rozdzielczości D1 i nagrywaniu materiału 12kl/s?
Przecież to tak poszło do przodu, kamery megapiskelowe i dyski twarde nie kosztują majątku. Do detekcja ruchu ustawiona i powiadomienie e-mail/gsm firmy ochroniarskiej, że ktoś w skarbcu łazi. Choć pewnie tam kamery nie było :)
Ale tak to chyba jest. Ludzie się zabezpieczają dopiero wtedy jak się coś stanie.
Pokazane nagranie pochodzi z innej kamery, budynku. Nagrania ze skarbca zostały skradzione.
Apropo… co się stało, że jest taki problem z cenami dysków twardych? Od wielu miesięcy za bardzo nie chcą tanieć (piszę o wersjach dla ludu)…
Powódź kilka lat temu, która zatopiła fabryki produkujące HDD. Powódź minęła, fabryki działają, straty odrobiono, ale producenci nie kwapią się z obniżaniem cen dysków. Chyba logiczne dlaczego. Trzeba będzie jeszcze trochę poczekać.
„Otwarli”?? Moje oczy…
Otwarli kurwa Mac serio OTWARLI tylko 72 ?? Ja myślałem że otworzyli !! Żenada !!
Sprawdź w słowniku zanim znowu napiszesz coś śmiesznego
Chce wiecej !
Dziwi mnie fakt, że ścianę wykonano jedynie z grubego betonu. Wogóle nie widać w niej zbrojenia. Przecież nawet bunkry z II wojny światowej miały ściany zbrojone. A tu nie?
Nowoczesność, cięcie kosztów i wolny rynek… ;>
Nie jestem budowlańcem,ale coś ci zasugeruję:
Bunkry musiały wytrzymywać dużo większe naprężenia,uderzenia itd. Beton zbrojony stosowany jest np. na stropy natomiast w przypadku grubych ścian niezbędny nie jest.
I w sumie zbrojenie betonu niewiele by dało. Podejrzewam,że tarcza od Hilti mogła by sobie poradzić i z betonem zbrojonym,o ile pręty nie byłyby za gęste.Pewnie po tym wszystkim była by do niczego,ale dziura by była.
absolutnie sie z toba nie zgodze bunkry niemieckie byly zbrojone tak dobrym jakosciowo stopem zelaza ze pociski mialy problem zeby skruszyc beton i rozerwac prety maja teraz ponad 60 lat i nie rdzewieja jakos za bardzo …. mysle ze taki sprzet hilti wylozyl by sie bez dwoch zdan na zbrojonym betonie pretem fi16 do fi 20 z kruszywem
„I w sumie zbrojenie betonu niewiele by dało.”
Nie zgodzę się z „niewiele”. Kto wiercił dziurę w ścianie i natrafił na dowolny pręt, ten wie…
Przyjrzyj się zdjęciom otworu. Było sporo zbrojenia. Diamentowej tarczy nie przeszkadzało.
Fakt, są tam jakieś pojedyncze druty zbrojeniowe widoczne.
Tarcza diamentowa według praw fizyki powinna dać radę i dała… ;>
Ale z drugiej strony jest różnica między dużym betonem w 100% niezbrojonym (gdzie taki stosują?), a gęsto zbrojonym… Ci się przygotowali, więc dla nich to by była tylko dodatkowa przeszkadzajka…
To brązowe coś to nie za bardzo mi przypomina pręty zbrojeniowe.Choć może ? Po tylu latach korozja mogła się wdać.
@koza: Bunkry Niemieckie były robione na betonie z cementu takiej klasy,że do dziś nie kupisz takiego żeby dom postawić – bo za dobry i drogi jak diabli. Niestety nie pamiętam jak się to cudo nazywa ale – das ist soooo schon :D – co zaś do stopu to nie czytałem.No chyba muszę sprawdzić,moja dziedzina.Możliwe.Ale to Anglia. Niemiec zrobi lepiej,Francuz czy ktokolwiek inny zresztą – też. Anglicy zrobią bez rewelacji i będą się jeszcze nadymać jak niby dobrze zrobili…
@Adam: „Nie zgodzę się z „niewiele”. Kto wiercił dziurę w ścianie i natrafił na dowolny pręt, ten wie…” – phi,oczywiście że wiem ! Stalowym wiertłem czy tymi „diamentami” ze sklepu nie wychodzi. Ale firma Hilti akurat raczej jest dobra (i droga – w byle bud-markecie takiego sprzętu raczej nie kupisz),do tego „wiertła diamentowe” (czysty diament to to w istocie nie jest – ale i tak to jest dobre) są i takie pod żelbet. Nie samą „uniwersalną” chińską tarczą się beton kroi :P Jak do tego było chłodzenie np. wodą, to szanse by wykończyć wiertło z diamencikami czy powłoką diamentopodobną są mniejsze.Trzeba tylko eksploatować zgodnie z instrukcją. Właściwie nazywanie tego wierceniem to zresztą nieporozumienie. Ścieranie i wykruszanie to lepsze określenia.I oczywiście generalnie to najczęściej ostrza diamentowe z metalem mają problem.
To może być ślad korozji po wyciętych prętach, ale faktycznie albo pręty zostały zamaskowane betonem, albo ich było tyle, co nic…
Jak to nie widać zbrojenia? Przyjrzyj się uważnie zdjęciu nr 6: https://zaufanatrzeciastrona.pl/wp-content/uploads/2015/04/hatton03.jpg
No właśnie nie bardzo widać, jest ślad zbrojenia u dołu otworów lecz z boku niema. Co sugeruje to iż jeżeli nawet było zbrojenie to były w odstępach między które dokładnie się wwiercili ot co.
Super, dajcie więcej!
Wow, cała historia brzmi jak fabuła jakiegoś filmu.
Nie jest to czasem reklama wiertnicy Hilti DD 350. ;)
Świetnie napisane, prosimy o więcej
To z pewnością byli polscy budowlańcy. I pewnie wkrótce do nich dojdzie, że przewiercili się do skarbca.
Świetny artykuł,od kilku miesięcy czytam was te historie prawdziwe i inne nowinki :), fajnie czyta się ten artykuł,obszernie napisane,dokładnie krok w krok za złodziejaszkami i za rozwojem wydarzeń tej że historyjki :)
Nie wierze w takie bajeczki.Teraz byle spozywczak z warzywami ma alarm i po wlamaniu w pare minut pojawia sie firma ochroniarska.Jesli byly tam kosztownosci warte 200mln funtow czyli 1miliard zlotych!!!!!!!!!!!to nie uwierze ze nie bylo tam ani jednego pracownika ochrony albo nie bylo kamer w pomieszczeniu ze skrytkami i monitoringu 24h tylko kamery nagrywaly hahahahha fajna bajeczka.Sorry ale nie ma takiej opcji ze po miliard zlotych mozna bylo sobie od tak wjesc byc tam dwa dni i wyjsc.Nie wspomne juz o powszechnych czujnikach wstrzasow,temperatury,ruchu itd.Totalna bzdura a nie ciekawa historia.
Też mi się tak wydaje. Przecież alarmy, kamery to są aktualnie urządzenia powszechnego użytku. Policja nie zareagowała na alarm ? Może nie musiała, ale firma ochroniarska powinna. Firma depozytowa nie miała umowy z firmą ochraniającą ?
Na jeden alarm Policja nie zareagowała (potencjalnie fałszywy alarm) ? To może powinno być dwa alarmy (redundancja ?) i jak dwa się 'świecą’, to znaczy, że to nie pomyłka ?
Kamery ze strumieniem na zewnątrz ? Można sobie kraść dyski ile się chce.
Czujniki wstrząsów ? Mam małe pomieszczenie, które jest chronione 2 czujnikami wstrząsu, termicznym, czujką ruchu i zalania. I nie ma tam grubych milionów.
Skoro padła tam elektryka, to powinien siedzieć człowiek z ochrony przez najbliższe parę dni do czasu naprawy. Zresztą co za kłopot, zamontować spory akumulator i niech trzyma przez przyjmijmy 1 tydzień ?
W 'skarbcu’ nie było takich podstawowych rozwiązań ?
Wysoce mało prawdopodobne :)
Witam
W przeciwieństwie do niektoorych tutaj, posidam musk i staram sie go uzywac, a tylko po to aby sie nie kompromitowac podobnymi komentarzami, kamer nie bylo dla bezpieczenstwa, bezpieczenstwa klientow, druga sprawa miliard zlotych to smieszne pieniadze, przypomne ze 800 milionow skradziono w polsce firmie Brinks kilka lat temu i do dzis zlodziei nie zlapano i nie zlapie sie ich juz nigdy, podobnie jak tych z londynu, jesli chodzi zas i wszelka inwigilacje i ograniczanie obywatela to polska zajmuje chyba drugie miejsce po stanach zjednoczonych, ktora w imie bezpieczenstwa wmawia klientom (obywatelom) ze czytanie ich poczty, przegladanie prywatnych zdjec czy szpigowanie telefonu dzieje sie dla poprawy bezpieczenstwa, wystarczy rozejrzec sie po swiecie a zobaczymy jak zniewolonym narodem jestesmy, a przy okazji jak zacofanym, historia pokazuje ze nie wiemy co to swoboda obywatelska, a policja nie sluzy do ochrony i pomocy obywatela a do karania i streczenia, poziom niedoinformowania i niedoksztalcenia polskich urzednikow jest wysoki, a chcec poprawy nie nastepuje, kto zarabia odrobine wiecej od sredniej krajowej, zwiedzil chociazby niemcy czy uk lub wlochy, zgodzi sie ze mna iz traktowanie polskiego klienta (obywatela) jest niedopuszczalne nawet w domu uciech za granica, ale my obywatele, akceptujemy to, a ludzi ktorzy sie buntuja przeciw zaistnialej sytuacji stara sie zdusic w zarodku na kazdym kroku, dlatego reasumujac, jest to calkowicie normalne iz w skarbcu nie bylo kamer bo te zawsze mozna przejac, nie bylo 20 metrowej sciany bo jak widac i ta mozna pokonac, zastanwia natomiast brak wybudzenia czujnikow czy to ruchu czy to termicznych jak i dzwikowych ktore zapewne byly co z kolei moze budzic uzasadnione przypuszczenie, iz w kradziez zamieszany moze byc ktos z wewnatrz firmy depozytowej, lub ktos z firmy montujacej i obslugujacej alarmy co w moim odczuciu jest wysoce prawdopodobne, rownie wysoce prawdopodobne jest wejscie w posiadnie planow budynku jak rowniez wszelkiego technicznego planu budynku, systemow alarmowych i innych waznych dokumentow technicznych, gratulujemy pomyslowosci zlodzieja (lub calej grupy, ale doswiadczenie nakazuje myslec, iz byl to jeden musk planujacy), podkreslam fakt iz owe 200 milionow funtow to niewielka kwota dla ludzi ktorym owe kosztownosci zniknely bo po podzielaniu na 72 daje to juz calkiem normalne pieniadze nie powodujace podwyzszonego tetna u co poniektorych zarabiajacych 1000 €, inna kwestia moze byc niedoszacownie straty lub jej przeszacowanie, z blachego powodu, czlowiek posiadajacy tam skrytke nie mial ochoty dzielic sie ze swiatem jej zawartoscia, a zniknac mogly rowniez wszelkiego rodzaju dokumenty ktorych dzis nie jestesmy w stanie ocenic a ktore w przeciagu kilku lat moga namieszac czy to w kraju (uk) czy za granica, ale tego jakby nikt nie zauwaza goraczkujac sie faktem utraty niecalych 3 milionow funtow, n glowe co relatywnie jest kwota niska i o wiele mniejsza od kradziezy w firmie brinks 800 milionow zlotych jednemu podmiotowi
pozdrawiam.
Nie wiem, czy słyszeliście, media coś bąkały, że to mogli być nasi rodacy. Fajnie się czytało. Chciałoby się przeżyć. Mam nadzieję, że grzeją kości w ciepłych krajach. Sama się dziwię, że to piszę, bo przestępstw nie pochwalam, ale wygląda na to, że to miejsce prosiło się o taką wizytę :).
Dziwna ta firma. Dyrektorzy zarządzający to Hindusi z Sudanu. Jeden to wracać nie chce. Ani obrączki z tombaku bym im w depozyt nie dał…
Eeee tam… nudy. Ja bym wolał coś o niestabilności OSX, albo o exploicie na maszyny do ugniatania ciasta na chleb.
Przez chwilę czułem się jak bym oglądał Ocean’s Eleven ;)
Napiszcie co następnego zostanie w interesujący sposób okradzione
Tekst jak zwykle na najwyższym poziomie!
More! More!
Ohhh! Gimme more!
Osobiście wolałbym klimat szpiegowsko-wywiadowczy, choć jak się nie da to typowo włamaniowy też jest jak najbardziej okej…. wincyj!
Dawać więcej!
Ja także chcę więcej…
Poproszę więcej takich historii / artykułów! :)
Owych Panów było zdaje się dziewięciu, i zostali złapani. Brytyjskie media ostatnio trąbiły, chyba też gdzieś w polskich o tym napisano. Ciekawe było to, że większość podobno była w tak zwanym podeszłym wieku. Najmłodszy był po czterdziestce, najstarszy po siedemdziesiątce, reszta pomiędzy.
Możecie w drugiej części lub aktualce napisać historię ujęcia i motywów rabusiów, bo niezły ubaw miałem z tych rewelacji, byłoby o czym pisać. ;)
Nigdzie nie mogę znaleźć ani historii ujęcia, ani motywów rabusiów – są tylko ogólne informacje o składzie grupy. Masz jakiegoś linka? Dzięki!
Ale się jaram!
mam nadzieje że info o zatrzymaniu to tylko plotka