Wraz ze wzrostem aktywności obywateli w internecie, rośnie także zainteresowanie organów ścigania. Pierwszym dużym serwisem internetowym, który poinformował o skali zainteresowania służb użytkownikami, był Google. Teraz dołączył Twitter.
Twitter, jak sam przyznał, zainspirowany raportami Google, postanowił w amerykański Dzień Niepodległości znaleźć się w gronie firm ogłaszających ilość zapytań otrzymanych od organów ścigania.
Jak wypada Polska
Raporty dotyczące ilości zapytań organów ścigania o dane użytkowników Google sięgają wstecz aż do roku 2009, pozwalając na ciekawa analizę trendów. Twitter dopiero zaczyna raportować analogiczne dane i na razie dostępne są jedynie informacje obejmujące okres od 1 stycznia do 30 czerwca 2012. Co w nich znajdziemy?
Przede wszystkim w raporcie brak informacji o ilości zapytań z Polski, co prawdopodobnie oznacza, że służby działające w naszym kraju nie były do tej pory zainteresowane tożsamością użytkowników tej usługi. Z jednej strony może się to wiązać z ciągle umiarkowana popularnością Twittera w Polsce, z drugiej prawdopodobnie świadomość jego istnienia wśród organów ścigania może być jeszcze mniejsza niż wśród zwykłych użytkowników. Do tego Twitter nie ma siedziby w Polsce, co znacząco utrudnia ze względów proceduralnych złożenie jakiegokolwiek wniosku polskim instytucjom.
Skoro nas nie ma, to kto jest?
Ze względów na możliwość przypadkowego ujawnienia informacji mogących mieć wpływ na dobro toczących się postępowań, Twitter nie ujawniał dokładnych wartości dla krajów, w których ilość zapytań była niższa niż 10. Pozwala to łatwo wychwycić największych „klientów” Twittera: USA, Japonię, Kanadę i Wielką Brytanię. Należy przy tym zaznaczyć, że ilość zapytań dotycząca użytkowników w USA przewyższa ilość zapytań dotyczących użytkowników we wszystkich 22 pozostałych krajach razem wziętych. Z krajów bliższych Polsce geograficznie w raporcie pojawiają się jedynie Niemcy, Bułgaria i Austria.
Nawet w najaktywniejszym pod tym względem USA w ciągu ostatnich 6 miesięcy organy ścigania zapytały Twittera tylko o dane 948 użytkowników, co przy skali popularności usługi w tym kraju nie jest dużą liczbą. Należy jednak zauważyć, że zgodnie z informacją podana przez Twittera, ilość zapytań w pierwszej połowie 2012 roku przekroczyła całkowitą ilość zapytań otrzymanych w roku 2011.
Żądania usunięcia danych
O wiele więcej spraw dotyczyło ochrony praw autorskich. W ciągu 6 miesięcy Twitter otrzymał prawie 3,5 tysiąca żądań usunięcia danych. Firma zastosowała się do 38% z nich, kwestionując pozostałe głównie ze względów proceduralnych. Zawieszono prawie 6 tysięcy kont użytkowników i usunięto ponad 5 tysięcy wpisów naruszających prawa autorskie.
Kto następny?
Inicjatywa Twittera to cenny krok w stronę zwiększenia świadomości użytkowników co do realnej skali ingerencji organów ścigania w prywatność użytkowników internetu. Google długo pozostawało na tym polu samotne. Teraz, gdy dołączył do niego Twitter, możemy mieć nadzieję, że wkrótce w ich ślady podążą także inni potentaci tego rynku jak Apple, Facebook czy Microsoft.
Komentarze
„..Przede wszystkim w raporcie brak informacji o ilości zapytań z Polski, co prawdopodobnie oznacza, że służby działające w naszym kraju nie były do tej pory zainteresowane tożsamością użytkowników tej usługi.”
hahahahahahaa … filoziu, a czym byc zainteresowanym???? może ze 100 osob z polszy ma konto na twitterze a ty snujesz teorie…
Ogarnij sie zanim zaczniesz pijer.dolić 3 po 3
Samo TVN24 ma prawie 110 tysięcy fanów na Twitterze. Pewnie wszyscy z Zimbambwe… Ktoś tu się musi faktycznie ogarnąć.
USA, kraj wolnych ludzi, hehe, inwigilowanych na każdym kroku, przez swój rząd :D