Co zrobić, jeśli nie chcą was przyjąć do MI5? To proste – zaoferować swoje usługi wrogiemu państwu, tam poznać tajniki służby i słać fałszywe wiadomości. Potem możecie już zgłosić się do MI6, przyjmą z otwartymi ramionami.
Aby poznać i zrozumieć historię jednego z najgenialniejszych podwójnych agentów świata, trzeba na chwilę cofnąć się i przyjrzeć Hiszpanii lat 30. XX wieku. Jeśli uczyliście się historii przed 1989 rokiem, to być może pamiętacie, jak była przedstawiana hiszpańska wojna domowa: wojsko pod wodzą Franco zbuntowało się przeciwko republikanom wspieranym przez lud i zwolennicy republiki musieli walczyć na śmierć i życie. Nikt nie uczył o ludziach, którzy byli krytyczni wobec rządów inspirowanych przez Stalina i jednocześnie nie życzyli sobie tracić życia w szeregach nacjonalistów. A już na pewno nikt nie uczył o człowieku, który tak bardzo nienawidził faszyzmu i komunizmu, że postanowił wdrożyć własne metody walki o dobro ludzkości. A szkoda, bo to historia osoby, która oszukała samego Hitlera, własną żonę, umarła i zmartwychwstała po 40 latach.
Jak rodzi się szpieg
Juan Pujol wychował się w rodzinie, w której godzono konserwatywny katolicyzm z liberalnym podejściem do życia. Gdy odbył obowiązkową służbę wojskową, zrozumiał, że w najmniejszym stopniu nie nadaje się do armii i że woli zarządzać kurzą fermą niż defilować. Gdy wybuchła wojna domowa, został wcielony do armii republikańskiej. Wcale tam być nie chciał, a republikanom, stawiającym jego starej matce zarzuty o działalność kontrrewolucyjną, zwyczajnie nie ufał. Komuniści wtrącali się nawet w to, jak hodować i sprzedawać kury. Zaliczył także udział w wojnie po stronie nacjonalistów i w wyniku tych doświadczeń wysnuł wniosek, że bezmyślność, bezduszność i nieliczenie się z ludźmi jest cechą tak komunistyczną, jak i faszystowską.
Z całego serca znienawidził ideologie, za którymi kryły się interesy wielkich mocarstw. „Udało mi się nie oddać nawet jednego wystrzału po żadnej ze stron” – tak podsumował swój udział w wojnie domowej. Bycie pacyfistą w kraju, w którym cnotą była walka do heroicznego zgonu, wydawało się czynem prawdziwie wywrotowym.
Pujol nie był typem Szwejka i nie zamierzał dekować się na zapleczu nadchodzącej wojny światowej. Na własne oczy widział starcie faszyzmu i komunizmu, nie chciał udawać, że go to nie obeszło. Obeszło: bolały go głupota, niesprawiedliwość, bezmyślne szafowanie ludzkim życiem. Postanowił zrobić coś dla ludzkości i dokładnie przemyślał swój plan. Przyjrzał się działaniom europejskich państw na arenie międzynarodowej, przeanalizował, w jakim charakterze i komu może służyć. Zdecydował, że zaoferuje swoje usługi wywiadowi Wielkiej Brytanii. Teraz pozostało postarać się, by Brytyjczycy te usługi przyjęli.
Jak wstąpić do wywiadu
Pujol właśnie się ożenił, a jego małżonka wyraziła zainteresowanie i ogromne poparcie dla jego pomysłu szpiegowania na rzecz Brytyjczyków. Araceli Gonzales Carballo pochodziła z bogatej rodziny, żyła na wysokim poziomie, obracała się wśród ludzi wpływowych. Była sekretarką w zarządzie Banco de España i wychodząc za Juana, nie zamierzała degradować się do roli kury domowej. To ona pierwsza skontaktowała się z Brytyjczykami. Zadzwoniła do ambasady i zażądała spotkania w sprawie pewnej pracy dla jej protegowanego. Umówiono się z nią. Zapewniła, że mężczyzna, którego rekomenduje, jest odpowiedni do pracy wywiadowczej i jest gotów służyć Koronie jako agent w Hiszpanii, Niemczech lub Włoszech.
W ambasadzie wietrzono spisek i odmówiono dalszych rozmów. Małżeństwo zmodyfikowało swoje plany i zdecydowało, że Juan zgłosi się do Niemców, zaoferuje im swoje usługi, wniknie w ich struktury, a następnie ponownie zgłosi się do władz brytyjskich. Jak postanowili, tak zrobili. W lutym 1941 roku Juan Pujol zgłosił się do ambasady niemieckiej w Madrycie. Zadeklarował pracę na każdych warunkach, jakie postawi strona niemiecka, ponieważ – jak zapewnił – chciał być przydatny. Zasugerował, że może wyjechać jako informator do Lizbony lub wywiadowca do Londynu. Niemcy odrzucili pomysł z misją w Portugalii, ale stwierdzili, że Londyn będzie odpowiednim miejscem pracy.
W ten sposób Juan Pujol Garcia został niemieckim szpiegiem. Wkrótce na żołdzie Abwehry znalazła się też jego żona Araceli, kryptonim Arabella (Araceli + bella – pani Pujolowa była nieprzyzwoicie piękną kobietą i Niemcy byli pod ogromnym wrażeniem jej urody).
Jak zostać fałszywym szpiegiem
Niemcy wyposażyli agenta w 600 funtów na nieprzewidziane wydatki (wartość około 30 tysięcy funtów dzisiaj), kody oraz atrament sympatyczny i nakazali wysyłanie raportów nt. Wielkiej Brytanii. Pujol przekonał ich, że ma świetne kontakty z hiszpańską tajną policją i Ministerstwem Spraw Zagranicznych, machnął im przed oczami wizą brytyjską i wkrótce zaczęły spływać pierwsze meldunki.
Wywiadowcy w Abwehrze byli zachwyceni – informacje od agenta Alarica były rzetelne i dokładne. Nowy szpieg wkrótce poinformował niemieckich przełożonych, że rozbudowuje siatkę agentów i obecnie współpracuje z trzema kolejnymi osobami. Swobodnie przemieszczał się po Wyspach. Nawiązywał rozmowy z przypadkowymi Anglikami, dowiadując się wszystkiego o ich nastrojach i morale. Opisywał szczegółowo poszczególne miasta, dworce, linie kolejowe.
Wszystkie te informacje pozyskiwał, siedząc w jednym miejscu, w bibliotece miejskiej w Lizbonie i wypożyczając kolejne pozycje o Wielkiej Brytanii. Przepisywał opisy z przewodników, a relacje z rozmów i pracy z agentami były najczystszą konfabulacją. Pujol nie miał nawet wizy brytyjskiej, a to, co pokazał Niemcom, było fałszywką, którą sam przygotował. Najtęższe umysły Abwehry nie zorientowały się, że raporty Pujola/Alarica to bezwartościowa zawartość popularnych wydawnictw turystycznych. Nad kolejnymi doniesieniami „agenta” pochylali się z uwagą ludzie z kręgu coraz bliższego Sztabowi Generalnemu Trzeciej Rzeszy.
Jak zostać prawdziwym szpiegiem
W lutym 1942 roku Pujol znów skontaktował się z aliantami i tym razem potraktowano go poważnie. W Londynie kontrwywiad zaczynał działać nerwowo: gdy przechwycono kilka meldunków agenta Alarica do kierownictwa niemieckiego wywiadu, uznano, że na terenie kraju naprawdę działa niemiecka siatka szpiegowska, opisująca rzeczy o małej wartości, ale za to bardzo dokładnie. Pujol skierował swoje kroki do Amerykanów i to oni sprawili, że wywiad brytyjski (czyli MI5) wreszcie zaciekawiła propozycja Hiszpana.
Pujol naprawdę znalazł się w Anglii. Dokładnie zweryfikowany, przekazał Anglikom wiele bardzo wartościowych informacji, które pozyskał od Niemców w trakcie swojej „pracy agencyjnej”. W MI5 ucieszono się, gdy Pujol podał nazwiska niemieckich agentów, np. Luisa Calvo, hiszpańskiego korespondenta w Londynie. W tym czasie Niemcy byli zachwyceni bzdurami w rodzaju „w Glasgow są ludzie, który zrobią wszystko za litr wina”.
Juan Pujol zaczął pracę jako podwójny agent, kryptonim operacyjny Garbo – odpowiedni dla najlepszego aktora na świecie. Niemcom meldował o rozbudowaniu sieci agentów do 24 osób, co sprawiło, że w Abwehrze uznano, że nie trzeba wysyłać kolejnych szpiegów do Anglii. Dokładne raporty szykowali dla niego Brytyjczycy, dbając o to, by całość była jak najbardziej wiarygodna, a jednocześnie skutecznie dezinformująca. Jednego z „agentów” uśmiercono i zamieszczono w prasie nekrolog, a Niemcy zgodzili się wypłacać „wdowie” rentę po oddanym służbie szpiegu.
Wkrótce dowódcy niemieccy zostali zaniepokojeni alianckimi planami inwazji na Norwegię i zdecydowali o przerzuceniu części swoich sił do Skandynawii. Ruchy marynarki aliantów uwiarygodniały te doniesienia – to, co Pujol wysyłał od tego momentu do Rzeszy, było traktowane jako wiadomości najwyższej wagi i stuprocentowej wiarygodności. Garbo zawsze przygotowywał ostateczną wersję wszystkich meldunków. Dbał o to, by były poprawne językowo i utrzymane w jednym stylu, konsekwentnym od samego początku.
Jak oszukać żonę
Od 1943 agent Alaric dostarczał Niemcom informacji o planowanym lądowaniu aliantów na północnym wybrzeżu Francji. Chodziło o to, by przekonać Hitlera do przegrupowania sił w taki sposób, żeby działania sprzymierzeńców trafiły na możliwie najbardziej sprzyjający grunt. Wszystko szło dobrze, ale wtedy Juan Pujol napotkał problemy we własnym domu.
Odważna Araceli/Arabella po długim pobycie w bombardowanym, dżdżystym i biednym Londynie doznała załamania nerwowego. Chciała wyjechać, za wszelką cenę znaleźć się znów w Madrycie. Spotkawszy się z agentem prowadzącym z MI5, Tomásem Harrisem, Araceli krzyczała „nie wytrzymam z tym człowiekiem nawet 5 kolejnych minut, nie dbam o to, czy mnie zabiją” i groziła, że zgłosi się do ambasady hiszpańskiej. Zawsze znajdowała się w centrum uwagi, w Madrycie i Lizbonie była szpiegiem, a teraz tkwiła w izolacji, z maleńkimi dziećmi, nie mogąc z nikim rozmawiać, by nie dać się zdemaskować.
Harris powziął odpowiednie kroki – nakazał zwiększenie ochrony policyjnej przy ambasadzie hiszpańskiej, by w razie czego zatrzymać zdesperowaną kobietę, a następnie porozumiał się z Pujolem. Powiedział mu, że przekaże Araceli, że jej mąż nie jest już brytyjskim szpiegiem. Pujol uznał jednak, że skoro od kilku lat umie okłamywać cały wywiad niemiecki, to nie powinien mieć problemu ze stworzeniem odpowiedniej bajki dla własnej żony.
Araceli powiedziano, że mąż nie tylko został wyrzucony ze służby, ale że stało się to z jej powodu i że w tej chwili Pujol siedzi w areszcie. Harris zabrał ją na rozmowę z mężem – przebywającym za kratami. Dano „im szansę”, pani Pujol miała pozostać cicho, w zamian za co obiecano zwolnić Juana i „pozwolono” mu się ponownie wykazać w służbie. Araceli uwierzyła. Choć Pujol wygrał bitwę, to tę prywatną wojnę jednak przegrał – Araceli po tych wydarzeniach już nie podniosła się psychicznie, a skonfrontowana z faktem, że mąż zaczął ją zdradzać, odeszła od niego.
Jak wygrać wojnę
Całymi dniami Pujol wysyłał wiadomości, które albo były nieużyteczne, albo były prawdziwe, ale przychodziły odrobinę za późno – na tyle, by dotrzeć do adresatów dokładnie wtedy, gdy zaczynała się wojskowa operacja aliantów. Zyskał wielką wiarygodność w oczach swoich niemieckich mocodawców.
Wojskom sprzymierzonym zależało, by przekonać Hitlera, że uderzenia aliantów powinien się spodziewać w Dover i zdezinformować w sprawie daty ataku. Przygotowano w tym celu „zamaskowane” (ale łatwe do wypatrzenia przez niemieckie samoloty zwiadowcze) bazy pełne dmuchanych czołgów i samolotów ze sklejki, skutecznie uwiarygodniające meldunki Hiszpana.
Raporty spływały regularnie. Alaric meldował o planach alianckiej inwazji nawet 20 razy dziennie. Subtelna współpraca MI5 z niemieckimi radiooperatorami pozwoliła Pujolowi robić w dowództwie piekło, że jego informacje nie są dość szybko przekazywane. D-Day, czyli dzień lądowania aliantów w Normandii, został przezeń przedstawiony jako fałszywa operacja, mająca na celu odciągnąć uwagę dowództwa Rzeszy od prawdziwego miejsca lądowania – i Hitler w to uwierzył. Niemcy naprawdę czekali na inwazję w Pas de Calais, która miała nastąpić mniej więcej 2 miesiące po D-Day. Jednostki pancerne Rommla stały bezczynnie, podczas gdy alianci za ich plecami parli na wschód.
Hiszpan na bieżąco raportował też w sprawie ataków rakietami V-1 i V-2 na Londyn. Tu pojawiło się niebezpieczeństwo, że fałszywe informacje zostaną tym razem zdemaskowane, więc MI5 zorganizowało aresztowanie „niemieckiego agenta”. „Wymknął się wrogom” i po kilku dniach zameldował „spoza Londynu” o gotowości do służby. „Alaric znów nadaje!” – Niemcy nie wątpili o jego bezprzykładnym bohaterstwie i wielkiej odwadze. Pujol został nagrodzony Żelaznym Krzyżem i ofiarnie słał kolejne meldunki do samego końca wojny. Prawdy o jego roli nie znał nikt.
Jak umrzeć i zmartwychwstać
Gdy wojna się skończyła, Pujol zaczął obawiać się o swoje życie. Wyjechał po cichu do Angoli, gdzie szalała malaria. W 1949 roku zmarł. Taka była oficjalna wersja, przygotowana i dopilnowana przez MI5. Agent Garbo po śmierci mógł zacząć nowe życie. Przeniósł się do Wenezueli, ożenił ponownie i doczekał się kolejnych dzieci.
Mówi się, że były plany, by jego umiejętności i szczerą nienawiść do systemów totalitarnych wykorzystać po wojnie do walki z komunizmem, ale oficjalne informacje na ten temat nigdy nie ujrzały światła dziennego. Prawdziwą twarz Hiszpana odkryto dopiero w 1984 roku. Cieszył się życiem jeszcze 4 lata, zmarł jako bohater II Wojny Światowej.
Dla zainteresowanych historią Pujola dokument:
Przy pisaniu tekstu korzystałam z książki „Garbo: The Spy Who Saved D-Day” Tomasa Harrisa.
Komentarze
Świetne! Dzięki, dobrze się czytało :)
Pozostał wierny idei, życie prywatne spaprał…
Żon i mężów można mieć na pęczki, wyruchać Niemców w II WW można tylko raz ;)
Kapitalny artykuł, fajnie się czyta jak zawsze.
Drobnostka – MI5 to kontrwywiad a MI6 to wywiad, czyli na odwrót niż jest w artykule.
Hmm… Zawsze mi się wydawało, że MI5 to kontrwywiad a MI6 to wywiad :)
Poprawione, dzięki za czujność.
P. Wesołowska jak zwykle bardzo poczytnie. Gratuluję pióra.
Bardzo ciekawa historia.PozdrawIam
Rommella=Rommla. resztę czytało się super :)
Czujność czekistowska zawsze w cenie, dzięki :)
Napisała redaktorka propagandy na portalu dla czekistów w Polsce ;-)
Zdania nt. tego, kto finansuje Z3S, są podzielone!
Dzięki tej historii widać jak duże znaczenie mają zwyczajne – staranność i konsekwencja. Nie zdajemy sobie zazwyczaj sprawy ile można osiągnąć zwykłą codzienną sumiennością.
Nie rozumiem tylko nieracjonalnego zaufania ze strony agencji brytyjskiej. Wystarczy podać imiona wrogów?
’Stulatek, który wyskoczył przez okno i zniknął’