Czasem bardzo niewinne narzędzia, znajdujące się w odpowiednich rękach, mogą poczynić ogromne szkody. Pomyślcie tylko co może zdziałać żartowniś, który odkryje, że potrafi wyświetlić reklamę na Facebooku tylko jednej, konkretnej osobie.
Historia, którą opisujemy poniżej, pokazuje jak kreatywne – i często niekonieczne z intencjami twórców – wykorzystanie mechanizmów reklamowych może doprowadzić ofiarę wyrafinowanego żartu prawie do paranoi. Potwierdza to teorię, że nie ma niebezpiecznych narzędzi – za to wszystkie mogą być użyte w niebezpieczny sposób.
Zemsta współlokatora
Autor historii, Brian, opisuje w niej, jak najpierw długo szukał odpowiedniego współlokatora, a gdy go już odnalazł, po pewnym czasie zaczęli sobie płatać rozmaite figle. Gdy kolejny żart przyjaciela podniósł poprzeczkę, nasz bohater postanowił odpowiedzieć w sposób, jakiego nie zna historia psikusów. Brian od pewnego czasu eksperymentował z reklamami na Facebooku i zaczął się zastanawiać, czy da się je ograniczyć tylko do jednego, konkretnego odbiorcy. Okazało się, że się da.
Brian zaczął od ustalenia ID konta swojego współlokatora. Następnie dodał je do pliku CSV, który zaimportował przez narzędzie Power Editor jako listę celów reklamy. Następnie zaprojektował odpowiednią reklamę i jako grupę docelową wskazał swojego niespodziewającego się żadnego spisku kolegę. W ten sposób reklama miała być wyświetlona tylko i wyłącznie jednej, wybranej przez autora żartu osobie.
Perfidne reklamy
Treść wyświetlanych reklam była clou programu. Brian wiedział o swoim współlokatorze prawie wszystko – w końcu od kilku miesięcy mieszkali pod jednym dachem i zdążyli się zaprzyjaźnić. Na pewno wiedział o nim więcej niż Facebook. Postanowił zatem wykorzystać obecny w wielu z nas strach, że Facebook wie o nas więcej, niż nam się wydaje. Stworzył zatem swoją pierwszą reklamę, która wyglądała tak:
Jak widać, jest to reklama skierowana do połykaczy mieczy, którzy mają problemy z połknięciem swoich pigułek. Bez sensu? Sensu nabierze, jeśli powiemy Wam, że przyjaciel Briana zajmował się właśnie połykaniem mieczy, a znajomi śmiali się z tego, że krztusi się co rano połykając swoje witaminy. Facebook nie mógł tego wiedzieć, zatem możecie sobie wyobrazić, jak bardzo zaskoczony był kolega, gdy reklamę zobaczył. Co gorsza, nie zdążył wykonać zrzutu ekranu, ponieważ reklama się odświeżyła i zniknęła. A był to tylko początek kampanii, bo Brian nie próżnował. Tę reklamę zablokował i uruchomił kolejną. Z małym podtekstem.
Tym razem treści reklamy nie opierał do końca na swojej wiedzy na temat przyjaciela, jednak poziom zaskoczenia kolegi rósł z sekundy na sekundę.
Blisko wpadki
Brian kontynuował swoje nowe hobby przez jakiś czas, lecz raz znalazł się bardzo blisko wpadki. Tym razem w reklamie użył żartu, który miał zrozumieć tylko jego kolega, jednak okazało się, że jego treść była tak specyficzna, że mógł go znać tylko on i dziewczyna przyjaciela. Ten zaczął początkowo podejrzewać kolegę, jednak wkrótce uznał, że być może Facebook podsłuchuje jego rozmowy ze znajomymi prowadzone w świecie rzeczywistym.
Z pomocą Brianowi całkowicie nieświadomie przyszedł Edward Snowden. Jego rewelacje tylko pogłębiły paranoję kolegi. Kiedy jednak Brian zauważył, że jego przyjaciel przestaje rozmawiać o poufnych sprawach przez telefon, zaczyna się garbić i oglądać za siebie, postanowił przerwać zabawę i ogłosił to oczywiście w formie kolejnej reklamy.
Cała historia kończy się szczęśliwie. Kolega ozdrowiał, Briana nie pobił i zapewne do tej pory myśli nad godną zemstą. Tymczasem Facebook najpierw ograniczył minimalną grupę odbiorców reklamy do 20 między innymi na skutek tej pracy naukowej na temat zagrożeń dla prywatności związanych z wąską dystrybucją reklam (co dalej można było ominąć podając np. ID 19 kobiet i 1 mężczyzny a następnie ograniczając grupę docelową do mężczyzn), a kilka dni temu w ogóle wyłączył możliwość dobierania odbiorców na podstawie ID. Pozostaje pogratulować Brianowi pomysłu i realizacji.
Komentarze
Pierwszy! :D
Więc ta debilna moda dotarła nawet na z3s?
Trzeci ;)
czwarty
Dla podniesienia wiarygodności swoich reklam mógł w nich proponować niebieskie pigułki na porost niekoniecznie włosów.
Można też ten sposób wykorzystać http://youtu.be/r-GV1IRABUw :)
Odpowiednia pula obrazków i kryteria podmiany wychodzą taniej :D
I tak by mi się nie chciało :/
Możecie od 2:14 oglądać http://youtu.be/r-GV1IRABUw?t=2m15s linki mi się poje*ali. Przepraszam :/
Nigdy nie rozumiałem fenomenu portali społecznościowych takich jak Fejs. Nie rozumiem podglądactwa i ekshibicjonizmu będącego ich fundamentem. Nigdy nie rozumiałem ludzi dokumentujących w Sieci każdą, banalną nawet czynność życia.
.
Nie mam potrzeby podglądać innych, no chyba że będzie to zlecenie na złapanie przestępcy ;)
.
Skoro na Fejsie można było spreparować taką reklamę, to pewnie na innych społecznościówkach też się da?
.
Adamie, pamiętaj o naklejce NSA dla mnie!
Cholera, urwało mi literkę. Oczywiście, ma być 'Duży Pies’
.
Adamie, kiedy będą stałe nicki na Z3S?
Stałe nicki to głupi pomysł. Jak chcesz być rozpoznawalny to po prostu podpisuj posty używając PGP jak robi to kilku bandytów na naszej stronie.
O kurde, jak prychłem :D
Naprawdę czytasz Z3S i nie rozumiesz jak funkcjonuje FB? Przecież na FB głównym źródłem informacji są kanały informacyjne wszelkiej maści, kanały portali, marek, grupy dyskusyjne itd. Znajomi to margines informacji. FB jest wygodnym narzędziem, spróbuj. Przecież nie musisz dodawać znajomych, żeby ich podglądać, nie dodawaj żadnych, obserwuj kanały informacyjne.
To jest właśnie niedoskonałość przekazu „pisanego na forum”. Wiem o tym, że nie muszę podglądać. Ale wielu to robi. Wielu też uprawia ekshibicjonizm – chcą być obserwowani i chcą żeby o nich mówiono. Taka moda i styl życia, szczególnie wśród młodego pokolenia. Naprawdę trzeba robić foty swojego kota na srajfonie i wrzucać na Fejsa? Albo foty ze wczasów z Egiptu, żeby koledzy i rodzina podziwiali lub zazdrościli? Dla mnie to wypaczone. Ale nikomu nie narzucam swojego sposobu życia, jak chcesz to się onanizuj kolejną fotką na Fejsie czy kolejnym ćwierknięciem na Twitterze.
Wygląda na to, że próbujesz się bawić w psychologa. Tylko bawić. Pokazywanie swoich zdjęć to eksibicjonizm, dziecko układające klocki ma OCD, każdy nerd ma zespół Aspergera (oczywiście diagnozowany przez dr. Google) a wszystkie dresy mają syndrom Touretta.
A może po prostu wstrzymaj się z diagnozą, bo o ile wiem, to takie rzeczy diagnozuje się indywidualnie, a nie grupowo. Ty robisz to jak koleś po tygodniowym kursie psychologii. Protip: ekshibicjonizm to coś innego, niż myślisz. Błędów popełniłeś sporo, m.in. ten, który sugeruję w pierwszym akapicie lub ten, że wg Twojej definicji każda publiczna mowa osoby prywatnej będzie ekshibicjonizmem. Jeśli jesteś konsekwentny w swoich poglądach to pewnie uważasz osoby dzielące się swoimi doświadczeniami również za ekshibicjonistów, a do tego każde obejrzenie porno to zapewne wojeryzm.
No i teraz grande finale, czyli największy błąd w tej „diagnozie”. Powiem Ci jak ja traktuję te rzeczy na FB. Lubię oglądać zdjęcia znajomych z wycieczek, bo po pierwsze lubię patrzeć jak wyglądają obce dla mnie miejsca. Na tych zdjęciach, jak to na zdjęciach z wakacji, są zazwyczaj szczęśliwi, co też sprawia mi radość, bo to moi bliscy. Na wakacjach jestem bardzo rzadko, ale wiem, że przynajmniej część znajomych obejrzy moje zdjęcia z tego samego powodu – cieszą się, że ja się cieszę. Pomijam to, że większość moich zdjęć to jakieś pomysły DIY, lifehacki itd. Posty znajomych o codzienności, problemach itd. obserwuję i traktuję to jako doświadczenie. Cóż może być cenniejszego, niż poznanie spraw (które się powtarzają u różnych ludzi!) z różnych perspektyw. Tak samo poglądy znajomych – nie można zrozumieć prawicowca, czemu jest prawicowcem, kiedy opowiada o tym lewicowiec. Nie oznacza to zaraz przytakiwania, wchodzenia w czyjąś skórę, ale o to cholerne doświadczenie życiowe i poznanie. W dodatku w tak wielkiej sieci łatwo o kolejne szybkie memy (w znaczeniu ewoluującej myśli).
Nie każdy tak robi, nie każdy robi to świadomie (ja też nie!). I nie każdy jest ekshibicjonistą czy podglądaczem. Za to każdy może sobie darować ocenianie innych przez pryzmat swoich uprzedzeń, co gorąco polecam.
PS: Nawiązania do „szybkich szkół psychologii” użyłem dlatego, że takie ocenianie ludzi jest charakterystyczne dla tych, którzy liznęli trochę wiedzy, ale nie nauczyli się pokory. Mój ulubiony przykład: osoba po takim kursie twierdziła, że nie jestem otwarty na rozmowę, bo mam założone ręce. Nie pomyślała, że mi zwyczajnie piździ w ramonesce przy minusowej temperaturze. Osoba z większą wiedzą popatrzyłaby na inne znaki niewerbalne, które wskazywały co innego. Dzień później inna osoba mówiła, że jestem zamknięty, bo się odsuwam – jak zapewne większość osób, gdy ktoś trzyma głowę 5 cm od nich i zieje tanim piwem.
a niech mnie kule biją jaki ty jesteś przykry. nie wyobrażam sobie jak można mieć tak zmarnowane życie prywatne żeby rozpaczliwie szukać rozgłosu wśród anonimowych użytkowników internetowego forum, ośmieszając się w najgorszy sposób. cała twoja bytność na tym blogu to jeden wielki desperacki krzyk i próba zwrócenia na siebie uwagi. nawet mi ciebie nie żal.
dziwaku.
Gratuluję, że nie rozumiesz, ale po co się tym dzielisz ze wszystkimi?
Też z chęcią bym założył konto.
Ha! Czyli jednak ludzie są niepełnosprytni. Mają konta na społecznościówkach, czytają reklamy (bosz… kto czyta reklamy?), i mają za dużo czasu na głupoty.
Ty jeden najmądrzejszy i zwracający uwagę tylko na to, co istotne! :)
Hehehe niezłe :D
Ha, taniej byłoby podmienić koledze DNSy albo dokonać wpisu w pliku hosts i serwować reklamy z własnego serwera ]:->
Hmmm… chyba się wygłupiłem, facebook ma przecież https :(
Tak, ma, ale majac dostep do jego komputera (coby podmienic /etc/hosts) mozna wgrac tez do przegladarki swoj certificate authority, ktorym podpiszemy certyfikat dla *.com. Natomiast dostep tylko do rutera w celu przekierowania ruchu do DNSow faktycznie nie wystarczy.
Możesz mieć rację odnośnie CA, tylko czy przeglądarka się nie spruje że domena dostarczająca zagnieżdżoną treść została autoryzowana certyfikatem podpisanym przez inny urząd niż certyfikat oryginalny?
A kto zabroni rekompilacji przeglądarki z nowymi zaufanymi certyfikatami? ;-)
miau miai miau!
Adam, dzie nowe artykuły!
pozdrawiam