Pewnie słyszeliście historie ludzi, którzy np. rozmawiają o karaluchach w mieszkaniu i następnego dnia widzą na Facebooku odpowiednią reklamę środka przeciw robakom. Ile jest w tych historiach prawdy i skąd Facebook wie, czego szukamy?
Internet bez reklam pamiętają już tylko najstarsi Indianie. Przyzwyczajamy się powoli do tego, że wystarczy raz czegoś poszukać w Google, by przez następne tygodnie oglądać reklamy tego samego towaru. Jak jednak wygląda kwestia Facebooka i jego wszechwiedzy o tym, czego możemy akurat potrzebować lub kogo znać? Historii zahaczających o podejrzenie permanentnej inwigilacji w sieci nie brakuje – przyjrzymy się im i spróbujemy je wyjaśnić.
Facebook podsłuchuje moje rozmowy
Teoria mówiąca że Facebook nadużywa uprawnień do kontrolowania mikrofonu w telefonie należy do najciekawszych i zdecydowanie godnych wyjaśnienia. Spójrzmy na niedawną historię z Reddita. Użytkownik poskarżył się tam, że rozmawiał ze swoją dziewczyną o problemie z karaluchami w ich wspólnym mieszkaniu i następnego dnia Facebook zaserwował mu reklamę środka przeciwko karaluchom. Jednocześnie użytkownik zarzekał się, że nigdy ani on, ani jego dziewczyna nie wspominali na Facebooku o tych dodatkowych lokatorach. Skąd zatem Facebook wiedział o problemie? Trudno uwierzyć w tym przypadku w zbieg okoliczności i tłumaczenie podsłuchiwaniem mikrofonu wydaje się być prawdopodobnym wyjaśnieniem tej historii.
Wiemy, że aplikacja Facebooka standardowo prosi o uprawnienie dostępu do mikrofonu, nie wiemy jednak nic o tym, jakoby Facebook podsłuchiwał rozmowy. Czy jednak takie podsłuchiwanie rozmów umknęłoby niezależnym analizom? To mało prawdopodobne. Jak zatem wytłumaczyć przypadek z karaluchami? Ciekawe wyjaśnienie oferuje użytkownik serwisu Hacker News. Opisuje on mechanizm, w którym nadawcy reklam tworzą klastry odbiorców w oparciu między innymi o lokalizację geograficzną. Dzięki precyzyjnym informacjom o geolokalizacji klastry takie mogą być ograniczone do konkretnego budynku. Z tego powodu jeśli sąsiedzi użytkownika Reddita szukali informacji o karaluchach lub wspominali o tym, że mają z nimi problem, reklama środka na karaluchy mogła zostać wyświetlona wszystkim mieszkańcom tego samego budynku.
Co ciekawe, Facebook sam przyznaje, że podsłuchuje dźwięki nas otaczające. Dostępna od maja 2014 w USA funkcja musi jednak zostać specjalnie włączona. Facebook twierdzi, ze w trakcie aktualizacji statusu może przez 15 sekund nagrywać dźwięki tła i następnie na ich podstawie zaproponować treść statusu – np. „Właśnie oglądam Grę o Tron, 3 odcinek 2 sezonu” lub „Słucham Beyonce”. Taka aktualizacja statusu jest automatycznie wzbogacona fragmentem utworu. Facebook twierdzi jednak, że na serwer nie przesyła nagrania dźwięku, a jedynie jego skróconą charakterystykę, która pozwala zidentyfikować jaki film ogląda lub jakiej piosenki słucha użytkownik. Informacje te wg Facebooka nie są przechowywane i nie można na ich podstawie odtworzyć faktycznego nagrania dźwięków.
Facebook wie, kogo lubię na Tinderze
Drugim ciekawym zjawiskiem jest sugerowanie osób poznanych w aplikacjach randkowych jako potencjalnych znajomych na Facebooku. Można spotkać relacje osób, które poznały kogoś w aplikacjach takich jak Grindr czy Tinder i wkrótce znalazły te osoby na liście proponowanych kontaktów Facebooka. Jednocześnie brak informacji, aby firmy zarządzające tymi aplikacjami wymieniały się informacjami a sami użytkownicy twierdzą, że do logowania w aplikacjach randkowych nie wykorzystywali kont Facebooka.
Tym razem odpowiedzią może być numer telefonu komórkowego. Większość użytkowników pozwala aplikacji Facebooka na regularne skanowanie listy kontaktów zapisanych w telefonie i Facebook korzysta z tej funkcji by sugerować nowych znajomych gdy tylko pojawiają się oni na liście kontaktów komórkowych. Facebook potrafi także wyszukiwać użytkowników po adresie email – jeśli zatem nawiązaliśmy jakikolwiek kontakt z druga osobą poza aplikacją randkową, jest spora szansa, że ślad po tym znajduje się na naszym telefonie i Facebook ma dostęp do tej informacji.
Zjawisko Baader – Meinhof
Innym ciekawym wytłumaczeniem opisywanych powyżej przypadków jest tzw. zjawisko Baader – Meinhof. Polega ono na skłonności naszego mózgu do przypisywania istotnej wartości zjawiskom przypadkowym, tworzącym określony wzorzec. Choć rachunek prawdopodobieństwa wskazuje, że mamy szansę napotkać reklamę przedmiotu, o którym dopiero co pomyśleliśmy, to jeśli takie wydarzenie nastąpi, doszukujemy się w nim celowego działania jakiegoś czynnika. Nasz mózg lubi wzory i chętnie je wychwytuje w naszym otoczeniu – być może to właśnie powoduje, że od czasu do czasu ktoś zauważa reklamę, która wydaje się być zbyt trafnie umieszczona.
Tak przy okazji – wiecie, że możecie odsłuchać (i skasować) swoje głosowe zapytania wysłane do Google?
Komentarze
Sami podawaliście w Weekendowej linka do dyskusji na ten sam temat.
Tam była mowa o tym, że smartfon z FB Messengerem leżący obok telewizora z hiszpańskojęzyczną reklamą zaczynał serwować reklamy po hiszpańsku (ustawienia językowe w systemie smartfona były oczywiście inne).
Wiwat permanentna inwigilacja!
Wolność to niewola, wojna to pokój a ignorancja to sią!
To teraz wszyscy mówimy wyraźnie „bomb” ;v
ja tam od dawna w rozmowach przez kom wtrącam przypadkowe „bomba” „prezydent”. Niech chłopaki mają jakąś rozrywke.
Pan prezydent Komorowski jest bombowy. Ma takie wystrzałowe przemówienia, że można wybuchnąć entuzjazmem. Śmierć na miejscu. Ciekawe, czy premier Tusk interesuje się dopłatami unijnymi do nawozów, szczególnie do azotanu potasu. Saletrę eksportujemy przecież do krajów islamskich, gdzie nawożą nią krzewy granatu. Nasiona granatnika mogą mieć nawet 9mm długości. Na narty najlepsza jest kominiarka. Podaj dalej.
Więcej słów kluczowych ;-)
takie i inne podsłuchiwanie, podpada pod Kodeks Karny , w tym naruszenie miru domowego. Rozwiązania techniczne akceptowane przez prezesa Facebooka, rowiązania techniczne Intela pozwalające na odsłuch mimo trybu stand by, co do zasady powinny być ścigane z urzędu, ale jaki kraj takie urzędasy – serwilizm , no przecież taki Pan prokurator Generalny wysyłając zapytanie oficjalne do stron – porobiłby się ze strachu …. słowem skazani jesteśmy już wszyscy tylko jeszcze nie siedzimy …
Serwilizm, sluszna uwaga.
Wymiar represji w panstwach kolonialnych charakteryzuje sie pewnymi standardami, ktorych sie trzymamy.
Sady w Polsce buhaha.
Informacja o tych podsłuchach jest zapewne sprytnie ukryta w TOS serwisów i aplikacji z których korzystasz i na których korzystanie się świadomie godzisz. Dlatego z ich perspektywy: „sumienie mamy czyste”.
Wywalic Facebooka z telefonu, tableta etc. Konto skasowac! (a i tak wszystko co do tej pory sie wydarzylo bedzie zapisane w Chmurce) ale od czegos trzeba zaczac…
Tip: Jak wywalicie FB z telefonu Appla, to wam bateria bedzie trzymac dluzej. Nawet jak z FB nie korzystacie to on dziala w tle i zrzera wam procenty %%%
Dobrze, że z piwa nie wyżera procentów.
Nie mam apki fb na telefonie a dzis patrze i facebook w sugerowanych pokazuje mi mechanika u ktorego ostatnio bylem.
Zdziwienie na maksa, no bo jak – gps wylaczony, aplikacji brak czapeczka z aluminiowym wkladem na glowie jesli wychodze z domu ;)
Dodalem do znajomych bo nie zawsze mozna napisac do nieznajomego i pisze od razu wiedomosc – zanim mi odpowiedzial to w okienku wiadomosci fb mi zdradzil ze to on do mnie dzwonil uzywajac messengera na swoim telefonie.
Wiec niekoniecznie ty mozesz sie zdradzic – wystarczy ze znajomy ktory ma twoj numer ma aplikacje facebooka ktora przeskanowala mu skrzynke i juz jestes polaczony w jakies sieci neuronowej.
dobrze że ja w tym serwisie nie istnieję. niebyt ma wiele zalet.
ależ oczywiście, że istniejesz. Uważasz, że twoi znajomi nie mają kont na facebooku?
Istniejesz tylko nie masz kontroli (lub przynajmniej wrażenia że jej masz) takiej nad swoimi danymi jakbyś je jednak miał (twoi znajomi wrzucają zdjęcia z tobą, oznaczają je twoimi danymi, oznaczają miejsca, w których byłeś itd).
Facebook nie wie, wyszukiwarki wiedzą .
Podobnie jest w Blackberry. Nie wiem jaka aplikacja za to odpowiada. Obawiam się, że któraś z natywnych. Nie mam zainstalowanego klienta FB na telefonie.
W przeglądarce pojawiają się reklamy kontekstowo związane z rozmowami.
Np. rozmawialiśmy o wycieczce do miejsca X. Nie szukałem w telefonie czegoś związanego z tym miejscem. Następnego dnia zaczęły się pojawiać reklamy biur podróży i linii lotniczych.
Tak już wygląda nasze życie. Nic z tym nie zrobimy. Wiem, mogę wyrzucić telefon.
Celowo sprawdziłem jak to jest na Blackberry.
W czasie instalacji można zaakceptować lub odmówić dostępu do mikrofonu przez aplikację FB. I to wszystko.
Skoro mówisz o takiej sytuacji tzn., że to „bezpieczeństwo” to kolejny ze sloganów. Tym razem zarezerwowany przez Kanadyjczyków, chyba?
Czas utrudnić im wszystkim pracę, nauczyć się języka migowego i rozmawiać przez wideo-rozmowy, tylko i wyłącznie.
Skoro chcą wiedzieć więcej o nas, to niech się chociaż trochę natrudzą. ;)
I za to właśnie dziękuję sobie, że fb nigdy mnie nie zachęcił do tego aby utworzyć tam konto. A co dopiero zainstalować na telefonie.
Ale kontaktujesz się z ludźmi, którzy:
1. Mają konta na FB.
2. Dają FB uprawnienia dostępu do różnych danych w swoim telefonie.
To wystarcza.
Zawsze można używać wersji webowej, kto wam każde instalować to dziadostwo?
A co baterii to jeszcze lepiej chodzi jak masz roota i firewall-a. Nie mówiąc już o szybkości działania systemu i brak reklam.
Jak ktoś dzisiaj nie ma konta na ktorejkolwiek społecznościówce to go uważają za groźnego popaprańca.
Wiele osób nie uświadamia sobie, że używając tego samego konta na telefonie, komputerze i tablecie, cokolwiek wpiszą w wyszukiwarkę na 1 urządzeniu, może być wykorzystane do zaserwowania reklamy na innym – co wg mnie tłumaczy tak z połowę przypadków 'ojej, rozmawiałem z dziewczyną o X i następnego dnia telefon pokazał mi reklamę tego. Przecież googlałem X tylko z laptopa, i wysyłałem linka na tablet, nie na telefon. Na pewno telefon mnie podsłuchuje!’
Dlatego:
1. Nigdy nie miałem konta na FB, ani aktywnej apki FB na tel.
2. Nie mam włączonej synchronizacji Chrome między telefonem, tabletem, desktopem i laptopem
3. Wszystkie przeglądarki, jakich używam trzymają cookies tylko do zamknięcia przeglądarki
4. Pluginy włączam na żądanie (flash, Java, cokolwiek – samo się nie włączy po wejściu na stronę)
I dlatego zdanie: „Przyzwyczajamy się powoli do tego, że wystarczy raz czegoś poszukać w Google, by przez następne tygodnie oglądać reklamy tego samego towaru.” mnie bawi. Ja się do tego zupełnie nie przyzwyczaiłem. Bawiło mnie wręcz, jak po kilku miesiącach szukania samochodu (odwiedziny stron marek z każdego urządzenia, wyszukiwanie info dot. modeli, wersji, silników, cen…) zacząłem zauważać, że faktycznie na telefonie mam reklamy tej marki, na której się koncentrowałem. Ale wtedy to już byłem po wpłacie zaliczki u dealera. :-) Także internet bez reklam pamiętam ledwo-ledwo, ale za to wciąż żyję w świecie w którym reklamy *nie są* dostosowane do moich zainteresowań.
Sytaucja, o której piszesz musi być poprzedzona logowaniem się do google/gmail na którymś z urządzeń.
Twoim zdaniem posiadanie konta w google lub jego usługach jest czymś obowiązkowym. Nie każdy na Androidzie jest – o ile jest zalogowany do swojego konta gmail – o ile takie posiada.
Co w przypadku, gdy nie logujemy się do google account/gmail etc, a reklamy pojawiają się w telefonie?
Sytuacja o której piszę zakłada zalogowanie na konto Google. Nie jest to obowiązkowe, ale większość ludzi jakich znam jednak używa konta Google, mało kto używa osobnych kont Google na każdym urządzeniu. Jeśli ktoś maila google’owego sprawdza w telefonie apką ’email’ bądź 'gmail’, to znaczy że jest tam zalogowany do konta G. Jeśli sprawdza te maile też na kompie, to ma persistent cookie i nawet gdy jest wylogowany, to Google ogarnia, że to on wysyła requesty i łazi po stronach na których są reklamy G. A’propos tych ostatnich – uBlock origin add on do przeglądarek pomaga na ograniczenie liczby requestów wysyłanych przez nasz komputer w świat po wejściu na stronę www (na tej stronie zablokował 9).
W takich chwilach coraz częściej myślę o prawie do zapomnienia w kontekście fb.
Znacznie ciekawsze jest to, jak firma Criteo zbiera informacje, jakością porównywalne do tego co wie o nas Google i FB.
Tak samo jak Googl i FB profiluje reklamy dla swoich klientów (czyli nachalnych sprzedawców), ale klient płaci Criteo tylko wtedy, użyszkodnik kupi produkt lub usługę poprzez kliknięcie na reklamę. W przypadku G i FB klient buli za samo zamieszczenie reklamy lub klika, ale nie za fizyczny zakup. Drobna różnica, ale jeśli Criteo się opłaca, to znaczy że ich big data jest niezła. A analizują tylko cookies…
re: „sami użytkownicy twierdzą, że do logowanie w aplikacjach randkowych nie wykorzystywali kont Facebooka” — to chyba niemożliwe w kontekście Tindera – AFAIR (a sprawdzałem dwukrotnie, w odstępie kilku miesięcy) NIE MA możliwości zalogowania się do aplikacji inaczej niż przez konto Facebooka. Nie wiem jak Grindr.
Myślę, że przedmówcy słusznie sugerują, że informacje mogą pochodzić z innego urządzenia podpiętego do tego samego konta, na którym wyszukiwano daną frazę.
Druga rzecz to nasz kręg znajomych, rodziny itp. Możemy np dostać reklamę, bazującą na wyszukiwaniu osoby z która jesteśmy w związku. Gdybym projektował taki system, to bym starał się wykorzystać takie możliwości aby firma zarabiała na reklamach.
Żadne Baader-Meinhof, przypadki nie istnieją ! ;)
Wszystko to piskuś z tym co nasze rodzime chłopaki robia w majestacie prawa.I nikt oraz nic nie może byc zrobione aby ujawnić ile rozmów jest podsłuchiwanych przez służby w RP
@pav: Niestety żyjemy w państwie, w którym realną władzę mają różnej maści służby. Zmiana władzy z PO na PiS nic nie zmieni. My niestety mamy coś z „murzyńskości”, o której mówił Sikorski.
A wystarczy nie mieć bejsfuka.
Nie wystarczy. „Najsłabsze ogniwa” – Twoi znajomi, którzy mają konta na Fejstłuku, wyniosą o Tobie więcej informacji, niż sam byłbyś skłonny zamieścić :P Musiałbyś nie mieć żadnych ćwoków wśród znajomych, ani znajomych znajomych, a to jest raczej trudne, bo ćwoków podających Facetłukowi hasła do swoich skrzynek mailowhych niestety nie brakuje :P
A to czasem nie ciasteczka mogą powodować podobne zachowania?
Wystarczy cokolwiek na Allegro poszukać a za minutę już mamy reklamy tego na facebooku.
Witam spotkałem się z czym takim jak reklama moich myśli rozmawiałem raz w życiu z tata o wymianie klocków hamulcowych i o dziwo nigdy nikt nie mógł wcześniej o tym wspomnieć Nie szukałem nigdy części na necie auto serwisowane w salonie tak i tu racja wszystkie aukcji przedmiotu jakie szukam ciagle piłują moje oczy na fb czy innych gownach ale sprawa klocków zaczęła mnie martwić już dziś wiadomo ze pan fb nie rządzi fb tylko jest naszym małym Wałęsia ( blad celowo ) już w 2010 roku nie można było wysłać SMS z plusa bramki o treści play ? to nie mój temat martwi mnie tylko to ze fb ma nad ludźmi większa kontrole niż nasza sąsiadka , łapie wszystko i jeśli połączy się z google oddajcie telefony jeśli chcecie mieć chwile prywatności