Terroryści nie szyfrują, czyli szczegółowa analiza tego co wiemy o atakach w Paryżu

dodał 21 listopada 2015 o 17:25 w kategorii Prawo, Prywatność  z tagami:
Terroryści nie szyfrują, czyli szczegółowa analiza tego co wiemy o atakach w Paryżu

Po atakach w Paryżu pojawiło się wiele spekulacji na temat zaawansowanych metod komunikacji wykorzystywanych przez terrorystów. Jak do tej pory prawda okazuje się być bardziej banalna i wskazuje na ogromną porażkę organów ścigania.

Z punkt widzenia służb odpowiedzialnych za tropienie terrorystów i zapobieganie zamachom dużo lepiej wygląda grupa profesjonalnych zabójców, ukrywających swoją tożsamość i zamiary, szyfrująca swoją komunikację i ściśle trzymająca się procedur bezpieczeństwa. Paryscy terroryści nie spełniali jednak tych kryteriów. Swoje zamachy publicznie zapowiadali, korzystali z Facebooka, komunikowali się przez zwykłe telefony i zostawiali mnóstwo śladów ułatwiających pracę śledczym. Sukces ich operacji jest kompromitacją metod stosowanych przez organy ścigania.

Zamachowcy świetnie znani służbom

Abdelhamid Abaaoud był zdaniem służb głównym organizatorem zamachów. Namierzony kilka dni później pod Paryżem zginął w ataku policji. Dowody wskazują, że był chyba najbardziej niefrasobliwym terrorystą ostatnich lat, a mimo tego dostał się do Paryża i pomógł przeprowadzić zamachy. Urodzony w Belgii służbom znany był dobrze co najmniej od roku 2013, kiedy to walczył już w Syrii. W 2014 w ręce dziennikarzy trafił jego zgubiony telefon. Znaleziono na nim zdjęcia i filmy na których opowiada o swojej walce z niewiernymi i planowanych zamachach. Był w kontakcie telefonicznym z zamachowcem, który w maju 2014 zabił 4 osoby w Muzeum Żydowskim w Brukseli. Będąc już znanym jihadystą zorganizował komórkę terrorystyczną w Verviers w Belgii, zlikwidowaną w styczniu 2015 (sam uniknął aresztowania). Krótko potem udzielił wywiadu magazynowi islamistów Dabiq (uwaga, magazyn może zawierać drastyczne treści).

Wywiad z terrorystą

Wywiad z terrorystą

Opowiada w nim, jak europejskie służby, mimo posiadania jego licznych fotografii, nie były w stanie zatrzymać go na granicy ani namierzyć w swoich krajach. W sumie powiązany był z 4 z 6 przeprowadzonych lub planowanych zamachów terrorystycznych we Francji (w tym z atakiem w pociągu TGV). Tuż przed atakami w Paryżu zbombardowany został obóz szkoleniowy w Syrii, w którym miał rzekomo pracować a rodzina otrzymała telefoniczną informację o jego śmierci. Okazało się to jednak tylko sprytną sztuczką, która miała pozwolić mu na przeniknięcie do Europy. Jego wcześniejsze osiągnięcia nie przeszkodziły mu pokonać licznych granic bez zwrócenia na siebie uwagi i osobiście doglądać zamachów w Paryżu – a według niektórych źródeł także brać w nich aktywny udział (znaleziono ślady jego DNA na jednym z porzuconych karabinów).

Część już zidentyfikowanych zamachowców również nie powinna była być dla służb niespodzianką. Ibrahim Abdeslam, odpowiedzialny za ataki na restauracje wraz ze swoim bratem Salahem byli dobrymi znajomymi Abdelhamida Abaaouda. Według świadków spędzali razem sporo czasu. Bilal Hadfi, jeden z zamachowców którzy wysadzili się koło stadionu, kontaktował się z Abaaoudem przez Facebooka i prawdopodobnie walczył razem z nim w Syrii. Ismaël Omar Mostefaï, uczestnik ataku na salę koncertową, również kontaktował się z Abaaoudem, a informacje o stwarzanym przez niego zagrożeniu przekazywane były Francuzom przez tureckie służby długo przed zamachami. Sami Amimour, także zamachowiec z sali koncertowej, kilka lat wcześniej próbował dostać się do Syrii i był poszukiwany międzynarodowym listem gończym. W sumie spośród 6 zidentyfikowanych sprawców zamachów 4 było już wcześniej podejrzewanych o terroryzm.

Telefony komórkowe kopalnią informacji

Wbrew wcześniejszym spekulacjom jak do tej pory brak jakichkolwiek śladów szyfrowania komunikacji terrorystów. Nie tylko nie szyfrowali oni komunikacji, ale wręcz ułatwiali zadanie organom ścigania. W koszu na śmieci koło zaatakowanej sali koncertowej znaleziono telefon należący do jednego z napastników. Znalezione w nim informacje okazały się bardzo cenne dla śledztwa. W aparacie zapisany był plan zaatakowanej sali koncertowej. Znaleziono w nim także wiadomość SMS wysłaną w momencie rozpoczęcia ataku o treści on est parti on commence (ruszamy zaczynamy). Inne informacje z niego wydobyte pozwoliły organom ścigania namierzyć dwie lokalizacje używane przez terrorystów na etapie przygotowań – dom na północnym wschodzie Paryża oraz pokój hotelowy po drugiej stronie miasta. W telefonie miały się także znaleźc dane kontaktowe kuzynki organizatora zamachów, Hasny Aitboulahcen.

Informacje otrzymane z Maroka, rodzinnego kraju organizatora zamachów, pozwoliły policji zlokalizować Hasnę. Okazało się, że była ona już wcześniej objęta obserwacją. We wtorek wieczorem organy ścigania potwierdziły, że w jej mieszkaniu przebywa Abdelhamid Abaaouda. W środę o brzasku przeprowadzono szturm w którym zarówno Abdelhamid jak i Hasna ponieśli śmierć (wbrew wcześniejszym doniesieniom Hasna nie zdetonowała kamizelki samobójczej).

Hasna Aitboulahcen

Hasna Aitboulahcen

Sprawcy zamachów i ich współpracownicy nie unikali sieci społecznościowych. Bilal Hadfi, zamachowiec spod stadionu, w czerwcu opublikował na swoim profilu facebookowym wezwanie do atakowania „niewiernych psów na ich własnym terytorium”. Z kolei Hasna Aitboulahcen również w czerwcu zapowiadała na swoim Facebooku że wkrótce wyruszy przez Turcję do Syrii.

Jedynym ujawnionym elementem łączności wskazującym na próbę uniknięcia bycia podsłuchanym był fakt, że Abaaoud koordynując poprzednie akcje terrorystyczne we Francji dzwonił z telefonu zarejestrowanego w greckiej sieci komórkowej. Mimo tego jego połączenia były skutecznie podsłuchiwane przez belgijskie służby. Dodatkowo podsłuchy zamontowano również w samochodach wykorzystywanych przez namierzoną na początku roku komórkę terrorystyczną pod jego kierownictwem oraz w wynajmowanym przez nich domu. Jedyną trudnością dla śledczych był wykorzystywany od czasu do czasu przez podejrzanych dialekt marokański. Najnowsze przecieki wskazują, że ciągle poszukiwany Salah Abdeslam dzwonił do swoich znajomych przez Skype’a.

Co ciekawe, na stacji paryskiego metra, krótko po ataku na restauracje i niedaleko miejsca, gdzie znaleziono jeden z porzuconych samochodów zamachowców kamery monitoringu uchwyciły obraz Abdelhamida. Skoro służby były w stanie zidentyfikować go na nagraniach, to dlaczego nie udało się to przed zamachami?

Samochody, hotele i karty kredytowe

Salah Abdeslam, brat Ibrahima który prowadził atak na restauracje (także podejrzewany o współudział) wynajął na swoje nazwisko Volkswagena Polo, użytego jako środek transportu grupy odpowiedzialnej za atak na salę koncertową oraz Renault Clio, którym dostarczono pod stadion zamachowców samobójców. Następnego dnia po ataku został zatrzymany w samochodzie z dwoma innymi osobami w drodze do Belgii, jednak po sprawdzeniu dokumentów został… wypuszczony, ponieważ nie znajdował się jeszcze na liście poszukiwanych.

Seat Leon używany przez zamachowców do ataków na restauracje został odnaleziony następnego dnia na przedmieściach miasta. W środku były trzy karabiny AK-47. Ten pojazd był wynajęty przez Ibrahima Abdeslama, który zginął w zamachu samobójczym. W sumie obaj bracia wynajęli wszystkie samochody, którymi terroryści dotarli do Paryża w czwartek przed zamachami a Salah Abdeslam wynajął także dwa pokoje hotelowe, za które zapłacił własną kartą płatniczą za pośrednictwem witryny Booking.com.

Podsumowanie

Powyższe informacje jednoznacznie wskazują, że choć służby podnoszą problemy z ilością informacji (chcemy więcej!) oraz dostępem do nich (procedury współpracy), to prawdziwy problem leży w analizie informacji i podejmowaniu decyzji na ich podstawie. Terroryści nie wykazali się szczególnym wyrachowaniem. Swobodnie korzystali ze swoich kart kredytowych i telefonów, nie ukrywali swoich sympatii i znajdowali się na liście potencjalnie podejrzanych. Prawdziwym problemem okazało się jednak monitorowanie ich zachowań. Jak przekazują nieoficjalnie służby, całodobowy nadzór jednego podejrzanego angażuje ok. 30 osób (agentów w terenie, obsługę podsłuchów, analityków). Jeśli na liście podejrzanych we Francji znajduje się ponad 10 tysięcy osób, to nie sposób wszystkich kontrolować. Na pewno problemu tego nie rozwiąże zakaz szyfrowania (gdyby rozwiązał, to można by od razu zakazać terroryzmu). Niewykluczone, ze wydarzenia w Paryżu będą zaczątkiem poważnej reformy wywiadu w wielu krajach zagrożonych terroryzmem.

Źródła oraz dalsza lektura: The New Yorker, The Atlantic, New York Times, Reuters, The InterceptPolitico, LawfareIndependentNew York Times, Reuters, Le Point, Paris Match, Le Soir, Le Monde, Le Figaro, RTL, The Guardian, AP, Wikipedia.