Co w kryptowalutach piszczy – wybiórczy przegląd informacji

dodał 7 lutego 2018 o 18:46 w kategorii Info, Krypto, Prawo  z tagami:
Co w kryptowalutach piszczy – wybiórczy przegląd informacji

6 lutego 2018 w kilka godzin Reuters opublikował pięć informacji nt. bitcoina. Singapur, Londyn, Luksemburg, Nowy Jork i Waszyngton – rządy i giełdy usiłują poradzić sobie z tym, że świat chce bitcoinów. Zakazać? Regulować? Udawać, że ich nie ma?

Notowania i regulacje

W Londynie odnotowano spadek wartości bitcoina o 13%. To połowa straty, jaką odnotowano od początku 2018 roku. W Luksemburgu zanotowano kurs 5.920 USD. O regulacjach coraz głośniej, mówią o tym chyba wszystkie kraje, więc inwestorzy panikują. Jak widać – znacząco.

Singapurski rząd właśnie wydał oświadczenie, że bank centralny przestudiował ryzyko związane obrotem kryptowalutami i na razie nie znajduje silnych argumentów przeciwko handlowi bitcoinami. „Kryptowaluty to eksperyment” powiedział przedstawiciel rządu.

Tymczasem w Waszyngtonie Christopher Giancarlo, szef Commodity Futures Trading Commission (CFTC) oraz Jay Clayton, przewodniczący Komisji Papierów Wartościowych i Giełd (SEC) szykują się do złożenia zeznań przed Senacką Komisją Bankową. Jak to określa Reuters – są to czynności „w obliczu rosnącego globalnego zaniepokojenia ryzykiem, jakie wirtualne waluty stanowią dla inwestorów i systemu finansowego”. Nie tylko rząd amerykański chce skutecznego nadzorowania wymiany kryptowalut. Poszukuje się sposobu, w jaki instytucje nadzoru mogą chronić inwestorów przed ekstremalnymi wahaniami i oszustwami. Mówi się też o ryzyku stwarzanym przez cyberprzestępców.

Do tej pory banki starały się unikać krypto-szaleństwa. Trudno jednak oślepnąć i ogłuchnąć na pragnienia inwestorów, a banki, w tym Goldman Sachs Group Inc i Morgan Stanley, badają sposoby rozliczania transakcji. Giełdy instrumentów pochodnych CBOE Global Markets Inc i CME Group Inc wprowadziły kontrakty terminowe typu bitcoin. Zainteresowanie głównych instytucji finansowych dotyczy również tego, co prywatnie robią ich pracownicy. Pracownicy są zwykle zobowiązywani do uzyskania zezwolenia przed dokonaniem transakcji na jakichkolwiek papierach wartościowych, które mogłyby stanowić konflikt interesów. Firmy monitorują działania pracowników, pobierając od brokerów raporty o ruchu na kontach osobistych. Gdyby więc pracownicy swobodnie zajęli się kryptowalutami, śledzenie ich poczynań byłoby utrudnione, jeśli nie niemożliwe. Na razie w internecie nie pojawiły się publicznie żadne incydenty związane z wykorzystywaniem bankowych informacji poufnych w kryptowalutach.

Banki nie chcą kłopotów

Gdy Nowy Jork stara się wyciągnąć handel wirtualnymi walutami z szarej strefy i przenieść go do głównego nurtu, Singapur woli się przyglądać, Szwajcarzy z UBS Group AG nie uważają handel kryptowalutami obrót papierami wartościowymi i nie interesuje ich na razie, co pracownicy robią w tym zakresie. Odmienne stanowisko prezentuje norweska Nordea Bank AB, która zakazuje pracownikom handlowania kryptowalutami.

Nordea zresztą ma rozgrzebaną sprawę kryminalną z panem Sturle Sunde, byłym specjalistą IT, obecnie trudniącym się obrotem bitcoinami. Sunde jest podejrzewany przez policję o przepuszczanie przez konto znaczącej kwoty, którą jednak trudno oszacować ze względu na zmienny kurs bitcoina. W każdym razie Sunde zrobił tych transakcji 1400 i wiele wskazuje na to, że mogły to być pieniądze pochodzące z handlu narkotykami. Bank wolałby unikać takich sytuacji.

Od niedawna nie chce Komisja Europejska nie chce już zachowywać milczącej obojętności wobec tematu. Komisja Europejska wystąpiła do finansowych regulatorów Unii o takie zmiany w prawie, by stało się możliwe sprawowanie kontroli nad kryptowalutą.

A co się dzieje w Polsce? Kampania uwazajnakryptowaluty.pl wystartowała jeszcze w grudniu i znaleźć tam można liczne ostrzeżenia dotyczące ryzyka obrotu kryptowalutami. Wymienia się tu ryzyko związanym z dużą zmiennością kursu, z brakiem gwarancji przez Bankowy Fundusz Gwarancyjny, związanym z możliwością utraty środków z powodu kradzieży, z możliwością oszustwa czy nieświadomym uczestnictwie w piramidach finansowych (w domyśle podszywających się pod kryptowaluty) oraz o ryzyku związanym z brakiem powszechnej akceptowalności. Kampania sygnowana jest p[rzez KNF oraz NBP, a prezes NBP nie przebierał w słowach mówiąc o kryptowalutach.

5 lutego, gdy w Nowym Jorku rozważano sposób na oficjalne przyjrzenie się transakcjom, w Polsce Dziennik Gazeta Prawna doniósł, że KNF zastanawia się nad złożeniem wniosku do prokuratury o podejrzeniu popełnienie przestępstwa w związku z działalnością jednej z giełd kryptowalut. Bez wdawania się w rozważania o bitcoinach, KNF ma zamiar dociekać, czy podmiot przypadkiem nie prowadzi działalności w zakresie świadczenia usług płatniczych bez zezwolenia KNF. KNF umieściła BitBay na liście ostrzeżeń publicznych. W rewanżu BitBay poinformował na FB, że „stosuje procedury i procesy, które gwarantują, że działalność giełdy jest zgodna z prawem a środki naszych klientów są bezpieczne”. Ciekawe, co na to Facebook (oraz Instagram), który wdraża właśnie procedury pozwalające na blokowanie reklam produktów i usług powiązanych z handlem kryptowalutą.

Nastawienie polskich banków przypomina stanowisko skandynawskiej Nordei: niepotrzebne nam kłopoty! BOŚ Bank oficjalnie ostrzega klientów przed zagrożeniami związanymi z obrotem wszelkimi kryptowalutami, co jasno świadczy o polityce BOŚ-ia. Niewielki oddział BZ WB wypowiedział umowę podmiotowi, zajmującemu się obrotem kryptowalutą. Z oświadczenia banku wynika, że instytucja ta nie ma nic przeciwko obrotowi bitcoinami, ale w tym konkretnym przypadku chodziło o działalność przestępczą – bank powołał się na ustawę z dnia 16 listopada 2000 r. o przeciwdziałaniu praniu pieniędzy oraz finansowaniu terroryzmu. Taki sam ruch wykonał Bank Pekao, który wypowiedział umowę firmie Mega Finance, prowadzącej giełdę easycoin.pl. Easycoin.pl, jak na godną najwyższego zaufania instytucję finansową przystało, złożył oświadczenie o zawieszeniu działalności z końcem 1 stycznia oraz szalenie profesjonalnie zaprosił do polubienia swojej strony na Facebooku.

Swoją drogą lektura komentarzy pod postem easycoin.pl o zawieszeniu działalności jest naprawdę interesująca. Głosy rebelianckie i pomysły na ucieczkę spod polskiego systemu finansowego, łączą się z głosami ostrzegającymi przed oszustwem.

We w ostatni wtorek na liście ostrzeżeń publicznych KNF umieszczona została spółka Abucoins. Co na to zainteresowany podmiot? „Z zaskoczeniem przyjęliśmy informację o wpisaniu naszej spółki na listę ostrzeżeń publicznych Komisji Nadzoru Finansowego. Działamy zgodnie z prawem i dbamy o bezpieczeństwo naszych użytkowników” oraz obiecuje, że nie zaprzestanie działalności.

Polisa antyorwelowska?

Szukaliśmy komentarza, który podsumuje buntownicze nastawienie inwestorów, którzy łakną bitcoina. Autorem takowego jest np. Nassim Taleb, amerykański ekonomista. Uważa on, że banki i instytucje finansowe wykonują ruchy, które mają im dać wpływ na niezależną od rządów i korporacji walutę. Cytat z polskiego tłumaczenia, znajdującego się na digitalassets.pl „bitcoin (…) nie ma właściciela, żadnego autorytetu, który mógłby decydować o jego losie. Jest własnością tłumu, jego użytkowników. Ma już kilkuletni dorobek, który wystarczy, by stał się zwierzęciem rządzącym się własnymi prawami„. I dalej: „Samo istnienie bitcoina jest polisą ubezpieczeniową, która będzie przypominać rządom, że ostatni obiekt, który może kontrolować, a mianowicie waluta, nie jest już ich monopolem. To daje nam, polisę ubezpieczeniową przeciwko orwellowskiej przyszłości”.