Kamal Amin Sabit był dobrym przyjacielem syryjskich wojskowych. Na organizowanych przez niego imprezach w Damaszku bawiła się cała lokalna śmietanka. Nikt z jego gości nie wiedział, że naprawdę nazywa się Eli Cohen i jest Żydem.
Dzięki wyrafinowanej, wielomiesięcznej akcji, Aman, izraelski wywiad wojskowy, umieścił swojego człowieka w najbardziej zaufanych kręgach syryjskich władz – i to w momencie gdy nasilał się konflikt między tymi dwoma krajami. Agent przez trzy lata dzień w dzień donosił o najtajniejszych syryjskich planach a wpadł przez intensywność transmisji.
Fałszywy emigrant wraca do kraju
W styczniu 1962 roku do Damaszku przybył Kamal Amin Sabit. Wyposażony w listy polecające od znanych postaci arabskiej emigracji z Buenos Aires, bogaty biznesmen hojnie sponsorujący inicjatywy charytatywne szybko zyskał sympatię urzędników, wojskowych i przywódców partyjnych. Nie wiedzieli oni, że Sabit był świetnie przeszkolonym, obdarzonym ogromnym talentem agentem izraelskiego wywiadu.
Eli Cohen został zrekrutowany do służby w Amanie, wywiadzie wojskowym, na początku lat sześćdziesiątych. Przeszedł cały cykl specjalistycznych szkoleń – od rozwijających zdolności poznawcze i pamięciowe, przez rozpoznawanie różnych rodzajów wyposażenia i sprzętu wojskowego, posługiwanie się bronią, agresywną jazdę samochodem, dywersję, radiotelegrafię i kryptografię po treść Koranu i muzułmańskich modlitw. W lutym 1961 poleciał do Buenos Aires, gdzie przez kilka miesięcy uczył się hiszpańskiego, poznawał miasto i doskonalił arabski z syryjskim akcentem. W maju otrzymał syryjski paszport, według którego nazywał się Kamal Amin Sabit. Syryjczyk, w którego miał się wcielić, urodził się w Bejrucie, w wieku trzech lat przeprowadził się do Egiptu a krótko potem wyemigrował z całą rodziną do Argentyny. Tam dzięki swoim talentom handlowym zarobił spore pieniądze. Jego zadaniem było nawiązanie bliskich przyjaźni z syryjskimi emigrantami przebywającymi w Buenos Aires.
Cohen wywiązał się znakomicie ze swoich obowiązków. Zaczął od bywania w arabskich restauracjach, sponsorowania funduszy charytatywnych i uczęszczania na arabskie imprezy kulturalne. Szybko poznał Abd al-Latif Hassana, redaktora naczelnego wydawanego w Argentynie magazynu „Świat Arabski”, który z kolei wprowadził go na salony syryjskiej ambasady. Tam Cohen został przedstawiony generałowi Aminowi al-Hafiza, attaché wojskowemu ambasady. Kiedy zatem Kamal Sabit postanowił powrócić do ojczystej Syrii, jego argentyńscy przyjaciele z radością wystawili mu listy z rekomendacjami, które miały mu ułatwić aklimatyzację w kraju przodków. Cohen wrócił jeszcze na chwilę do Izraela, przeszedł szkolenie operatora radiowego i ruszył w podróż do Syrii.
Najlepszy przyjaciel dowódców i ministrów
Dzięki pomocy innych agentów Sabit bez problemu wwiózł do Syrii cały komplet gadżetów szpiega ówczesnej epoki: instrukcję szyfrowania wypisaną atramentem sympatycznym, książki stanowiące klucz szyfru, specjalną maszynę do pisania, radio z nadajnikiem w tej samej obudowie, maszynkę do golenia, której przewód był jednocześnie anteną nadajnika, kawałki dynamitu ukryte w mydle i cygarach oraz kapsułki z cyjankiem na czarną godzinę. Krótko po przyjeździe Sabit wynajął luksusową willę w eleganckiej dzielnicy, w otoczeniu ambasad, rządowych rezydencji i tuż obok głównej kwatery syryjskiej armii. Został przyjęty z otwartymi rękami przez lokalne elity, które doceniły jego intencje powrotu do ojczyzny oraz posiadany majątek. Wspierał jadłodajnie dla ubogich, brylował na salonach i codziennie o 8:30 rano (a czasem także wieczorem) wysyłał do Izraela najnowsze zebrane informacje. Wyczuwał jednak pismo nosem i nie identyfikował się z partią rządzącą. Miał rację – wkrótce nastąpił kolejny przewrót wojskowy, który przeprowadziła partia Baas, od dawna po cichu wspierana przez Sabita pokaźnymi kwotami. Jego stary znajomy z Buenos Aires, generał Hafiz, został ministrem obrony, a wkrótce po kolejnym zawirowaniu przewodniczącym Rady Rewolucyjnej i głową państwa.
Sabit co jakiś czas wyjeżdżał „w interesach” do Europy. Tam ponownie stawał się Cohenem, wracał do Izraela, spotykał się ze swoją żoną, dziećmi oraz pracodawcami. W trakcie jednej z takich wizyt otrzymał aparat fotograficzny, tworzący mikrofilmy. Sfotografowane tajne dokumenty chował w specjalnie przygotowanych drewnianych zestawach do tryktraka (trzeba było wydłubać fragment ornamentu i pod nim schować mikrofilm) i wysyłał do przyjaciół z Argentyny. Informacje przekazywane przez Cohena były bezcenne. Struktura najwyższego dowództwa syryjskiej armii, plany umocnień granicy z Izraelem, opisy dostaw najnowszej broni wraz ze szczegółowymi raportami na temat postępu jej wdrażania, plany ofensywne i defensywne – syryjscy przyjaciele chętnie pokazywali mu, jak dobrze przygotowani są do wojny ze swoim wrogiem. Kiedyś nawet został jako jedyny cywil zabrany na objazd nadgranicznych umocnień na Wzgórzach Golan, na które wstęp miała jedynie ograniczona grupa wojskowych. Cohen nie tylko zwiedził dokładnie wszystkie tajne umocnienia, ale także podobno namówił dowódców, by przy każdym posterunku zasadzili drzewka eukaliptusa, by dać żołnierzom trochę cienia. Drzewka te zostały wykorzystane w 1967 przez armię Izraela zdobywającą Wzgórza Golan do identyfikacji możliwych punktów oporu.
Wartość otrzymywanych informacji najlepiej można ocenić po incydencie z listopada 1964 roku. Rzekomy ostrzał ze strony syryjskiej izraelskich traktorów spowodował gwałtowną reakcję Izraela. Samoloty Mirage oraz Vautour najpierw ostrzelały syryjskie pozycje przygraniczne, a następnie udały się w rejon, gdzie od dłuższego czasu trwały ogromne prace ziemne nad zawróceniem jednego z dopływów Jordanu, by odciąć Izrael od tego cennego źródła wody. Izraelskie samoloty idealnie trafiały w najbardziej newralgiczne punkty konstrukcji, zniszczyły ciężki sprzęt i nie niepokojone wróciły do kraju. Sukces był możliwy dzięki temu, że Cohen zaprzyjaźnił się z szefem firmy, która budowała kanały i poznał szczegółowo wszystkie słabe punkty ich obrony oraz wiedział, że armia syryjska choć już dysponuje nowoczesnymi myśliwcami, to jeszcze nie potrafi ich użyć. Budowlańcem, który udzielił informacji, był nikt inny jak Bin Laden, ojciec Osamy, który miał stać się sławny wiele lat później.
Ktoś donosi
Muchabarat, syryjski kontrwywiad, od kilku miesięcy intensywnie szukał już źródła przecieku. Często istotne informacje, dyskutowane wyłącznie w gronie ścisłego kierownictwa wojskowego i politycznego, trafiały w ciągu kilku godzin na antenę izraelskich rozgłośni radiowych. Oznaczało to nie tylko to, że ktoś donosi, ale także to, że musi korzystać z radia, by przekazywać dane swoim zwierzchnikom. Próby namierzenia nadajnika długo nie odnosiły sukcesu, ponieważ Sabit nadawał ze swojej willi tuż obok siedziby syryjskiej armii, zatem jego transmisje były trudne do wyłapania z ogólnego ruchu radiowego. Wkrótce jednak Syryjczykom dopisało szczęście. W styczniu 1965 roku radziecki statek przywiózł dużą partię nowoczesnego sprzętu radiowego, w który miało zostać wyposażone wojsko. W związku z migracją komunikacji na nowy sprzęt i potrzebami testów ogłoszono w całej armii całkowitą ciszę radiową na 24 godziny. Wykorzystali to agenci, którzy złapali wieczorną transmisję Sabita (niektóre źródła podają, że w akcji brali udział specjaliści ze Związku Radzieckiego). Choć ustalili, że pochodzi ona z kierunku, w którym znajdowała się jego willa, to nie uwierzyli, że to on może być szpiegiem. Dopiero następnego dnia rano, gdy po raz kolejny namiar wskazał na ten sam budynek, agenci wpadli do willi i złapali Sabita na gorącym uczynku, z nadajnikiem w rękach.
Przyczyny wpadki
W czasie ostatniego pobytu w Izraelu przed swoim aresztowaniem Cohen podobno sugerował, że nie chce już wracać do Syrii. Wywiad przekonał go jednak, że informacje, które przesyła, są tak cenne, że musi pojechać jeszcze raz. Cohen obiecał żonie, że będzie to już ostatni wyjazd. W Syrii od kilku miesięcy działał nowy szef kontrwywiadu, który nie darzył Sabita sympatią i nie znajdował się w jego kręgu znajomych. Mogło to być powodem, dla którego Cohen nie czuł się już tak pewnie jak kiedyś. Z drugiej strony zamiast wprowadzić bardziej zachowawczy harmonogram transmisji, Cohen nadawał regularnie o tej samej 8:30 każdego dnia i dodatkowo czasami także wieczorem. Gdyby ograniczył ilość komunikatów to do jego zlokalizowania mogło jeszcze długo nie dojść. Jedna z teorii mówi, że był już tak zmęczony trzema latami ciągłej samotności w poczuciu zagrożenia, że jego działania mogły zacząć już przybierać formy samobójcze.
Syryjczycy przesłuchiwali go bardzo długo i brutalnie, ale wygląda na to, że nie zdradził żadnych istotnych informacji. Wykorzystując miesiące jego aresztu rząd Izraela stawał na głowie, by odzyskać swojego najlepszego szpiega. Oferowano miliony dolarów w gotówce i pomocy rzeczowej, wymianę na 11 innych szpiegów, zaangażowano głowy kilku państw i papieża – wszystko na próżno. Cohen został skazany na śmierć i wyrok wykonano publicznie 18 maja przez powieszenie. Ciała mimo licznych próśb nigdy nie oddano rodzinie – rzekomo nie wiadomo nawet, gdzie szpieg został pochowany.
Cohen został izraelskim bohaterem narodowym. Gdy wojska Izraela w 1967 w ciągu zaledwie dwóch dni zajęły Wzgórza Golan swój sukces zawdzięczały niezwykle szczegółowym planom fortyfikacji przekazanym przez Cohena, w tym bezcennej informacji o tym, że Syria stworzyła nie jedną, ani dwie, a trzy linie umocnień. Dzięki tej wiedzy Izrael odniósł spektakularny sukces militarny. Historia zna bardzo niewiele przypadków, gdy jeden szpieg miał tak wielki wpływ na losy całych narodów.
Źródła: Jewish Virtual Library. Wikipedia, Michael Bar-Zohar i Nissim Mishal „Mossad. Najważniejsze misje izraelskich tajnych służb”
Komentarze
Nie samą informatyką człowiek żyje, a takie historie też często dają do myślenia na temat różnych strategii w życiu codziennym… :D
Jestem jak najbardziej za takimi lekko dygresyjnymi artykułami, tylko ważne żeby nie przyćmiły głównego tematu
Hmmm, skoro znał wszystkie tajemnice to chyba wiedział, że będzie przerwa w wojskowych transmisjach radiowych. Albo głupota albo faktycznie samobójstwo.
Pytanie podchwytliwe: czy opis „(…) specjalną maszynę do pisania, radio z nadajnikiem w tej samej obudowie, maszynkę do golenia, której przewód był jednocześnie anteną nadajnika(…)” nie odnosi się także do maszyny z której korzystali rosyjscy szpiedzy w końcówce MARVEL Agent Carter? ;>
Też mi się skojarzyło. Widać była ona inspirowana rzeczywistością. :)
Macie na myśli ten nowy serial Agent Carter? Warte oglądania?
Mógł wiedzieć wiele ale nie wszystko, a armia mogła taką ciszę w eterze potraktować w sposób bardziej „techniczny” i nie zrobili z tego wielkiego halo.
Przypadek? :) http://i.imgur.com/jSOWJqh.jpg
Hmm, małe R koło siły sygnału… Nie jesteś przypadkiem w Izraelu? (czasami reklamy sa targetowane po ip)
@Grigor jestem w play na roamingu t-mobile :)
Ja przed chwilą miałem podobną reklamę tyle, że forda. I nie jestem w Izraelu.
Tajne informacje od szpiega po kilku godzinach były upubliczniane w izraelskim radiu? Bardzo niekompetentni ludzie pracowali/pracują w wywiadzie Izraela.
fantastyczna lektura. dzięki. :)
Willa w której mieszkał Cohen znajdowała się w pobliżu wielu nadajników wojskowych i nadawał „na tle” tych komunikatów.
7 stycznia 1965 roku armia syryjska dokonywała wymiany sprzętu radiowego i w celu sprawdzenia nowych urządzeń wygaszono całą komunikację radiową na 24 godziny.
I wtedy Eli Cohen nadał swój komunikat, który został wykryty, a źródło zostało namierzone.
Powyższe informacje pochodzą z książki ” Mossad najważniejsze misje izraelskich tajnych służb”.
myślę, że operacje mosadu to dobry pomysł na całą serię artykułów
Wniosek z tego taki, że Żydzi i Muzułmanie mogliby się kumplować skoro szpieg izraelski zdobył kumpli i traktowali go jako równego sobie. Ach ten świat, ach ta polityka, ach to całe zło na świecie.
Swoją drogą, w Izraelu kiedyś żydówka wyszła za muzułmanina, sąsiedzi pomogli im otworzyć restauracyjkę w domu, lubiani byli i szczęśliwi i pewnie są szczęśliwi do dziś. Szkoda, że cały świat tak nie żyje.
Ale fail xD
serial The SPY z Sascha Baron Cohen