Jak lenistwo, pizza i telefony zniszczyły siatkę szpiegowską CIA w Libanie

dodał 16 lutego 2015 o 20:10 w kategorii Mobilne, Wpadki  z tagami:
Jak lenistwo, pizza i telefony zniszczyły siatkę szpiegowską CIA w Libanie

W połowie roku 2011 kontrwywiad libańskiego Hezbollahu namierzył kilkunastu cennych szpiegów CIA we własnych szeregach. Ich wpadka była skutkiem wnikliwego śledztwa i lenistwa amerykańskich agentów prowadzących.

Placówka CIA w Bejrucie stanowi jedno z najważniejszych ogniw amerykańskiej siatki wywiadowczej na Bliskim Wschodzie. Latem 2011 roku musiała ona jednak praktycznie zawiesić działalność po tym, jak lokalny kontrwywiad zidentyfikował dużą grupę informatorów CIA. Doprowadziła do tego lekkomyślność agentów i analiza metadanych sieci komórkowych.

Metadane narzędziem kontrwywiadu

Hezbollah, hojnie finansowany przez Iran i posiadający ogromne poparcie w Libanie, jest jednym z najtrudniejszych przeciwników CIA. Powołany kilkanaście lat temu wydział kontrwywiadu już od dłuższego czasu święcił triumfy, identyfikując i eliminując agentów innych wywiadów.

Podobno już w roku 2007 Hezbollah zakupił specjalistyczne oprogramowanie do analizy danych pochodzących z przekaźników sieci komórkowych. Mając zapewne dostęp do informacji z baz danych lokalnych operatorów sieci mobilnych, mógł próbować szukać wzorców zachowań pasujących do pracy agentów obcych wywiadów. Według doniesień prasowych pierwsze sukcesy Hezbollahu na tym polu mogły przyjść już w roku 2009, kiedy to izraelskie służby straciły kontakt z kilkudziesięcioma swoimi agentami. Centrala CIA przeanalizowała wpadkę sojusznika, uznała, że jej właśni agenci mogą mieć podobne problemy i w 2010 roku przesłała wyraźne zalecenia, by wobec agentów na terenie Libanu i Iranu stosować zaostrzone rygory bezpieczeństwa. Zalecenia te najwyraźniej zostały zignorowane przez lokalne szefostwo placówki. Decyzja ta miała wkrótce się okrutnie zemścić.

Skutki zamachu bombowego w Bejrucie

Skutki zamachu bombowego w Bejrucie

Chcesz znaleźć szpiega – zostań nim

Hezbollah wypracował bardzo skuteczną metodę identyfikacji zdrajców we własnych szeregach. Zaczął od stworzenia kolejnych. Współpracę z CIA nawiązało dwóch podwójnych agentów organizacji. Dzięki tej akcji poznali oni zasady pracy operacyjnej, stosowanej w Bejrucie przez CIA i znaleźli ich słabe punkty, które następnie bezwzględnie wykorzystali.

Skąpe przecieki prasowe pozwalają na przyjęcie następujących założeń:

  • agenci i szpiedzy dla nich pracujący posiadali pary telefonów służące wyłącznie do kontaktów między nimi,
  • do spotkań pomiędzy szpiegami a agentami dochodziło z reguły w jednej lokalizacji i podobno był to lokal Pizza Hut w Bejrucie,
  • słowem-kluczem wzywającym do spotkania było… PIZZA.

Powyższy zestaw informacji był w zupełności wystarczający dla potrzeb identyfikacji szpiegów w szeregach Hezbollahu. Na podstawie informacji o lokalizacji i historii połączeń poszczególnych telefonów komórkowych można było łatwo zidentyfikować podejrzane numery, które:

  • pozostawały długo nieużywane, lecz aktywne miesiącami,
  • rzadko się przemieszczały,
  • wykonywały krótkie połączenia lub odbierały/wysyłały wiadomości SMS.

Nawet mając do sprawdzenia setki tysięcy numerów i miliony połączeń analitycy korzystający z odpowiedniego oprogramowania mogli szybko zawęzić grupę interesujących kart/telefonów. Jeśli dołączymy do tego wiedzę na temat adresów zamieszkania poszczególnych agentów oraz obserwację fizyczną lokalu Pizza Hut, możemy się spodziewać, że identyfikacja szpiegów nie zajęła wiele czasu.

Nie znamy epilogu tej historii, ale w oparciu o relacje z przeszłości możemy być prawie pewni, że lenistwo agentów CIA i brak dbałości o bezpieczeństwo własnych współpracowników mogło kosztować wiele ludzkich istnień.

Amerykanie się nie uczą

Powyższa historia nie jest odosobnionym przykładem tego, jak metadane sieci komórkowej doprowadziły do ogromnej wpadki CIA. W 2005 roku włoski prokurator zidentyfikował 26 agentów CIA, którzy brali udział w porwaniu muzułmańskiego duchownego na ulicach Mediolanu. 23 z nich zostało później uznanych za winnych przestępstwa i skazanych (żaden nie stawił się na procesie). Śledztwo opierało się głównie na zapisach z przekaźników stacji komórkowych, rachunkach płatności kartami kredytowymi oraz obrazach z ulicznego monitoringu.

W innym znanym przypadku gdy doszło do dezercji z Iranu znanego generała podczas wycieczki do Turcji, irański kontrwywiad prześledził historię podróży wielu swoich obywateli i znalazł tyle przypadków podobnych tras wycieczek połączonych z nieudokumentowanymi przychodami, że wywiady USA, Wielkiej Brytanii i Izraela długo lizały rany.

Z kolei w tym samym czasie, gdy Hezbollah likwidował agentów w swoich szeregach, irańscy urzędnicy poinformowali o zdemaskowaniu siatki amerykańskich szpiegów. Tym razem agenci zostali namierzeni po tym, jak kontrwywiad ustalił, za pośrednictwem jakich stron internetowych komunikowali się oni ze swoim szefostwem.

Praca szpiega to bardzo ryzykowny zawód – szczególnie w przypadku, gdy agent prowadzący nie jest zbyt kompetentny lub pracowity. Jeśli podobała się Wam powyższa historia, to dajcie znać – mamy w zanadrzu kolejną z tej samej kategorii, tym razem o błędach, jakie popełnił w dużej operacji Hezbollah.

Źródła: ABC News, Guardian, Grugq