szukaj

04.06.2013 | 21:44

avatar

Adam Haertle

Jak NIE przeprowadzać wyborów przez internet – instrukcja z Paryża

Francuska partia UMP postanowiła przeprowadzić wyłonić swojego kandydata na mera Paryża w publicznych prawyborach przez internet. Wykonawcy systemu udało się jednak tak popsuć proces rejestracji wyborców, że prawybory mogły zostać sfałszowane.

Twórcy systemów, umożliwiających głosowanie przez internet lub z wykorzystaniem komputerowego terminala w lokalu wyborczym nie mają łatwego życia. Najpierw tworzą system, który wydaje się idealny, a zaraz potem pojawia się ktoś, kto zadaje kilka niewygodnych pytań, włamuje się do systemu lub po prostu omija jego zabezpieczenia. Chlubnym wyjątkiem od tej reguły jest Estonia, natomiast lista porażek systemów do głosowania elektronicznego jest dość długa. Opisywaliśmy już, jak robot z Futuramy mało co nie został przewodniczącym Rady Edukacji stanu Waszyngton. Dzisiaj przyszła kolej na wspaniały francuski system wyborczy.

Zróbmy sobie prawybory przez internet

Unia na rzecz Ruchu Ludowego, największa francuska partia centroprawicowa, postanowiła zorganizować prawdziwie demokratyczne prawybory swojego kandydata na prestiżowy fotel mera Paryża. Możliwość oddania głosu dostał prawie każdy mieszkaniec Paryża, znajdujący się na publicznie dostępnych listach wyborczych. Piszemy „prawie”, ponieważ oddający głos musiał także posiadać dostęp do internetu, konto poczty elektronicznej, telefon komórkowy oraz kartę płatniczą umożliwiająca płatności w sieci (taką funkcjonalność posiada spora część zwykłych kart płatniczych wydawanych we Francji).

Bezpieczny proces rejestracji

Aby oddać głos w prawyborach trzeba było się najpierw zarejestrować. Procedura rejestracji wyborcy w serwisie www.primaireparis.fr była dosyć prosta. Trzeba było podać prawidłowe imię, nazwisko, adres zamieszkania oraz datę urodzenia wyborcy. Dane te były weryfikowane w oparciu o publicznie dostępne listy wyborcze regionu paryskiego. Po pozytywnej weryfikacji należało podać numer telefonu komórkowego oraz adres poczty elektronicznej. Na podany numer telefonu był przesyłany kod SMS, który należało wprowadzić na stronie. Następnie wyborca otrzymywał link do kolejnej strony, gdzie trzeba było uiścić opłatę w wysokości 3 euro za możliwość głosowania. Po zakończeniu procesu pozostawało czekać na otwarcie głosowania, wraz z którym każdy zarejestrowany wyborca otrzymał specjalny, ośmiocyfrowy kod, umożliwiający oddanie głosu.

Fragment procesu rejestracji wyborcy

Fragment procesu rejestracji wyborcy

A gdyby tak zarejestrować cudze konto

Dziennikarze serwisu Metronews postanowili przeprowadzić mały eksperyment. Najpierw zarejestrowali w serwisie swojego kolegę z redakcji. Następnie stworzyli konto dla przypadkowej osoby, której życiorys znaleźli w sieci. W sumie zarejestrowali cztery konta, korzystając z tych samych numerów kart płatniczych i dwóch numerów telefonów oraz adresów poczty elektronicznej. Okazało się, że wszystkie cztery konta otrzymały uprawnienia do głosowania. Mogli także zarejestrować setki kont – listy wyborców, zawierające ich dane, są we Francji dostępne dla każdego zainteresowanego, a lista na płycie CD kosztuje maksymalnie 2,75 euro.

Wszystko działa jak powinno

Przedstawiciel firmy Docapost (filii państwowej poczty La Poste), która stworzyła oprogramowanie używane w prawyborach, twierdzi, że taki przebieg procesu rejestracji jest prawidłowy – w końcu mogą istnieć np. małżeństwa, korzystające z jednej komórki i jednego adresu email. Główny problem nie leży jednak w możliwości wielokrotnego wykorzystania tych samych danych w procesie rejestracji (choć ograniczenie w tym zakresie może utrudnić próby oszustwa). Problem leży w weryfikacji tożsamości użytkownika na podstawie publicznie dostępnych danych. Co prawda były to tylko prawybory wewnątrz jednej partii, lecz od ich wyników może zależeć stanowisko mera stolicy Francji, które, jak pokazał przykład Chiraca, może być krokiem na drodze do prezydentury.

Wyniki prawyborów prawdopodobnie nie zostały sfałszowane, ponieważ zwyciężczyni o swojsko brzmiącym nazwisku, Nathalie Kosciusko-Morizet, uzyskała wyraźną przewagę ponad 7 tysięcy głosów (spośród 20 tysięcy oddanych) nad drugim kandydatem, jednak swobodne podejście do bezpieczeństwa głosowania zaprezentowane przez Francuzów nie przysłuży się popularyzacji głosowania przez internet.

Powrót

Komentarze

  • avatar
    2013.06.05 10:28 mnmnc

    Stalinowskie hasło „Nieważne, kto głosuje, ważne, kto liczy głosy” tylko troche się zdezaktualizowało. W wersji 2.0 powinno brzmieć „Nie ważne kto głosuje, ważne kto wykłada kase na soft do głosowania”.

    W tym temacie polecam film: http://www.imdb.com/title/tt0483726/

    Odpowiedz

Zostaw odpowiedź

Jeśli chcesz zwrócić uwagę na literówkę lub inny błąd techniczny, zapraszamy do formularza kontaktowego. Reagujemy równie szybko.

Jak NIE przeprowadzać wyborów przez internet – instrukcja z Paryża

Komentarze