Twarz warta 80 mln euro, czyli nowy poziom kradzieży tożsamości

dodał 24 września 2019 o 17:29 w kategorii Info  z tagami:
Twarz warta 80 mln euro, czyli nowy poziom kradzieży tożsamości

Aplikacje dostępne w smartfonie umożliwiają zmianę ogra w księżniczkę Fionę. Można też podmienić ruch ust i słowa znanego polityka. Można wreszcie zrezygnować z używania takiej techniki, założyć maskę i odegrać rolę wartą miliony.

Politycy kłamią i mają wiele twarzy. Wyznawcy silnej państwowości przemieniają się w demokratów, zaprzysięgli konserwatyści modyfikują poglądy, gdy zmieniają barwy partyjne. Do tego dochodzą osadzone na życiu bardzo osobistym skandale, często seksualne, stawiające w paskudnym świetle ich bohaterów. Określenie „dwulicowy” może być wręcz eufemistyczne.

Ale można mieć podwójną twarz wyłącznie dlatego, że jedna z nich jest sztuczna.

Halo, czy pan mnie słyszy?

Od końca 2015 r. przez kolejne dwa lata ktoś skutecznie udawał francuskiego ministra obrony, Jeana-Yvesa Le Driana. To w historii światowych oszustw dokonanie jedyne w swoim rodzaju – ze względu zarówno na postać, którą wykorzystano, jak i metodę oraz skalę.

Seria oszustw zaczynała się od telefonu wykonanego przez – rzekomo – jednego ze współpracowników pana Le Driana. Współpracownik, dzwoniąc do jednej z przyszłych ofiar, przygotowywał grunt – uprzedzał, kto następnie wykona połączenie, o czym będzie rozmawiać oraz jaki charakter będzie mieć ta rozmowa. A jej charakter miał być bardzo delikatnej materii!

Fałszywy Le Drian brzmiał jak prawdziwy. Można się zastanawiać, czy to wyobraźnia kolejnych ofiar nie podpowiadała im, że głos w słuchawce jest głosem ministra, ale wygląda na to, że kreator postaci Le Driana był doskonały w swoim fachu (o innej perfekcyjnej imitatorce, wcielającej się głosem w kolejne postaci, pisaliśmy w październiku 2018). Głos, intonacja, sposób rozmowy – to wszystko wyglądało wiarygodnie. Aby jeszcze bardziej uwiarygodnić postać odtwórca Le Driana występował, używając połączenia wideo na Skypie.

To akurat nie było trudne – wystarczyła dobra scenografia wnętrza ministerialnego gabinetu, silikonowa maska i kiepska jakość połączenia. Ten, kto chciałby wyśmiać teraz ofiary, niech zrobi to, jeśli sam nigdy nie darł się do mikrofonu „Halo, słyszysz mnie? Źle cię widać!”. I tu też było źle słychać i jeszcze gorzej widać. Po nawiązaniu połączenia obaj rozmówcy zaczynali się skarżyć na fatalną transmisję i dla ułatwienia rozmowy wkrótce zgadzali się na wyłączenie obrazu. „O, teraz znacznie lepiej” – konstatował z zadowoleniem minister i prowadził dalej konwersację.

Tak wygląda i mówi prawdziwy Le Drian:

A tego widzieli rozmówcy:

Źródło: YouTube, kanałEnvoyé Spécial, https://www.youtube.com/watch?v=XuaKp1D2vv8

Jak kraść, to miliony

Rzeczniczka prawdziwego ministra Le Driana ma listę 80 osób, które nie żywiąc wątpliwości, rozmawiały z oszustem/oszustami. Prawie żadna z tych osób nie chce ujawniać swojej tożsamości. Przyczyną jest coś więcej niż wstyd – to bowiem osoby wpływowe, bliskie kręgów władzy, bardzo bogate i pilnie strzegące swojej prywatności w każdej sferze życia. Niektóre jednak chętnie opowiadają o oszustwie i o tym, że nie żywiły podejrzeń względem osoby występującej po drugiej stronie linii. Są wśród nich czcigodny duchowny oraz poważany szlachcic.

Wszystkie ofiary opowiadają zgodnie o tym, jak to wyglądało. Najpierw telefon od współpracownika zapowiadającego poufną rozmowę z panem ministrem. Potem spokojny głos polityka informującego o delikatnej materii sprawy, z jaką zwraca się do rozmówcy. Propozycja połączenia wideo, dalsza rozmowa i w jej trakcie – prośba. Nietypowa w świecie polityki i dyplomacji, dlatego poufna.

Politycy nie są skłonni do negocjowania z terrorystami czy porywaczami, nawet jeśli stawką jest życie zakładników. Wypłacenie okupu w takiej sytuacji stałoby się niebezpiecznym precedensem, otwierającym skrzynkę Pandory z kolejnymi żądaniami czujących się bezkarnie przestępców.

Ale nieoficjalne uginanie się wobec takich żądań, układanie się po cichu – a, tak, to może się zdarzyć. W każdym razie tak myślało 80 osób, do których dzwonił minister Le Drian.

Zadzwonił m.in. do pewnego anonimowego tureckiego biznesmena i przekonał go, by ten przekazał na opłacenie okupu za dziennikarzy przetrzymywanych przez ISIS aż 18 milionów euro. To była największa zdobycz oszusta (lub oszustów).

Minister przedstawiał trudną sytuację zakładników, niezręczną sytuację państwa, prosił o pomoc dla ludzi, dla kraju, dla dobra ludzkości – i owa pomoc wpływała. W sumie 80 milionów euro. Wpłaty musiały być anonimizowane, by nikt się o nich nie dowiedział, ani struktury państwa, ani opinia publiczna, ani – Boże broń – kolejni źli ludzie. Francja nie płaci okupu, nigdy! Ofiary wpłacały więc swoje środki na konto do banku w Chinach.

Śledztwo

Kto pierwszy zorientował się, że Jean-Yves Le Drian nie jest tym, na kogo wygląda? Prawdopodobnie był to Macky Sall, senegalski, doświadczony na scenie międzynarodowej polityk, obecnie prezydent państwa. Z Le Drianem od lat jest na „ty”, czego oczywiście w stosunkach oficjalnych nie widać. Jednak w rozmowach prywatnych żaden z panów nie użyłby wobec drugiego oficjalnej formy „vous” – a tak właśnie zrobił w rozmowie z nim fałszywy Le Drian.

Podejrzany o oszustwo jest Gilbert Chikli. To ciekawa postać – prawdziwa kariera od zera do milionera. Karany od najmłodszych lat za złodziejstwa, w wieku lat 40 pełnił czołowe funkcje menadżerskie w firmach takich jak Disneyland Paris, Yellow Pages czy Savings Bank. To znaczy – niezupełnie pełnił – tak tylko mówił, w rzeczywistości tylko udawał potężnego biznesmena. W 2015 r. został uznany winnym oszustw na szkodę kilku francuskich korporacji, ale akurat przebywał w Izraelu i czuł się tam bezkarny.

Według śledczych prowadzących sprawę Le Driana Chikli zorganizował pierwsze oszustwo „na ministra”, starając się wyłudzić od Tunezji środki na zakup śmigłowców, które oczywiście w rzeczywistości nigdy nie zostały zamówione. Przy zamówieniach publicznych kręcą się różne służby, więc „minister” zmienił taktykę i zaczął prosić „przyjaciół Francji” o wkład w okup.

W 2017 r. Chikli opuścił bezpieczne schronienie w Izraelu i udał się na Ukrainę, by kupić nową, profesjonalną maskę silikonową, pozwalającą mu dłużej i lepiej odgrywać rolę francuskiego ministra. Ukraińcy – na prośbę Francji – zatrzymali podejrzanego, a w jego telefonie znaleziono potwierdzenie zamówienia maski Le Driana i inne dowody na dotychczasową działalność.

Gwoździem do trumny wydawał się filmik, w którym Chikli naigrywa się z Francji i wznosi toast za swoje miliony. Nastąpiło błyskawiczne aresztowanie i deportacja.

Źródło: YouTube, kanał Envoyé Spécial, https://www.youtube.com/watch?v=XuaKp1D2vv8

I byłby to koniec, gdyby nie to, że na początku 2019 r., gdy Chikli był już w więzieniu, oszustwa według tego samego scenariusza zaczęły się znów. Z całego świata zaczęły napływać sygnały, że minister Le Drian znów stara się wyłudzić pieniądze od wpływowych „przyjaciół Francji”. W lutym na terenie Izraela dokonano kolejnych trzech aresztowań, co na razie zatrzymało oszustów.

Możliwe, że to koniec tej historii. Trzeba jednak pamiętać, że polityków każdy kraj ma bardzo wielu, a wykonanie maski silikonowej można zlecić nie tylko na Ukrainie.