szukaj

09.01.2012 | 15:25

avatar

Adam Haertle

Jak służby czytają nasze SMSy

Od kilku dni krąży po kraju „afera SMSowa”, której dzisiejszą odsłona okazała się próba samobójcza wojskowego prokuratora, oskarżonego o nadużycia. Jako że spora część dziennikarzy i komentatorów błądzi we mgle opisując wydarzenia, podsumujmy, co naprawdę się stało i kto mijał się z prawdą.

Zaczęło się od artykułu Rzeczpospolitej z 29 grudnia 2011 pt z godz. 03:00 Wojskowi prokuratorzy inwigilowali dziennikarzy. Jarosław Stróżyk napisał w nim:

Śledczy dostali billingi oraz esemesy [podkreślenie redakcji] reporterów śledczych „Rz” i TVN z ominięciem prawa. […] Maciej Duda, dziennikarz śledczy TVN24.pl, i Cezary Gmyz, dziennikarz śledczy „Rzeczpospolitej”, odmówili prokuraturze wojskowej ujawnienia swoich źródeł informacji. Prokuratura sama zgłosiła się do operatora telefonii komórkowej i dostała ich billingi oraz treść esemesów za prawie pół roku [podkreślenie redakcji].

[…] O tym, że prokuratura wojskowa dostała billingi i esemesy [podkreślenie redakcji] dziennikarzy, poinformowała reporterów prokuratura cywilna, która w czerwcu przejęła od wojskowej śledztwo „przeciekowe”.

Informacja ta była szokująca – dziennikarz wyraźnie napisał, że prokuratura wojskowa otrzymała treść esemesów jego kolegów.

O tej samej godzinie redakcja Rzeczpospolitej opublikowała komentarz Tomasza Wróblewskiego pod tytułem Czy to tylko urzędnicza głupota. Możemy tam wyczytać:

Prokuratura, tym razem wojskowa, znowu sięgnęła po billingi i esemesy dziennikarzy. […] Jak wytłumaczyć niezwykłą konsekwencję i nadgorliwość urzędników czytających i kolekcjonujących wszystkie billingi i esmesy dziennikarzy [podkreślenie redakcji], w tym te prywatne, od 30 kwietnia do 15 listopada 2010 r.?

Autor pierwszego artykułu, Jarosław Stróżyk, tego samego dnia, tylko o 10:27, opublikował artykuł pt. Bilingi dziennikarzy pod lupą śledczych. W tym artykule spuścił trochę z tonu, pisząc:

Z akt postępowania wynika jednak, że prokurator wojskowy kpt. Łukasz Jakuszewski zażądał od operatorów telefonicznych wykazu wszystkich połączeń dziennikarzy od 30 kwietnia do 15 listopada 2010 roku. Zwrócił się także o wykaz i treść wszystkich wysłanych i otrzymanych przez dziennikarzy esemesów.

Przeszliśmy więc od „śledczy dostali esemesy” do „prokurator zażądał esemesów”. Komentarze całkiem słusznie wskazywały na naruszenie obowiązujących przepisów, w szczególności naruszenie tajemnicy korespondencji bez uprzedniej zgody sądu. Niestety większość komentujących płynnie połączyła żądanie wydania treści SMSów z ich faktycznym wydaniem. Pałeczkę podjęła Gazeta Wyborcza dnia 1 stycznia 2012 głosem Ewy Siedleckiej w artykule „Zaglądają nam w SMS-y?”. Czytamy tam:

Na początku zeszłego roku ”Gazeta” ujawniła, że organa ścigania w Polsce biją europejskie rekordy w sięganiu po nasze dane od teleoperatorów. Jacek Cichocki, dziś szef MSW, wówczas szef Kolegium ds. Służb Specjalnych przy premierze, w reakcji na nasz tekst podawał dane w tej sprawie. Nie poinformował jednak, że oprócz danych właściciela numeru, jego kontaktów i danych BTS (miejsc, w których przebywał) służby pobierają także treści SMS-ów [podkreślenie redakcji].

[…] Jeśli służby i policja rocznie 1,3 mln razy sięgają po dane od teleoperatorów, to ile jest w tym treści SMS-ów i e-maili? I czy w ogóle sięganie po te dane uwzględnia się w tej statystyce, skoro jest to – bez zgody sądu – nielegalne? [podkreślenie redakcji]
Sformułowania łagodniejsze, jednak nadal sugerujące, że służby, bez zgody sądu, otrzymują treść SMSów. Internautom nie trzeba trzy razy powtarzać – w serwisie Wykop.pl wpis o tytule Służby czytają nasze SMSy, już bez pytajnika, pojawił się kilka chwil później. Ten sam tytuł, także w formie twierdzącej, zamieścił Dziennik Internautów. Nawet Fundacja Panoptykon artykuł na temat tej sytuacji umieściła pod tytułem Służby pobierają nasze SMS-y.

 

Jak podała 2 lutego 2012 w kolejnym artykule Rzeczpospolita, o żądaniu wydania SMSów wypowiedział się płk Mikołaj Przybył:

Potwierdzam, że prokuratura występowała też o treść esemesów, ale takich danych od operatora nie otrzymała ze względu na czas, który upłynął.

Jak się jednak okazało, ani dziennikarze Rzeczpospolitej, ani płk Przybył nie przedstawili prawdziwych informacji. Już 7 stycznia 2012 Gazeta Wyborcza w artykule pt. „Prokuratura wojskowa sześć razy złamała prawo” ujawniła, że wszyscy operatorzy telekomunikacyjni, którzy otrzymali żądanie wydania treści SMSów dziennikarzy, odmówili jego realizacji. Ci, którzy zamieścili wyjaśnienia, powołali się na obowiązujące przepisy, zakazujące prowadzenia kontroli korespondencji bez uprzedniej zgody sądu.

Mijał się więc z prawdą płk Przybył, gdy mówił, że danych nie otrzymał ze względu na upływ czasu. Ale mijali się też z prawdą Tomasz Wróblewski i Jarosław Stróżyk, gdy pisali w Rzeczpospolitej, że śledczy dostali i czytają smsy dziennikarzy.

 

Na marginesie sprawy kilka uwag w kwestiach prawnych.

W artykule z 5 stycznia 2012 pt. Prokuratorzy złamali prawo? Są wyniki kontroli TVN24 ujawnił pełną treść kwestionowanego fragmentu postanowienia prokuratorskiego.

Prokurator Wojskowej Prokuratury Garnizonowej w Poznaniu delegowany do Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Poznaniu Wydział ds. Przestępczości Zorganizowanej – kpt. Łukasz Jakuszewski (…) postanowił zwolnić [dane operatora] z obowiązku zachowania tajemnicy telekomunikacyjnej i służbowej w zakresie: udostępnianych i przekazywanych danych stanowiących w myśl art. 67 Ustawy z dnia 16 lipca 2004 roku „Prawo Telekomunikacyjne” tajemnicę telekomunikacyjną, w celu wykonania czynności zleconych niniejszym postanowieniem i zobowiązać operatora (…) do udostępnienia: Wykazu wszystkich połączeń przychodzących i wychodzących oraz wykazu i treści wiadomości tekstowych przychodzących [podkreślenie redakcji] i wychodzących z telefonów współpracujących z kartami SIM o numerach [numery] w okresie od dnia 30 kwietnia 2010 roku od godziny 23.59.59 do dnia 15 listopada 2010 do godziny 23.59.59.

Płk Przybył, uzasadniając żądanie wydania treści SMSów, powoływał się na art 236a kpk

Przepisy rozdziału niniejszego [dotyczącego przeszukania – przypis redakcji] stosuje się odpowiednio do dysponenta i użytkownika urządzenia zawierającego dane informatyczne lub systemu informatycznego, w zakresie danych przechowywanych w tym urządzeniu lub systemie albo na nośniku znajdującym się w jego dyspozycji lub użytkowaniu, w tym korespondencji przesyłanej pocztą elektroniczną.

w związku z art 218 par 1 kpk,

Urzędy, instytucje i podmioty prowadzące działalność telekomunikacyjną obowiązane są niezwłocznie zabezpieczyć, na żądanie sądu lub prokuratora zawarte w postanowieniu, na czas określony, nieprzekraczający jednak 90 dni, dane informatyczne przechowywane w urządzeniach zawierających te dane na nośniku lub w systemie informatycznym.

podczas kiedy nie uwzględnił faktu, iż zgodnie z przepisami art. 159 par 2 Prawa Telekomunikacyjnego

Zakazane jest zapoznawanie się, utrwalanie, przechowywanie, przekazywanie lub inne wykorzystywanie treści lub danych objętych tajemnicą telekomunikacyjną  przez osoby inne niż  nadawca i odbiorca komunikatu […]

oraz art 241 kpk, który mówi, że

Przepisy rozdziału niniejszego [dotyczącego kontroli korespondencji – przypis redakcji] stosuje się odpowiednio do kontroli oraz do utrwalania przy użyciu środków technicznych treści innych rozmów lub przekazów informacji, w tym korespondencji przesyłanej pocztą elektroniczną.

Bez głębszego wnikania w szczegółowe zapisy ustaw i rozporządzenie regulujących ten obszar, operatorzy telekomunikacyjni nie mają prawa gromadzić SMSów „wstecz”. Rejestracja treści rozmów i korespondencji tekstowej czy multimedialnej może rozpocząć się jedynie w oparciu o postanowienie sądu dotyczące kontroli i może dotyczyć tylko okresów przyszłych. Brak tej wiedzy (gdyż prawdopodobnie nie mamy tu do czynienia z próbą świadomego naruszenia przepisów) u kpt. Łukasz Jakuszewskiego doprowadził do takich opłakanych skutków jak dzisiejsze wydarzenia po konferencji prasowej płk. Przybyła.

Osobnym wątkiem pozostaje kwestia naruszenia tajemnicy dziennikarskiej, określonej w art 180 kpk

§ 1. Osoby obowiązane do zachowania tajemnicy służbowej lub tajemnicy związanej z wykonywaniem zawodu lub funkcji mogą odmówić zeznań co do okoliczności, na które rozciąga się ten obowiązek, chyba że sąd lub prokurator zwolni te osoby od obowiązku zachowania tajemnicy.

§ 2. Osoby obowiązane do zachowania tajemnicy notarialnej, adwokackiej, radcy prawnego, lekarskiej lub dziennikarskiej mogą być przesłuchiwane co do faktów objętych tą tajemnicą tylko wtedy, gdy jest to niezbędne dla dobra wymiaru sprawiedliwości, a okoliczność nie może być ustalona na podstawie innego dowodu. W postępowaniu przygotowawczym w przedmiocie przesłuchania lub zezwolenia na przesłuchanie decyduje sąd, na posiedzeniu bez udziału stron, w terminie nie dłuższym niż 7 dni od daty doręczenia wniosku prokuratora. Na postanowienie sądu przysługuje zażalenie.

§ 3. Zwolnienie dziennikarza od obowiązku zachowania tajemnicy nie może dotyczyć danych umożliwiających identyfikację autora materiału prasowego, listu do redakcji lub innego materiału o tym charakterze, jak również identyfikację osób udzielających informacji opublikowanych lub przekazanych do opublikowania, jeżeli osoby te zastrzegły nieujawnianie powyższych danych.
Próba ominięcia tego przepisu poprzez zapoznawanie się z wykazami połączeń telefonów używanych przez dziennikarzy nie wystawia najlepszego świadectwa prokuraturze.
Powrót

Zostaw odpowiedź

Jeśli chcesz zwrócić uwagę na literówkę lub inny błąd techniczny, zapraszamy do formularza kontaktowego. Reagujemy równie szybko.

Jak służby czytają nasze SMSy

Komentarze