Wśród niezliczonej ilości danych wykradzionych w trakcie włamania do firmy Sony Pictures znalazła się także ciekawa prezentacja, opisująca krok po kroku śledztwo, które doprowadziło do zidentyfikowania autora popularnych „kamerówek”.
WikiLeaks kilka dni temu upubliczniło zindeksowane archiwum dokumentów skradzionych miesiące temu z Sony Pictures. Serwis TorrentFreak zwrócił uwagę na dokument opisujący sukcesy organizacji ścigającej multimedialnych piratów.
Po nagraniu do fotela
Brytyjska organizacja FACT (Federation Against Copyright Theft ) zajmująca się ściganiem naruszeń praw autorskich opisuje w ujawnionej prezentacji w jaki sposób zidentyfikowała osobę, która wykonała kilka nagrań premierowych filmów w brytyjskich kinach.
Śledztwo zaczęło się od ustalenia, że filmy Alice in Wonderland oraz Green Zone zostały nagrane w Vue Cinema w północnym Londynie. Nie wiemy, jak zidentyfikowano kino – być może pomogły w tym specjalne oznaczenia umieszczane w kopiach filmów. Na podstawie analizy nagrania Alice in Wonderland ustalono, że dokonano go przy w miarę pustej sali oraz dzięki kątowi ustawienia kamery wytypowano miejsce, na którym siedział sprawca. Następnie wykorzystano archiwalne zdjęcia wykonane w podczerwieni do wskazania podejrzanego.
Następnie zweryfikowano drugi film, nagrywany przy dużo pełniejszej widowni i ustalono, że tak samo wyglądająca osoba również znajdowała się w miejscu, z którego mogło być wykonane nagranie.
Karta stałego klienta
Lista biletów sprzedanych na te seanse pozwoliła ustalić, ze oba bilety kupił posiadacz karty stałego klienta. Co więcej, za pomocą tej samej karty zakupiono wejściówki na łącznie 14 seansów, w tym wiele z nich premierowych. W przypadku filmów Kick-Ass, Clash of the Titans oraz Iron Man 2 godziny seansów pokrywały się z kopiami nagranymi kamerą, które pojawiły się w sieci.
Sprawca nagrań został także sam utrwalony na kamerach gdy kupował bilety.
Do tego wkrótce przyłapano go na gorącym uczynku i zatrzymano. Dalsze śledztwo pozwoliło ustalić, że film Kick-Ass został wrzucony do sieci z adresu IP powiązanego z domem, w którym mieszkała dziewczyna, znajdująca się na liście znajomych na Facebooku nagrywającego. Cały schemat zidentyfikowanych powiązań został zaprezentowany na poniższym slajdzie.
Inne slajdy tej samej prezentacji pokazują także między innymi akcje przeciwko serwisom transmitującym filmy w sieci, lecz nie zawierają informacji o zatrzymaniu sprawców w tych sprawach.
Ujawniony dokument daje nam rzadką możliwość zajrzenia za kulisy operacji antypirackich i pokazuje, że przyczyną wpadki – przynajmniej w tym wypadku – była zwykła nierozwaga sprawcy, korzystającego z karty stałego klienta i wracającego wiele razy do tego samego kina.
Komentarze
to serio można skazać kogoś za te nędznej jakości filmy nagrane w kinie? ktoś w ogóle ogląda coś takiego?
Serio. Zbrodnie przeciw Imaginary Property to najgorsze zło i słusznie, że ten bandyta zgnije w lochu.
Ciekawe czy u nas też już kupili gogle i podglądają widownię…
teraz to nedzna kamerowka, a bedac w szkole czy na studiach sam takie filmy ogladales jarac sie przy tym ze w Polsce jeszcze „nie wyszedl” :P
Nigdy nie oglądałem kamerówek, tego nie da się obejrzeć.
Ale jaka przyjemność oglądać kinówkę?
Też mnie to zastanawia. Chociaż niektóre filmy są tak marne, że nie byłoby zbyt wielkiej różnicy.
Dobrze, że złapali zwyrola, to właśnie przez takich jak on przypadkowo ściągałem TS, lub CAM opisane jako DVDRip.
+1 :)
Podpisuję się pod wypowiedziami wyżej. Co to za 'przyjemność’ oglądać coś nagranego kamerą. Okropne (jak dla mnie) :-)
Dobrze, że zwyrodnialca złapali :D
Kolega chwalił się kiedyś posiadaniem najnowszego hitu w wersji DVD gdzie każdy oczekiwał z utęsknieniem,
Po przyniesieniu przez niego, okazało się że to CAM na płycie DVD :))
„archiwalne zdjęcia wykonane w podczerwieni” że co proszę ?! :O
„archiwalne” bo były czarno-białe
@BinhLadain
Doskonałe pytanie – co ma znaczyć „archiwalne zdjęcia wykonane w podczerwieni”. Nie sądzę aby w regulaminie kina była zgoda na utrwalanie wizerunku klientów.
Mały druczek albo prościej – „a kto czyta regulamin” (o ile on jest). Poza tym dla mafii „własności intelektualnej” (czy raczej – wyłudzeń haraczy w imię utraconych potencjalnych korzyści księgowanych zawsze jako strata) każdy chwyt jest dobry.Bo kto ich pozwie ? A nawet jak pozwie – to kto wygra ? Przecież oni mają kasę a pozywający – nie. Jak to cynicznie ujęto w jednym z procesów przeciwko Rockefellerowi jeszcze w początkach poprzedniego wieku – „nie można skazać miliona dolarów” (teraz raczej miliarderów, o ile są na tyle sprytni by zabezpieczyć majątek,rozmyć odpowiedzialność i korumpować polityków i sędziów – ale zasada pozostaje ta sama).
W UK a szczególnie w Londynie kamer jest cała masa. Zawsze jednak jest tabliczka informująca o kamerach i co ważne nie są to atrapy, ale realne kamery. Zdaje się, że u nas mają wejść podobne przepisy. Klienci kina byli więc po prostu nagrywani przez telewizję przemysłową podobnie jak np. w galerii handlowej, dworcu itp. Z racji charakteru pomieszczenia (ciemność) były tam kamery podczerwone.
Jak widać gość wpadł przez chęć oszczędności kosztów. Chyba za marnej jakości premierowe camy z kina słabo płacą, albo w ogóle nie płacą.
Pewnie takiej wzmianki w regulaminie nie ma. Zreszta po co mialaby byc, przeciez oni wiedza, ze lamia prawo. Sprawce zlapano na goracym uczynku i z tego pojdzie oskarzenie. Jak go namierzali jest sprawa drugorzedna i na procesie ma nigdy nie wyplynac. Przeciez ta prezentacja sciagnieta zostala z wiki leaks a wczesniej ukradziona z sony – to sa ich wewnetrzne materialy.
Powinno się ich skazywac na cięzkie więzienie za rowpowrzechnianie filmów w tak szitowej jakości
A ja powiedziałbym,że za takie wersje filmów nie należy karać – choć lepiej byłoby wprowadzić jakiś dodatkowy „szum” będący problemem dla takiej kamerki cyfrowej (podpowiedź: cyfrowo mamy próbkowanie,analogowo nie).A potem – niech nagrywają.Jak to ma mieć taką jakość jak 144-240p i zaszumionym dźwiękiem to poza desperatami bez kasy ci co chcą oglądnąć w dobrej jakości pójdą i tak do kina.
Najciekawszy fragment „alsze śledztwo pozwoliło ustalić, że film Kick-Ass został wrzucony do sieci z adresu IP powiązanego z domem, w którym mieszkała dziewczyna, znajdująca się na liście znajomych na Facebooku nagrywającego.”
Źle napisali. Chodziło o to, że jego panienka miała w domu wykupiony dostęp do internetu a internet był zarejestrowany na jej adres zamieszkania. Dziś już też mamy ustawę antyterrorystyczną (antypiracką) że każdy kto bierze internet musi się zarejestrować. Ale można na słupa.
Hakerzy ukradli z konta Ryanair 4,6 mln EUR
Jest wpis na blogu od paru godzin
Tak, od dawna w polskich kinach sie podglada widownie – w jednym z krakowskich multipleksow zaiemniona dyzurka znajduje sie nad kasami, mozna sie przyjrzec przez przydymione szyby jak siedzi ochroniarz i oglada wszystkie sale… Nagrywanie zapewne tez jest wlaczone.
Co do znaków wodnych – specyfikacja DCI wymaga żeby któreś z urządzeń (serwer albo projektor, nie jestem do końca pewny) miało możliwość umieszczania znaków wodnych i podejrzewam, że właściciel kina niespecjalnie może to wyłączyć. Z kolei same kopie cyfrowe filmów raczej są identyczne.
To ja już wolę poczekać na DVDRip
W multikinie babki z obslugi mają noktowizory.
A było płacić gotówką a nie kartą.
Wytropiony niczym seryjny morderca ;)
Bardziej interesujące jest to, że kupując bilet kinowy nikt nas nie informuje, że nasz wizerunek jest rejestrowany i przechowywany przez określoną ilość czasu.
W przypadku gwałtu i morderstwa okazało by się , że nie można wytypować sprawcy :D
Paranoja. Rozumiem – takich klientów nie obsługujemy i kop w d*p*. Ale to już przesada.
Przesada. Sledztwo jakby niewiadomo jakie przestepstwo zrobil.
Ładnie szperali. Wpadł, bo nie wiedział że każdy film w kinie zawiera specjalny „znak szczególny”, taki jakby znak wodny którego nie widać gołym okiem. Nie można go też usłyszeć. Za to taki znak jest w stanie przetrwać również na badziewiastej kopii takiego filmu nagranej z kamery. Nie wiem jak oni to robią ale tak jest. No i wpadł.
A tak w ogóle to nie wiem po co ci kolesie tak ryzykują, przecież jakość takiego filmu jest tak beznadziejna że szkoda w ogóle czasu na oglądanie tego.
Ładnie szperali. Wpadł, bo nie wiedział że każdy film w kinie zawiera specjalny „znak szczególny”, taki jakby znak wodny którego nie widać gołym okiem. Nie można go też usłyszeć. Za to taki znak jest w stanie przetrwać również na badziewiastej kopii takiego filmu nagranej z kamery. Nie wiem jak oni to robią ale tak jest. No i wpadł.
A tak w ogóle to nie wiem po co ci kolesie tak ryzykują, przecież jakość takiego filmu jest tak beznadziejna że szkoda w ogóle czasu na oglądanie tego.