Są w sieci takie miejsca, gdzie zaufanie do sprzedawcy może oznaczać kwestię życia lub śmierci. I nie, nie mówimy o Allegro. Mówimy o sklepie, który zrewolucjonizował handel narkotykami w sieci.
Zaczęło się rzekomo od grupy nastolatków, którzy umawiali się codziennie o 16:20 pod pomnikiem Luisa Pasteura w mieście San Rafael w Kalifornii, by szukać opuszczonego poletka marihuany. Kodem spotkania było „4:20 Luis”, skrócone potem do „4:20”. Poszukiwania nie zakończyły się sukcesem, ale zwyczaj spotykania się o 16:20 w celach konsumpcyjnych pozostał. Zwrot „4:20” wkrótce stał się słowem-kluczem, niekoniecznie wskazującym porę, ale jednoznacznie determinującym rodzaj zajęcia osób, które się nim posługiwały. Z uwagi na pokraczny sposób zapisywania dat w systemie amerykańskim (miesiąc-dzień-rok), liczba 420 stała się także symbolem konkretnego dnia w roku – 20 kwietnia, kiedy to odbywały się różne imprezy i happeningi powiązane z konsumpcją narkotyków. To właśnie 20 kwietnia 2012 doszło do jednego z największych oszustw w historii sprzedaży narkotyków online. Ale zacznijmy od początku.
Jak walczyć z oszustami
Silk Road był jednym z pierwszych i przez wiele lat zdecydowanie najsłynniejszym największym i najpopularniejszym narkotykowym bazarem w internecie. Łącząc technologie takie jak Tor, bitcoin i PGP, przetarł drogę setkom naśladowców i zapewne na zawsze zmienił sposób, w jaki bardziej świadomi technologicznie konsumenci mogą zaopatrywać się w substancje odurzające spoza listy dozwolonych prawem.
Tam, gdzie pojawiają się pieniądze, pojawiają się także oszuści. Nie inaczej było na Silk Road. Klienci udający, że paczka nie doszła lub sprzedawcy nierealizujący zamówień – te scenariusze ataku łatwo przewidzieć, ale także łatwo im zapobiegać. Podstawowym mechanizmem, stosowanym także w obrocie na polskich forach przestępczych, jest tzw. rachunek powierniczy, zwany z angielska „escrow”. Jego działanie jest proste – kupujący wpłaca środki na konto sklepu, sprzedający otrzymuje potwierdzenie, że środki wpłynęły i wysyła towar. Kupujący otrzymuje przesyłkę, sprawdza, czy wszystko zgadza się z zamówieniem i zleca wypłatę sprzedającemu. Proste i skuteczne, korzystne dla wszystkich stron transakcji (sklep potrąca przy okazji swoją prowizję). Jeśli dodamy do tego system opinii wystawianych zarówno kupującym, jak i sprzedającym, powstaje bezpieczny ekosystem, w którym ciężko dać się oszukać. Ciężko – pod warunkiem przestrzegania jego zasad. Istnieje oczywiście opcja „wczesnej finalizacji zlecenia”, gdzie kupujący zwalnia środki przekazywane sprzedawcy, zanim ten wyśle towar – czasem sprzedawcy prosili o takie działanie, gdy kupujący nie miał jeszcze wypracowanej swojej reputacji. Sklep zawsze ostrzegał kupujących przed wczesną finalizacją, lecz nie zabraniał jej – w myśl zasady, że chcącemu nie dzieje się krzywda. Wszystko działało dobrze – zdarzały się małe oszustwa, ale większość transakcji przebiegała prawidłowo. Do 20 kwietnia 2012.
Jak budować reputację biznesu
Zanim jednak opiszemy, co stało się w kwietniu, trzeba przedstawić użytkownika Tony76. Na Silk Road pojawił się w styczniu 2012. Rejestracja kont sprzedawców był akurat wyłączona, lecz Tony76 zaczął budować markę, rozdając darmowe próbki MDMA i heroiny. Twierdził przy tym, że jego afgańska „H” jest najlepsza. Nie mówił tego samego o swoim MDMA, ale tylko dlatego, że – jak twierdził – nie spróbował towaru wszystkich pozostałych sprzedawców. Na początku nie do końca rozumiał wszystkie technologie, takie jak bitcoin czy PGP, ale wkrótce nabrał dużej sprawności w tym obszarze. Gdy tylko umożliwiono ponownie rejestrację nowych sprzedawców, natychmiast założył konto i starał się wkupić w łaski zaufanych członków społeczności, oferując im rozliczne gratisy w zamian za recenzję na forum. W ofercie miał heroinę, ketaminę i ecstasy. Gdy ktoś próbował go szantażować złą recenzją, natychmiast publikował korespondencję z szantażystą. Gdy ktoś z jego klientów został oszukany przez innego sprzedawcę, potrafił wysłać darmowe pół grama H, by pocieszyć ofiarę oszustwa. Wzorowa obsługa klienta, szybkie dostawy i wysoka jakość produktu szybko zapewniły mu najwyższe miejsca na liście sprzedawców w kategoriach „heroina” i „ecstasy”. To nakręcało biznes – nowi klienci, nie wiedząc, do kogo zwrócić się po towar, wybierali najpopularniejszych sprzedawców, dalej zwiększając ich obroty. Oceny klientów nie pozostawiały wątpliwości – 100% było maksymalnie zadowolonych. Na forum Silk Road wątek poświęcony jego towarowi był najdłuższy ze wszystkich. Tony76 był wzorem sprzedawcy idealnego. Miał tylko jedną wadę – nie sprzedawał towaru poza USA i Kanadą (sam wysyłał swoje paczki z Kanady). Klienci z całego świata prosili o możliwość zakupu jego towarów, jednak on niezmiennie informował, że w trosce o zachowanie najwyższego poziomu obsługi klienta nie może pozwolić sobie na szerszą dystrybucję. Na początku lutego 2012 przeprowadził także ogromną promocję. Klienci, którzy zdecydowali się na wczesną finalizację (oddając swoje bitcoiny, zanim towar doszedł), otrzymali duże rabaty. Pozostali mogli nadal kupować po normalnych cenach za pomocą escrow. I jedni, i drudzy otrzymali swoje dostawy w terminie. Tony76 po prostu był solidnym sprzedawcą.
Jak świętować 20 kwietnia
20 kwietnia 2012 miał być wyjątkowym dniem w historii Silk Road. Dread Pirate Roberts, szef serwisu, już wiele dni wcześniej zapowiedział sprzedawcom, że planuje ogromną promocję. Zaczynając od 16:20, co 420 sekund, każdy kupujący mógł wylosować jedną z 420 nagród, od bonów na 50 dolarów, po najnowszego wówczas iPhone’a 4S. Szaleństwo miało łącznie trwać 49 godzin, z kulminacją w postaci wielkiej loterii – główną nagrodą była podróż dla dwóch osób, na 12 dni w egzotyczne miejsce, w 100% opłacona przez Silk Road i z kieszonkowym w wysokości 2000 dolarów. Drugim elementem promocji była rezygnacja z prowizji serwisu w wysokości 10%, co dawało wszystkim sprzedawcom możliwość obniżenia cen o tyle samo. Sprzedawcy mogli oczywiście zatrzymać różnicę dla siebie, lecz wielu zdecydowało się na obniżenie cen na czas promocji.
Tony76 nie mógł przegapić takiej okazji. Swoją promocję zaczął już dzień wcześniej, 19 kwietnia. Ceny, jakie zaproponował, były niewiarygodnie korzystne. Gram MDMA za 40 dolarów, gram czystej heroiny za 190 dolarów – trudno było je pobić. Co więcej, po raz pierwszy w historii ogłosił, że przyjmuje zamówienia z całego świata, bez ograniczeń. To była niepowtarzalna okazja dla klientów spoza Ameryki Północnej, by spróbować legendarnej jakości jego produktów. Podobnie jak w przypadku promocji z lutego, prosił klientów o wcześniejsze zwolnienie środków. Tym razem nie dał jednak możliwości przeprowadzenia zakupów za pomocą escrow – i to na prośbę swoich klientów. Kilka dni przed promocją poinformował, że jest szantażowany. Ktoś rzekomo zagroził, że za pomocą setek kont zrobi setki zakupów w jego sklepie, a następnie nie zwolni środków trzymanych w escrow. Fani Tony’ego sami zaproponowali, by w związku z tym w ogóle nie oferował sprzedaży za pomocą escrow – chcieli sami oddać mu swoje pieniądze, zanim wyśle towar. Oto siła marki.
Jak oszukać setki klientów naraz
Promocja zakończyła się 22 kwietnia i była ogromnym sukcesem. Użytkownik kiwibacon wygrał wycieczkę i przytomnie nie zdradził kierunku swojej podróży. Setki innych cieszyły się kuponami i nagrodami rzeczowymi. Klienci Tony’ego cierpliwie czekali na swoje przesyłki. 25 kwietnia Tony76 napisał na forum, że zamyka na kilka dni sprzedaż, by uporać się z falą oczekujących zamówień. I był to jego ostatni wpis w serwisie. Logował się jeszcze kilka razy, lecz paczki nadal nie przychodziły. Jego fanklub bronił go jeszcze kilka tygodni, kiedy wszystkie nadzieje umarły. Według dwóch różnych szacunków Tony ukradł w ten sposób 100 000 lub 250 000 dolarów. Pamiętajmy także, że wszystko było w bitcoinach i był to kwiecień 2012, czyli mówimy o kwotach rzędu 20 000 – 50 000 BTC. Tożsamość Tony’ego nigdy nie została ujawniona. Silk Road odmówił pomocy ofiarom oszustwa – w końcu ostrzegał zawsze przed wczesnym finalizowaniem transakcji, a chcącemu nie dzieje się krzywda…
Gdzie przeczytać więcej podobnych historii
Tekst został w dużej mierze oparty na świetnej książce Eileen Ormsby pt. „Silk Road”. To ponad 300 stron bardzo rzetelnie przygotowanej lektury. Autorka spędziła wiele lat, śledząc historię serwisu zarówno od wewnątrz, jako bywalczyni jego forum, jak i poprzez liczne wywiady z osobami, których aktywność na Silk Road, także po stronie jego administracji, została udowodniona wieloma aktami oskarżenia już po zamknięciu serwisu przez organy ścigania w roku 2013. Fachowe i obiektywne podejście do problemu narkomanii połączone ze sporą wiedzą techniczną i świetnym warsztatem dziennikarskim autorki sprawiają, że czyta się jej książkę bardzo dobrze – i to bez względu na to, czy znaliście wcześniej szczegóły historii Silk Road, czy też większość zagadnień jest dla Was nowością. Są tylko dwa minusy tej pozycji:
- na razie dostępna jest tylko po angielsku na Amazonie i chyba szybko się to nie zmieni,
- opisywane historie kończą się na przełomie roku 2013/2014 (na pocieszenie możemy dodać, że część z nich jest kontynuowana w nowej książce tej samej autorki, The Darkest Web – recenzja już wkrótce).
Jeśli chcecie przeczytać całość historii, to dostępna jest zarówno w wersji na Kindle (tylko amerykański Amazon sprzedaje do Polski za ok. 45 PLN), jak i w wersji papierowej (tylko brytyjski Amazon sprzedaje do Polski ok. 110 PLN). Tak czy inaczej, polecamy jako kawał dobrej lektury, nie tylko na wakacje.
Linki, które zamieszczamy, to tzw. linki afiliacyjne, czyli jeśli kupicie książkę za ich pomocą, to dostaniemy niewielką prowizję od tej transakcji. Obiecujemy ewentualne zyski przeznaczyć na zakup kolejnych pozycji do naszej Biblioteki Bezpiecznika.
Komentarze
Ikonę/obrazek rozświetlonego korytarza poświęcacie na ogół dla tygodniowych linków. Byłbym zobowiązany gdyby tego się trzymano.
To ułatwia coś tam.
Tak, dla ścisłości, to o ile mi wiadomo, na obrazku jest biblioteka Trinity College w Dublinie :)
Czy autor wie o czym pisze?
Technologia pgp czy bitcoin ???
WTF?
Oczywiście że wie.
Raczej wie. A z czym masz problem?
No i nikt nie zrozumiał, że ani PGP ani BTC nie są żadną „technologią”…
„Endpoint Encryption Powered by PGP Technology” – to ze strony obecnego właściciela, firmy Symantec. Daj im znać że nie mają racji i są w błędzie, może poprawią…