Technologie w walce z koronawirusem kontra prywatność obywateli

dodał 20 marca 2020 o 20:07 w kategorii Info, Prywatność  z tagami:
Technologie w walce z koronawirusem kontra prywatność obywateli

Kolejne państwa – w tym Polska – zaczynają coraz mocniej wykorzystywać technikę do walki z pandemią koronawirusa SARS-CoV-2. Zobaczmy, jakie to daje możliwości, ale też z jakimi ograniczeniami musimy się liczyć.

O koronawirusie SARS-CoV-2 i powodowanej przez niego chorobie COVID-19 można obecnie przeczytać właściwie wszędzie. Prawdopodobnie większość z nas na co dzień wykorzystuje internet, aby dowiedzieć się o rozprzestrzenianiu (bądź cofaniu) się epidemii i być na bieżąco z sytuacją w kraju i poza nim. Ten artykuł skupia się na wprowadzanych obecnie na świecie technicznych rozwiązaniach, które mają na celu pomóc przewidywać i monitorować postęp epidemii oraz wykrywać, ostrzegać i kontrolować osoby zagrożone bądź dotknięte chorobą. Poruszona zostanie również kwestia wpływu tych działań na prywatność obywateli.

Telefony i aplikacje na ratunek

Chiny – miejsce, gdzie rozpoczęła się epidemia wirusa SARS-CoV-2 – są państwem, które ze względu na skalę zachorowań, jak i ogromną całkowitą liczbę ludności (prawie 1,4 miliarda), stanęło przed naprawdę dużymi wyzwaniami. Oprócz klasycznych działań, jak pomiar temperatury „na ulicach” czy kwarantanna, pod koniec lutego media zaczęły informować o wdrażaniu na szeroką skalę dedykowanej aplikacji. Mieszkańcy, by móc poruszać się po mieście (wejście do metra, do galerii handlowej czy na dworzec), zmuszani są do instalowania na swoim telefonie aplikacji uzyskującej dostęp między innymi do informacji o właścicielu i lokalizacji. Program poprzez wyświetlanie zielonych, żółtych i czerwonych kodów QR, niezbędnych do zeskanowania w napotkanych punktach kontrolnych, informuje, kto stanowi zagrożenie i powinien być poddany kwarantannie (bez prawa wstępu do danego miejsca). Jednakże – według analiz wykonanych przez redakcję New York Timesa – aplikacja posiada również mechanizmy do przekazywania informacji o stanie osób oraz ich lokalizacji lokalnym organom ścigania.

Sam system klasyfikowania, podobnie jak cały zakres możliwości aplikacji, nie jest publicznie znany. Reporterzy wskazują na liczne przypadki, kiedy status nagle zmieniał się z zielonego na czerwony (bądź odwrotnie) bez dodatkowej informacji, z czego to wynika, uniemożliwiając poszczególnym osobom na przykład powrót koleją do domu. Patrząc na wcześniejsze działania władz w Chinach, jak olimpiada w Pekinie w 2008 roku, rządząca partia komunistyczna nie przepuszcza nadarzających się okazji do rozbudowy systemu monitoringu i kontroli. Istnieje realne zagrożenie, że nowy mechanizm również podzieli ten los.

Aplikację dla obywateli oprócz Chin wprowadziły między innymi Korea Południowa i Iran. W sklepach jest też dostępnych wiele niezależnych programów, które dostarczają przydatnych informacji m.in. o rozwoju epidemii i ogniskach zachorowań. Instalując aplikację, trzeba jednak zachować ostrożność. Oprócz naprawdę przydatnych programów istnieją ich złośliwe klony, które potrafią wykradać prywatne informacje albo zaszyfrować telefon. Roztropność może się również przydać przy otwieraniu wiadomości e-mail dotyczących bieżącej sytuacji – przestępcy próbują wykorzystać każdą nadarzającą się sposobność.

Dedykowana aplikacja to nie jedyny testowany sposób. 17 marca izraelski parlament zatwierdził możliwość wykorzystywania danych lokalizacyjnych o telefonach komórkowych obywateli, pochodzących od operatorów, do wykrywania osób, które mogły mieć styczność z wirusem. Prawo ma obowiązywać przez 30 dni, jednak nie jest wykluczone jego przedłużenie. Ruch ten postrzegany jest przez niektóre środowiska w Izraelu jako „niebezpieczny precedens”, który rodzi możliwość podejmowania podobnych działań w przyszłości bez szerszej dyskusji społecznej.

Jak donoszą media, w Stanach Zjednoczonych trwają rozmowy między administracją prezydencką a koncernami technologicznymi nad wykorzystaniem smartfonów i zainstalowanych już aplikacji społecznościowych do wykorzystania ich w walce z wirusem.

Zapowiedziana na dniach polska aplikacja, wspierająca osoby będące w kwarantannie i pomagająca zwiększyć jej skuteczność, jest już dostępna. Jej omówienie pozostawiamy jednak na osobny artykuł.

Monitoring wizyjny

Innym możliwym scenariuszem na wykorzystanie nowoczesnych technologii do walki z zagrożeniem jest użycie monitoringu wizyjnego, na który w wielu miastach można się natknąć na każdym kroku. Chora osoba jadąca autobusem? Nagranie z kamer w pojeździe przepuszczone przez system do rozpoznawania twarzy zwróci listę osób wraz z danymi kontaktowymi, które powinny poddać się kwarantannie. Osoba, która miała przebywać w domu wykryta przez kamerę na ulicy? Pobliski patrol otrzyma informację o tym fakcie wraz z aktualizowaną na bieżąco trasą danego człowieka widzianego przez kolejno mijane kamery, aby dokonać interwencji.

Pewną istotną trudnością jest tutaj „baza twarzy”. Organy ścigania zazwyczaj nie dysponują kompletną bazą zdjęć wszystkich obywateli, a jedynie osobami, mającymi „kartotekę”, które weszły (w nieodległej przeszłości) w konflikt z prawem. Chęć wykorzystania, na przykład, fotografii dostarczanych przy okazji wyrabiania dowodu osobistego na potrzeby monitoringu wizyjnego na pewno wzbudziłaby żywą dyskusję w społeczeństwie. Okazuje się jednak, że można to osiągnąć prościej.

Styczniowe rewelacje New York Timesa (jeszcze z czasów przed ogólnoświatową epidemią) o mało znanej firmie Clearview AI pokazują, że nie jest to tak duży problem. Ludzie sami umieszczają zdjęcia i nagrania w mediach społecznościowych (Facebook, Twitter, YouTube…). Clearview pozyskała te ogólnodostępne dane – według NYT ponad 3 miliardy zdjęć – bez wiedzy i zgody serwisów społecznościowych, oferując posiadaczom zainstalowanej na telefonie aplikacji wgranie zdjęcia innej osoby i dowiedzenie się w czasie rzeczywistym, gdzie dana osoba pojawiła się w sieci (np. na jakim profilu Facebooka) wraz z różnymi powiązanymi informacjami.

Zgodnie z początkowymi zapewnieniami Clearview AI „jedynie” agencje rządowe, organy ścigania oraz firmy zajmujące się bezpieczeństwem mogą korzystać z tego mechanizmu. Późniejsze doniesienia New York Timesa wskazują jednak, że dostęp do aplikacji był szerszy i zamożne osoby mogły wykorzystywać ją do sprawdzania partnerów biznesowych czy przypadkowo spotkanych osób. To potęguje obawę przed całkowitą utratą anonimowości w życiu codziennym. Warto tutaj zaznaczyć, że duże firmy – jak Google czy Facebook – w minionych latach również prowadziły zaawansowane prace nad podobnymi technologiami. Jednakże na przykład obiecująco i bardzo futurystycznie zapowiadający się projekt cyfrowych okularów z rozszerzoną rzeczywistością – Google Glass – został zarzucony w oryginalnej postaci (jest teraz wykorzystywany m.in. w przemyśle) właśnie ze względu na obawy związane z naruszeniem prywatności spotykanych osób i realną możliwość nieuczciwego wykorzystania.

Przykład Clearview wskazuje również na duży problem z uregulowaniami prawnymi dotyczącymi wizerunku, szczególnie w Stanach Zjednoczonych. W Europie istnieje RODO/GDPR, które powinno utrudniać operowanie firmy na jej terenie, jednak – ze względu między innymi na kononawirusa – ta kwestia nie doczekała się jeszcze należytego potraktowania ze strony UE. Po artykule NYT kilka amerykańskich miast, zidentyfikowanych jako korzystające z tej technologii, zdecydowało się zakończyć współpracę z Clearview. Jednakże bardzo problematyczne jest wyrażenie indywidualnego sprzeciwu na przetwarzanie swoich danych. Nawet w przypadku usunięcia zdjęć danej osoby z bazy specyfiką uczenia maszynowego opartego o głębokie sieci neuronowe jest trudność w „oduczeniu” ich, w tym przypadku rozpoznawania konkretnej twarzy.

Chociaż skuteczność noszenia maseczek w miejscach publicznych przez osoby zdrowe budzi wątpliwość, być może mogłyby one być wykorzystane jako utrudnienie w rozpoznawaniu twarzy dla niecnych celów? Niestety okazuje się, że te nadzieje są płonne. W Chinach problem pojawił się wcześniej i wydaje się, że został już należycie zaadresowany. Jeden z producentów systemów do monitorngu deklaruje, że po dodatkowych modyfikacjach jego algorytm zwiększył skuteczność rozpoznawania osób w maskach z 50 do 95 procent. Zawsze zostają trochę niemodne i niewygodne kominiarki, niemniej obecnie trwają już prace nad innymi wektorami rozpoznawania ludzi – na przykład za pośrednictwem tatuaży.

Koronawirus a prywatność

Pomimo faktu, iż liczba nowych zarażeń w Chinach spada, nawet te optymistyczne scenariusze nie wspominają o zupełnym wyeliminowaniu zagrożenia na świecie w ciągu najbliższych tygodni. W rezultacie musimy się liczyć z różnymi działaniami, których celem jest powstrzymanie epidemii. O ile doraźne działania naruszające prywatność obywateli w stanie wyższego zagrożenia zazwyczaj znajdują uzasadnienie i akceptację społeczną, to podejmując decyzje o masowych zbieraniu różnego rodzaju informacji o obywatelach, niezbędne jest uwzględnienie podstawowych zasad mających na celu zminimalizowanie negatywnego ich wpływu na społeczeństwo.

1. Zakres adekwatny do potrzeb

Masowe wkraczanie w prawo człowieka do prywatności musi być uzasadnione brakiem innego sposobu na skuteczną walkę z rozprzestrzenianiem się choroby, potwierdzoną jednoznacznie przez ekspertów zajmujących się problemem walki z zagrożeniem epidemicznym. Jednocześnie zbierane dane powinny być zawężone do minimalnego zbioru, który jest niezbędny do realizacji w/w działań. Niedopuszczalne na przykład jest zbieranie informacji o miejscach całodobowego pobytu wszystkich ludzi w kraju w okresie 5 lat i przechowywanie ich przez kolejnych 15 w przypadku choroby, której okres inkubacji wynosi 2 tygodnie.

2. Czas obowiązywania

Po opanowaniu zagrożenia i powrocie do „normalności” może istnieć pokusa pozostawienia infrastruktury oraz procesów stworzonych na potrzeby bezpośredniej walki z COVID-19 i użycia ich do „codziennego” monitoringu i kontroli obywateli. Dlatego też kluczowe jest, aby wszystkie nadzwyczajne działania oraz zmiany zostały efektywnie wycofane po ustaniu zagrożenia i nie mogły być przywrócone pod byle pozorem.

3. Przejrzystość (transparentność)

Informacje o rozszerzonym przetwarzaniu danych dotyczących obywateli w zakresie przeciwdziałania pandemii COVID-19 muszą być bez zbędnej zwłoki publicznie udostępniane w zrozumiałej postaci. Istotne jest zawarcie tam zakresu przetwarzanych danych, obszarów, których dotyczyły, okresu zbierania, a także czasu przechowywania oraz sposobu, w jaki będą przetwarzane. Całość powinna posiadać jednoznaczne wyjaśnienie, w jaki sposób jest to niezbędne do walki z infekcją i jakie pozytywne skutki przyniesie.

4. Procedury odwoławcze

Automatyczne przetwarzanie dużych zbiorów danych zawsze jest obarczone odsetkiem błędnych decyzji. W przypadku ograniczenia wolności osoby, jak przymusowe poddanie kwarantannie na podstawie komputerowego rozpoznania twarzy czy lokalizacji z komunikatora internetowego, konieczne jest istnienie procedury umożliwiającej szybkie zakwestionowanie takiego działania i potwierdzenie okoliczności z udziałem człowieka.

Nauczka z historii

Przedstawione w tekście obostrzenia mogą niektórym wydać się zupełnie niepotrzebne, a obawy bezpodstawne. Historia jednak pokazuje, iż niestety rodzi to realne zagrożenie. Chiny, jako państwo totalitarne z istniejącą od lat polityką monitoringu i kontroli, mogą odstawać od „średniej światowej”. W takim razie spójrzmy na duże demokratyczne państwo o głęboko zakorzenionej idei wolności.

Po zamachach z 11 września 2001 r. w Stanach Zjednoczonych wprowadzono USA PATRIOT Act. Ustawa ta w znacznym stopniu rozszerzała kompetencje służb odpowiedzialnych w USA za bezpieczeństwo. Zgodnie z nią – bazując na informacjach z Wikipedii – wolno przez nieograniczony czas przetrzymywać obywateli nieamerykańskich bez ujawnienia tego faktu, bez podania powodu i bez późniejszego usprawiedliwienia. Dodatkowo organy ścigania mogą bez zgody i wiedzy właściciela dokonywać przeszukań na terenie kraju, a także na podstawie podejrzeń bez zgody sądu stosować podsłuch telefoniczny i elektroniczny (poczta, komunikatory) czy monitoring operacji finansowych.

Duża część zapisów ustawy miała obowiązywać tylko w okresie zagrożenia oraz obrony kraju przed terroryzmem i wygasnąć po upływie ~4 lat. Jednakże ustawa w podobnej postaci została przedłużona kolejno w 2006, 2011 i (jako USA Freedom Act zmniejszający uprawnienia NSA) w 2015 roku. Wszystko to mimo znacznie zmniejszonego zagrożenia terrorystycznego.

Od początku ustawa wzbudzała (głównie) w Stanach Zjednoczonych duże kontrowersje. Zarzucano jej, iż pod płaszczykiem walki z terroryzmem pozwala na zbyt daleko idącą inwigilację obywateli amerykańskich i część jej przepisów jest niezgodna z konstytucją (co również zostało potwierdzone przez sądy). Kilkanaście lat później dokumenty upublicznione przez Edwarda Snowdena potwierdziły, że obawy dotyczące nadużywania przepisów nie były bezpodstawne.

Na przestrzeni lat różne działania mające na celu cenzurowanie internetu, monitorowanie komunikacji telefonicznej i elektronicznej, zabronienie stosowania silnej kryptografii czy obowiązkowe backdoory sprzętowe były zazwyczaj inicjowane pod pozorem walki z terroryzmem albo ochrony dzieci. Obecnie pojawił się kolejny dobry powód – walka z globalną pandemią. Niedobrze by się stało, jakby przy tej okazji pomysły znane m.in. z powieści Janusza Zajdla miały zostać z nami na dłużej.

Podsumowanie

Postęp techniczny w zakresie wolumenu gromadzonych danych (ang. big data) oraz sposób skutecznego ich przetwarzania (w tym uczenie maszynowe) otworzył w ostatnich latach szeroki wachlarz nowych możliwości. Część z nich może być wykorzystana w służbie człowieka do walki z globalną pandemią poprzez przewidywania rozwoju sytuacji, lokalizowanie osób narażonych czy skuteczne diagnozowanie i leczenie. To na pewno zwiększa szanse ludzkości na szybsze zatrzymanie zachorowań i unormowanie sytuacji. Warto jednak pamiętać, iż w sytuacji ingerowania w prywatność obywateli działania te muszą być adekwatne do potrzeb oraz zakończyć się wraz z ustąpieniem realnego zagrożenia. Technologia w walce z chorobą, jak każda broń, musi być odpowiednio stosowana, aby nie obróciła się przeciwko społeczeństwu, któremu miała służyć.