442 żołnierzy i 560 tysięcy dolarów, czyli sextortion w praktyce. Sex oraz extortion – znaczenie pierwszego słowa wszyscy znają, drugie to „wymuszenie”. „Mamy twoje zdjęcia, filmy, płać!” – tym razem płacić mieli żołnierze i nie zgadlibyście, kto stał za spiskiem.
W amerykańskich więzieniach przebywa ponad 1,5 miliona ludzi. To dwa razy więcej niż w przeciętnym wysoko rozwiniętym kraju, to nawet więcej niż w Rosji. Do więzienia idzie się za drobne przestępstwa, a resocjalizacja w takich warunkach jest mrzonką: zamknięci razem zawodowi socjopaci i przypadkowi kryminaliści uczą się od siebie nowych umiejętności. Bywa, że razem wpadają na nowe pomysły – niektóre dają się realizować jeszcze w więzieniu.
Seks! Po służbie…
Żołnierz powinien być czujny, nieustannie się szkolić i pozostawać w gotowości do służby ojczyźnie. Żołnierz powinien też świecić przykładem, a jego moralność nie powinna podlegać wątpliwości. Dobre imię żołnierza to dobre imię armii.
Dlatego gdy żołnierz wysyła ukochanej zdjęcia, na których nie prezentuje się jak wojskowy, tylko jak seksmaszyna, to lepiej, by te zdjęcia pozostały ich wspólną, słodką tajemnicą.
Amerykańscy żołnierze to zwykli ludzie, często bardzo samotni, sfrustrowani i stęsknieni za odrobiną ciepła. Mimo że armia zatrudnia osoby obu płci, to szukanie w jednostce okazji do randkowania, seksu czy choćby wzdychania jest niebezpieczne. Wojsko surowo karze za fraternizację, czyli uprawianie seksu z żołnierzem o niższej randze, a także za cudzołóstwo. Za zdradę małżeńską idzie się do więzienia, wystarczy, by tylko jedno z partnerów było w formalnym związku i nie jest istotne, czy któreś z nich jest cywilem. W stanie Michigan za cudzołóstwo grozi nawet dożywocie. Podczas gdy w Europie seks-skandale uważane są za barwną, ale całkiem prywatną sprawę każdego człowieka, w Stanach mają zupełnie inny wymiar.
Żołnierz może mieć problemy, jeśli jego związek trafi na nieoczekiwane przeszkody. Żołnierz może mieć problemy nawet wtedy, gdy zajdzie podejrzenie, że jego potrzeby emocjonalne i libido zagrożą jego gotowości bojowej.
Internet stawia przed skupionymi na służbie wojakami nowe możliwości – poznanie potencjalnego partnera na platformie randkowej pozwala, przynajmniej w teorii, na stopniową weryfikację takiej osoby. Można ustalić, kim jest, skąd pochodzi, kim są rodzice, czym się zajmuje, można rozmawiać długo, zanim ktokolwiek zaangażuje się głębiej. Problem leży jednak w zupełnie ludzkim aspekcie sprawy, czyli w emocjach. Samotny człowiek, pozostający w jednolitej społeczności młodych ludzi, ma zupełnie naturalne potrzeby: chce czuć ekscytację, szczęście, nadzieję i radość. Nazwijmy to potrzebą seksu lub miłości – obie te potrzeby są ludzkie. W takim wypadku kilka zdjęć uroczej brunetki i trochę podniecających słów mogą sprawić, że możliwości systematycznego poznawania potencjalnej partnerki redukują się do zagajenia „cześć, piękna” i wysłania nowej ukochanej zdjęć, których żaden wojskowy nie umieściłby w CV.
Operacja „Niespodzianka”
W styczniu 2017 roku wojskowe służby śledcze rozpoczęły działania związane z napływającymi do nich zgłoszeniami wymuszeń seksualnych.
Kilka osób zgłosiło ze skrępowaniem, że w wyniku korespondencji przez internet zostało przymuszonych do wysyłania pieniędzy w zamian za nieujawnianie szczegółów ich życia seksualnego. Wszystko zaczynało się jak zawsze – żołnierze poszukiwali partnerek poprzez portale randkowe i rozpoczynali korespondencję z młodymi dziewczętami. Te wysyłały im zdjęcia. Zdjęcia były coraz odważniejsze. Wkrótce internetowy romans był jednak urywany przez osobę podającą się za ojca, brata lub opiekuna dziewczyny, twierdzącego, że korespondentka żołnierza jest nieletnia, a żołnierz wszedł w posiadanie dziecięcej pornografii. Pojawiały się groźby ujawnienia korespondencji i żądanie okupu. Mężczyźni płacili za utrzymanie całej sprawy w tajemnicy.
Śledztwo szybko wykazało, że nie chodziło tu o kilka zdarzeń – służby ustaliły wkrótce, że taką przygodę przeżyło 442 żołnierzy ze stanu Karolina Południowa. Każdy z nich nawiązał znajomość przez internet z uroczą dziewuszką, każdy otrzymał serię nagich zdjęć i każdy następnie był szantażowany. Łączna kwota, jaka trafiła do szantażystów, została oszacowana na ponad pół miliona dolarów.
Skala tych zdarzeń była zbyt duża, by zostawić ją bez sprawdzenia. Wykorzystanie tak dużej liczby wojskowych mogło znacząco wpłynąć na ich morale i narazić na szwank reputację zarówno pojedynczych osób, jak i całej armii amerykańskiej. W sprawach szantaży seksualnych do tej pory skupiano się na działaniach przestępczych przeciwko nieletnim, ale rozpoczynając operację „Niespodzianka”, zwrócono uwagę na nowy aspekt tego rodzaju przestępczości.
Więzienny biznes
Wendell Wilkins, lat 30, osadzony z Karoliny Południowej, musiał diablo nudzić się podczas odsiadywania wyroku w lokalnym zakładzie karnym. Więźniowie nie mogą posiadać smartfonów, ale w więzieniach o lżejszym rygorze przemycenie ich nie stanowi zadania nie do wykonania. Wilkins z ciekawości odwiedził portal randkowy, przeglądając profile użytkowników – najpierw kobiece, potem męskie. Zwrócił uwagę na pewną ilość podobnych ofert mężczyzn – młodzi, muskularni, podgolone głowy i krótki jeżyk. Niektórzy mieli pojedyncze zdjęcia w mundurach.
Wilkins opracował plan przedsięwzięcia, dzięki któremu on i jego najbliżsi towarzysze mieli zarabiać. Zwerbował jeszcze czterech więźniów. Przedsięwzięcie jednak było daleko bardziej rozbudowane, niż można by przypuszczać, patrząc na to w pierwszej chwili. Śledztwo objęło nie tylko pięciu bezpośrednio zaangażowanych, ale w sumie około 250 osób, w tym strażników. Ostatecznie w stan oskarżenia postawiono 15 osób. 10 z nich przebywało na wolności i zajmowało się pomocą w egzekwowaniu haraczy i przekazywaniu pieniędzy od ofiar do przestępców.
Plan wyglądał następująco: pięciu osadzonych tworzyło na portalach randkowych fałszywe profile młodych kobiet. Zdjęcia znajdowali w internecie, tworząc fikcyjne postacie młodych, dopiero co wkraczających w dorosłość 18-19-letnich dziewczyn. Nawiązywali znajomości z użytkownikami profili, których zidentyfikowali jako żołnierzy. Prowadzili korespondencję, tworząc odpowiednią emocjonalną otoczkę i wysyłając żołnierzom prowokacyjne zdjęcia. Nakłaniali do rewanżu – wysłania intymnych zdjęć i filmów oraz przesyłania różnych informacji osobistych. Po otrzymaniu pełnego materiału, który gwarantowałby skuteczność szantażu, „operatorzy” profili wcielali się w role ojców dziewczyn i przekonywali swoje ofiary, że internetowa ukochana to w rzeczywistości nieletnie, naiwne dziecko. Posiadanie intymnych zdjęć ofiary dawało członkom więziennego gangu gwarancję, że żołnierz nie zacznie bronić się, twierdząc, że nie wiedział, z kim prowadzi dialog i pozostał tylko biernym obserwatorem. „Ojcowie” żądali okupu – za utrzymanie sprawy w tajemnicy, a także na pomoc psychologiczną dla rzekomo wykorzystanej dziewczyny, która wdrażała nieco dwuznaczną zabawę, a dostała w zamian przerażający ją, jednoznaczny przekaz pornograficzny.
Zdarzało się, że z żołnierzami nawiązywali kontakt „policjanci”, grożąc aresztowaniem za wykorzystywanie nieletnich, chyba że zostaną uiszczone dodatkowe „kary”. Pieniądze miały być przekazywane do osób pozostających cały czas na wolności – poprzez Western Union, MoneyGram, PayPal i Walmart. Osoby z drugiej strony krat były odpowiedzialne za pobieranie i przekazywanie pieniędzy organizatorom akcji.
Formułując akt oskarżenia, prokuratura podkreślała, że nie po to zamyka się ludzi w więzieniach, by tam popełniali kolejne przestępstwa. Armia, by zachęcić ofiary do dalszego raportowania o swoich doświadczeniach, akcentowała, że nie ma mowy o tym, by pociągać żołnierzy do jakiejkolwiek odpowiedzialności. Jeff Houston, rzecznik biura śledczego US Navy, zapewniał, że nie zostaną podjęte żadne działania dyscyplinarne przeciwko żołnierzom, ponieważ nie popełnili oni żadnych przestępstw. Wojskowe organy śledcze zintensyfikowały kampanię informacyjną i wdrożyły program wsparcia.
Nic śmiesznego
Z podobnego schematu korzystało dwóch innych więźniów, John William Dobbins, 59 lat, z North Charleston i Carl Richard Smith, 43 lat, z Simpsonville. Dobbins odsiaduje już 25-letni wyrok, a Smith trafił za kraty na 15 lat. Obaj postanowili ubarwić swoje odsiadki, łowiąc dla rozrywki oraz pieniędzy 24-letniego żołnierza Jareda Johnsa. Wykorzystywali do tego przemycone do więzienia telefony komórkowe.
Jared wstąpił do armii, mając 18 lat i prawie zaraz został wysłany do bazy w Niemczech, a następnie do Afganistanu. Jego oddział wpadł w zasadzkę, Jared został ranny i odesłano go z powrotem do Niemiec. Tam poznał dziewczynę, urodził mu się z tego związku syn, a gdy został odesłany znów do Stanów – urodziło mu się kolejne dziecko. Przez zaledwie 6 lat dorosłego życia przeżył o wiele więcej niż zdarzało się jego rówieśnikom. 11 września 2018, w rocznicę zdarzeń, które sprawiły, że postanowił zostać żołnierzem, zastrzelił się, nagrywając wcześniej pożegnalny film dla synów.
Początkowo uznano, że jego śmierć była wynikiem stresu pourazowego. Jednak analiza jego połączeń telefonicznych pokazała, że Jared, jak sądził, wymieniał SMS-y z 17-latką poznaną na portalu randkowym, która wysłała mu kilka niegrzecznych zdjęć i poprosiła o rewanż. Wkrótce potem do Jareda zgłosili się zagniewani rodzice, grożąc, że zgłoszą wszystko na policję, jeśli ten nie zapłaci im odszkodowania. Kwota odszkodowania – 1.189 dolarów. O 11:59 przyszedł ostatni SMS z groźbą. O 12:03 padł śmiertelny strzał.
Prokurator próbował oskarżyć obu wspomnianych wcześniej osadzonych o zabójstwo, jednak sąd przychylił się do argumentacji ich adwokata, że więźniowie nie mogli zakładać, że ofiara się zabije. Ostatecznie oskarżono ich o szantaż, przestępstwo zagrożone karą do 10 lat więzienia. Dla Dobbinsa to w praktyce dożywocie, Smith wyjdzie na wolność dopiero na emeryturze.
Inne kłopoty wojska
To nie pierwszy raz, gdy amerykańska armia mierzy się ze scamerskimi aferami seksualnymi. Od lat na całym świecie dobrze się ma przekręt „na żołnierza”. Działa on na zasadzie przekrętu nigeryjskiego i jest znany również w Polsce. Oszuści wykorzystują znalezione w sieci zdjęcia przystojnych mężczyzn w mundurach i umieszczają je na portalach randkowych, po czym nawiązują relacje z wyselekcjonowanymi kobietami. Najpierw niewinna wymiana maili, potem romans, a potem prośba o pomoc finansową dla żołnierza, gdy ten, gdzieś na końcu świata, nagle popada w kłopoty.
Oszust czuje się tym bezpieczniejszy, że „żołnierz” znajduje się daleko od swojej ofiary, w egzotycznych, owładniętych wojną rejonach, gdzie ani rozmowa telefoniczna, ani tym bardziej spotkanie nie wchodzą w grę. O ile w Polsce oszukane w ten sposób osoby zgłaszały się bezradnie na policję często już po tym, jak zostały okradzione, o tyle w Stanach oszukane narzeczone uderzały bezpośrednio do baz wojskowych, zgłaszając dowództwu wyłudzenia od żołnierzy. Ci, których zdjęcia lub dane użyto, mogli mieć nieprzyjemności.
Telefony z informacją o profilu np. sierżanta Wiatera (możecie zobaczyć sierżanta na zdjęciach w lewym dolnym rogu na grafice powyżej, zdjęcia są oczywiście prawdziwe, profil absolutnie fałszywy) wciąż dzwonią, ale dziś coraz częściej są to zgłoszenia o oszustwach, a nie o nierzetelnym wojskowym.
Mały szantażyk, duży biznes
Szantaże seksualne według schematu sextortion są jednym z najpopularniejszych oszustw internetowych. Działania informacyjne na ten temat prowadzą regularnie policje z całego świata, w tym FBI i Interpol. Ofiarami tej działalności padają m.in. nastolatki, dla których groźba ujawnienia ich seksualnych pragnień i marzeń to coś więcej niż tylko powód do wstydu. W 2013 światową społecznością wstrząsnęła śmierć 17-latka ze Szkocji. Dzieciak popełnił samobójstwo, przerażony szantażem, którego stał się celem. Daniel Perry poznał w sieci cudowną dziewczynę ze Stanów, czatował z nią na Skypie i spróbował cyberseksu. Wszystko było OK, gdy nagle dziewczyna zmieniła ton i zagroziła mu: „BĘDZIESZ cierpiał. Płać albo lepiej, żebyś zdechł”. Zagroziła, że rozpropaguje nagranie wśród jego przyjaciół i rodziny. Miał płacić, ale był tylko nastolatkiem, uczniem na utrzymaniu niebogatych rodziców. „Żegnaj” – napisał i wyszedł z domu. Godzinę później nie żył.
Ofiar jest wiele, są w różnym wieku, są wśród nich również internauci z Polski. Biznes szantażowy rozwija się w najlepsze. Kwoty, jakich żądają scamerzy, są stosunkowo niewielkie, z reguły żądania zaczynają się od 500 dolarów. Bywa jednak, że od poszkodowanych wyłudza się nawet do 15 tysięcy dolarów. Interpol podkreśla, że skala działania oszustów jest ogromna. Operatorzy cyberprzestępczości działają jak zorganizowane call centers, opracowując coraz lepsze metody i coraz trafniej targetując. Istnieją zgrane sieci azjatyckie i afrykańskie działające na terenie krajów wysoko rozwiniętych. To doskonale zorganizowany przemysł, trudny do wyśledzenia i zwalczania.
Komentarze
w Polsce też mamy amatorów podobnej zabawy https://www.wykop.pl/link/4506939/lowca-pedofilii-szczyci-sie-zlapaniem-13-letniego-pedofila/
Od kiedy trzynastolatek może być pedofilem? I od kiedy to 13 latek spełnia definicję słowa pedofil?
W stanie Michigan za cudzołóstwo grozi do 4 lat więzienia, ale nie dożywocie, jak piszecie. https://en.wikipedia.org/wiki/Adultery#United_States
Info stąd: https://www.newsweek.pl/swiat/usa-generalowie-w-stanach-zjednoczonych/neeezqb
Przykład z naszego podwórka:
http://lubelska.policja.gov.pl/lub/aktualnosci/95010,Lublin-Mial-byc-marynarzem-okazal-sie-oszustem.html
To zupelnie inna sprawa i inny mechanizm. Nikt nikogo nie szantazowal, a glupie baby same wysylaly kase. Takie walki robi sie na calym swiecie. Osobiscie znam babke w UK, ktora sie dala nabrac. Wyslala swojemu przyszlemu ksieciowi z bajki kase na bilet lotniczy zeby mogl ze swojej bazy wojskowej przyleciec do niej na weekend.
No tak, to że się je robi na całym świecie jest zapewne doskonałym dowodem, że to nie jest poważne oszustwo. Wiadomo – głupie te baby.
Agnieszko, Wujek Paweł dobrze zaznaczył, że poruszany przez Gregora case jest zupełnie inny niż temat artykułu.
Przekręt nigeryjski (sprawa z Lublina) to materialna strata dla kobiety/mężczyzny, który da się wrobić 'na żołnierza/marynarza/etc.’. Faktem jest, że kobiety częściej ulegają takim sytuacjom, czysta statystyka.
Skutki Sextorsion są o wiele, wiele gorsze, dokładnie tak jak opisałaś.
Szantaż/szantaż emocjonalny. Te same mechanizmy, takie same straty finansowe.
Moim zdaniem nie bo w ataku emocjonalnym musisz jednak poświęcić czas na urobienie ofiary – ta ofiarą musi mieć kasę albo dostęp do kasy itd.
W tym drugim jak trafisz na faceta napalonego na zdjęcie swojej ofiary, który lubi coś pokazać, to po chwili góra kilku dniach jest twój. I możesz zadać od niego co chcesz.
Im dłuższy czas urabiania – tym większe pieniądze muszą się trafić :) Dlatego od nieszczęsnych żołnierzy brano nawet 500 USD, a od „narzeczonych żołnierzy” kwoty z większą ilością zer. Dla oszustów to po prostu praca. No chyba, że ktoś jest nie tylko socjopatą, ale i psychopatą, a korzyść z oszustwa wykracza poza zrozumiałe „płać albo cię zniszczę”.
@T0nik
Według mnie stwierdzenie „kobiety częściej ulegają takim nadużyciom” mija się z rzeczywistością. Mężczyźni jak najbardziej też są wykorzystywani w ten sposób, tylko statystycznie o wiele trudniej im się do tego przyznać. Wolą wziąć „na klatę” straty finansowe i emocjonalne, niż przyznać się przed otoczeniem, że kobieta ich naciągnęła. Czasem dopiero po wielu latach odsłaniają się z taką historią, i to łatwiej przed barmanem niż przed kolegami, żeby nie zostać wziętym za nieudacznika. Dokładnie z tego samego powodu mężczyźni rzadziej proszą o pomoc w poradzeniu sobie z przemocą domową, której owszem też bywają ofiarami. Nasze społeczeństwo łatwiej akceptuje w roli ofiary kobietę.
@Wujek Pawel
Z powodów jw. sformułowanie „głupie baby same wysyłały kasę” niepotrzebnie podkreśla płeć ofiar jako czynnik sprawczy. Bynajmniej nie jest tak, że tą naiwnością wykazują się jedynie kobiety. Większa widoczność kobiet tak oszukanych wynika z tego, że częściej niż mężczyźni radzą sobie z porażką opowiadając o niej, a nie np. „zalewając robaka” w samotności.
Agnieszko, ja jednak przyłącze się do głosu Wujka Pawła i T0nik.
Nikt nie kwestionuje powagi oszustwa. Natomiast w przejęcie Nigeryjskim ofiara w każdej chwili może stwierdzić że coś jest nie tak. Ważne żeby pomyślała trzeźwo raz zanim wyślę pieniądze. A biorąc pod uwagę specyfikę ataku i fakt że ofiary często kilkakrotnie wysyłają pieniądze, to nawet po błędzie może ograniczać starty.
W tym wypadku jest jednak trochę inaczej bo raz dasz się ponieść popedowi i nawet jak zorientujesz się że coś jest nie tak to szantażysta może żądac czego chce – nie masz pieniędzy? Weź kredyt bo jak ujawni to pożałujesz mocniej…
No tak, popęd czyni z nas istoty bezrozumne, czy tak? Wolna wola się wyłącza? Nie to co emocje, te można wyłączyć w każdej chwili!
Sytuacja jest zgoła inna, gdy w grę wchodzą materiały kompromitujące człowieka nie od strony emocjonalnej: łatwowierności, poszukiwania bratniej duszy, flirtu czy – dosyć naiwnej, ale jednak – chęci pomocy, ale jednak tej dotykającej bardziej intymną i osobistą sferę – seksualność i jej przymioty. Przy Sextorsion materiał w rękach oszustów jest znacznie bardziej… drażliwy. Chociaż przypuszczam, że 99% przypadków oszustw kończy się na groźbach, to świadomość konsekwencji moralnych, społecznościowych, zawodowych i prawnych bierze górę nad zdrowym rozsądkiem i zlekceważeniem takiej sytuacji.
Niestety są też ofiary śmiertelne i tu już nie ma znaczenia, że to tylko znikomy procent. Skuteczność oszustwa nie zależy od odporności ofiary, a od determinacji oszustów. Przypominam historię oszustwa, które pełna skala do dziś nie jest znana https://zaufanatrzeciastrona.pl/post/god-save-the-queen-of-hollywood-oszustka-ktora-kradnie-tozsamosci/#comment-68384. Tu nie chodziło o seks ani o uczucia, choć i po te instrumenty sięgano. Manipulacja, wymuszenie, szantaż -> pieniądze. I jeszcze czasami emocjonalna potrzeba sprawcy (dwa takie teksty czekają na publikację, można wysyłać petycje do naczelnego ;).
Chwila chwila bo się zapędzamy. Ja nie mówię że ten emocjonalny atak jest nieistotny. Tylko zobacz sama, że w emocjonalnym ataku trzeba jednak złamać pewna zasadę tj. wysyłasz pieniądze gdzieś i nie wiesz co się z nimi stanie. Rozumiem że jeżeli złodziej powie ci wtedy: sprzedaj swój wakacyjny domek i oddaj mi całą kasę z tej transakcji i weź kredyt na 100 k$ to może jednak pomyśli ktoś ze nie warto.
Natomiast w tym drugim ataku groźba nie brzmi „bo nieznajomy z internetu przestanie cię lubić” tylko brzmi „bo pójdziesz do więzienia, a ja zrobię z ciebie pedofila” jestem przekonany że na tym drugim można wymusić więcej i w szybszym czasie.
Ja tylko wskazuję, że w przestępstwie chodzi o korzyść przestępcy i krzywdę ofiary. Quasi obiektywna gradacja „to jest duże przestępstwo, a to mniejsze, bo tu się ludzi krzywdzi, a tu ofiary się same proszą” (bo od tego zaczęliśmy) jest w gruncie rzeczy obwinianiem ofiar i mechanizmem wspomagającym rozwój tego rodzaju przestępczości. Oszuści dobierają uważnie metody działań, a przekonanie, że gdzieś ktoś NA PEWNO może powiedzieć „dość” GDYBY TYLKO CHCIAŁ, sprawia że ofiarom tym trudniej się bronić. Tu ofiary nie były skompromitowane, nie było nagich zdjęć i filmików, a jednak wiele osób ucierpiało. https://zaufanatrzeciastrona.pl/post/dzien-dobry-porwij-sie-sam-i-zaplac-nam-wysoki-okup-dziekujemy/
No ale podany przez ciebie przykład nie zawiera groźby „plac albo nieznajomy z internetu przestanie cię lubić” tylko groźbę „plać albo cię deportujemy” czyli jednak jakiś szantaż związany z tym że całe twoje życie legnie w gruzach jest. Więc ja dalej nie jestem przekonany.
Jednego przestraszy osiłek w ciemnej uliczce, inny zapłacze nad beznogą dziewczynką, która płacze, że nie ma co jeść. Oszustwo to biznes, narzędzia się dobiera tak, by pasowały, nieprawdaż?
Cały czas mam wrażenie że jednak mówimy o dwóch różnych rzeczach, mimo że stoimy po tej samej stronie barykady.
Zgadzam się ze każdego oszusta trzeba ścigać i że wina leży po stronie oszusta.
Jeżeli komuś zajdzie drogę osiłek i powie oddaj stówę bo ta osoba ma niewiele do gadania.
Natomiast jak Ktoś widzi Cygana z trzema kubkami który mówi ” daj stówę A jak znajdziesz właściwy kubek to dostaniesz 1000″ i decyduję się zagrać w taką grę (i oczywiście przegrywa) to zgadzam się że został oszukany (i powinno się ścigać złodzieja) ale nie zmienia to faktu że był naiwny {tak jak ta emocjonalna kobieta} .
Cały czas odnoszę się do komentarza, od którego wyszliśmy, może stąd różnice :)
OK, a jeśli według mnie opisani żołnierze powinni się byli zorientować, że są wrabiani? :) Przecież jeśli coś jest zbyt piękne żeby było prawdziwe, tzn., dziewczyna zbyt ochocza, zbyt miła i zbyt ładna naraz, to powinni byli zacząć coś podejrzewać? :) Albo jeśli powiem, że wysyłanie swoich nagich zdjęć przez neta jest krańcową głupotą? Wyjdzie na to, że sami się prosili :)
Rozumiecie, w czym rzecz? W narracji, jaką mamy skłonność stosować wobec kobiet a wobec mężczyzn (kobieta „sama się prosiła”, a mężczyzna „został oszukany”). Co prawda nie zmienia to faktu, że kobieta szybciej przyzna się do takiej historii, mimo że zostanie o nią obwiniona, a mężczyzna będzie milczeć do oporu.
„Jednego przestraszy osiłek w ciemnej uliczce, inny zapłacze nad beznogą dziewczynką, która płacze, że nie ma co jeść. Oszustwo to biznes, narzędzia się dobiera tak, by pasowały, nieprawdaż?”
Pierwszy ma wybór, drugi jest przymuszany…
Różnica to własna decyzja kontra przemoc.
Mało techniczna rzecz choć skala duża. I podstawowe pytanie retoryczne: to już nawet na zagłuszarki w więzieniach w USA (ale pewnie i u nas) władz nie stać czy po prostu niby dlatego,”żeby strażnicy mogli odbierać telefony z domu”. Można by to tłumaczyć brakiem kompetencji techniczych odpowiedzialnych za to osób,ale tak naprawadę najpewniej to celowa polityka – w końcu naprawdę poważni przestępcy w rodzaju bossów narkotykowych i innych mafiozów mają znajomości i wśród polityków.