Jestem watch, smartwatch. Pokaż mi swoje dane zapisane w zegarku, a powiem Ci, kim jesteś. Będzie to historia o smartwatchu, życiu i morderstwie. Popełniłeś przestępstwo? Odpowiedź zapisana jest w zegarku. Jesteś chory? Zgłoś się niezwłocznie do lekarza.
Inteligentne zegarki są coraz powszechniejsze, a kolejne generacje przynoszą kolejne udogodnienia. Rynek smart gadżetów sukcesywnie się poszerza, prognozowane dane na 2018 rok to prawie 125 milionów dostarczonych produktów, w tym 43,5 mln smartwatchy. Przewidywania na rok 2022 są jeszcze większe, gdzie liczba samych zegarków ma wynieść prawie 90 mln, a całość rynku „ubieralnych” gadżetów będzie na poziomie prawie 200 mln urządzeń. Trend ten pokazuje, że mimo początkowych problemów z funkcjonalnością tychże produktów, popyt na nie czy jakość ich wykonania zwiększa się. Aktualnie inteligentne zegarki są najczęściej używane do przeglądania powiadomień z telefonu (54% użytkowników) oraz do śledzenia aktywności fizycznej (45% użytkowników). Pod koniec klasyfikacji plasuje się nawigacja/GPS, jedynie 19% respondentów odpowiedziało, że do tego wykorzystuje swoje smartwatche.
Dwie ostatnie wymienione funkcje mają dla tego artykułu największe znaczenie i w tym miejscu czas przejść do sedna problemu. Choć to określenie może być na wyrost lub zależeć od punktu widzenia. Biorąc pod uwagę ujawnianie danych żołnierzy oraz pracowników wywiadu czy lokalizacji baz wojskowych, o którym pisaliśmy tutaj, może być to spore zagrożenie dla wrażliwych miejsc czy osób, które powinny pozostać anonimowe. Jednak jeśli funkcja śledzenia aktywności jest w stanie wykryć zagrożenie życia, np. atak serca, jak również wesprzeć śledczych w rozwiązaniu zagadki morderstwa, to jest to bardzo pożądane rozwiązanie.
Zegarek wsadził mnie za kratki
Przynajmniej w kilku sprawach o morderstwo jednym z dowodów są zebrane dane z aplikacji zainstalowanych na smartwatchu. Informacje te rzucają całkowicie nowe światło na prowadzone śledztwa. Gdyby nie one, nikt nie zostałby oskarżony albo ucierpiałaby potencjalnie niewinne osoby. Jeszcze kilkanaście lat temu takie dowody nie zostałyby wzięte pod uwagę. Konieczne były zeznania świadków, które w przypadku opisanych poniżej historii mogłyby być mylące.
We wrześniu 2016 roku Myrna Nilsson została znaleziona martwa w swoim domu w Australii. Według jej synowej, Caroline Nilsson, zdarzenie było związane z napaścią grupy napastników na ich dom. Natomiast dane zebrane z inteligentnego zegarka ofiary dawały inny obraz sprawy. W dniu zdarzenia Caroline około godziny 22 wybiegła z domu ze związanymi rękami i ustami zaklejonymi taśmą. Według jej zeznań teściowa przez dwadzieścia minut kłóciła się z napastnikami przed domem, a samego momentu morderstwa, jak twierdzi, nie słyszała, gdyż była w kuchni za zamkniętymi drzwiami. Po zdarzeniu napastnicy mieli ją znaleźć i związać.
Prokuratorzy nie uwierzyli w zeznania synowej i podczas śledztwa przeprowadzili analizę danych z Apple Watcha, który nosiła ofiara. Z logów zawartych w urządzeniu wynikało, że Myrna została zaatakowana około godziny 18:38, a zmarła około 18:45, wtedy jej zegarek zanotował ostatnie uderzenie serca. Uzyskane w ten sposób dane podważyły zeznania Caroline, gdyż ukazały trzygodzinne okno między zabójstwem a wezwaniem policji, w którym śmiało mogła zniszczyć dowody i zatrzeć ślady wskazujące na nią.
Jednak sprawa Myrny Nilsson nie była pierwszym śledztwem, w którym wykorzystano analizę danych ze smartwatcha. W 2015 roku dzięki powiązaniu logów z opaski FitBit, wysłanych e-maili, połączeń wychodzący i użycia mediów społecznościowych, śledczy ustalili sprawcę zabójstwa Connie Dabate. Mąż ofiary zeznał, że wrócił do domu w Connecticut (północno-wschodnia część Stanów Zjednoczonych) o godzinie 9 rano, gdzie zastał zamaskowanego napastnika. Gdy tylko usłyszał, że do domu wraca jego żona, chciał ją ostrzec, żeby uciekała, lecz atakujący był szybszy i ją zastrzelił. Następnie związał Richarda Dabate i zaczął przypalać go zapalniczką. W trakcie tortur „ofiary” wywiązała się szamotanina, w której napastnik również i siebie poparzył. Próbując się ratować agresor uciekł z miejsca zdarzenia, a wycieńczony Richard ostatkiem sił dotarł do przycisku bezpieczeństwa i wezwał pomoc.
Jednak dane z opaski fitnessowej Connie wykazały, że zeznania „świadka” nie do końca zgadzają się z faktyczną aktywnością ofiary. W toku śledztwa detektywi powiązali logi zapisane w opasce żony Richarda Dabate oraz jej aktywność w mediach społecznościowych i okazało się, że jeszcze między 9:40 a 9:46 rano wstawiała zdjęcia na Facebooku oraz do godziny 10:05 poruszała się po domu.
Powyższe śledztwa są jeszcze w toku i nie zapadły w nich ostateczne wyroki, ale pokazują one, jak analiza danych i nowoczesne technologie są w stanie wesprzeć wymiar sprawiedliwości. Inną kwestią jest, że każdymi danymi można manipulować (np. można założyć opaskę ofiary, aby spreparować ruch dający alibi) lub są to interpretacje danych, a takie również można podważyć. Jednak dla zwykłego zjadacza chleba takie historie brzmią jak z najlepszych odcinków CSI, gdzie najlepsi śledczy potrafią odczytać tablicę rejestracyjną z lustrzanego odbicia śrubki. Nieprawdopodobne, a jednak…
Pierwszym wyrokiem, który zapadł z użyciem nowych technologii, a dokładniej aplikacji Apple Zdrowie, jest sprawa Husseina Khavariego, który został skazany na dożywocie przez niemiecki sąd za gwałt i morderstwo 19-letniej studentki medycyny – Marii Ladenburger. Wyrok skazujący zapadł w marcu 2018 roku.
W październiku 2016 roku Maria Ladenburger została zgwałcona podczas powrotu z imprezy. Napastnik, chcąc ukryć dowody morderstwa, wrzucił ciało ofiary do rzeki. Kolejnego dnia rano jej ciało zostało znalezione przez przypadkowego przechodnia. W trakcie śledztwa postanowiono zweryfikować dane zapisane na telefonie Khavariego. Tutaj oczywiście nie obyło się bez problemów, gdyż ten odmówił odblokowania urządzenia i konieczne było zatrudnienie zewnętrznej firmy do uzyskania dostępu do iPhone’a. Po analizie zebranych informacji wykazano wzmożoną aktywność sprawcy w nocy morderstwa oraz dwa piki, które zostały oznaczone jako „wchodzenie po schodach”, co w odniesieniu do śledztwa mogło oznaczać zejście do brzegu rzeki, a następnie powrót na drogę.
Jabłko może uratować życie
Jeszcze niedawno nikt by nie pomyślał, że zwykły, a może jednak niezwykły zegarek może uratować czyjeś życie. Z przyjemnością czyta się doniesienia, gdzie smartwatch, który został stworzony do innych celów, ratuje komuś życie. Nowoczesne zegarki nie są żadnymi urządzeniami medycznymi czy dedykowanymi do badania czynności życiowych użytkowników, ale jednak ich inteligencja pozwala na tak dokładną analizę danych, że jest ona w stanie wykryć atak serca czy niewydolność nerek.
Kilka miesięcy po przekroczeniu pięćdziesiątki Scott Killian postanowił wykonać morfologię, badania wydolnościowe i inne przeznaczone dla osób w jego wieku, aby zweryfikować swój aktualny stan zdrowia. Po zebraniu wszystkich informacji i konsultacji z lekarzem okazało się, że wszystko jest w porządku. Można by powiedzieć, że Killian wrócił do domu „i żył długo, i szczęśliwie”, lecz tak się nie stało. Mimo swojej pracy (pięćdziesięciolatek jest adwokatem) starał się prowadzić zdrowy tryb życia, uprawiał sport. Mając na uwadze uzyskaną opinię od lekarza oraz swój styl życia, nie miał powodów, by spodziewać się ataku serca.
Pewnej nocy, gdy położył się spać z Apple Watchem na ręce, ten obudził go w środku nocy z powiadomieniem, że jego tętno spoczynkowe wzrosło i może być to oznaka ataku serca. Aplikacja zaleciła niezwłoczną konsultację z lekarzem. Według aplikacji maksymalne tętno podczas snu było na poziomie 121 uderzeń na minutę, a wcześniejsze dane, od momentu rozpoczęcia jego używania, nigdy nie wskazały tak wysokich wartości. Mimo ogólnego dobrego samopoczucia pięćdziesięciolatek postanowił udać się wraz z żoną na pogotowie, by ostatecznie tam potwierdzić informacje przekazane przez zegarek.
Statystyka tętna Scotta Killiana z aplikacji Apple Zdrowie, za 9to5mac.com
Jak się później okazało, był to ostatni moment, by uzyskać pomoc. Po podłączeniu do EKG i pobraniu krwi wykryto, że Scott Killian jest w stanie przedzawałowym oraz ma zablokowane cztery tętnice, które należało natychmiast operować. Dzięki szybkiej reakcji lekarzy oraz prostemu mierzeniu pulsu w inteligentnym zegarku udało się zapobiec tragedii. Gdyby nie technologia, pacjent prawdopodobnie mógłby się już nie obudzić.
Inny przypadek dotyczy Deanny Recktenwald, której zegarek Apple wykrył niewydolność nerek. Podczas pobytu 18-latki w kościele jej smartwatch wysłał powiadomienie o wzroście tętna spoczynkowego do poziomu 160 uderzeń na minutę – poprawne wyniki dla młodej osoby są w granicach 60 do 90. Według pacjentki jedynymi objawami były kłopoty z oddychaniem niezależnie od wykonywanych czynności. Z problemem zgłosiła się do szpitala, gdzie po przeprowadzeniu badań natychmiast została wysłana na oddział intensywnej terapii, ponieważ zdiagnozowano u niej niewydolność nerek.
Nowoczesne technologie, mimo tego, że często używane są do profilowania czy śledzenia obywateli, w tych konkretnych przypadkach okazały się zbawienne. Jednym uratowały życie, a drugim pomogły złapać morderców. Mała rzecz, a cieszy – patrząc jedynie na zalety inteligentnych zegarków i wykorzystanie ich z poszanowaniem prywatności.
Wpadki też się zdarzają
Na zakończenie warto przytoczyć dwie historie „inteligentnego nasłuchu”. Pierwsza z nich miała miejsce w 2014 roku. Zabójca postanowił zapytać Siri, gdzie ukryć zwłoki, lecz w toku śledztwa, dzięki uzyskanemu zdjęciu z telefonu oskarżonego, okazało się, że ma on zbyt starego iPhone’a – sprawca posiadał iPhone’a 4, a wirtualna asystentka została wprowadzona dopiero od wersji 4S. Były to fałszywe dowody, które pojawiły się w telefonie Pedro Bravo za pośrednictwem pamięci podręcznej Facebooka. Ponadto Apple nie udostępnia organom ścigania pytań zadanych przez użytkowników do Siri.
Drugą sprawą jest wykorzystanie dowodów z domowego sprzętu Amazon, Echo i wirtualnej asystentki Alexy. W sprawie o morderstwo prokurator wystąpił o nagrania dźwięku z inteligentnego głośnika w celu weryfikacji sprawcy zdarzenia. Tutaj warto pochwalić firmę Amazon, która w pierwszym momencie odmówiła wydania nagrań, powołując się na pierwszą poprawkę oraz prawo do prywatności, lecz ostatecznie po wydaniu nagrań przez „oskarżonego” również firma z Seattle przesłała nagrania, które potwierdziły niewinność Jamesa Batesa.
Stąd wniosek, że do nowoczesnej technologii trzeba podchodzić sceptycznie i na chłodno, gdyż w jednym przypadku będzie pomocna, a w drugiej sprawie wsadzi niewinnego za kratki. Inną kwestią tej tematyki jest prywatność, którą należy ocenić według własnego sumienia…
Komentarze
Zastanawia mnie historia z wykryciem zawału serca przez zegarek. Przecież smartwatche mają słabe baterie i w nocy się je z reguły ładuje A nie trzyma na ręku.
To zależy. Apple Watch obecnie wytrzymuje na tyle długo, że przetrwa bez problemu dzień i noc. Można podpiąć wieczorem i założyć do łóżka. Ja tak robię, przez noc zjada mi <5% baterii. Także jest to zupełnie prawdopodobne, że ktoś zakłada zegarek do spania. Szczególnie, jeśli korzysta z jednej z rozlicznych aplikacji do monitorowania snu.
„Z problemem zgłosiła się do szpitala, gdzie po przeprowadzeniu badań natychmiast została wysłana na oddział intensywnej terapii, ponieważ zdiagnozowano u niej niewydolność nerek.” – ale bzdury piszecie, mówię Wam to jako anestezjolog. Jeśli chcecie być tak szczegółowi w opisywaniu historii w/w ludzi to proponuję dowiedzieć się co to jest OIT i kiedy się tam pacjentów kieruje.
I twierdzisz, że na całym świecie procedury są takie, jak w Polsce…?
Tak twierdzę, przeczytaj sobie co to jest Oddział Intensywnej Terapii (potocznie i niepoprawnie w naszym kraju zwany OIOM-em) i jacy pacjenci tam trafiają. Twierdzisz, że pacjentkę która do tej pory nie była nawet świadoma swojej choroby i zdiagnozowano u niej przypadkowo niewydolność nerek – w nieznanym stopniu bo to pojęcie bardzo szerokie – gdzieś na świecie kieruje się na OIT? I co dalej? Wprowadza w śpiączkę farmakologiczną i podłącza do respiratora? Może jest to Ci obca wiedza jak i większości ludzi, ale choroby nerek diagnozuje się i leczy się w Oddziale Nefrologii lub Chorób Wewnętrznych. I kolejne odkrycie – specjalności medyczne na całym świecie są (z niewielkimi różnicami) takie same, niesamowite co?
Mojemu wystarcza ładowanie podczas kąpieli. Nie zabieram go pod prysznic.
>jedynymi objawami były kłopoty z oddychaniem
I naprawdę – ktoś z takimi objawami potrzebuje zegarka, żeby pomyślał za niego i kazał mu iść do szpitala? Czy ludzie mają głowy już tylko do noszenia słuchawek?
Zastanawiam się jaka jest rzeczywista skuteczność wykrywania anomalii zdrowotnych przez smartwatche. O skutecznych reakcjach z oczywistych względów będzie głośno, ale ile przypadło na nie false positivów? Ciekawe czy są badania w tej materii…
„[…]wysłał powiadomienie o wzroście tętna spoczynkowego do poziomu 160 uderzeń na minutę – poprawne wyniki dla młodej osoby są w granicach 60 do 90.[…]
Tutaj wkradł się błąd, i/lub definicji z Wikipedii nie można brać dosłownie- tętno spoczynkowe waha się dodatkowo w zależności od aktywności fizycznej. Mój smartwatch pokazywał mi tętno spoczynkowe wynoszące średnio 41 uderzeń na minutę. Kardiolog powiedział że to zupełnie normalne u osób uprawiających sport, a wyczynowcy potrafią mieć nawet 35 uderzeń na minutę :)