Jak bezpowrotnie stracić konto Google przez zdjęcia swojego dziecka

dodał 21 sierpnia 2022 o 22:38 w kategorii Prywatność  z tagami:
Jak bezpowrotnie stracić konto Google przez zdjęcia swojego dziecka

Wszystkie kontakty, historię korespondencji, kalendarze, archiwum fotografii i numer telefonu można stracić przez chorobę dziecka, telemedycynę i algorytmy identyfikujące obrazy przedstawiające seksualne wykorzystywanie dzieci.

Dziennikarka Kashmir Hill, specjalizująca się w dziedzinie prywatności, napisała dzisiaj dla dziennika New York Times zatrważającą historię. Opisała w niej los ojca małego dziecka, który stracił (najwyraźniej bezpowrotnie) całe swoje konto Google wraz ze wszystkimi związanymi z nim usługami, a w bonusie został przedmiotem śledztwa amerykańskiej policji. A wszystko przez zdjęcia własnego dziecka.

Mała infekcja, duże problemy

Bohater artykułu o imieniu Mark (a w zasadzie dwóch bohaterów, bo dziennikarka natrafiła też na drugi, praktycznie identyczny przypadek) miał problem – jego dziecko złapało infekcję, jak to się ładnie w reklamach telewizyjnych i radiowych puszczanych przy śniadaniu mówi, okolic stref intymnych. Kto jechał z małym dzieckiem do lekarza, ten wie, ile jest z tym zabawy. Mamy jednak przecież nowoczesny świat, a w nim telemedycynę i z takich usług Mark postanowił skorzystać. Zrobił telefonem zdjęcia obrazujące przedmiot jego niepokoju i wysłał lekarzowi. Lekarz obejrzał, zaordynował antybiotyk, dziecko wyzdrowiało. Ale na tym historia niestety się nie kończy.

Zdjęcia wykonane Androidem zostały zsynchronizowane z chmurą Google. W chmurze Google natrafiły na nie algorytmy, których zadaniem jest nie tylko identyfikowanie znanych obrazów nadużyć seksualnych wobec dzieci (w oparciu o ogromną bazę PhotoDNA), ale także identyfikowanie nowych, nieznanych wcześniej zdjęć z tej kategorii. Algorytmy sklasyfikowały zdjęcia jako podejrzane i przekazały je do weryfikacji operatorowi systemu. Operator zweryfikował i potwierdził, że zdjęcia wymagają przekazania organom ścigania, co też uczynił.

Konto zablokujemy i tak już zostanie

Pierwszym efektem, który zaobserwował Mark, było wylogowanie z usług Google. W ułamku sekundy stracił pocztę, kalendarze, kontakty, a także numer telefonu (był abonentem usługi Google Fi). Pośrednio stracił także dostęp do wszystkich innych usług, w których identyfikowany był za pomocą adresu e-mail lub numeru telefonu. Sytuacja w sumie zrozumiała – Google nie chciało, by ktoś za pomocą jego usług rozsyłał zdjęcia z obrazami nadużyć seksualnych wobec dzieci. Mark odwołał się od zawieszenia usługi, tłumacząc, że wysyłał jedynie zdjęcia lekarzowi – ale usługi nie wróciły.

W tym samym czasie policja wystąpiła do Google o kopię danych Marka (wszystkich danych – lokalizacji, wyszukiwań itd.). Google dane przekazało, policja nie znalazła powodów, by Marka o cokolwiek oskarżać, śledztwo zostało umorzone. Mark ponownie odwołał się do Google, wskazując na umorzenie śledztwa. Google pozostało niewzruszone, konta nie odzyska.

Czy to dobrze, czy to źle

Weryfikacja treści przesyłanych lub przechowywanych przez użytkowników to wbrew pozorom bardzo, ale to bardzo skomplikowany temat. I nawet nie tak bardzo technicznie, jak prawnie, etycznie i proceduralnie. Odpowiedź na pytanie z nagłówka też jest skomplikowana. Czy to dobrze, że wpadają pedofile? Dobrze. Czy to dobrze, że ktoś czyta naszą pocztę i przegląda nasze zdjęcia? Niedobrze. Czy należy konta blokować? To oczywiście zależy. To największe uproszczenie tematu, dalekie od rzeczywistych problemów, przed jakimi stają duże firmy zarządzające milionami kont klientów.

Epilog

Na razie happy endu nie ma, ale Mark nie traci nadziei – może uda mu się odzyskać kopię danych z jego konta. Skąd miałby ją wziąć? Uważni czytelnicy już wiedzą – ma ją policja, która nie wykluczyła, że może udostępni Markowi nośnik z kopią jego cyfrowego życia. Choć pewnie bez tych feralnych zdjęć.

PS. Apple (jeszcze) nie skanuje, ale planuje wdrożyć podobne mechanizmy.

Najciekawsze newsy tygodnia

Od kilku miesięcy nagrywam co tydzień podsumowanie najciekawszych newsów tygodnia – oto najnowszy odcinek. Posłuchajcie, to tylko 13 minut i 37 sekund :)