Nieuczciwi policjanci istnieją na całym świecie. Czasem wpadają w ręce swoich kolegów lub innych służb – mało z nich jednak wpada w tak trywialny sposób, na skutek własnej nieuwagi, odrobiny przypadku i szczypty bezczelności.
Choć policjanci z racji pełnionego zawodu powinni dbać o bezpieczeństwo dóbr innych obywateli, to czasem trafia się w tej służbie ktoś, kto uznaje, że okradzenie złodzieja to nic złego. Kradzież jest jednak kradzieżą, bez względu na to, kto pada jej ofiarą.
Odpowiedzialna praca
Kyle Willett, policjant z wydziału do walki z przestępczością narkotykową, miał ochotę na małą przekąskę. Przerwał więc pracę w magazynie UPS niedaleko Louisville, gdzie kontrolował podejrzane przesyłki i podjechał do najbliższego McDonalda. Tam kupił cheesburgera i słodki napój, za które zapłacił swoją kartą kredytową całe 4,76 dolara, i wrócił do pracy.
Willet był jednym z członków dziesięcioosobowego zespołu łączącego funkcjonariuszy różnych organów ścigania, odpowiedzialnego za zwalczanie biznesu narkotykowego na poziomie lokalnych magazynów przesyłek kilku największych firm kurierskich. Zespół identyfikował podejrzane przesyłki, otrzymywał nakazy sądowe uprawniające do ich otwarcia i kontrolował zawartość. Odnosił spore sukcesy – na swoim koncie miał już kilkadziesiąt kilogramów przechwyconych narkotyków różnego rodzaju.
Niespodzianka w kasetce
Oprócz narkotyków w paczkach czasem znajdowała się także gotówka. A nawet sporo gotówki. Skoro w jedną stronę płynęły narkotyki, to w drugą musiały płatności – i takie przesyłki także interesowały agentów. Na drugim wybrzeżu USA inny zespół, analogiczny do tego, w którym pracował Willet, czekał właśnie na przesyłkę, w której miały znajdować się pliki dolarów stanowiące płatność dla dystrybutora narkotyków. Jego członkowie mieli już potrzebny nakaz sądowy, więc gdy przesyłka do nich dotarła, mogli zajrzeć do środka.
W paczce, zgodnie z oczekiwaniami, znaleźli metalową kasetkę, lecz ku ich zaskoczeniu kasetka była uszkodzona – ktoś wyłamał jej wieko i zabrał znajdujące się tak wcześniej pieniądze. Złodziej coś jednak zostawił – była to papierowa torebka po posiłku z McDonalda. Ku swojemu zaskoczeniu w środku torebki policjanci znaleźli rachunek wraz z potwierdzeniem płatności kartą. Co prawda na potwierdzeniu były tylko 4 ostatnie cyfry numeru karty, ale znając datę i miejsce zakupu, śledczy dotarli do nagrań ze sklepowych kamer, które wyraźnie pokazały białego Chevroleta Tahoe i jego pasażera – Kyle’a Willetta.
Podejrzenie i potwierdzenie
Śledczy uznali, że choć dowody nie pozostawiają wiele wątpliwości, to przyda się złapanie podejrzanego na gorącym uczynku. W samochodzie Willetta zamontowano ukrytą kamerę i niedługo potem nagrano go, gdy w spokoju otwierał kolejną paczkę z gotówką i wykradał z niej pieniądze przeznaczone dla dilera narkotyków – tym razem nieco ponad 34 tysiące dolarów. Monitoringiem objęto także pozostałych pracowników tego samego zespołu. Reszta nie została przyłapana na kradzieży, za to dwóch nagrano, gdy otwierali przesyłki, nie posiadając do tego odpowiedniego nakazu sądowego. Działali rzekomo w dobrej wierze, ale wbrew amerykańskim przepisom. Tylko Willetta spotkały konsekwencje – i to dość nieduże. Oskarżony, wobec niezbitych dowodów, przyznał się do kradzieży i trafił na kilka miesięcy do więzienia plus dostał kilka miesięcy aresztu domowego. Otrzymał także zakaz posiadania broni palnej, dzięki czemu nie może już podjąć pracy w policji.
Podsumowanie
Willett miał sporego pecha. Zgubiła go własna bezczelność – wkładanie opakowania po posiłku z McDonalda do opróżnionej właśnie kasetki było zapewne gestem pogardy wobec okradzionego dilera. Gdyby na paczkę nie czekali policjanci z innego zespołu, kradzież mogła przejść bez echa – przestępstwo prawie idealne. Powyższy przykład bez wątpienia nie przekona policjantów całego świata, że nie wolno okradać – także przestępców. Podobne sceny dzieją się również w polskiej policji – wystarczy przypomnieć, jak niedawno kilkunastu funkcjonariuszy CBŚP wyleciało z pracy (a to nie koniec konsekwencji) po tym, jak okradli z towaru likwidowaną fabrykę fałszywych perfum…
Komentarze
Krótko mówiąc: idiota
Teraz nie znajdę, ale kiedyś na onecie pisali o jakimś liście,
próbowano zbadać DNA pewnych osób alkomatem. Okazuje się ze badanie niektórych osób bez ich zgody jest nielegalne w naszym kraju.
Z drugiej strony kiedyś czytałem w jakiejś gazetce ze policjant policjanta zdemaskował po paru latach ze współpracował ze złodziejem. Złodziej podzielił się łupem w zamian za uwiarygodnienie alibi i odciągnięcie uwagi z podejrzanego. Dowodem miał być przelew na konto.
DNA Alkomatem?
Chodziło o ustnik. Kontrola trzeźwości kierowcy była inscenizowana, by pobrać próbkę śliny.
No nie wiem. Jak moje auto ostatnio stuknął jakiś facet, to pierwsze co zrobili policjanci to oczywiście kazali nam dmuchać. Dostaliśmy ustniki zapakowane w folię i każdy z nas musiał go wyciągnąć z niej osobiście. Po wydmuchaniu ustnik miałem sobie zachować. Policjant mówił, że oni nie mogą tych ustników dotykać, bo gdybym chciał zaskarżyć pomiar to mogą na nim być tylko moje ślady.
Również pamiętam ten artykuł. Chodziło o jakieś wewnętrzne rozgrywki w krakowskiej Żandarmerii czy innej jednostce wojskowej, a zatrzymania pojazdu i przechwycenia ustnika dokonało bodajże CBA za plecami Policji, żeby zidentyfikować autora jakiegoś anonimowego listu ze skargą na jednego z rywalizujących o awans na stanowisko dowódcze oficerów.
Trzeba jakoś dorobić xD
Ten?
https://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/anonimy-nielegalne-operacje-dna-na-zamowienie-ujawniamy-kulisy-dzialan-sluzb/f3hkhm2?utm_source=wiadomosci_viasg&utm_medium=nitro&utm_campaign=allonet_nitro_new&srcc=ucs&utm_v=2
No cóż gruby standardowy amerykaniec, to musiało się tak skończyć.
Po za tym tam wszyscy siebie nawzajem za ręcę łapią i sprzedają jeżeli nie jesteś kimś ważnym dyrektorem/kierownikiem czy co to tam w policji i innych Instytucjach mają.