W ubogich krajach z darmowym dostępem do Wikipedii przez komórki użytkownicy zmotywowani wysokimi cenami transferu danych oraz kosztami legalnych multimediów znaleźli sposób na oszukanie systemu.
Operatorzy komórkowi w Angoli każą sobie płacić równowartość nawet 10 PLN za przesłanie 50 MB. Pobranie z sieci albumu w MP3 może zatem kosztować 15 – 20 PLN a filmu 300 PLN. Użytkownicy, których średnia pensja oscyluje wokół 200 – 300 PLN muszą uciekać się do swojego sprytu by móc pobrać z sieci cokolwiek dłuższego niż pojedynczy wpis z Twittera. Z pomocą – oprócz ich własnej kreatywności – przychodzi im Facebook i Wikipedia.
Darmowy dostęp do kawałka sieci
Niektóre firmy i organizacje takie jak Wikipedia czy Facebook zapewniają darmowy dostęp do swoich usług abonentom sieci telefonii komórkowej w niektórych krajach. Projekty takie jak Wikipedia Zero czy Free Basics (Facebooka) prowadzone wspólnie z operatorami sieci komórkowych nie zawsze zyskują poklask – np. Indie zakazały uruchomienia w tym kraju Free Basics Facebooka, by nie tworzyć podziału pomiędzy osobami które mają dostęp do „zwykłego internetu” a tymi, którzy zostaną zamknięci w ekosystemie Facebooka. W Angoli oba projekty działają jednak bez problemów, przynosząc korzyści użytkownikom.
Internauci w Angoli oczywiście cieszą się z darmowego dostępu do Wikipedii i Facebooka, ale nie wyczerpuje to ich potrzeb chociażby kulturalnych. Jak donosi serwis Motherboard internauci szybko wpadli na pomysł, by na serwerach Wikipedii (np. Wikimedia) zamieszczać pirackie filmy i muzykę a linkami do nich dzielić się na zamkniętych grupach na Facebooku. Rozwiązanie proste i skuteczne oraz pozwalające na korzystanie z niego wszystkim angolańskim internautom komórkowym. Pliki multimedialne najczęściej ukrywane są w serwisie Wikimedia pod zmienionymi rozszerzeniami – np. PDF czy JPG.
Wikipedia bezradna
Administratorzy Wikipedii nie są do końca zgodni co z tym faktem robić. Problem zauważyli już prawie 2 lata temu, jednak do tej pory nie znaleźli sensownego rozwiązania. Wstępnie proponowano limit rozmiaru wgrywanego pliku, lecz nie udało się ustalić jego wartości. Pliki wgrywane przez użytkowników są regularnie kasowane, jednak internauci nie przestają wysyłać kolejnych. Jak do tej pory nie posunięto się do zablokowania internautom z Angoli możliwości wgrywania plików i pewnie sytuacja się utrzyma dopóki internet w Angoli nie potanieje.
Obywatele Angoli nie są jedynymi internautami stosującymi podobne rozwiązania. W Paragwaju powstała aplikacja umożliwiająca tunelowanie internetu przez Facebook Messengera, również dostępnego za darmo a facebookowy debugger pomaga pobierać całe strony WWW za pośrednictwem serwerów FB. Z polskiego podwórka możemy podać przykład omijania restrykcji w dostępie do serwisów umożliwiających przechowywanie plików online poprzez wysyłanie ich do serwera firmy ubezpieczeniowej jako załączników do wniosku o polisę i zapisywanie szkicu dokumentu w celu odzyskania załączników z innej lokalizacji. Granicą jest jedynie wyobraźnia użytkowników, a ta, stymulowana odpowiednimi ograniczeniami, naprawdę potrafi rozwinąć skrzydła.
Komentarze
Hmm… zastanowiło mnie przez chwilę tunelowanie internetu przez FB Messenger. Np. polscy operatorzy, tacy jak Virgin Mobile, czy Mobile Vikings nie odliczają megabajtów z pakietu za korzystanie z FB, czy Messengera… Gdyby użyć tej apki u nas, korzystając z jednej z w/w sieci – mamy internet bez limitu? Jeśli tak by to działało to mamy ciekawą sprawę – starter za 5zł z Virgin, aktywacja freemium za 0zł i mamy nielimitowany internet za darmo?
na freemium nie ma nielimitowanego fb, normalnie z pakietu leci
W freemium nie ma darmowego FB :)
No dobra, to nawet wziąć najniższy pakiet ten za 19 zł… zastanawia mnie, czy by to działało i tylko tyle :D nie zamierzam z tego korzystać (fair usage policy :D)
My z ~15 lat temu mając w sieci ERA pakiet WAP over GPRS za 10zł netto z „no limit” robiliśmy podobnie :D
Jak byłem mały, to dostałem piłkę. Jak rozbiłem tą piłką szybę w oknie, to piłkę mi zabrano.
Jak nie umieją z tego korzystać, to wyłączyć.
Przecież wyraźnie widać, że właśnie umieją. :-)
A nie lepiej byłoby sprawdzać nagłówki plików przy uploadzie?
I podmieniać je na:
https://www.youtube.com/watch?v=dQw4w9WgXcQ
Znakomity opis MIME, uśmiałem się!
Dane mogą być doklejone do JPEG i nagłówki będą OK. Pełna analiza każdego pliku jest zbyt czasochłonna. Ale… Można obliczyć ile dany JPEG powinien zajmować. Szczególnie jeśli dane pliki udają zdjęcia z aparatu i mają Exif. Rozmiar plików vs. model aparatu zostaje dodany do bazy, a skrajne wartości są sprawdzane wnikliwiej (tak jak to robi choćby TrID). Podejrzane pliki są zostawiane to przejrzenia przez adminów, a przez ten czas zablokowany jest pełny rozmiar pliku – miniatury są bez doklejonych danych.
Przypomina to trochę scenę warezową, która kradła miejsce na publicznie dostępnych FTP-ach. Tylko wtedy chodziło o samo miejsce na serwerach, którym uploaderzy nie dysponowali.
Polacy używali 5s połączeń GSM, a oni internetu – takie czasy
Content hell. Kazda strona ma napchane tego gówna tyle, że zanim się załaduje to człowiek usypia.
Sami sobie syf robia w tej angoli wiec ich nie zal…
Przypominam sobie, gdy Gmail jako jeden z niewielu oferował 2GB przestrzeni, istniał nawet program pod Windowsa, który pozwalał montować wirtualny dysk – w tle ciął pliki i wysyłał/ściągał je w postaci załączników właśnie na/ze skrzynki Gmaila. :)
P2M
Pozdrowienia dla niegdysiejszego crackers-team (do dziś mam stos vlepek :D)
P2M to co innego, program to był gmail drive
Proponuje poczytac o P2M… Było z tym kiedys troche kłopotów gdy nastała epoka bardzo pojemnych kont pocztowych :)
Co do wykorzystywania skrzynek mailowych to przecież P2M bardzo sprawnie to wykorzystuje, dla użytkownika bezobsługowo. W sumie szkoda, że taką małą popularnością to się cieszy :) No ale uploaderzy nie dostają tutaj pieniędzy za uploady.
Nature… will find a way.