Śledzenie obywateli kilkaset razy tańsze dzięki rozwojowi nowych technologii

dodał 12 stycznia 2014 o 12:02 w kategorii Mobilne, Prawo, Prywatność  z tagami:
Śledzenie obywateli kilkaset razy tańsze dzięki rozwojowi nowych technologii

Za dawnych czasów śledzenie ruchów jednego człowieka oznaczało dla śledzących ogromne koszty, przede wszystkim pracy agentów. Wraz z rozwojem technologii takich jak lokalizatory GPS czy sieci GSM koszty tych operacji znacznie zmalały.

Podczas kiedy po stronie obywatela leżą koszty utrzymania prywatności, po stronie służb powstają koszty jej naruszania. Naukowcy postanowili przyjrzeć się tej drugiej stronie medalu i policzyć, ile służby kosztuje śledzenie obywateli za pomocą zarówno tradycyjnych jak i nowoczesnych metod.

Stara szkoła

Najbardziej klasyczną metodą śledzenia podejrzanego jest obserwowanie go przez agenta, który za nim podąża. Jak pewnie niejednokrotnie widzieliście na filmach, jest to metoda obarczona sporym ryzykiem zgubienia celu. Ile kosztuje taka operacja? Badacze obliczyli, że przeciętna stawka godzinowa agenta FBI wynosi ok. 50 dolarów (przy założeniu, że agent pracuje ok. 50h tygodniowo). Jeśli zatem podejrzany jest śledzony przez jednego agenta, tyle własnie wynosi jednostkowy koszt operacji (nie licząc pączków).

Wersja zmotoryzowana

Jeśli podejrzany porusza się samochodem, takim środkiem lokomocji będzie również śledzić go FBI. Podręcznik dla agentów sugeruje, by w pojeździe śledzącym znajdowały się dwie osoby – kierowca i nawigator. Biorąc również pod uwagę koszt paliwa można oszacować (pomijając amortyzację pojazdu), że godzinowy koszt tej operacji to ok. 105 dolarów. W przypadku użycia samochodu do śledzenia podejrzanego stosowana jest również taktyka 5 pojazdów, obstawiających każdy możliwy kierunek, która praktycznie gwarantuje, że śledzony nie wymknie się śledzącemu. Koszt takiej operacji znacznie rośnie, ponieważ nawet zakładając tylko jednego agenta na samochód, musimy wydać ok. 275 dolarów na godzinę takiego działania.

Wariant w 5 samochodów

Wariant w 5 samochodów

Beepery i jaskółki

W latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych ubiegłego wieku amerykańskie organy ścigania śledziły samochody podejrzanych za pomocą urządzeń nazywanych „beeper”. Były to małe nadajniki radiowe, przyklejane pod pojazdem, wysyłające regularne impulsy na zdefiniowanej wcześniej częstotliwości. W oparciu o analizę siły sygnału i kierunku, z którego dochodzi, policja mogła w przybliżeniu ustalić pozycję samochodu podejrzanego, nie musząc jechać za nim zderzak w zderzak. W przypadku zgubienia podejrzanego można było wezwać helikopter, który był w stanie z powietrza namierzyć źródło sygnału i wskazać kierunek dalszego pościgu. Była to wówczas rewolucja techniczna, jednak wymagała od śledzących obecności w terenie, w stosunkowo niewielkiej odległości od śledzonego – maksymalny zasięg urządzenia wynosił ok. 3-4 km).

Biorąc pod uwagę fakt, że urządzenie może zostać wykorzystane podczas wielu śledztw a czas jego instalacji i demontażu to jednorazowy wydatek, możemy przyjąć, że godzina śledzenia podejrzanego za pomocą nadajnika radiowego kosztuje ok. 105 dolarów (dwóch agentów plus benzyna). Podobnie sytuacja wygląda w przypadku, gdy zamiast beepera użyta zostanie tzw. jaskółka, czyli urządzenie symulujące stację bazową telefonii komórkowej. Urządzenia te potrafią między innymi wskazywać kierunek i odległość, w jakiej znajduje się namierzany telefon komórkowy, zatem mogą być wykorzystywane w ten sam sposób jak wcześniej beeper (tylko prawdopodobnie na mniejszą odległość w terenie zabudowanym).

Odbiorniki GPS

Jedną z obecnie najpopularniejszych metod rejestrowania miejsca przebywania podejrzanego jest prosty odbiornik GPS, z reguły wyposażony w moduł GSM. Urządzenie, przyczepione do podwozia samochodu, może działać nawet przez miesiąc, zbierając i wysyłając dokładne dane o lokalizacji pojazdu. Komercyjne firmy oferują usługę zbierania i udostępniania zebranych danych w ramach miesięcznego abonamentu w wysokości ok. 40 dolarów. Dodając do tego koszt pracy agentów montujących urządzenie możemy przyjąć, że w przypadku gdy śledztwo trwa miesiąc, koszt wynosi łącznie 240 dolarów, czyli zaledwie 36 centów za godzinę. Oczywiście gdy cała operacja trwa jeden dzień, wtedy koszt godziny rośnie 10 dolarów, jednak dalej są to znikome kwoty w stosunku do metod tradycyjnych.

Zestaw GPS do montażu pod samochodem

Zestaw GPS do montażu pod samochodem

Śledzenie lokalizacji telefonu

Podejrzani często ułatwiają pracę organom ścigania, nosząc przy sobie urządzenia służące do ich lokalizowania, czyli telefony komórkowe. Popularne komórki, rozmawiając ze stacjami bazowymi, przekazują dość dokładne informacje o swoim położeniu (najczęściej w postaci wektora i odległości, co przy danych z kilku stacji bazowych pozwala na ustalenie lokalizacji). Organa ścigania mogą uzyskać takie dane od operatorów telefonii komórkowej. W USA jest to usługa płatna, w zależności od sieci potrafi kosztować od 30 dolarów miesięcznie do 100 dolarów dziennie za jeden telefon. Średni koszt godziny śledzenia wynosi od ok. 1 do 5 dolarów. W Polsce operator telekomunikacyjny ma obowiązek udostępniać tego typu dane za darmo, na własny koszt, zatem organa ścigania płacą jedynie w postaci czasu spędzonego na zadaniu zapytania i odebraniu odpowiedzi.

Podsumowanie

Badacze przeprowadzili powyższe ćwiczenie jedynie w oparciu o teoretyczne dane, dostępne dla osób postronnych, jednak nawet zakładając pewien błąd pomiaru widać ogromne różnice między metodami tradycyjnymi a nowoczesnymi. Godzina śledzenia telefonu komórkowego kosztuje w najgorszym razie aż 53 razy mniej niż śledzenie pojazdu podejrzanego, a w przypadku operacji długoterminowych te różnice jeszcze znacznie rosną.

Porównanie kosztów poszczególnych metod śledzenia

Porównanie kosztów poszczególnych metod śledzenia

Nie da się ukryć, że telefony komórkowe stanowią cenne źródło danych dla organów ścigania. Tylko w roku 2011 główne polskie służby pytały operatorów ponad 144 tysiące razy o dane geolokalizacyjne, a przodowały w tym Policja oraz Straż Graniczna. Z kolei ABW przyznaje, że stosuje w swojej działalności odbiorniki GPS, co wygląda ciekawie w zestawieniu z wypowiedzią sędziego warszawskiego Sądu Okręgowego Marka Celeja, który zatwierdzał wnioski o kontrolę operacyjną składane przez służby:

Nigdy nie spotkałem się z tym, by służby występowały o zgodę na śledzenie kogoś za pomocą GPS, używanie materiałów z monitoringu z zastosowaniem systemu wykrywania twarzy czy podsłuchiwanie za pomocą mikrofonów kierunkowych.