Szef wydziału antynarkotykowego szefem gangu przemytników narkotyków

dodał 9 sierpnia 2015 o 17:42 w kategorii Prawo, Wpadki  z tagami:
Szef wydziału antynarkotykowego szefem gangu przemytników narkotyków

Czasem życie samo pisze najlepsze scenariusze filmów kryminalnych. Po wielomiesięcznym śledztwie w sprawie gangu przemytników haszyszu jego nieuchwytny szef okazał się być szefem wydziału antynarkotykowego lokalnej policji.

Finlandia zajmuje trzecie miejsce w rankingu państw o najniższym poziomie korupcji opracowanym przez Transparency International a krajowa policja zajmuje wysokie miejsca w rankingu zaufania społecznego. Pozycja ta jednak znacznie ucierpiała w ostatnich miesiącach a historia wysokiego rangą policjanta z Helsinek, który przeszedł na ciemną stronę mocy, budzi zrozumiałe emocje. Jak doszło do tego, że specjalista od zwalczania gangów narkotykowych sam postanowił zająć się organizacją przemytu haszyszu?

Tajemniczy boss

Śledztwo fińskiego Narodowego Biura Śledczego trwało już od paru miesięcy. Śledczy mieli na oku grupę przemycającą duże ilości haszyszu z Holandii do Finlandii. Jednocześnie podsłuchiwali połączenia telefoniczne lokalnego dilera, którego podejrzewali o zainteresowanie zakupem towaru. Wielokrotnie byli już świadkami negocjacji telefonicznych z jego dostawcą, zawodowym przemytnikiem. Znali numer telefonu przemytnika, jednak ustalenie jego tożsamości było dość trudne. Policja ma dowody, że w latach 2010 – 2013 przemytnik dostarczył na fiński rynek co najmniej sześć transportów haszyszu wartych łącznie ok. 10 milionów euro. Towar podróżował w sporych beczkach i trafiał na lokalny rynek. W grudniu 2011 holenderskim policjantom udało się namierzyć jedną z dostaw. Wytypowali podejrzaną beczkę i znaleźli w niej 140 kg haszyszu. Beczka miała jechać do Finlandii, zatem poinformowali swoich fińskich kolegów. Ci postanowili jej nie przejmować, a jedynie obserwować kto zgłosi się po odbiór. Oficjalnym odbiorcą miała być fikcyjna firma, a jej numery telefonów były zarejestrowane na karty pre-paid.

Beczka z haszyszem

Beczka z haszyszem

Przestępcy zostali w tajemniczy sposób ostrzeżeni o tym, że dostawa jest „gorąca” i należy trzymać się od niej z daleka. Jeden z nich, o pseudonimie Rybak,  nie posłuchał jednak wskazówek i zgłosił się po beczkę. Został aresztowany i skazany na 9 lat więzienia. Policjanci próbowali namówić go do złożenia zeznań przeciwko szefowi i w końcu odnieśli sukces. Rybak dostarczył śledczym informacji, które pozwoliły na zgromadzenie dowodów, że szefem gangu, który odpowiadał za organizację całego przemytu, był 58-letni Jari Aarnio, szef wydziału antynarkotykowego helsińskiej policji. Innym źródłem informacji wskazującym na Aarnio była niezwykle złożona analiza połączeń dziesiątek telefonów oraz kart SIM oraz ujęcia z systemów monitoringu, pokazujących osoby kupujące karty pre-paid (szczegóły ciekawego wątku kart SIM opisano w tym fińskim artykule – niestety tłumacz Google słabo sobie radzi z fińskim, jeśli jest na sali ochotnik do tłumaczenia to prosimy o kontakt).

Jari Aarnio w trakcie procesu

Jari Aarnio w trakcie procesu

Zarzuty i dowody

Aarnio został zatrzymany w październiku 2013, lecz dopiero kilka tygodni temu ruszył jego proces w sprawie narkotykowej, dzięki któremu o całej aferze dowiedziały się media. Przemyt narkotyków jest tylko jednym z wielu zarzutów postawionych byłemu już policjantowi. Jest oskarżony między innymi o wywieranie wpływu na świadka. Gdy dowiedział się, że Rybak współpracuje z policją, załatwił przeniesienie znanego członka brutalnego gangu do celi obok Rybaka. Z kolei adwokata Rybaka odwiedziło dwóch członków gangu, którzy poinformowali go, ze jeżeli Rybak nie odwoła swoich zeznań, to jego rodzinie może stać się krzywda.

Aarnio, już siedząc w areszcie, poprosił jednego z oficerów policji by ten przekazał jego żonie, że powinna wysypać żwirkiem okolice jednego z krzaków w ich ogrodzie. Policja udała się na miejsce i pod krzakiem znalazła zakopane plastikowe wiaderko, a w nim 65 tysięcy euro w gotówce.

Wiaderko z podręcznym bankiem

Wiaderko z podręcznym bankiem

Przeszukanie garażu oskarżonego dostarczyło kolejnych dowodów wskazujących na jego udział w przestępstwie. Policjanci znaleźli dwa telefony komórkowe, ukryte odpowiednio w bucie oraz w zrolowanym dywanie, z których wykonywano podsłuchiwane przez śledczych połączenia.

Telefon w bucie

Telefon w bucie

Co ciekawe, znaleziono także urządzenie, które dziennikarze nazywają anonimizatorem połączeń. Nie wiemy, co to za wynalazek, widać jedynie, że jest wyposażone w dwie karty SIM – podejrzewamy, że może działać jako automatyczne proxy połączeń i SMSów, by łatwo ukryć numer telefonu osoby dzwoniącej. Być może ktoś z Czytelników rozpozna konstrukcję na poniższym zdjęciu.

Anonimizator

Anonimizator

W garażu znaleziono także odręcznie sporządzone notatki przeznaczone dla Keijo Vilhunena, ważnej postaci fińskiego świata przestępczego, ze wskazówkami, jak zachowywać się by obalić ewentualne zarzuty o udział w przemycie narkotyków.

Fachowiec na właściwym miejscu

Trzeba także przyznać, że Aarnio był dość dobrze przygotowany do roli szefa gangu przemytników. Oprócz 30-letniego doświadczenia w roli funkcjonariusza wydziału antynarkotykowego, w trakcie studiów w akademii policyjnej zajmował się badaniem struktur gangów narkotykowych. Sam pochodzi z biednej dzielnicy Helsinek Maunula, gdzie wychowywał się wśród narkomanów i dilerów. W wywiadzie udzielonym telewizji publicznej w roku 2000 podkreślał, że w dobrze zorganizowanej organizacji przestępczej nie znajdzie się dowodów na zaangażowanie prawdziwego szefa, który zawsze ukrywa się za innymi osobami, jak w grze w szachy, gdzie pionki kryją króla. W gangu, któremu sam przewodził, najwyraźniej nie udało mu się wdrożyć wszystkich zasad – co prawda jego pracownicy nie znali się nawzajem, jednak szef został namierzony.

Sam Aarnio broni się twierdząc, że prowadził jedynie grę operacyjną próbując zlokalizować innych przestępców. Liczne karty SIM tłumaczy nawykami do zachowywania prywatności i wynikiem szkoleń policyjnych. Nie wiadomo jednak, czy 8 samochodów oraz wydane w ciągu kilku lat pół miliona euro można poprzeć zarobkami fińskiego policjanta. Aarnio już odbywa wyrok 2 lat więzienia za nadużycie swojego stanowiska w powiązanej sprawie przekupstwa przy zakupach sprzętu do inwigilacji w firmie, w której sam miał udziały, a grozi mu jeszcze 13 za opisane wyżej wyczyny. Po każdym posiedzeniu sądu trafia do więzienia, do którego przez 30 lat sam wysyłał przestępców.

Źródła: NY Times, yle.fi, hs.fi, Helsinki Times, mtv.fi