szukaj

05.02.2019 | 18:05

avatar

Adam Haertle

Ciekawe życie fałszerza banknotów i sprawna interwencja Secret Service

Niewiele osób wie, że amerykański Secret Service chroniący prezydentów USA został pierwotnie powołany do ścigania fałszerzy dolarów – i nadal jest to ważnym obszarem jego działalności. Oto historia jednej z ciekawszych ostatnich spraw.

Mało jest przestępstw karanych z taką surowością jak fałszowanie banknotów. Jednak mimo ogromnych kar, dużej determinacji organów ścigania i wysokiego poziomu ryzyka wpadki chętnych do przerabiania kawałków papieru na cenne banknoty nie brakuje. Jeden z nich niedawno zginął w trakcie próby zatrzymania przez Secret Service. Przeczytajcie o jego niecodziennym życiorysie.

Dobre recenzje – dobry strzał

Choć markety w sieci Tor znacznie ułatwiają zadanie przestępcom (głównie dzięki stworzeniu skutecznych mechanizmów handlowych), to zdarza się, że upraszczają także pewien etap śledztwa – a konkretnie ustalenie, kogo śledzić należy. Służbom nie zależy na łapaniu płotek – chcą łapać tych przestępców, których towar jest najlepszej jakości i którzy mają najwięcej klientów. Z pomocą przychodzi tu system komentarzy, oferujący użytkownikom marketów możliwość wyboru dostawców swoich nielegalnych zakupów. To właśnie pozytywne oceny sprawiły, że Secret Service zainteresowało się użytkownikiem działającym pod pseudonimem Billmaker.

Billmaker sprzedawał banknoty o nominale 100 dolarów i miał spore grono lojalnych fanów. Obiecywał także zwrot wpłaconych środków, w razie gdyby banknoty nie spełniały oczekiwań klienta. Ale spełniały – były całkiem dobrze zrobione i szybko wysyłane. Agenci także skorzystali – już we wrześniu 2017 dokonali zakupu. Za równowartość 120 dolarów w bitcoinach otrzymali cztery banknoty o nominałach 100 dolarów. Eksperci, którzy poddali fałszywki analizie, szybko połączyli je z innymi na łączną kwotę ponad 4 milionów dolarów. Udało się zatem trafić na dużego producenta. Banknoty były drukowane na profesjonalnej drukarce laserowej, dobrym papierze i były wyposażone w element udający pasek bezpieczeństwa. Nawet w dotyku były podobne do prawdziwych. Producent wybrał model sprzed roku 2013, posiadający słabsze zabezpieczenia, lecz nadal popularny w obrocie.

Wpadka przy skrzynce

Agenci regularnie kupowali kolejne zestawy banknotów. Sprzedawca oferował możliwość śledzenia przesyłki, dzięki czemu bez problemów ustalono, że nadawał je w mieście Norman, tuż obok lokalnego posterunku policji. Długotrwała obserwacja skrzynek i kontrola poczty pozwoliły na ustalenie tożsamości nadawcy. Co prawda samochód, którym podjechał, zarejestrowany był na osobę, która była ofiarą kradzieży tożsamości, lecz kierowca był znany organom ścigania. Podejrzanym okazał się Daniel Johnson. Trzydziestoczterolatek odsiedział już trzy lata za sprzedaż fałszywych kopii Microsoft Office, a w 2016 został nawet zatrzymany za fałszerstwo banknotów. Wyszedł za kaucją, a gdy sąd wydał wyrok uznający go za winnego fałszerstwa i hodowli marihuany, strategicznie zniknął. Co więcej, Johnson był zadeklarowanym prepperem (osobą szykującą się do upadku cywilizacji), nienawidzącym władzy, miłośnikiem broni i amunicji. Został zatem uznany za potencjalnie bardzo niebezpiecznego.

(Prawie) zwykłe życie

Johnson w czerwcu 2017 poznał w lokalnym barze miłą dziewczynę. Podał jej fałszywe imię i nazwisko. Skłamał także w kwestii daty swoich urodzin i miejsca pochodzenia. Para bardzo się polubiła i po paru miesiącach przeprowadziła do małego domku w środku lasu, niedaleko Oklahoma City. Johnson miał fałszywy dowód tożsamości i dyplom ukończenia studiów, więc jego dziewczyna bez problemu uwierzyła w historie, które opowiadał. Przyznał się, że jest rozwiedziony, jednak skłamał, mówiąc, że dziewczynka, której zdjęcie miał na wygaszaczu ekranu, była jego siostrzenicą – tak naprawdę było to zdjęcie jego córki z poprzedniego małżeństwa. Johnson nie używał czeków ani kart kredytowych i za wszystko płacił gotówką. Dziewczynie wytłumaczył, że inwestuje w produkcję marihuany i banki odmawiają mu prowadzenia rachunków. Gdy jeździli do domku w lesie nalegał, by jego ukochana chowała telefon do woreczka Faradaya, który miał blokować sygnał sieci komórkowej. Często budziły go koszmary i spędzał sporo czasu na stronach miłośników światowej konspiracji. Dziewczynie tłumaczył, że jego problemy wiązały się z pracą, którą kiedyś wykonywał dla rządu.

Epilog

Wiosną 2018 kupił dziewczynie i jej matce wakacje w Tajlandii. One pojechały w podróż życia, on został w domu. Agenci śledzili już wtedy jego ruchy. W ten sposób zidentyfikowali mieszkanie w Norman, do którego przychodziła poczta Johnsona oraz dom kilka kilometrów dalej, w którym znajdował się zakład produkcyjny fałszywych banknotów. Zlokalizowali także chatkę w lesie. Na drodze do tej właśnie chatki Johnson spotkał konwój 10 samochodów z włączonymi sygnałami, które jechały go zatrzymać. Zjechał na pobocze, wyjął swojego AR-15 i rozpoczął ostrzał agentów US Marshals Service. Ci odpowiedzieli skutecznym ogniem – Johnson był jedyną ofiarą tej strzelaniny.

W fabryce i domu Johnsona agenci znaleźli 300 000 USD w świeżych, fałszywych banknotach. Znaleźli także kilka komputerów, lecz do tej pory nie udało się złamać ich szyfrowania. Co prawda, Johnson miał w kaburze na kostce pendrive ze zrzutami ekranów 50 różnych SMS-ów, lecz zarówno zawartość komputerów, jak i lokalizacja bitcoinów, które bez wątpienia zarobił na swojej działalności, nadal pozostają tajemnicą.

Powrót

Komentarze

  • avatar
    2019.02.05 20:44 cyberskurwysyn

    piękna śmierć

    Odpowiedz
    • avatar
      2019.02.05 21:57 Xyz

      Cyberskurwysynie zgadzam sie, ale hajsu w btc szkoda…

      Odpowiedz
      • avatar
        2019.02.06 08:43 piekarz

        nosz film nakręcą jak nic!

        Odpowiedz
        • avatar
          2019.02.07 13:27 Andrzej

          Mam nawet utwór do finalnej sceny: The Trio (Il Triello) – Ennio Morricone – The Good, The Bad and The Ugly

          Odpowiedz
          • avatar
            2019.02.09 12:14 helmut

            Za dobry. Bardziej pasuje „I’m blue” Eiffel 65

  • avatar
    2019.02.05 23:14 Aezakmi

    Więcej takich emocjonujących historii ! :D

    Odpowiedz
  • avatar
    2019.02.06 00:41 minus1

    Wy naprawdę wierzycie że „lokalizacja” bitcoinów jest tajemnicą? Myślę że odpowiedni ludzie już podzielili dosłownie zimny portfel

    Odpowiedz
    • avatar
      2019.02.06 14:06 Piotr

      Nie udało im się złamać zabezpieczeń komputerów to myślisz, że złamali hasło do portfela?

      Odpowiedz
  • avatar
    2019.02.06 02:41 Piotr

    Fajnie opisana historia, nie za dluga nie za krotka, taka prima sort ?

    Odpowiedz
  • avatar
    2019.02.06 08:32 Werner339

    „(…)Sprzedawca oferował możliwość śledzenia przesyłki, dzięki czemu bez problemów ustalono, że nadawał je w mieście Norman, tuż obok lokalnego posterunku policji. Długotrwała obserwacja skrzynek i kontrola poczty pozwoliły na ustalenie tożsamości nadawcy.(…)”

    Tutaj pan fałszerz był trochę bez wyobraźni.

    Odpowiedz
    • avatar
      2019.02.06 11:17 bezpiecznik

      Problemem nie jest to że oferował śledzenie bo nawet jak by tego nie robił nie wiele by to zmieniło. Błędem była „powtarzalność” korzystanie z tych samych miejsc nadawania czy do tych samych osób. Zresztą ciągła zmiana miejsc nadawania też by na długo nie pomogła a jedynie opóźniła złapanie go może o rok.

      Odpowiedz
      • avatar
        2019.02.06 16:45 niebezpieczny

        W jaki sposób namierzyliby go?

        Odpowiedz
      • avatar
        2019.02.06 17:58 Duży Pies

        „powtarzalność” czyli cecha lub zespół cech, które stanowią podstawę zapytań w analityce/Big Data. Dlatego każdego przestępcę-hurtownika prędzej czy później się złapie. Zawsze.

        Odpowiedz
        • avatar
          2019.02.07 00:22 Pommer

          Powiedziałbym że jednak nie zawsze, a prawie zawsze.
          Punktów nadawczych przesyłek jest stosunkowo dużo, a i przecież można mieć pośredników, gońców, i tak dalej.

          Odpowiedz
          • avatar
            2019.02.07 12:17 Duży Pies

            „pośredników, gońców, i tak dalej”
            Swego czasu mieliśmy takich narkotykowych „gońców” wśród dostawców żarła/pizzy i kurierów pocztowych/spedycyjnych. W dużych miastach dealerską forpocztę stanowią jednak głównie kibole-popaprańcy i ich nastoletnie ziomki w dresach, przynajmniej jeśli chodzi o tańsze syntetyki i trawę.
            Jednak mylisz się, każdą taką aktywność można rozpoznać.

          • avatar
            2019.02.09 12:18 helmut

            Pamiętam wywiad w sieci z agentem FBI, który pod przykrywką prowadził fora dla carderów. W końcu zamknęli wiele osób na całym świecie, które były aktywnymi klientami ;)
            Powiedział jedną ważną rzecz: przestępca z biegiem czasu coraz bardziej wierzy w siebie i popełnia więcej błędów. Taka jest ludzka psychika i tego nie zmienimy ;)

          • avatar
            2019.02.10 18:04 kik

            „Jednak mylisz się, każdą taką aktywność można rozpoznać.”

            Można ale nie zawsze się to udaje. Rzadko się zdarza by przestępca był w 100% zdyscyplinowany ale niekiedy tak bywa.

  • avatar
    2019.02.06 11:44 robi222

    Jak wielkie odchyły od normy siedzą ludziom pod kopułą. Skąd one się biorą?

    Odpowiedz
  • avatar
    2019.02.06 11:53 ff

    O co chodzi z tymi zrzutami ekranów 50 smsów?

    Odpowiedz
    • avatar
      2019.02.06 16:44 seed

      steganografia

      Odpowiedz
  • avatar
    2019.02.06 12:16 PiotrLenarczyk

    Gdzie ze 2 zł się znajdą to i zara Zły harcuje…

    Odpowiedz
  • avatar
    2019.02.07 11:02 Maciek

    W tych wszystkich historiach zawsze ktoś wpada w tak błahy sposób. Tutaj też, niby koleś ogarnięty a wpadł na wysyłaniu paczek z danej lokalizacji. Trochę tak jakby był przekaz – „ufajcie narzędziom, wpadniecie tylko przez swój błąd”. A prawda może być zupełnie inna, w sensie kolejność. Wiedzieli kto, jak i gdzie, tylko do wiadomości publicznej muszą podać wytłumaczalną przyczynę. Przecież jakby napisali, że go znaleźli bo mają furtkę w Torze, to cały światek by stamtąd szybko zniknął. A tego by przecież nikt nie chciał :)

    Odpowiedz
  • avatar
    2019.02.08 18:59 Spice

    1. Banknoty dolarów amerykańskich są jednymi z najgorzej zabezpieczonych banknotów na świecie. W obrocie nadal powszechne są edycje niemal pozbawione współcześnie znaczących zabezpieczeń. 2. Ciekawsza jest historia gościa, który podrabiał monety w UK. Stworzył cały warsztat w piwnicy, ale dość szybko wpadł. Na podstawie dokonanych przez ekspertów szacunków udało się ustalić jaką wydajnośc miała jego mennica. I tu pojawiło się pytanie sędziego do oskarżonego. Sędzia: z tego co udało się nam ustalić, wyprodukowanie jednej monety 5-ciofuntowej zajmowało Panu ponad godzinę. Tymczasem minimalna krajowa wynosi u nas 7,25 GBP na godzinę. Dlaczego nie pomyślał Pan, żeby po prostu pójść do pracy? Oskarżony: lubię pracować na swoim! Nb. gość został skazany jedynie na prace społeczne.

    Odpowiedz
    • avatar
      2019.02.10 18:33 Artur

      Pierwszy raz słyszę o monecie pięcio funtowej. O banknocie to co innego.

      Odpowiedz
      • avatar
        2019.02.13 00:26 Spice

        1. Istnieją monety 5-ciofuntowe, aczkolwiek są to monety bite na specjalne okazje. 2. Możliwe, że po prostu średnio na godzinę uzyskiwał taką wartość produkcji. Nie pamiętam już takich szczegółów, w każdym razie jest to prawdziwa historia.

        Odpowiedz
  • avatar
    2019.02.10 14:01 Tomasz Miroszkin

    Zgubiło go lenistwo i chciwość.

    Odpowiedz

Zostaw odpowiedź

Jeśli chcesz zwrócić uwagę na literówkę lub inny błąd techniczny, zapraszamy do formularza kontaktowego. Reagujemy równie szybko.

Ciekawe życie fałszerza banknotów i sprawna interwencja Secret Service

Komentarze