Jak stracić dostęp do wszystkich swoich pieniędzy w banku przez bycie ofiarą przestępstwa

dodał 7 lutego 2019 o 15:54 w kategorii Wpadki  z tagami:
Jak stracić dostęp do wszystkich swoich pieniędzy w banku przez bycie ofiarą przestępstwa

Czy bank w Polsce może zatrzymać Twoje pieniądze i zablokować Ci konto na wiele tygodni czy nawet miesięcy? Tak po prostu? Zdecydowanie tak – na przykład pod takim warunkiem, że na Twoim koncie znalazły się cudze pieniądze, skradzione komuś innemu.

W tej historii będą bitcoiny, prokurator, mBank i kilka poszkodowanych osób. Nie jest wyjaśniona do końca – ale trochę informacji udało się nam zebrać. Kilka dni temu odezwał się do nas Czytelnik – nazwijmy go na potrzeby tej historii Piotrkiem (prawdziwe dane są nam znane, ale poprosił o zachowanie ich w tajemnicy). Opowiedział, jak mBank zablokował mu konto i mimo że próbował swoją skomplikowaną sytuację wyjaśniać, to od ponad miesiąca nie może swoich środków odzyskać i konta odblokować. Wygląda na to, ze Piotrek sam padł ofiarą przestępstwa. Posłuchajcie.

Historia Piotrka

Piotrek dostarczył nam obszerny opis swojej historii i wiele dokumentów na jej poparcie. Zweryfikowaliśmy wszystko, co dało się zweryfikować i wygląda to tak, jak opisuje to Piotrek. Piotrek handluje bitcoinami w serwisie LocalBitcoins. Taniej kupuje, drożej sprzedaje, biznes jak wiele innych. 2 stycznia zgłosił się do niego klient, nazwijmy go Marcinem, który chciał dokonać zakupu bitcoinów za kwotę 3350 PLN. Kupujący miał wysłać przelew ekspresowy, lecz wysłał zwykły. Tytuł transakcji jednak się zgadzał, pieniądze 3 stycznia dotarły na konto Piotrka w mBanku, więc ten zakończył transakcję i bitcoiny trafiły do nabywcy. Dzień jak co dzień.

4 stycznia Piotrek chciał dokonać przelewu pieniędzy ze swojego konta w mBanku, lecz okazało się, że na koncie jest blokada ze względów bezpieczeństwa, wymagająca weryfikacji tożsamości w placówce za pomocą dwóch dokumentów tożsamości. Blokada miała zostać nałożona w związku z reklamacją przelewu przez nadawcę. Piotrek próbował się skontaktować z klientem na portalu LocalBitcoins, lecz bezskutecznie. Mając dane nadawcy przelewu, znalazł jego żonę na Facebooku i skontaktował się z nią, a przez nią z mężem. Ten nie wiedział nic o zakupie bitcoinów, ponieważ był przekonany, że kupował okazyjnie części komputerowe w serwisie Ebay lub Amazon. Jak pisze sam Piotrek:

Zareklamowal ten przelew, poniewaz wbrew zapewnieniom sprzedajacego, ze to sklep internetowy z Niemiec w trakcie likwidacji ( stad niskie ceny ), podczas generowania potwierdzenia przelewu zobaczyl dane polaka i lodzkiej placowki mbanku, sprawa zaczela mu smierdziec.

Piotrek powiadomił o sytuacji bank, złożył zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa na policji, przekazał bankowi dokumentację i złożył pisemne wyjaśnienie. Choć transakcja dotyczyła kwoty 3251 PLN, to bank zablokował wszystkie środki na rachunku, ok. 10 000 PLN. Jak pisze Piotrek:

Nie mialem nawet jak oplacic skladek do urzedu, czy tez nie mialem jak zaplacic za prad. W konsekwencji wylaczyli mi prad:)

21 stycznia prokurator wydał postanowienie o zablokowaniu na rachunku Piotrka kwoty 3251 PLN na okres 3 miesięcy w związku z podejrzeniem, iż środki te mogą pochodzić z przestępstwa. 23 stycznia Piotrek otrzymał informację, że jego konto zostało odblokowane, jednak krótko potem zostało ponownie zablokowane i mimo wielu prób z jego strony i wielokrotnych weryfikacji tożsamości pozostaje zablokowane do tej pory.

Piotrek ma problem, ponieważ w jego ocenie środki zostały niesłusznie zablokowane, bank niesłusznie traktuje go jak przestępcę i powinien był go informować na bieżąco o zakładanych blokadach. Piotrek jest przecież ofiarą – to jego bitcoiny trafiły do złodzieja.

Nasza historia

Prześledziliśmy dokładnie historię Piotrka i nie znaleźliśmy żadnej niespójności ani luki. Nie mogliśmy zweryfikować wszystkiego. Niestety Piotrek nie dostarczył żadnych dowodów ze strony Marcina, a mimo wielu naszych próśb odmówił skontaktowania nas z Marcinem, mówiąc, że

druga strona wyrazila zgode na kontakt z Wami oraz przekazanie materialow, ale dopiero po zakonczeniu sledztwa

Ofiary z reguły bardzo chętnie rozmawiają z dziennikarzami, wierząc (często słusznie), że nagłośnienie sprawy przyspieszy postępowanie, ale to możliwe, że ten poszkodowany jest akurat innego zdania. Sprawdziliśmy za to historię transakcji na LocalBitcoins i w blockchainie, przejrzeliśmy dokładnie zrzuty ekranów, korespondencję z mBankiem, zawiadomienie złożone na policji, postanowienie prokuratora – Piotrek bardzo dobrze udokumentował swoje zmagania z bankiem. Oceniamy, że jego historia – mimo braku możliwości potwierdzenia ze strony Marcina (który odmawia kontaktu) czy banku (który nie może, bo przepisy, polityki itd.) jest spójna i udokumentowana. Czy zatem bank dobrze postąpił, blokując konto Piotrka?

Banki kontra handlarze

Świat bitcoina pełen jest złodziei różnej maści – o tym nie musimy Was przekonywać. Są tam też ludzie uczciwi i przedsiębiorczy – o tym też wiecie. Czasem odróżnienie jednych od drugich nie jest proste. Banki widzą wiele przypadków prania pieniędzy pochodzących z przestępstwa i mają obowiązek interweniować, gdy podejrzewają, że natrafiły na kolejnego sprawcę lub ofiarę. Nie raz i nie dwa banki ratowały pieniądze zwykłych ludzi, blokując środki skradzione przez przestępców już po tym, jak trafiły na konta słupów. Piotrek przyjął na swój rachunek pieniądze skradzione lub wyłudzone od nieświadomej ofiary, przez co jego konto stało się jednym z narzędzi przestępstwa. To niestety ryzyko wpisane w handel kryptowalutami – można łatwo stać się (także całkiem nieświadomym) pośrednikiem w przestępstwie.

Co mógł zrobić Piotrek, by ominąć ten problem? Na pewno mógł wprowadzić trzy proste zasady:

  • wymuszanie na klientach podawania pełnego tytułu przelewu o treści np. „zakup kryptowaluty w serwisie localbitcoins.com [id transakcji]” (w tym przypadku przelew miał tylko ID transakcji w nazwie),
  • wymuszanie na klientach podawania pełnych danych odbiorcy w zleceniu przelewu (w tym przypadku zamiast danych Piotrka w polu odbiorcy przelewu była nazwa „Money LTD”, cokolwiek to znaczy),
  • odsyłanie wszystkich przelewów, które nie spełniają tych kryteriów.

W ten sposób Piotrek być może straciłby kilku klientów, lecz z drugiej strony uchroniłby się od długotrwałej blokady rachunku. Piotrek mógł także zwrócić uwagę, że jego klient łączył się z Rumunii, numer telefonu miał z Kanady, a przelew przyszedł z Polski – choć podobno w świecie BTC to norma. Handlowanie w takim środowisku wymaga jednak większego poziomu ostrożności. Piotrek swoje procedury handlowe już zmodyfikował, by uniknąć podobnych zdarzeń w przyszłości.

Czy bank miał prawo zablokować wszystkie środki?

To dobre pytanie. Nie jesteśmy prawnikami, lecz lektura przepisów prawa bankowego wskazuje, że blokada wszystkich podejrzanych środków powinna trwać maksymalnie 72 godz., a potem wkracza prokurator. Tu mamy postanowienie prokuratora wydane po 3 tygodniach od zablokowania konta, a kwota zablokowana na koncie jest dużo wyższa niż ta, która została ujęta w postanowieniu.

Oficjalne stanowisko mBanku brzmi następująco:

Blokady środków, co do których istnieje uzasadnione podejrzenie, że pochodzą z przestępstwa są zakładane przez Bank na podstawie art. 106 a ust 3 ustawy Prawo bankowe.  Blokadę określonej kwoty środków bank może założyć maksymalnie  na 72 godziny. Taka blokada może być podtrzymana przez Postanowienie Prokuratury na okres do maksymalnie 3 miesięcy, albo może upaść, jeśli Prokurator nie wyda stosownego postanowienia. Blokady zakładane przez Bank na okres do 72 godzin nie są utrzymywane, jeśli Prokurator nie wyda stosownego Postanowienia o podtrzymaniu blokady.

Blokada dostępu do rachunku może zaistnieć tylko w określonych okolicznościach np. w przypadku podejrzenia wykorzystania rachunku do działań przestępczych.

Niestety nadal nie wiemy, dlaczego środki Piotrka zostały zatrzymane na trzy tygodnie przed wydaniem postanowienia ani dlaczego blokada obejmuje wszystkie środki, a nie tylko te pochodzące z prawdopodobnego przestępstwa…

Podsumowanie

Trudno winić Piotrka za ten incydent – owszem, może nie był wystarczająco ostrożny, ale nie widzimy żadnej złej woli w jego działaniu.

Trudno winić bank za ten incydent – bank, widząc konto, na które wpłynęły środki z przestępstwa, ma prawo podejrzewać, że pozostałe środki na tym rachunku mogą mieć to samo pochodzenie i działając w interesie innych okradzionych, blokuje wszystko, co może. Na pewno naprzemienne blokowanie i odblokowywanie rachunku nie powinno mieć miejsca, można także poprawić komunikację z klientem, ale w tych okolicznościach nie dziwimy się decyzjom banków.

Winnymi incydentu są przestępcy, którzy okradli Marcina i narobili problemów Piotrkowi, sprytnie używając go do prania skradzionych środków.

Czy Wasze pieniądze są bezpieczne w tym i innych bankach? Tak, chociaż jeżeli handlujecie bitcoinami, to lepiej rozłożyć ryzyko podobnych zdarzeń na więcej rachunków i minimalizować ilość środków przechowywanych na kontach, na które pieniądze wpłacają Wasi klienci. Zawsze mogą okazać się przestępcami…