19.06.2018 | 06:56

Gosia Fraser

To już jutro! Ostatni moment, by zaprotestować przeciwko cenzurze internetu

Za nieco ponad 24 godziny Unia Europejska podejmie decyzję, w jakim kierunku zmierzać będzie internet. Czy pozwolimy na to, by umieszczane w nim treści były kontrolowane przez wielkie koncerny medialne?

Już jutro w podczas posiedzenia Komisji Prawnej Parlamentu Europejskiego (JURI Committee) odbędzie się głosowanie w sprawie reformy prawa ochrony własności intelektualnej, czyli Dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady w sprawie praw autorskich na jednolitym rynku cyfrowymW Polsce jak do tej pory sprawa ta nie zyskała dużego rozgłosu – i może publikacja tego tekstu jest ostatnim momentem na to, by wokół proponowanych zmian prawnych zrobić choć trochę szumu. Dlaczego ostatnim? Bo nowa dyrektywa to nic innego jak pełzająca cenzura internetu.

O co chodzi z tą cenzurą?

W największym skrócie: o artykuł 13 proponowanej dyrektywy. Mówi on, że obowiązkiem właścicieli dużych platform internetowych, które zapewniają użytkownikom dostęp do znaczącej liczby utworów chronionych prawem autorskim, jest zapewnienie legalności umieszczanych na tych platformach treści.

Artykuł 13 nakłada też na właścicieli platform internetowych obowiązek stosowania “skutecznych technologii rozpoznawania treści, muszą być odpowiednie i proporcjonalne. Dostawcy usług przekazują podmiotom praw adekwatne informacje na temat funkcjonowania i wdrażania środków, a także, w stosownych przypadkach, adekwatne sprawozdania na temat rozpoznawania utworów i innych przedmiotów objętych ochroną oraz korzystania z nich”. I tu właśnie pojawia się problem, a zarazem pole dla rozwoju pełzającej cenzury. Dlaczego?

W myśl tego przepisu, duże platformy internetowe – a więc Facebook, Twitter, Google, ale też Onet, Wirtualna Polska, czy BBC, a w praktyce – każdy portal internetowy, który umożliwia swoim użytkownikom samodzielne dodawanie jakichkolwiek treści, zobowiązane są do nieustannego monitorowania osób, które z nich korzystają. To nic innego, jak wyrafinowana (bo przecież mająca miejsce w dobrej wierze – celem minimalizacji piractwa!) forma nadzoru elektronicznego. Po wykryciu treści, które naruszają czyjeś prawa autorskie, właściciel platformy ma obowiązek “zdjąć” ze swoich stron feralną zawartość – niezależnie od tego, czy jest to dłuższy niż dwie linijki cytat z prasy, czy też przerobione na internetowy mem zdjęcie sławnego polityka.

Absurdalność, a zarazem niebezpieczeństwo niesione przez ten przepis, nie umknęły uwadze znanych postaci internetu i świata technologii, które na szczęście – jak na celebrytów przystało – mają pewną moc oddziaływania na rzeczywistość. W ubiegłym tygodniu do przewodniczącego Parlamentu Europejskiego Antonio Tajaniego skierowali oni list otwarty (który podpisało aż 70 znanych postaci!), gdzie krytykują artykuł 13 i proponowaną reformę dyrektywy.

W liście czytamy, że chociaż reformie prawa regulującego kwestie ochrony praw autorskich przyświecały dobre intencje, to “obecne brzmienie artykułu 13. w proponowanym tekście nie jest właściwą drogą, aby osiągnąć zamierzone cele”. Sam artykuł 13 natomiast to nic innego, jak “bezprecedensowy krok w stronę przekształcenia internetu z otwartej platformy stworzonej do współdzielenia treści i innowacji w narzędzie zautomatyzowanego nadzoru i kontroli nad jego użytkownikami”.

Według autorów listu, proponowane zmiany w prawie wywrą znaczący wpływ na zwykłych użytkowników internetu – zarówno tych, którzy dzielą się różnymi treściami ze znajomymi w ramach aktywności w mediach społecznościowych, jak i tych, którzy realizują się w pracy przy projektach, np. z zakresu otwartego oprogramowania (z wykorzystaniem platform takich jak GitHub czy BitBucket), bądź współtworzą formaty Wiki (wspólne tworzenie materiałów informacyjnych przy wykorzystaniu cytatów, zdjęć, fragmentów kodu czy utworów muzycznych).

Intelektualiści świata nowych technologii w swoim liście zaznaczyli też, że “model zrównoważonej odpowiedzialności, który ustanowiła dyrektywa o handlu elektronicznym, według którego odpowiedzialność za legalność treści biorą przede wszystkim ci, którzy zamieszczają je w internecie, dobrze służył Europie”. Jak stwierdzili, “poprzez odwrócenie tego modelu i przerzucenie odpowiedzialności za treści bezpośrednio na platformy internetowe, wywarty zostanie znaczący wpływ na modele biznesowe i inwestycyjne zarówno małych, jak i dużych podmiotów. Szkody względem wolności w internecie, które zostaną przez to wywołane, na razie są trudne w ocenie – naszym zdaniem będą one jednak znaczące”.

Czym w takim razie jest podatek od linków?

To jedyny sposób, w jaki będzie można uniknąć posądzenia o niezgodność z prawem po reformie. Jego faktyczne występowanie w skrócie polegać będzie na tym, że chcąc powołać się na chroniony prawem autorskim materiał bądź dosłownie – zacytować jego fragmenty, będzie trzeba dogadać się co do tego z wydawcą i uiścić stosowną opłatę.

W zamyśle Komisji Europejskiej, mechanizm ten ma chronić wydawców treści, do tej pory ponoszących straty… w wyniku tego, że ich materiały udostępniane są np. na portalach społecznościowych, gdzie użytkownicy prześlizgują się przez tytuły i nagłówki, mało kto jednak zadaje sobie trud kliknięcia w link odsyłający do strony wydawcy – wobec czego ten ostatni nie zarabia na dystrybucji swoich treści.

Wykonaniem tego planu – jak na epokę nowych technologii przystało – mają zająć się oczywiście algorytmy tzw. kontroli prewencyjnej. W myśl artykułu 13 proponowanej dyrektywy, platformy internetowe zobowiązane byłyby do wprowadzenia specjalnie zaprojektowanych filtrów na swoich stronach. Ich zadaniem ma być wychwytywanie treści naruszających prawo, zanim zostaną one opublikowane.

Obowiązki wynikające z zastosowania takich regulacji mogą stanowić poważny problem dla mniejszych portali internetowych, które nie są w stanie konkurować z wielkimi holdingami medialnymi. Może to doprowadzić do sytuacji, w której na rynku pozostaną tylko podmioty, które będą w stanie poradzić sobie z zastosowaniem się do reguł narzucanych przez nowe prawo.

Filtry mogą mieć jeszcze jedną nieprzyjemną konsekwencję – mogą stać się katalizatorem dla obiegu tzw. fake news, a nawet posłużyć jako narzędzie w zaawansowanych operacjach informacyjnych przeprowadzanych za pomocą mediów internetowych.

Artykuł 13 godzi również w zasadę neutralności internetu oraz prawa do prywatności. W 2011 roku Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE) wydał wyrok w sprawie Scarlet Extended SA przeciwko Société belge des auteurs, compositeurs et éditeurs SCRL (SABAM). Belgijskie stowarzyszenie autorów, kompozytorów i wydawców nakazało dostawcy usług (Scarlet Extended SA) internetowych monitorowanie i filtrowanie wszystkich połączeń p2p (peer-to-peer), bez ograniczenia w czasie oraz na koszt ISP. TSUE stwierdził, że “ochrona prawa podstawowego własności, w ramach którego mieszczą się również prawa własności intelektualnej, powinna zostać wyważona względem innych praw podstawowych.” W ocenie TSUE wprowadzenie systemu filtrowania treści “naruszyłoby wolność informacji, ponieważ system ten mógłby nie rozróżniać w wystarczającym stopniu treści niezgodnej z prawem od treści zgodnej z prawem”.

Swoje trzy grosze w dyskusji dorzucił też ONZ

W sprawie planowanych zmian w prawie ochrony własności intelektualnej zabrał też głos przedstawiciel ONZ David Kaye. W swoim liście skierowanym do Komisji Europejskiej napisał, że “proponowana dyrektywa może ustanowić reżim aktywnego monitoringu i odgórnej cenzury treści zamieszczanych przez użytkowników internetu”. W jego opinii, reforma może być sprzeczna “z traktatami międzynarodowymi” i wolnościami obywatelskimi.

Obawy Kaye zasadzają się przede wszystkim na tym, że reguły ustanawiane przez artykuł 13 mogą być stosowane zbyt szeroko, otwierając drogę cenzurze prewencyjnej (którą znamy z czasów słusznie minionych). Filtry, o których mowa wyżej, mogą być zatem stosowane do filtrowania całkowicie legalnych treści, tylko po to, by właściciel danej platformy mógł mieć sto procent pewności, iż w przyszłości nie czeka go żaden pozew.

Co można zrobić? Został jeden dzień!

W ciągu tego jednego dnia można napisać do polskich europosłów pracujących w Komisji Prawnej Parlamentu Europejskiego i poinformować ich, co sądzimy na ten temat. Można też udostępnić ten tekst i uświadomić więcej osób na temat potencjalnych zagrożeń, które wiążą się z reformą tej dyrektywy. Warto przypomnieć sobie, że takie akcje społeczne czasem się udają – w przypadku niesławnego ACTA presja miała jednak sens. Razem możemy więcej! Swojego europosła (lub europosłankę) znajdziecie na tej liście (opisy okręgów znajdziecie pod ich linkami).

Powrót

Komentarze

  • 2018.06.19 07:19 nieskory Gregory

    Podpisane i wysłane, dziękuję że trzymacie rękę na pulsie.

    Odpowiedz
    • 2018.06.19 09:58 MBU

      Ale co Ty konkretnie podpisałeś? Bo nie mogę znaleźć żadnego konkretnego dokumentu, który miałabym podpisać i wysłać, jeśli dobrze rozumiem. Piszę maile do kilku posłów.

      Odpowiedz
      • 2018.06.19 15:12 questx

        Znajdź w Sieci stronę swojego europosła i skorzystaj z formularza kontaktowego, podając jako temat odnośnik do tej strony.Lepsze to niż nic.

        Odpowiedz
      • 2018.06.19 15:16 questx

        Nie znalazłem żadnego gotowego formularza dokumentu, więc zrobiłem dokładnie to samo co Ty, podając jednocześnie link do artykułu na tej stronie.

        Odpowiedz
      • 2018.06.21 07:17 michu

        Nieskory był tak skory, że podpisał co znalazł. A nie odzywa się więcej bo sam nie wie co to było. Ale ważne, że podpisał :). Gdyby tak chciał jeszcze moje raty podpisać :).

        Odpowiedz
        • 2018.06.28 22:32 Nieznana

          No to nieźle… ?

          Odpowiedz
  • 2018.06.19 07:49 Dj

    „jak i tych, którzy realizują się w pracy przy projektach np. z zakresu otwartego oprogramowania (z wykorzystaniem platform takich, jak GitHub czy BitBucket), bądź współtworzą formaty Wiki (wspólne tworzenie materiałów informacyjnych przy wykorzystaniu cytatów, zdjęć, fragmentów kodu czy utworów muzycznych).”

    Dlatego ja już od bardzo dawna staram się korzystać z mediów, które oferują kontent na liberalnych licencjach lub nawet z tych opatrzonych Licencją 0 (dowolne wykorzystanie utwory, nawet w celach komercyjnych). Jedną z wielu takich stron jest np.:
    https://unsplash.com/
    Strona godna polecenia i zdjęcia na najwyższym poziomie.
    Trzeba skończyć z pazernością właścicieli praw autorskich, którzy w imię pogoni za hajsem są zdolni nawet na najbardziej nikczemne posunięcia. Mój punkt strefy komfortu został przekroczony kilka lat temu, gdy wspomniani właściciele prawnoautorscy domagali się tantiem od czytania dzieciom bajek w przedszkolu. W ich chorym wyobrażeniu było to publiczne odtwarzanie utworu, takie jak np. puszczanie muzyki w radio.

    Odpowiedz
    • 2018.06.19 20:21 gosc

      Czytaj dzieciom legendy, bajki, baśnie z morałem z książek z przed 70 lat.

      Odpowiedz
  • 2018.06.19 08:51 JanMarian

    ja prdl.. dlaczego z mojego okregu musi byc Boni?! Chyba jako format maila wybiore gif

    Odpowiedz
    • 2018.06.20 15:10 Agnieszka Wesołowska

      spróbuj wkleić mu bezpośrednio na konto – podaję dostępy” admin/admin1

      Odpowiedz
  • 2018.06.19 08:59 Czytelnik

    „Mówi on, że obowiązkiem właścicieli ***DUŻYCH*** platform internetowych[…]”

    „Obowiązki wynikające z zastosowania takich regulacji mogą stanowić poważny problem dla ***mniejszych*** portali internetowych”

    To w końcu dotyczy tylko dużych, czy wszystkich portali? Zdecydujcie się.

    Odpowiedz
    • 2018.06.19 09:29 Kot Rademenes

      Wydaje mi się, że czytanie ze zrozumieniem w zupełności wystarcza żeby samemu sobie odpowiedzieć na to pytanie. Pozdrawiam serdecznie.

      Odpowiedz
    • 2018.06.19 10:26 TouDick

      Nie ma znaczenia. Jak raz zostanie zrobiony wyłom w tamie, to dziura się zaraz powiększy. Łatwiej im, będzie rozszerzać bezsensowne przypadki w już istniejącym prawie niż przepychac na nowo takiego bubla.

      Odpowiedz
    • 2018.06.19 10:34 kefaise

      W założeniu ma dotyczyć tylko dużych platform Internetowych, ale nigdzie nie ma powiedziane, co to znaczy „duża platforma Internetowa”, więc spokojnie można założyć, że dotyczy każdej.

      Odpowiedz
    • 2018.06.19 15:27 questx

      Dużych czy małych portali internetowych? Co za różnica. Jeden ch….j. Cenzura, to cenzura wszystko jedno w jaki sposób i czym usprawiedliwiana.

      Odpowiedz
  • 2018.06.19 09:17 Leon

    Politycy niech się wreszcie odp…. od internetu i zajmą innymi sprawami bo mam wrażenie, że ci ludzie od pewnego czasu nie zajmują się niczym innym tylko stanowieniem prawa w przestrzeni wirtualnej. A to cookie, a to srokie, nie dalej jak miesiąc temu RODO i znowu kolejne g…no? Widzę, że tępo mają coraz lepsze. O ustawach hazardowych, terrorystycznych czy innych nawet nie wspomnę. Doszło do tego, że tak jak wcześniej wchodząc na stronę ludzie zamykali wyskakujące reklamy tak teraz walczą z różnymi wyskakującymi regulaminami na 1/2 strony, których i tak nikt nie czyta bo wiadomym jest, że każdy kto prowadzi stronę/sklep to obligatoryjne zbiera statystyki odwiedzin oparte o pliki cookie no ale UE wie lepiej.

    To ile uwagi politycy poświęcają internetowi pokazuje tylko jak bardzo się boją tego medium i widać komuś bardzo zależy aby móc to maksymalnie kontrolować. Jeśli ten przepis wejdzie firmy (zwłaszcza te mniejsze) powinny solidarnie zwyczajnie olewać ich durne wymysły w myśl zasady „wszystkich nas nie zamkniecie”.

    Odpowiedz
  • 2018.06.19 09:27 m1h

    Podpisane z prywatnego i firmowego maila. Nawet jako ateista modle się, żeby to nie przeszło.

    Odpowiedz
  • 2018.06.19 09:32 phaellen Odpowiedz
  • 2018.06.19 10:02 Kuba

    Przetłumaczyłem tekst odezwy, którą można wysłać do polskich europosłów, ze strony https://saveyourinternet.eu/home (na dole strony):

    Pani europoseł, Panie europośle,

    Poparcie Dyrektywy o prawie autorskim na wspólnym rynku, 20 czerwca, może spowodować nieodwracalne szkody w Internecie, jako całości, na fundamentalnych prawach i wolnościach, na których UE i Polska zostały zbudowane. Może spowodować niestabilność ekonomiczną i wprowadzić niepewność prawną w trakcie nadchodzących dekad.
    Dlatego niezwykle ważnym jest aby zagłosować PRZECIWKO art. 13, poprawce od Axel Voss i ZA usunięciu art. 13.
    Proszę zagłosować przeciwko tej niewyważonej propozycji.
    Aby wyjaśnić dlaczego, proszę odwołać się do wielu analiz przesłanych dotychczas przez różnych ekspertów:

    Internet jako całość: ponad 70 pionierów Internetu i ekspertów poparło sir Tima Berneers-Lee aby poprzeć otwarty list [1] z dnia 12 czerwca 2018 do Parlamentu Europejskiego, w którym wyrażają konieczność głosowania za usunięciem art. 13 ze względu na przyszłość Internetu, ponieważ artykuł ten „spowoduje konieczność budowania automatycznej infrastruktury w ramach platform internetowych, aby monitorować i cenzurować swoje treści”.

    Podstawowe prawa: Ponad 50 NGO reprezentujące prawa człowieka i wolności prasy, podpisało się pod otwartym listem [2] z dnia 16 października 2017 do Parlamentru Europejskiego proszą
    c o usunięcie art. 13 ponieważ „spowoduje on naruszenie wolności wypowiedzi ustanowionej w Karcie Praw Podstawowych UE” oraz „wywoła niepewność prawną, z powodu której usługodawcy w
    Internecie nie będą mieli innej opcji niż monitorowanie, filtrowanie i blokowanie komunikacji obywateli UE”.

    Pewność prawna w UE: Naukowcy 25 czołowych centrów badawczych zajmujących się własnością intelektualną w Europie opublikowanie otwarty list [3] z dnia 26 kwietnia 2018, wskazując w
    nim, że istnieje konsensus w środowisku naukowym mówiący, że art. 13 „zagraża korzyściom z praw wymienionych w Dyrektywnie dot. handlu elektronicznego (2000/31/EC)”. Dnia 17 paxdzie
    rnika 2017, 56 szanowanych naukowców podpisało rekomendację [4] ostrzegającą przed tym, że art. 13 „zawiera niewyważone, niezdefiniowane prawnie pojęcia, które są niekompatybilne z
    istniejącymi prawami nabytymi”.

    Europejska ekonomia: Wydawcy innowacyjnych mediów wyrazili swoje obawy [5] dotyczące art. 13, pisząc, że „nowe zasady to zła wiadomość dla wydawców, którzy zależą otwartych i opartych na współzawodnictwie źródeł w internecie oraz tworzą i rozpowszechniają artykuły do swoich czytelników”. Organizacja Allied for Startups wyjaśnia [6], że „sugerowana technologia
    filtrowania podniesie koszt uruchamiania startupów w Europie i odstraszy nowe talenty”.

    Dziękuję

    [1] https://www.eff.org/files/2018/06/12/article13letter.pdf
    [2] https://www.liberties.eu/en/news/delete-article-thirteen-open-letter/13194
    [3] https://www.create.ac.uk/wp-content/uploads/2018/04/OpenLetter_EU_Copyright_Research_Centres_26_04_2018.pdf
    [4] https://papers.ssrn.com/sol3/papers.cfm?abstract_id=3054967
    [5] http://mediapublishers.eu/2017/11/18/members-voice-why-should-publishers-worry-about-article-13-of-the-copyright-reform/
    [6] http://www.thedigitalpost.eu/2017/channel-startup-economy/filtering-obligations-dont-torpedo-startups-in-europe

    Odpowiedz
    • 2018.06.19 11:02 Dj

      Dobra robota ! :)
      Ma ktoś mały botnet na zbyciu, żeby zaspamować tych europarlamentarnych kretynów? XD

      Odpowiedz
  • 2018.06.19 10:51 Tribute

    Że tak powiem „kurwa”. Mamy pisać do tych starych pryków, którzy nie potrafią obsłużyć smartfona? Oni mają uratować internet? To jakiś ponury żart.

    Odpowiedz
  • 2018.06.19 12:36 Neciowiec

    Przeciez wiadomo że to nie przejdzie
    Spolecznosc Internetu nie pozwoli na ACTA v2, już podobny przypadek był, nawet jak to przejdzie powstanie ominięcie ograniczeń, przykład AdBlock, TORent, GPG…

    Odpowiedz
  • 2018.06.19 13:11 kkjhwu

    rownie dobrze mozna protestowac przeciw montowaniu windy.
    to jest postep i nic tego nei zmieni. niedlugo beda pewnie podatki od polaczenia z internetem (spokojnie niski abonamencik i ulgi dla starszych)

    to jest nieuniknione, co najwyzej mozna sobie przedluzyc troche luzu o kilka miesiecy

    Odpowiedz
  • 2018.06.19 14:02 grekus

    Nasze kochane rzady doprowadzily w koncu do sytuacji dla nich idealnej.
    Jestem zbyt zmeczony i zwyczajnie mam na to juz wywalone.
    Niech se wprowadzaja co chca, jak jebnie, to poprostu spierdole i beda wladac pustostanem.

    Odpowiedz
  • 2018.06.19 14:21 gffhh

    Ale w unii nikt sie nie przejmuje jakie są głosy, po prostu to co sie uzgodniło to się zatwierdza i nie ma znaczenia jak ktos głosuje. To po co mamy do jakis posłów coś pisać?
    tu macie dowód nawet z wideo
    https://www.youtube.com/watch?v=lzigiPUXNzI

    Odpowiedz
  • 2018.06.19 14:56 hmmm

    Zawsze mozna postawic serwer poza UE…
    Jest Norwegia, Szwajcaria, Rosja i cala masa dzikich krajow.

    Odpowiedz
  • 2018.06.19 20:38 Duży Pies

    Unijna przerośnięta administracja klepnie tę dyrektywę, tak jak klepnęła dziesiątki innych nie zawsze rozsądnych dyrektyw.
    Nie sieję defetyzmu, tylko realnie opisuję to co jest.
    .
    Ponieważ wolność jest istotą Internetu, jest oczywiste że pojawią się metody omijania unijnego zamordyzmu.

    Odpowiedz
  • 2018.06.19 20:44 Michal

    Jesli polski europoseł, który nie widzi dalej niż koniec jego sznurówki ma byc nadzieją na uratowanie wolności w Internecie, to właśnie przegraliśmy.

    Czego to się zachciewa, żeby istniało sobie medium w którym każdy pisze co chce i ma dostęp do tysięcy czytelników.

    Ustawa obliczona jest na wykończenie mniejszych, a kilku dużych łatwiej będzie kontrolować.

    Odpowiedz
  • 2018.06.19 21:33 Ozjasz Goldberg

    „Unia Europejska musi być zniszczona”

    Odpowiedz
  • 2018.06.20 09:29 Gal

    Kiedy w roku 2001 mówiłem kumplom, w wolnej dyskusji przy wódce, że za 25 lat nie będzie wolności w internecie, wszystko będzie totalnie cenzurowane i kontrolowane, a internet będzie przypominać TOTALNY śmietnik opanowany przez wielkie korporacje, a nie rzeczowe narzędzie dla geeków, to wszyscy się ze mnie śmiali. Wczoraj przeczytałem tego news-a i pchnąłem do znajomych. Z drugiej strony ruszcie łepetyną i pomyślcie albo skonsultujcie się z prawnikami od prawa autorskiego (jak ja). Nowe prawo ma bronić TWÓRCÓW. Każda osoba, która wytwarza treść (filmy, zdjęcia, utwory literackie, komentarze) i zamieszcza ją na Youtube, Instagramie, czy gdzie tam chce jest TWÓRCĄ. Jej utwór jest prawnie chroniony. W związku z tym każdy utwór powinien zawierać LICENCJĘ na użytkowanie utworu. Ustawa, którą UE przepchnie, rozszerza tylko zakres kontroli LICENCJI na użytkowanie utworu. Brak licencji wcale nie oznacza iż utwór nie jest prawnie chroniony prawem autorskim. Wystarczy, że pod utworem zamieścicie informację o licencji na jakiej utwór jest udostępniany. Wszystko, dziękuję. Z punktu widzenia twórców, nowe prawo jest FAJNE.

    „Potwierdzam iż zamieszczony komentarz jest moim wytworem i jest objęty licencją BSD”.

    Odpowiedz
    • 2018.06.20 13:28 Artur

      Fajnie, tylko normalną częścią kultury jest również omawianie i krytykowanie utworów. Część utworów (książek albo wpisów na blogu) jest właśnie recenzją, krytyką. Cytowanie utworu do celu jego recenzji nie powinno być zabronione, inaczej cała kultura traci. Ten autor być może nie traci, bo napisał świadomie chłam i utrudnione jest wytykanie to jemu, ale mogą tracić inni twórcy, którzy starają się tworzyć wartościowe dzieła.

      Odpowiedz
    • 2018.06.20 21:37 Krzysztof Kozłowski

      @Gal to nie do końca tak że to prawo jest fajne dla twórców. Dla twórców komercyjnych jest… Choć też nie do końca.
      Zauważ że wiele twórców udostępnia swoje komercyjne utwory w sieci za free. Po co? Bo inaczej nikt o nich nie usłyszy. A jak ludzie zapomnieli to też dobry sposób na przypomnienie o sobie. Ale oni nie chcą udostępniać nic na wolnych licencjach. Oni chcę żeby to wyciekło i się rozeszło jako pirat.
      MS ustami jednego ze swoich złotoustych powiedział wprost że piractwo doprowadziło MS do potęgi. Po prostu pozwolili na to żeby ludzie używali ich produktów za darmo i nie walczyli z tym. Ich produkt jako „darmowy” stał się powszechny i dzięki temu zmonopolizował rynek. Gdyby MS walczył z piractwem na poważnie mieli by teraz może udział podobny do apple. Tak samo wielu artystów nie sprzed żadnej płyty jak ich KOMERCYJNE utwory nie pojawią się an yt.
      Wydający książki dobrze wiedzą jak to działa bo poza niektórymi tytułami większość jest kompletnie nieopłacalnym biznesem. Gro książek wydaje się za pieniądze twórców i w wielu wypadkach nie zwracają się one. I tu również ciekawostką jest że metodą przebicia jest puszczenie tytułu na chomika czy inny portal z lewizną. Ludzie którzy nie mają kupić ściągną i jak im się spodoba (a jakiejś grupie się na pewno spodoba) to rozreklamują nie koniecznie chwaląc się że „ukradli”
      Wielu wydawców wprost udostępnia książki za darmo i pomimo że krążą one po sieci i są na ich portalu okresowo dostępne ludzie i tak kupują.
      Więc to prawo uderzy w takich twórców. Uderzy też w swobodne rozprzestrzenianie się wiedzy. Bo jak napiszesz artykuł i nie zamieścisz informacji o licencji to ludzie się będą bać linkować co więcej automat nie koniecznie będzie umiał sprawdzić jaka to licencja. Jak będziesz chciał zamieścić link do filmu na YT to jaki.s portal dla bezpieczeństwa wytnie bo może to łamie prawa autorskie….
      Masa wiedzy jest w internecie od lat bez żadnego licencjonowania. Znalezienie jej opiera się często o to że dobra dusza wiedząca gdzie tego szukać poda Ci link. Ale taki link może łamać prawo więc może i powinien z grupy wylecieć.
      Poza tym wprowadzamy pełną kontrolę. Robi się to absurdalne. Dość mocno absurdalne. Same mniejsze portale nie będą w stanie zapewnić tej kontroli. Przecież nawet taki YT ma z tym problem a co dopiero forum pasjonatów bez budżetu.
      Wbrew pozorom twórcy stracą bo bez komercyjnego wsparcia nie będą mogli się łatwo promować za darmo. Zyskają koncerny zarabiające na twórcach. I głównie o to w tym chodzi.
      Swoją drogą ciekawe jak ma się do tych przepisów strona z wynikami gooogle… I jak będzie wyglądało pozycjonowanie…

      Odpowiedz
    • 2018.06.21 15:12 Gal

      Cała ta akcja jest tak na prawdę wymierzona przeciwko takim serwisom jak ThePirateBay czy PEB. Prawnik mi dopiero otworzył oczy o co chodzi. Do tej pory te serwisy funkcjonowały w oparciu o niesamowicie mglistą interpretację prawa iż zamieszczane pliki torrent nie naruszają prawa autorskiego, mimo iż za ich pomocą można pobrać treść z naruszeniem praw autorskich. Po wprowadzeniu tego prawa – pliki torrent staną się utworem objętym ochroną prawną. Tutaj otwiera się ciekawa dyskusja dotycząca praw autorskich. Ciekawym aspektem np. jest przypadek Lucy, małpy z warszawskiego zoo która maluje obrazy. Obrazy te będą wystawione na aukcję. I tu pojawia się problem – do kogo należą prawa autorskie. Sytuacja jest tutaj bardzo niejasna bo okazuje się iż należą one do właściciela. Ale Lucy nie jest osobą fizyczną. Więc trzeba ustalić właściciela ustawowego którego trzeba sądownie ustanowić. W domyśle, jeżeli nie można ustalić twórcy/właściciela utworu to prawa te przejmuje państwo, w którym utwór został opublikowany. Czyli w przypadku Lucy, zoo nie jest właścicielem praw autorskich do jej obrazów, bo tylko sprawuje nad Lucy opiekę. No i nie może rzecz jasna czerpać benefitów z tego tytułu. W przypadku plików torrent sytuacja jest w zasadzie taka sama. ThePirateBay zostanie zawezwany do ujawnienia właścicieli plików torrent aby ustalić prawa autorskie do plików torrent. Ponieważ torrenty są umieszczane anonimowo, kontrolę nad nimi przejmie Szwecja, która odbierze ThePirateBay prawo do publikacji plików torrent. Jeżeli właściciele plików torrent się ujawnią, to zostaną oni wprost odpytani o prawa autorskie do utworu, który w torrencie występuje i który cytują. Proste? Cholernie sprytnie to wymyślono.

      Odpowiedz
      • 2018.06.21 19:49 Krzysztof Kozłowski

        Fajnie że poruszyłeś następny wątek…
        A ktoś wziął pod uwagę że torrenty służą do przenoszenia masy legalnej zawartości?
        Poza tym nic w sieci nie jest anonimowe.

        Odpowiedz
  • 2018.06.20 16:46 Krzysztof Kozłowski

    https://tech.wp.pl/olaboga-unia-zabiera-nam-internet-jak-google-i-facebook-walcza-o-swoje-naszymi-rekami-6264693149956225a

    No ale z Was obrońcy interesów korporacji popychający nas male żuczki ręce zniewolenia…
    Skąd oni biorą publicystów?

    Odpowiedz
    • 2018.06.20 22:42 m4sk1n

      Pozdrawiam, „obrońca interesów korporacji” biorący czynny udział w tworzeniu zdecentralizowanych sieci społecznościowych (głównie tłumacząc na polski). Te przepisy uderzają w podmioty, które dopiero próbują zdobyć pozycję, bo te będące monopolistami zawsze mogą podwoić liczbę reklam, aby móc opłacić „podatek od linków”… Dodam, że sam nie mam konta na Facebooku i rzadko korzystam z Google jako wyszukiwarki. To prawo po prostu próbuje zwalczyć środki przekazu potencjalnie zagrażające Unii. Pamiętajmy, że to że zarówno Facebook i Google, jak i Unia teoretycznie kierują się podobnymi zasadami („lewactwo” ;))) nie oznacza, że w pewnym momencie ich wartości mogą być sprzeczne, w niektórych dziedzinach, no i są to jednak jedynie agregatory treści, na których bez moderacji 24/7 zawsze można przepchnąć trochę „prawactwa”)))

      Odpowiedz
  • 2018.06.20 22:06 Tomasz Poręba

    We Wrocławiu będzie organizowany będzie protest w tej sprawie!
    https://www.facebook.com/events/2102500770019222/

    To chyba rzeczywiście będzie ostatni moment, żeby wyrazić swoje niezadowolenie przed głosowaniem plenarnym Parlamentu Europejskiego w tej sprawie.

    30.06.2018 13:00 na wrocławskim Rynku.

    Odpowiedz
  • 2018.06.22 08:13 dobreta

    Już po. I jak tam?

    Odpowiedz
    • 2018.06.26 11:13 nie

      Znowu nikt nie przeczytał dyrektywy, więc za miesiąc będzie zdziwko „gdzie ten podatek od linków i cenzura”. Może do tego czasu ktoś się obudzi i przeczyta ten tekst, w którym noc takiego nie ma. ;]

      Ale po co czytać dyrektywy skoro można przekopiować stronę a4 bełkotu z failbooka ;]

      Odpowiedz
  • 2018.06.22 11:52 Imię

    Proszę Państwa, ale może jednak nie ulegać paranoi i nagonce, tylko:
    1) Przeczytać samemu projekt.
    2) Skonsultować się z prawnikiem, albo – jeszcze lepiej – poczytać co mają do powiedzenia prawnicy specjalizujący się w prawie autorskim. Wbrew temu, co się wielu osobom wydaje, nie wszyscy prawnicy są na pasku Big Phar^w^wkorporacji.
    Owszem, projekt ma swoje mankamenty, ale nie jest sam w sobie aż taki straszny. Bardziej bałbym się radosnego dostosowania lokalnego prawa tam, gdzie pozostawiono to krajom członkowskim przez nasz parlament.

    Odpowiedz
    • 2018.06.22 17:28 Krzysztof Kozłowski

      Projekt jest zły bo w zawoalowany sposób wprowadza nam prawo mówiące że każdy jest winien jeśli nie udowodni że nie jest.
      Co gorsza jak ktoś napisze jakąś szkodliwą bzdurę albo będzie na naszą szkodę to utrudni to nagłaśnianie tego.

      Odpowiedz
      • 2018.06.22 20:53 Imię

        Ale nie czytałeś projektu, prawda? Powtarzasz tylko bezmyślnie z portali.

        Odpowiedz
        • 2018.06.23 20:58 Krzysztof Kozłowski

          Nie tylko czytałem ale i konsultowałem z prawnikami :D Zamiast powtarzać bezmyślnie za ostatnimi publikacjami że w sumie to nic się złego nie dzieje przeczytaj skonsultuj i się zastanów jakie będzie to miało dalekosiężne skutki.
          To trochę jak z rodo. Przecież podnosi bezpieczeństwo a te oszołomy co mówiły że będzie martwe albo firmy będą musiały się prześlizgiwać nad przepisami żeby funkcjonować to tylko oszołomy co nie czytały. Czas coraz dobitniej pokazuje że jednak nie oszołomy. A wszyscy zasłaniają się jednym art. i śmieją się nerwowo. Bo co mają zrobić? Nie ma opcji innej jak w razie w czekać na wyrok.
          Tak samo tutaj. Nie ma opcji żeby to nie szkodziło i będzie to szkodziło. Złodzieje będą mieli w nosie a legalny kontent będzie blokowany. Ale jak kilka postów wyżej pisałem wilcy producenci softu żyją z lewizny i im to na rękę. Bo lewiznę i tak wpuści się żeby popularyzowała produkt za to mała konkurencja włącznie z OS będzie miała trudniej.

          Kolejny aspekt toto o czym też pisałem. Niezależna informacja będzie trudna do rozprzestrzenienia. Duże koncerny medialne sobie poradzą. Małe będą miały problem. Pamiętaj że automaty są bezduszne. I nie będą miały łatwego sposoby żeby sprawdzić co jest legalnym udostępnieniem a co nie.
          My tu rozmawiamy o prawie i jego praktycznym stosowaniu. I tego chyba nie rozumiesz. Wiele osób tu zderza się z takimi drobiazgami że musi wdrożyć coś zgodnego z tymi cudnymi przepisami i okazuje sie że technicznie to nie tyle jest wyzwanie a zwyczajnie nierealne. Podejrzewam ze każdego przemądrzałego wdrożeniowca rodo jestem wstanie zagiąć. Większość reaguje na moje pytania najnormalniej agresją mimo że one mają IM chronić tyłki.
          Wiele osób tutaj zajmuje się nie tyle IT a szukaniem dziury w całym. Większość „administratorów” nawet niezłych i sprawnych i umiejących bardzo dużo działa trochę na zasadzie „ma działać i ma się w papierach zgadzać”.
          Na pytanie o firewall odpowiadają tekstem z broszury reklamowej.
          Tu będzie tak samo i zaczną się schody. Jak to zrobić żeby być w zgodzie z prawem i móc działać.
          Jak niedoskonałe jest filtrowanie treści przez gigantów takich jak google i FB możesz zobaczyć. Jak sobie wyobrażasz to w aspekcie małych podmiotów. (i tu uwaga bo często mały to już całkiem spore przedsiębiorstwo choć nie ma nawet 5% możliwości takiego googla)
          A stają przed niemal identycznym zadaniem.
          Oczywiście jak to wejdzie to będzie trzeba poczekać jaka się wytworzy praktyka prawna i wtedy będziemy wiedzieć na ile to cenzura na ile martwe prawo a na ile narzędzie do zamordyzmu politycznego. Jednak MARTWYCH przepisów w UE dających narzędzie do zniszczenia każdego podmiotu robi się niebezpiecznie dużo. Tak samo jak dużo się robi narzędzi pozwalających ograniczyć dostęp do informacji. Jeśli tego nie widzisz znaczy że nie bardzo ogarniasz skalę i prędkość działania.
          Jak przy rodo mówiłem że to preludium do następnych fajnych dyrektyw to sie ze mnie ludzie śmiali. Teraz to niestety przygrywka do kolejnych ograniczeń. Za chwilę nie zaszyfrujesz nic w sposób który uniemożliwi odszyfrowanie tego rządzącemu. Czy to będzie następny krok czy poczekają chwilę nie wiem ale są gotowi stoją w blokach startowych. Oczywiście mądre głowy powiedzą ze przecież jest TC i inne narzędzia i że będą. Po pierwsze nie bo ich zmuszą pod groźbą zniszczenia im życia. Po drugie zakażą korzystania z takich narzędzi pod groźbą posądzenia o terroryzm.
          Kolejny krok to filtracja treści niebezpiecznych… Już walczymy z fake niusami i agresją. (ciekawe kto ma kompetencje do oceniania tego :D) Za chwilę nie dowiesz się z internetu jak szyfrować i czym żeby władza tego nie odczytała. Nie dowiesz się bo zamieszczenie takiej informacji będzie nielegalne i będzie podlegało karze.

          Zacznij oglądać prawo od strony wdrożeń. Nie jest łatwo.
          Zacznij rozpatrywać prawo w kontekście innych dyrektyw i rozporządzeń. Zaczyna wiać lekkim niepokojem.

          Ktoś powie że jestem oszołom co nie wie co mówi… OK.
          Jednak wiem jakie mają podejście prawnicy i nie budzi to optymizmu. Ty zakładasz że to prawo jest tworzone dla ludzi a ja że nie koniecznie.
          Zauważ ACTA została zablokowana. Ale teraz po kawałku jest wdrażana w różnych aktach. Teraz mamy kryzys migracyjny w europie i ludzie są coraz mniej pewni jutra. Jakieś tam prawa autorskie są już mniej istotne bo oni się boją. Czują się zagrożeni a ciągle słyszą że terroryści będą szyfrować… Więc się zgodzą na oddanie prywatności.
          Kto będzie protestował? Pomijam kto będzie mógł protestować :D.
          Metoda jest opisywana w wielu książkach. Nie udało się wprowadzić czegoś to trzeba się cofnąć poczekać na kryzys i wprowadzić po kawałku. Nie chciał bym być złą wróżką ale jeszcze trochę i będziemy zazdrościć Chińczykom wolności.

          Odpowiedz
          • 2018.06.26 11:15 nie

            @Krzysztof Kozłowski

            Gratulacje. Właśnie udowodniłeś, że nie czytałeś projektu. Ci prawnicy to w którym śnie? :)

  • 2018.06.27 14:08 obserwator zza węgła

    Witajcie bracia i siostry w przedsionku NWO – matrix staje się czymś realnym… xD

    Odpowiedz

Zostaw odpowiedź do Dj

Jeśli chcesz zwrócić uwagę na literówkę lub inny błąd techniczny, zapraszamy do formularza kontaktowego. Reagujemy równie szybko.

To już jutro! Ostatni moment, by zaprotestować przeciwko cenzurze internetu

Komentarze