25.02.2019 | 18:32

Agnieszka Wesołowska

Uczelniani szpiedzy, czyli szpiegowska kariera studencka

FBI twierdzi, że wrogowie USA wykorzystują amerykańskie uczelnie do szpiegowania. Rząd ChRL może udzielić pozwolenia na studia zagraniczne, zatem może on wymagać w zamian „specjalnych” usług. Czy dotyczy to również chińskich studentów w Polsce?

Senator Mark Warner z Virginii, demokrata z Senackiej Komisji Wyborczej ds. Wywiadu, akcentuje: „chiński rząd ma ogromną władzę nad swoimi obywatelami„. Nie da się ukryć – każdy obywatel Chińskiej Republiki Ludowej wyjeżdża za granicę tylko wtedy, jeśli państwo pochyli się z uwagą nad jego podaniem i wyrazi zgodę. „Chiński rząd wykorzystuje swoją władzę nad swoimi obywatelami, aby w niektórych przypadkach zachęcać ich do szpiegostwa” – mówi Warner w wywiadzie dla CNN. Właściwie jego wypowiedź niewiele różni się od oficjalnego stanowiska Xi Jinpinga: „Partia sprawuje ogólne przywództwo we wszystkich obszarach działań w każdej części kraju”. A czy poza krajem również?

Podejrzewamy was stanowczo, ale nie wszystkich

Ji Chaoqun, student wydziału elektrotechniki na jednym z amerykańskich uniwersytetów, latem 2015 wysłał do znajomego w kraju mail zawierający plik „śródsemestralne pytania testowe”. Rzecz w tym, że nie było tam żadnych pytań ani testów, za to znajdowały się raporty na temat ośmiu osób, które Pekin mógłby poddać rekrutacji na szpiegów. Te osoby to naturalizowani obywatele USA pochodzący z Tajwanu lub Chin, pracownicy naukowi i technologiczni. Ji Chaoqun został aresztowany.

źródło: Facebook

W USA znajduje się 350 tysięcy studentów z ChRL. CIA ocenia, że chińskie służby wywiadowcze wykorzystają otwartość amerykańskiego społeczeństwa, szczególnie środowisk akademickich i społeczności naukowej, by infiltrować amerykańską gospodarkę i świat nauki. Zamiast wysyłać wyszkolonych szpiegów, Chiny starają się infiltrować amerykańskie uniwersytety i firmy poprzez swoich studentów. Z jednej strony administracja Trumpa podchodzi do tematu radykalnie, z drugiej wypowiadający się publicznie funkcjonariusze i politycy podkreślają, że zagrożenie dotyczy tylko niektórych osób oraz że Stany Zjednoczone Ameryki bardzo chcą zabiegać o zdolnych studentów i starać się zatrzymać ich w USA.

Zapewne niełatwo jest znaleźć politykom złoty środek, bo rzucanie podejrzeń na przybyszów z Chin jak leci mogłoby wszystkim zaszkodzić, w tym Amerykanom chińskiego pochodzenia, a także dalszym zagranicznym stosunkom amerykańsko-chińskim. Azjaci ogółem stanowią około 6% społeczeństwa amerykańskiego, z tego obywatele pochodzenia chińskiego około 22% tej liczby, czyli nieco poniżej 4 milionów osób. Kultywowanie wartości rodzinnych, uczciwość w prowadzeniu interesów oraz wykształcenie czynią z nich tę grupę społeczną, o którą warto zabiegać. Zatem zamiast grzmieć na alarm, politycy starają się wypowiadać tak jak William Evanina, dyrektor Narodowego Centrum Kontrwywiadu i Bezpieczeństwa, mówiący, że 95% chińskich studentów przebywa w USA legalnie i robi świetne badania, pomagając światowej gospodarce, a ostrożność należy zachować tak na wszelki wypadek.

Wojna USA-Huawei-ZTE sprawiła, że stosunki amerykańsko-chińskie są już bardzo złe. Stawką jest dominacja technologiczna. „Amerykańskie władze wydają się skłonne do nakładania surowych ograniczeń na chińskie inwestycje w amerykańskie technologie po to, aby wyprzedzić Chiny” – komentuje Matt Gold, adiunkt w dziale prawa Fordham University.

By Jim.henderson – Own work, CC0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=11747483

Nasi szpiedzy szpiegują waszych szpiegów

Ji wjechał do Ameryki z wizą F1, czyli dla studentów zagranicznych w programach akademickich. Przyleciał studiować w Illinois Institute of Technology w Chicago w sierpniu 2013 r. Agenta wywiadu chińskiego, Xu Yanjuna, który go potem prowadził, Ji poznał jako profesora Uniwersytetu Aeronautyki i Astronautyki w Nanjing i niczego początkowo nie podejrzewał. Agenci FBI odkryli około 36 wiadomości tekstowych na jednym koncie iCloud, które Ji i fałszywy profesor – agent wywiadu – rzekomo wymienili między grudniem 2013 a lipcem 2015 r. Po ukończeniu studiów Ji zaciągnął się do rezerwy armii amerykańskiej w ramach programu, w którym cudzoziemcy mogą być rekrutowani, jeśli ich umiejętności są uważane za „istotne z punktu widzenia interesu narodowego”. Na postawione wtedy pytanie, czy miał kontakt z zagranicznymi służbami bezpieczeństwa, odpowiedział „nie”. Czy naprawdę współpracował z agentem Xu Yanjun? Sprawa Ji wypłynęła dopiero przy aresztowaniu Xu, gdy wykradał tajemnice handlowe z amerykańskiej spółki lotniczej w Belgii. Ale ani Xu (który czeka na ekstradycję), ani Ji nie przyznali się do winy.

Według komentatorów z e-maili i SMS-ów, które zgromadzono jako materiał dowodowy w sprawie, wynika, że Ji został zwabiony i po prostu wykorzystany przez chińskich szpiegów. FBI jednak podesłało Ji swojego tajnego agenta, który udał, że jest chińskim agentem, który wyciągnął w rozmowie od Ji przyznanie się, że wiedział, co robił i komu pomagał.

Od sierpnia 2017 r. Departament Sprawiedliwości oskarżył kilka osób i firm o szpiegostwo gospodarcze i kradzież własności intelektualnej, głównie w sektorze lotniczym i wysokich technologii. W 2018 r. oskarżono dwóch chińskich oficerów wywiadu o próbę włamania się i infiltracji prywatnych firm w ciągu pięciu lat w celu kradzieży technologii.

Oskarżenia o szpiegostwo są delikatną kwestią. W czasach zimnej wojny samo obywatelstwo wrogiego kraju czyniło człowieka podejrzanym, a proces szpiegowania nie był łatwy. Ukryty w guziku mikrofon, kamera na mikrofilm w zapalniczce lub długopisie – takie wyposażenie nie było powszechnie dostępne. Dziś można je kupić, wykonać lub włączyć kamerę lub dyktafon w telefonie i w ciągu kilku sekund przesłać cenne dane na drugi koniec świata – i to w wielu kopiach.

Co ważniejsze – amerykańskie (i nie tylko) firmy potrzebują zagranicznych fachowców i technologii. Dziś nie można zamknąć granic, patrząc podejrzliwie na obcych. Firmy działające w Dolinie Krzemowej (pisaliśmy o tym) bagatelizują te kwestie, a nawet ukrywają, w jakim stopniu dochodzi do kradzieży tajemnic handlowych i innych aktów szpiegostwa gospodarczego.

Tymczasem w Polsce bez zmian

Również i Polska przyjmuje u siebie zagranicznych studentów i umożliwia im rozwijanie swoich zainteresowań.

Mniejszość chińska, o czym zapewne mało kto wie, obecnie stanowi siódmą grupę narodowościową* w Polsce. Chińscy studenci przybywali do Polski w latach 50. (zaledwie około 10 osób), w 60. pojawiło się ich kilkudziesięciu, a w latach 70. nie przyjechał nikt. Przybysze z Chin pojawili się w większych grupach w krajach tzw. demokracji ludowej na przełomie lat 80. i 90. XX wieku. Wraz z integracją z Unią Europejską napływ obywateli ChRL zintensyfikował się. Rośnie stale zainteresowanie wydawaniem wiz różnego typu: turystycznych, studenckich, biznesowych, pracowniczych.

Od 2005 r. fundacja edukacyjna „Perspektywy” prowadzi akcję promocyjną „Study in Poland”, nakierowaną między innymi na młodzież z ChRL. Polskie uczelnie są skłonne zabiegać o każdego studenta, również za granicą. Ważnym argumentem dla młodych ludzi są koszty studiów w Polsce, zdecydowanie konkurencyjne w stosunku do uczelni z Europy Zachodniej czy Ameryki. Edukacja w języku angielskim jest dodatkową zachętą. Wśród studentów jest to jak na razie największa grupa narodowościowa z Dalekiego Wschodu.

Liczba Chińczyków i Tajwańczyków studiujących na polskich uczelniach od roku akademickiego 2000/2001 do 2014/2015, źródło: CHIŃCZYCY W POLSCE – NIEWIDOCZNA MNIEJSZOŚĆ, JOANNA WARDĘGA, Instytut Bliskiego i Dalekiego Wschodu, Uniwersytet Jagielloński w Krakowie w oparciu o Rocznik Statystyczny 2015, s. 363–364.

Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego podaje**, że obecnie w polskich szkołach wyższych kształci się ok. 1100 studentów chińskich. W porównaniu do roku akademickiego 2016/2017 liczba studentów wzrosła o ok. 150. Resort stale monitoruje skalę wymiany akademickiej, której poziom sukcesywnie wzrasta. Wymiana akademicka odbywa się na podstawie Porozumienia pomiędzy Ministrem Nauki i Szkolnictwa Wyższego Rzeczypospolitej Polskiej a Ministerstwem Edukacji Chińskiej Republiki Ludowej w dziedzinie szkolnictwa wyższego. Zgodnie z zapisami porozumienia strona przyjmująca nie pobiera opłat za kształcenie studentów oraz zapewnia odpłatne zakwaterowanie w domach studenckich. Stypendia przyznawane są przez państwo wysyłające. Najczęściej wybieranymi uczelniami są: Uniwersytet Jagielloński, Uniwersytet Warszawski oraz Politechnika Wrocławska. Studenci kształcą się głównie na kierunkach technicznych (inżynieria środowiska, energetyka, elektronika, informatyka), w obszarze nauk ścisłych (fizyka) oraz humanistycznych – głównie nauki o polityce. Dużym zainteresowaniem cieszą się także kierunki muzyczne (np. instrumentalistyka).

Czy wśród studentów może być również polski Ji Chaoqun? Ze statystyk wynika, że „polscy Chińczycy” nie szukają kłopotów, a tylko możliwości pracy, nauki i spokojnego życia. W 2015 r. nie został wydalony z Polski żaden obywatel Chin, a jedynie 11 osobom odmówiono prawa wjazdu. W 2014 r. wydalono z Polski 7 osób, a 4 wydano decyzję o zobowiązaniu do opuszczenia terytorium RP, jednej odmówiono wjazdu. W 2013 r. z Polski wydalono 17 Chińczyków, a 22 Chińczykom i 2 Tajwańczykom wydano decyzje o zobowiązaniu do opuszczenia terytorium kraju, zaś wjazdu odmówiono 14 osobom.

Nawet niedawny skandal szpiegowski pod marką Huawei w Polsce dotyczył tylko jednej osoby z Chin. Jeden z dyrektorów polskiej filii Huawei, Chińczyk, był w przeszłości agentem służb specjalnych, ale nie próbował rekrutować do swoich działań żadnego studenta czy pracującego gdzieś poza korporacją specjalisty. Drugim podejrzanym w tej sprawie był całkowicie polski pracownik Orange, pan Piotr D. również z doświadczeniem w pracy w służbach specjalnych. Żaden z nich nie szukał pomocy u studentów z Chin.

Fachowcy szukają fachowców – w każdym razie w tej części świata.

___

* Dane za: CHIŃCZYCY W POLSCE – NIEWIDOCZNA MNIEJSZOŚĆ, JOANNA WARDĘGA, Instytut Bliskiego i Dalekiego Wschodu, Uniwersytet Jagielloński w Krakowie.
** Takie dane 12 lutego wysłało MNiSW do Z3S w odpowiedzi na nasze zapytania.

Powrót

Komentarze

  • 2019.02.25 18:49 czy na pewno nie próbował rekrutować ?

    https://osluzbach.pl/2019/01/12/ustalenia-o-sluzbach-kluczowa-uczelnia-wojskowa-w-polsce-mogla-zostac-zinfiltrowana-przez-chinskie-sluzby/
    Chińczycy z Huawei są w Polsce wyjątkowo zadomowieni o czym świadczy fakt, że “Stanisław”, dyrektor w firmie Huawei (zatrzymany przez ABW pod zarzutami szpiegostwa) wielokrotnie gościł w Wojskowej Akademi Technicznej (WAT), zwłaszcza w Instytucie Systemów Informatycznych (ISI). Tam zatrudniony był Piotr D. Poza “Stanisławem”, w spotkaniach uczestniczyli też inni pracownicy Huawei. Nie były to jednak pierwsze kontakty z tą firmą – wojskowi studenci WAT wygrywali konkursy organizowane przez Huawei, za co byli nagradzani wyjazdami do siedziby firmy w Chinach.
    Dawid Bugajewski był jednym z dziesięciu laureatów konkursu przeprowadzonego w pięciu uczelniach technicznych w Polsce. Jego opiekunem naukowym jest mjr dr inż. Mariusz Chmielewski. Wspomniany student został laureatem pierwszej edycji konkursu “Seeds for the Future” organizowanego przez Huawei wraz z NASK. NASK jest państwowym instytutem badawczym nadzorowanym przez Ministerstwo Cyfryzacji. W ramach nagrody Bugajewski wyjechał na dwutygodniową wycieczkę do Chin. Tam zwiedził m.in. siedzibę Huawei. Otrzymał również smartfon HONOR – produkowany przez chińskiego potentata. Opiekunem naukowym Dawida Bugajewskiego oraz jednocześnie jednym z członków komisji konkursowej wyłaniającej najlepsze studenckie był Mariusz Chmielewski, który wraz z Piotrem D. brał udział przy podpisaniu ważnego porozumienia WAT z MSWiA – o czym pisaliśmy w poprzedim tekście.
    (…)
    W 2018 roku, Wojskowa Akademia Techniczna zawarła porozumienie z Ministerstwem Spraw Wewnętrznych i Administracji. Za kontakty pomiędzy sygnatariuszami porozumienia z ramienia WAT odpowiedzialne były dwie osoby: prodziekan Wydziału Cybernetyki WAT ds. współpracy i rozwoju – dr inż. Maciej Kiedrowicz oraz Piotr D.

    Odpowiedz
  • 2019.02.25 19:46 mateusz

    no ale jak konkretnie bycie studentem pomaga im w szpiegowaniu?

    Odpowiedz
    • 2019.02.25 23:41 Duży Pies

      Jesteś trollem czy durniem mającym problem z logicznym myśleniem?
      Masz do czynienia ze studentami dobrych amerykańskich uczelni kształcących na światowym poziomie. Absolwenci takich uczelni bez problemu znajdują zatrudnienie w przemyśle, a tam można już efektywnie szpiegować będąc kretem umieszczonym wewnątrz organizacji. Zresztą kretem można być już na uczelni, mając dostęp do wiedzy, sprzętu, technologii, bo wiele uczelni współpracuje z przemysłem gdzie firmy dają namiastkę swoich technologii do nauki mając nadzieję na złowienie przyszłych pracowników.
      .
      Moje obawy budzi kręcenie się Chinoli wokół naszego wojskowego WATu. Nie ufam im. Są mili, grzeczni, uśmiechają się, ale tak przecież działa sprytny szpieg – ma być „zwyczajny” aż do bólu, niepozorny, ma wtopić się w tłum. Dla obcych wywiadów odmiennych rasowo/kulturowo nacji, umieszczenie kreta i zbieranie danych wywiadowczych, najbardziej efektywnym będzie właśnie w ramach wymiany studenckiej, kulturalnej, gospodarczej, sportowej. Bo jak bezpiecznie umieścić Chińczykom kreta w kraju tak odmiennym rasowo/kulturowo jakim jest Polska?

      Odpowiedz
    • 2019.02.26 06:02 nikt

      Na studiach wchodzi się w środowisko „elity”. Kontakty te mogą być przepustką do tajemnic (udział w projektach, znajomy może coś „chlapnąć”, można rozsiewać propagandę, można znaleźć osoby do zwerbowania itp). Podczas studiów można dostać się do jakiegoś prowadzonego na uczelni projektu, a więc mieć dostęp do jakiś niepublicznych informacji o nowych technologiach (kod, schematy, wyniki itp).

      Jak chcesz się dowiedzieć więcej o pracy służb to polecam wykłady historyka dr Rafała Brzeskiego dostępne na YT na kanale NAI Warszawa.

      Odpowiedz
  • 2019.02.25 23:52 Duży Pies

    Rozmawiałem kiedyś z osobą związaną z oświatą i szkolnictwem wyższym, współpracującą z Instytutem Konfucjusza (południe Polski). Na początku były to sporadyczne maile, z czasem zaczęły być coraz bardziej nachalne. Instytut zapraszał na różne – oczywiście darmowe – warsztaty i „Dni” czegoś tam. Zapraszając stosowali różne techniki psychomanipulacji, nachalną perswazję, itp. Na odpowiedź „nie” zawsze mieli kolejną propozycję. Widać było że bardzo zależy im na nawiązaniu kontaktów. Tak oplata się ofiarę, w formie różnych „zaproszeń”.

    Odpowiedz
    • 2019.02.26 15:05 Xyzz

      Spotkałem się już przypadkowo z tym „tworem”. Ten cały „Instytut Konfucjusza” jest blisko związany z Komunistyczną Partią Chin i upodobał sobie właśnie środowiska akademickie na „zachodzie”. Taka tam wojna o opinię na zachodzie zmieszana z wyidealizowanym przedstawianiem Chin.

      Odpowiedz
      • 2019.02.26 15:25 Duży Pies

        Opowiadanie przez pracowników Instytutu że Chiny są fajne to tylko powierzchowność. Na głębszym poziomie chodzi o budowanie – pośrednich lub jak się da bezpośrednich – powiązań z biznesem, przemysłem, nauką. Czyli tak naprawdę chodzi o wywiad.
        .
        Stara (ale ciągle jara) UBecka metoda: ufaj ale sprawdzaj.
        Jeśli pracujesz w służbach, to wyryj sobie te powiedzonko i miej je zawsze z tyłu głowy.

        Odpowiedz
        • 2019.02.26 16:19 Xyzz

          Nie wiem jak w innych krajach i na innych uczelniach, ale z tego co widziałem to coś te tworzenie powiązań im nie wychodziło (no chyba, że chodzi o jakże istotne powiązania z wydziałem filologii na uniwerku – tam się to cudactwo gnieździ). Coś się na biochemii na uniwerku też chyba działo, ale szczegółów nie znam. Politechnika najpodatniejszym gruntem na takie działania się nie okazała.

          To „coś” próbuje też wpływać na chińczyków poza granicami kraju – „zrób to, bo będziesz musiał wrócić do kraju” (przedłużenie „władzy” nad obywatelami Chin poza granicami).

          Odpowiedz
          • 2019.02.26 16:47 Duży Pies

            Nie miałem z nimi bezpośredniego kontaktu, więc mogę tylko napisać to co mi powiedziała osoba którą dobrze znam i która nie jest skłonna do zmyślania i konfabulacji.
            Ogólnie, schemat działania idealnie mi pasuje na powolną, bezpieczną i mającą nie wzbudzać podejrzeń instalację kreta.
            Co do filologii o której wspominałeś, nie doceniasz jej. W niektórych specyficznych zastosowaniach związanych z wywiadem a nawet niektórymi technologiami informatycznymi ma swoje zastosowanie.
            .
            ps.
            Wiesz jak cholernie trudno nauczyć się chińskiego?
            Absolwenci sinologii z miejsca są profilowani jako materiał do pracy w służbach.

          • 2019.02.28 08:50 Andreas

            „Wiesz jak cholernie trudno nauczyć się chińskiego?”

            To trudny język ale są inne trudniejsze. Dla Polaka paradoksalnie chiński jest łatwiejszy niż dla ludzi z zachodu Europy ze względu na podobne niektóre spółgłoski.

            „Absolwenci sinologii z miejsca są profilowani jako materiał do pracy w służbach.”

            To zależy gdzie. W Polsce jest bardzo mało ludzi na sinologii, ale na Zachodzie już niekoniecznie.

  • 2019.02.26 08:38 Al

    Pomyslmy. Taka afera z grafenem, czyli znowu Polsce nie wyszlo bo niby niegospodarnosc zla organizacja… Ale ktos juz inny ten grafen produkuje …..

    Odpowiedz
    • 2019.02.28 12:32 kez87

      Taaa zwalcie na studentów,doktorków i Chińskich szpiegów to co jest winą (nietykalnych) bandytów którzy w danym momencie są u władzy.
      Typowa gadka prorządowych przekaziorów.

      Prawda o Polskim grafenie jest bardzo prosta: najpierw PSL później możliwe że i PiS zainstalowały tam na kierowniczych stanowiskach swoich ludzi a naukowca który wszystko zaczął (i prawdopodobnie pchał do przodu) wywalili na zbity pysk. Czy jest w tym też robota wywiadu (ale któregoś rzekomo „dobrego” bo zachodniego) – bardzo możliwe. Ale nie było w historii III RP NIGDY skazania polityka za krecią robotę.Najbliżej było z Oleksym (Olin ?),ale i to nie wyszło i skończyło się wywaleniem z roboty pracowników wywiadu którzy prowadzili w tej sprawie śledztwo (z Zacharskim na czele).

      W przypadku Radka Sikorskiego służby stwierdziły,że na pewno jest czysty (dziennikarz w Afganistanie do tego obywatel Brytyjski ożeniony z obywatelką USA żydowskiego pochodzenia – zdziwił bym się gdyby nie współpracował z MI6), Rotfelda vel Rostowskiego bez obywatelstwa zainstalowano u nas jako ministra finansów. „Polski wywiad” ? H… d..pa i kamieni kupa takie moje zdanie ! Z Huawei w życiu by sami nic nie znaleźli,gdyby nie przyszedł prikaz od pani gubernator (oficjalnie: ambasador) Mosbascher.

      Odpowiedz
      • 2019.02.28 13:58 Benek

        > W przypadku Radka Sikorskiego służby stwierdziły,
        > że na pewno jest czysty (dziennikarz w
        > Afganistanie do tego obywatel Brytyjski ożeniony
        > z obywatelką USA żydowskiego pochodzenia –
        > zdziwił bym się gdyby nie współpracował z MI6)

        Nie jestem zwolennikiem Sikorskiego, ale nie było (i do dzisiaj nie ma) zakazu posiadania obcych obywatelstw przez ministrów. Sikorski miał obywatelstwo polskie, więc nie było problemu. Dodatkowo zrzekł się w 2006 r. obywatelstwa brytyjskiego na *prośbę* śp. Lecha Kaczyńskiego (prawnie *nie był* do tego zobowiązany). Zresztą mógłby sobie szybko to brytyjskie obywatelstwo przywrócić, wystarczy że wypełni i wyśle prosty formularz do brytyjskich władz.

        Jakie masz inne dowody albo poszlaki na jego współpracę z obcymi wywiadami? Tylko małżeństwo z amerykańską Żydówką?

        > Rotfelda vel Rostowskiego bez obywatelstwa zainstalowano
        > u nas jako ministra finansów.

        Rostowskiego bardzo nie lubię, ale posiadanie (obok polskiego) obywatelstwa brytyjskiego czy jakiegoś innego nie jestw myśl prawa polskiego formalną przeszkodą by być ministrem. To czy Rostowski się nadawał (moim zdaniem nie) to inna rzecz. Gdy został ministrem, miał już obywatelstwo polskie. Była to decyzja jeszcze prezydenta Wałęsy. Nie wiem czy mu je nadał, czy przywrócił, ale to bez znaczenia.

        Odpowiedz
        • 2019.03.01 21:10 kez87

          Posiadanie zagranicznego obywatelstwa teoretycznie nie jest przeszkodą,ale przyjmowanie na takie stanowisko osoby która przebywała tak długo za granicą to jest kicha.

          Co do Radka Sikorskiego,nie oczywiście,że nie chodzi o jego żonę.
          Chodzi mi o epizod afgański:
          https://fakty.interia.pl/polska/news-co-sikorski-robil-dawno-temu-w-afganistanie-wspomina,nId,903430
          Jak wiadomo dziennikarz to częsta przykrywka dla agenta wywiadu.

          Wiem,że Radio Maryja to nie jest źródło którym można się chwalić wśród normalnych ludzi no ale jednak spróbujmy skoro autor poniższego artykułu Piotr Bączek był w komisji weryfikacyjnej WSI i do grudnia 2007 r. był szefem Zarządu Studiów i Analiz Służby Kontrwywiadu Wojskowego,a za ministrowania Macierewicza (którego był protegowanym) został nawet szefem SKW:

          http://www.radiomaryja.pl/bez-kategorii/dziwne-przypadki-radoslawa-sikorskiego/

          Zastanawia zwłaszcza ten fakt:

          „W czasie pobytu w Anglii był obserwowany i rozpracowywany przez służby PRL. 21 stycznia 1983 r. został zarejestrowany przez wydział II Wojewódzkiego Urzędu Spraw Wewnętrznych w Bydgoszczy pod nr. 21200 jako „osoba do obiektu” do sprawy „Bristol” nr ewid. 9219. Sprawę przerejestrowano na Kwestionariusz Ewidencyjny krypt. „Bastard” – „podejrzany o kontakt ze służbami specjalnymi państw NATO”. Sprawę zdjęto z ewidencji 15 stycznia 1990 roku. Sikorskim zajmował się funkcjonariusz o pseudonimie „Brig”, ten sam, który „opiekował się” w Londynie Bogusławem Wołoszańskim. Rezydentura polskiego wywiadu w Londynie uważała, że Sikorski „najprawdopodobniej jest powiązany z brytyjskimi służbami specjalnymi, żyje ponad stan, szuka kontaktów i dużo podróżuje, a nie wiadomo, skąd ma pieniądze”.”

          Faktycznie życiorys Sikorskiego jest zastanawiający.

          członek klubu Bullingdon (należał do niego podobno też Tony Blair), skupiającego „bogatych studentów Oksfordu, którzy w ramach przynależności do bractwa demolowali knajpy, pokoje w akademikach, urządzali alkoholowe burdy i wywoływali skandale. Członkowie klubu bawili się w najdroższych lokalach. Ich stroje klubowe, szyte na miarę fraki wraz z dodatkami, warte były ok. 2 tys. funtów. Niemałe pieniądze kosztowały również ich statutowe zabawy, bo trzeba było zapłacić za demolkę, jaką zwyczajowo kończyły się ich spotkania” (cytat)

          Skąd on brał kasę na to i na studia na Oxfordzie ?
          Swoją drogą – jak to się stało,że w 1981 wyjechał z PRLu ?
          „Syn zwykłych architektów” ? hmmm…

          Podróże Sikorskiego to nie tylko Afganistan.Później jako korespondent Amerykańskiego National Review był w Namibii w 1989.
          Tak się składa,że to był burzliwy okres związany z wyborami pod kontrolą ONZ,a Namibia to dość bogaty w zasoby kraj który oderwał się od RPA.Później akurat został podczas Polskich przemian ustrojowych korespondentem z Warszawy…

          Rosyjskie źródła też wypominają mu epizod Afgański…:
          https://www.wprost.pl/398030/Rosyjski-politolog-Sikorski-byl-agentem-brytyjskiego-wywiadu-znal-bin-Ladena

          Ale co ciekawe to za rządów Sikorskiego w MSZ wyciekły dane o opozycjonistach na Białorusi wspieranych przez Polskę (czytaj: zapewne pracujących dla naszego i innych zachodnich wywiadów)
          W 2007 miał też bronić Białoruskiego szpiega Siergieja M.
          Wreszcie – jego postawa podczas Majdanu i plan ugody Majdanowców z Janukowyczem który był jednym wielkim niewypałem.
          Czyżby ta Rosyjska krytyka to wyrabianie mu alibi i przykrywki ?
          Przypomnę: Afganistan.A kto walczył przeciwko Arabom w Afganistanie wtedy ?

          Tego faceta czuć wywiadem.Nie wiadomo dla kogo pracuje i nie ma dowodów ani na współpracę z Mi6,ani z CIA ani z KGB ale poszlaki i „zbiegi okoliczności” są fascynujące…

          Odpowiedz
  • 2019.02.26 09:32 kłamca lustracyjny

    >youtube jako źródło wiedzy
    >wat jako dobra uczelnia
    >rafał brzeski i duży pies jako osoby mające cokolwiek do powiedzenia w temacie

    internauci jak zwykle w formie

    Odpowiedz
    • 2019.02.26 16:56 Duży Pies

      Stawianie mnie obok tego pana, to dla mnie obciach.

      Odpowiedz
    • 2019.02.26 23:51 Ernest

      Duży Pies jest inteligentny i często ma coś do powiedzenia w temacie. Problem polega na tym że bywa chamski, zdarza się że obraża dyskutantów i zamiast dyskutować merytorycznie doczepia się do adwersarza..

      Odpowiedz
      • 2019.02.27 08:33 Duży Pies

        Nie jestem chamski. Bywam tylko czasem złośliwy – to nie to samo – gdy nie mam już siły czytać głupot lub złośliwości. Pewnie robię to z rozpaczy :D
        Problemem jest niedoskonałość słowa pisanego na forum, co powoduje nieporozumienia i problemy w komunikacji. Pewnie tak jest :D

        Odpowiedz
        • 2019.02.27 09:03 Agnieszka Wesołowska

          Doradzam przemyślenie zwracania się do adwersarzy ad personam za pomocą określeń dalekich od parlamentarnych. Czasem żal kasować ze względu na merytoryczną zawartość, zdarzało mi się już wykropkowywać epitety. Byłoby lepiej porzucić opinie o komentujących i skupić się na opiniowaniu poglądów.

          Odpowiedz
          • 2019.02.27 10:14 Duży Pies

            Racja! Muszę bardziej powściągać frustrację i gniew.
            Nie mam wpływu na trolli i głupków – oni zawsze będą.
            Mam tylko (lub aż) wpływ na swoją reakcję na ich pisanie.

  • 2019.02.26 13:18 Party Animal

    Tak na powaznie to co Polska ma by chiny chcialy nas szpiegowac? Chyba tylko dostep do unijnych systemów. NIe mamy nowoczesnych technologii. Kupujemy graty swoich tez zrobic nie umiemy. Jedyne co by chcieli to chyba dane gospodarcze kontrakty itp…

    Odpowiedz
    • 2019.02.26 15:15 Duży Pies

      Badania podstawowe, technologie militarne, informatyka/cyber security, chemia, są w Polsce na niezłym poziomie, oczywiście tylko w niektórych ośrodkach akademickich i firmach.
      Sytuacja geopolityczna RP jest też specyficzna, bo jesteśmy pomiędzy Zachodem a mocarstwową Rosją z którą Chiny nigdy się nie kochały.
      Polska jest dużym krajem, ze społeczeństwem na dorobku, krajem ciągle jeszcze „pojemnym” jeśli chodzi o zbycie towarów, które coraz trudniej upchać na Zachodzie.
      Chiny mają wiele powodów żeby zainstalować u nas swoich kretów.

      Odpowiedz
      • 2019.02.26 20:10 terq

        1. jakie technologie militarne na niezłym poziomie ma Polska??
        2. Chiny kochały się z ZSRR do czasów rozłamu chińsko-radzieckiego.

        Odpowiedz
        • 2019.02.27 03:17 Duży Pies

          Wyślij grzbiecie maila z pytaniem o polskie technologie militarne na niezłym poziomie do ośrodków wojskowych naukowo-badawczych. Może ci odpiszą :D

          Odpowiedz
          • 2019.02.28 08:46 Andreas

            I znów marnujesz czas Czytelników na uszczypliwości. Zwracano Ci już na to uwagę nie jeden raz.
            Lepiej napisać „nie wiem” albo „nie mogę powiedzieć” niż się wyzłośliwiać.

        • 2019.02.27 11:27 Marek

          Np. radiostacje.

          Odpowiedz
        • 2019.03.01 00:31 xa

          ze znanych publicznie na przykład Lidar

          Odpowiedz
    • 2019.02.26 23:54 Ernest

      Pomysł włamania się do systemów unijnych poprzez polskie władze nie jest, niestety, bezsensowny. Poziom zabezpieczeń w wielu urzędach i służbach woła o pomstę do nieba

      Odpowiedz
  • 2019.02.27 00:43 Agent Orange

    Bezużyteczny jak chiński szpieg w Polsce. Co on może wykraść, tajemną recepturę kaszanki?

    Odpowiedz
  • 2019.02.27 13:31 LP

    U nas nie potrzeba szpiegów, wystarczy że zadzwonią do naszych polityków.
    Tak są pazerni na kasę że sami o wszystkim opowiedzą :-)

    Odpowiedz

Zostaw odpowiedź

Jeśli chcesz zwrócić uwagę na literówkę lub inny błąd techniczny, zapraszamy do formularza kontaktowego. Reagujemy równie szybko.

Uczelniani szpiedzy, czyli szpiegowska kariera studencka

Komentarze