Uczelniani szpiedzy, czyli szpiegowska kariera studencka

dodał 25 lutego 2019 o 18:32 w kategorii Prawo, Prywatność, Top  z tagami:
Uczelniani szpiedzy, czyli szpiegowska kariera studencka

FBI twierdzi, że wrogowie USA wykorzystują amerykańskie uczelnie do szpiegowania. Rząd ChRL może udzielić pozwolenia na studia zagraniczne, zatem może on wymagać w zamian „specjalnych” usług. Czy dotyczy to również chińskich studentów w Polsce?

Senator Mark Warner z Virginii, demokrata z Senackiej Komisji Wyborczej ds. Wywiadu, akcentuje: „chiński rząd ma ogromną władzę nad swoimi obywatelami„. Nie da się ukryć – każdy obywatel Chińskiej Republiki Ludowej wyjeżdża za granicę tylko wtedy, jeśli państwo pochyli się z uwagą nad jego podaniem i wyrazi zgodę. „Chiński rząd wykorzystuje swoją władzę nad swoimi obywatelami, aby w niektórych przypadkach zachęcać ich do szpiegostwa” – mówi Warner w wywiadzie dla CNN. Właściwie jego wypowiedź niewiele różni się od oficjalnego stanowiska Xi Jinpinga: „Partia sprawuje ogólne przywództwo we wszystkich obszarach działań w każdej części kraju”. A czy poza krajem również?

Podejrzewamy was stanowczo, ale nie wszystkich

Ji Chaoqun, student wydziału elektrotechniki na jednym z amerykańskich uniwersytetów, latem 2015 wysłał do znajomego w kraju mail zawierający plik „śródsemestralne pytania testowe”. Rzecz w tym, że nie było tam żadnych pytań ani testów, za to znajdowały się raporty na temat ośmiu osób, które Pekin mógłby poddać rekrutacji na szpiegów. Te osoby to naturalizowani obywatele USA pochodzący z Tajwanu lub Chin, pracownicy naukowi i technologiczni. Ji Chaoqun został aresztowany.

źródło: Facebook

W USA znajduje się 350 tysięcy studentów z ChRL. CIA ocenia, że chińskie służby wywiadowcze wykorzystają otwartość amerykańskiego społeczeństwa, szczególnie środowisk akademickich i społeczności naukowej, by infiltrować amerykańską gospodarkę i świat nauki. Zamiast wysyłać wyszkolonych szpiegów, Chiny starają się infiltrować amerykańskie uniwersytety i firmy poprzez swoich studentów. Z jednej strony administracja Trumpa podchodzi do tematu radykalnie, z drugiej wypowiadający się publicznie funkcjonariusze i politycy podkreślają, że zagrożenie dotyczy tylko niektórych osób oraz że Stany Zjednoczone Ameryki bardzo chcą zabiegać o zdolnych studentów i starać się zatrzymać ich w USA.

Zapewne niełatwo jest znaleźć politykom złoty środek, bo rzucanie podejrzeń na przybyszów z Chin jak leci mogłoby wszystkim zaszkodzić, w tym Amerykanom chińskiego pochodzenia, a także dalszym zagranicznym stosunkom amerykańsko-chińskim. Azjaci ogółem stanowią około 6% społeczeństwa amerykańskiego, z tego obywatele pochodzenia chińskiego około 22% tej liczby, czyli nieco poniżej 4 milionów osób. Kultywowanie wartości rodzinnych, uczciwość w prowadzeniu interesów oraz wykształcenie czynią z nich tę grupę społeczną, o którą warto zabiegać. Zatem zamiast grzmieć na alarm, politycy starają się wypowiadać tak jak William Evanina, dyrektor Narodowego Centrum Kontrwywiadu i Bezpieczeństwa, mówiący, że 95% chińskich studentów przebywa w USA legalnie i robi świetne badania, pomagając światowej gospodarce, a ostrożność należy zachować tak na wszelki wypadek.

Wojna USA-Huawei-ZTE sprawiła, że stosunki amerykańsko-chińskie są już bardzo złe. Stawką jest dominacja technologiczna. „Amerykańskie władze wydają się skłonne do nakładania surowych ograniczeń na chińskie inwestycje w amerykańskie technologie po to, aby wyprzedzić Chiny” – komentuje Matt Gold, adiunkt w dziale prawa Fordham University.

By Jim.henderson – Own work, CC0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=11747483

Nasi szpiedzy szpiegują waszych szpiegów

Ji wjechał do Ameryki z wizą F1, czyli dla studentów zagranicznych w programach akademickich. Przyleciał studiować w Illinois Institute of Technology w Chicago w sierpniu 2013 r. Agenta wywiadu chińskiego, Xu Yanjuna, który go potem prowadził, Ji poznał jako profesora Uniwersytetu Aeronautyki i Astronautyki w Nanjing i niczego początkowo nie podejrzewał. Agenci FBI odkryli około 36 wiadomości tekstowych na jednym koncie iCloud, które Ji i fałszywy profesor – agent wywiadu – rzekomo wymienili między grudniem 2013 a lipcem 2015 r. Po ukończeniu studiów Ji zaciągnął się do rezerwy armii amerykańskiej w ramach programu, w którym cudzoziemcy mogą być rekrutowani, jeśli ich umiejętności są uważane za „istotne z punktu widzenia interesu narodowego”. Na postawione wtedy pytanie, czy miał kontakt z zagranicznymi służbami bezpieczeństwa, odpowiedział „nie”. Czy naprawdę współpracował z agentem Xu Yanjun? Sprawa Ji wypłynęła dopiero przy aresztowaniu Xu, gdy wykradał tajemnice handlowe z amerykańskiej spółki lotniczej w Belgii. Ale ani Xu (który czeka na ekstradycję), ani Ji nie przyznali się do winy.

Według komentatorów z e-maili i SMS-ów, które zgromadzono jako materiał dowodowy w sprawie, wynika, że Ji został zwabiony i po prostu wykorzystany przez chińskich szpiegów. FBI jednak podesłało Ji swojego tajnego agenta, który udał, że jest chińskim agentem, który wyciągnął w rozmowie od Ji przyznanie się, że wiedział, co robił i komu pomagał.

Od sierpnia 2017 r. Departament Sprawiedliwości oskarżył kilka osób i firm o szpiegostwo gospodarcze i kradzież własności intelektualnej, głównie w sektorze lotniczym i wysokich technologii. W 2018 r. oskarżono dwóch chińskich oficerów wywiadu o próbę włamania się i infiltracji prywatnych firm w ciągu pięciu lat w celu kradzieży technologii.

Oskarżenia o szpiegostwo są delikatną kwestią. W czasach zimnej wojny samo obywatelstwo wrogiego kraju czyniło człowieka podejrzanym, a proces szpiegowania nie był łatwy. Ukryty w guziku mikrofon, kamera na mikrofilm w zapalniczce lub długopisie – takie wyposażenie nie było powszechnie dostępne. Dziś można je kupić, wykonać lub włączyć kamerę lub dyktafon w telefonie i w ciągu kilku sekund przesłać cenne dane na drugi koniec świata – i to w wielu kopiach.

Co ważniejsze – amerykańskie (i nie tylko) firmy potrzebują zagranicznych fachowców i technologii. Dziś nie można zamknąć granic, patrząc podejrzliwie na obcych. Firmy działające w Dolinie Krzemowej (pisaliśmy o tym) bagatelizują te kwestie, a nawet ukrywają, w jakim stopniu dochodzi do kradzieży tajemnic handlowych i innych aktów szpiegostwa gospodarczego.

Tymczasem w Polsce bez zmian

Również i Polska przyjmuje u siebie zagranicznych studentów i umożliwia im rozwijanie swoich zainteresowań.

Mniejszość chińska, o czym zapewne mało kto wie, obecnie stanowi siódmą grupę narodowościową* w Polsce. Chińscy studenci przybywali do Polski w latach 50. (zaledwie około 10 osób), w 60. pojawiło się ich kilkudziesięciu, a w latach 70. nie przyjechał nikt. Przybysze z Chin pojawili się w większych grupach w krajach tzw. demokracji ludowej na przełomie lat 80. i 90. XX wieku. Wraz z integracją z Unią Europejską napływ obywateli ChRL zintensyfikował się. Rośnie stale zainteresowanie wydawaniem wiz różnego typu: turystycznych, studenckich, biznesowych, pracowniczych.

Od 2005 r. fundacja edukacyjna „Perspektywy” prowadzi akcję promocyjną „Study in Poland”, nakierowaną między innymi na młodzież z ChRL. Polskie uczelnie są skłonne zabiegać o każdego studenta, również za granicą. Ważnym argumentem dla młodych ludzi są koszty studiów w Polsce, zdecydowanie konkurencyjne w stosunku do uczelni z Europy Zachodniej czy Ameryki. Edukacja w języku angielskim jest dodatkową zachętą. Wśród studentów jest to jak na razie największa grupa narodowościowa z Dalekiego Wschodu.

Liczba Chińczyków i Tajwańczyków studiujących na polskich uczelniach od roku akademickiego 2000/2001 do 2014/2015, źródło: CHIŃCZYCY W POLSCE – NIEWIDOCZNA MNIEJSZOŚĆ, JOANNA WARDĘGA, Instytut Bliskiego i Dalekiego Wschodu, Uniwersytet Jagielloński w Krakowie w oparciu o Rocznik Statystyczny 2015, s. 363–364.

Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego podaje**, że obecnie w polskich szkołach wyższych kształci się ok. 1100 studentów chińskich. W porównaniu do roku akademickiego 2016/2017 liczba studentów wzrosła o ok. 150. Resort stale monitoruje skalę wymiany akademickiej, której poziom sukcesywnie wzrasta. Wymiana akademicka odbywa się na podstawie Porozumienia pomiędzy Ministrem Nauki i Szkolnictwa Wyższego Rzeczypospolitej Polskiej a Ministerstwem Edukacji Chińskiej Republiki Ludowej w dziedzinie szkolnictwa wyższego. Zgodnie z zapisami porozumienia strona przyjmująca nie pobiera opłat za kształcenie studentów oraz zapewnia odpłatne zakwaterowanie w domach studenckich. Stypendia przyznawane są przez państwo wysyłające. Najczęściej wybieranymi uczelniami są: Uniwersytet Jagielloński, Uniwersytet Warszawski oraz Politechnika Wrocławska. Studenci kształcą się głównie na kierunkach technicznych (inżynieria środowiska, energetyka, elektronika, informatyka), w obszarze nauk ścisłych (fizyka) oraz humanistycznych – głównie nauki o polityce. Dużym zainteresowaniem cieszą się także kierunki muzyczne (np. instrumentalistyka).

Czy wśród studentów może być również polski Ji Chaoqun? Ze statystyk wynika, że „polscy Chińczycy” nie szukają kłopotów, a tylko możliwości pracy, nauki i spokojnego życia. W 2015 r. nie został wydalony z Polski żaden obywatel Chin, a jedynie 11 osobom odmówiono prawa wjazdu. W 2014 r. wydalono z Polski 7 osób, a 4 wydano decyzję o zobowiązaniu do opuszczenia terytorium RP, jednej odmówiono wjazdu. W 2013 r. z Polski wydalono 17 Chińczyków, a 22 Chińczykom i 2 Tajwańczykom wydano decyzje o zobowiązaniu do opuszczenia terytorium kraju, zaś wjazdu odmówiono 14 osobom.

Nawet niedawny skandal szpiegowski pod marką Huawei w Polsce dotyczył tylko jednej osoby z Chin. Jeden z dyrektorów polskiej filii Huawei, Chińczyk, był w przeszłości agentem służb specjalnych, ale nie próbował rekrutować do swoich działań żadnego studenta czy pracującego gdzieś poza korporacją specjalisty. Drugim podejrzanym w tej sprawie był całkowicie polski pracownik Orange, pan Piotr D. również z doświadczeniem w pracy w służbach specjalnych. Żaden z nich nie szukał pomocy u studentów z Chin.

Fachowcy szukają fachowców – w każdym razie w tej części świata.

___

* Dane za: CHIŃCZYCY W POLSCE – NIEWIDOCZNA MNIEJSZOŚĆ, JOANNA WARDĘGA, Instytut Bliskiego i Dalekiego Wschodu, Uniwersytet Jagielloński w Krakowie.
** Takie dane 12 lutego wysłało MNiSW do Z3S w odpowiedzi na nasze zapytania.