Kto nigdy nie wykorzystał fragmentu istniejącego dokumentu, niech pierwszy rzuci kamieniem. Najwyraźniej niechlujność Departamentu Sprawiedliwości sprawiła, że wyszedł na jaw fakt istnienia aktu oskarżenia przeciwko założycielowi Wikileaks.
To, że USA nie lubi Juliana Assange’a, nie ulega wątpliwości. Uczucie to jest w dużym stopniu odwzajemnione. Nie bez powodu Assange od wielu lat przebywa na terytorium ambasady Ekwadoru w Londynie. Do tej pory nie wiadomo jednak było, że Departament Sprawiedliwości przygotował już akt oskarżenia przeciwko szefowi Wikileaks. Informacja o tym wyciekła przypadkowo, prawdopodobnie przez użycie funkcji kopiuj – wklej…
Przypadkowe odkrycie
W przeciwieństwie do Polski, w USA istnieje system umożliwiający przeszukiwanie dokumentów opracowanych przez organy sprawiedliwości. Oczywiście nie wszystkie dokumenty można w nim znaleźć – ale poziom przejrzystości postępowań jest dużo większy niż w innych krajach, dzięki czemu wiele ciekawych historii może ujrzeć światło dzienne. System ten można przeszukiwać po dowolnych ciągach znaków – i najwyraźniej ktoś wpisał do niego nazwisko „Assange”. Wynik wyszukiwania musiał zaskoczyć szukającego, ponieważ nazwisko pojawiło się – i to dwukrotnie – w dokumentacji sprawy, która nie miała z nim absolutnie niczego wspólnego.
https://twitter.com/seamushughes/status/1063232297674162176?s=21
22 sierpnia Departament Sprawiedliwości złożył wniosek o tymczasowe utajnienie aktu oskarżenia przeciwko niejakiemu Seitu Sulayman Kokayi, oskarżonemu o przestępstwa na tle seksualnym. Utajnienie aktu oskarżenia pozwala na przykład zatrzymać oskarżonego, zanim zorientuje się, że jest oskarżonym. To dość powszechna procedura w przypadku, gdy oskarżony nie znajduje się jeszcze w rękach organów ścigania. Seitu Sulayman Kokayi nie ma nic wspólnego ani z Assange’em, ani z Wikileaks – a mimo to w uzasadnieniu wniosku znalazło się nazwisko Assange’a. Tłumaczenie tego fragmentu brzmi:
Metody ukrycia informacji inne niż utajnienie aktu oskarżenia nie zabezpieczą interesu organów ścigania, ponieważ z uwagi na wysokie umiejętności oskarżonego oraz popularność jego sprawy tylko utajnienie pozwoli zachować w tajemnicy fakt, że istnieje akt oskarżenia przeciwko Assange’owi.
Drugi fragment mówi z kolei
Akt oskarżenia i nakaz aresztowania, a także ten wniosek muszą pozostać utajnione do momentu aresztowania Assange’a w związku z przedstawionymi zarzutami, aby nie mógł unikać aresztowania lub ekstradycji.
Kopiuj, wklej, nie przeczytaj
Przypomnijmy – Seitu Sulayman Kokayi, którego dotyczy akt oskarżenia, nie dysponuje wysokimi umiejętnościami, jego sprawa nie była popularna, nie było też mowy o ekstradycji, ponieważ przebywał w USA. Za to jest na świecie pewien Assange, do którego opis pasuje wyśmienicie. Skąd zatem nazwisko Assange’a w tym dokumencie?
Wygląda na to, że osoba przygotowująca dokument ułatwiła sobie życie, kopiując uzasadnienie wniosku z innego dokumentu. I przez zbieg okoliczności trafiła akurat na ten, który może wzbudzić spore zainteresowanie. A następnie nie przeczytała tego, co skopiowała, a ktoś, kto podpisywał, także nie przeczytał. Dokument przeleżał kilka miesięcy w systemie, aż trafił na niego jakiś dziennikarz.
I tak oto popularna technika kopiuj – wklej ujawniła, że Departament Sprawiedliwości przymierza się na poważnie do sprawy Assange’a. Nie oznacza to, że ekstradycja Assange’a jest przesądzona – często akty oskarżenia pozostają w stadium ukrycia przez wiele miesięcy, a nawet lat, oczekując na okazję do zatrzymania np. rosyjskich hakerów na Malediwach. Jest to jednak ważna informacja, ponieważ do tej pory dyskusje o tym, czy Amerykanie mają podstawy, by oskarżyć Assange’a, nie dawały jednoznacznego wyniku. Co prawda, ujawniał on informacje szkodzące USA, lecz z drugiej strony chroniła go pierwsza poprawka do konstytucji, gwarantująca wolność słowa. Najwyraźniej jednak USA zdecydowało się spróbować. Czas pokaże, co z tego wyniknie.
Komentarze
służby załatwiły problem przeszło dwa lata temu. wnioski o ekstradycję i przypadkowe wycieki tylko bajka dla naiwniaków. „jeśli jesteś do czegoś zdolny, udawaj niezręcznego, jeśli jesteś aktywny, stwarzaj pozory bierności. jeśli jesteś blisko, stwórz pozory dużej odległości, jeśli uwierzą, że jesteś daleko, znajdź się niespodziewanie blisko”
To z jakiejs broszurki dla handlowcow?
Tak, dla sprzedawców wojny: Sun Zi.
ROTFL
Właściwie to Assagne będąc uwięzionym w ambasadzie jest względnie bezpieczny.
Oczywiście, nie życzę mu ani aresztu domowego ani pudła.
Jeśli nawet kiedyś zwieje z ambasady, to będzie dalej jednym z najbardziej znienawidzonych ludzi dla amerykańskich imperialistów i całego ich opresyjnego aparatu władzy.
Zrobią wszystko żeby go dopaść, posłużą się nawet pomocą innych wywiadów, byle by go złapać, surowo osądzić i dać mu dożywotkę.
Zresztą, prawdopodobnie poluje na niego więcej rządów i ich wywiadów, bo WikiLeaks publikowała nie tylko o USA.
A jeśli nie da się go osądzić i uwięzić, to przynajmniej rozjechać go ciężarówką albo pobić śmiertelnie w ciemnej ulicy gdy będzie wychodził z knajpy.
Nie dadzą mu spokoju, nie dadzą mu żyć.
To cena jaką się płaci za stworzenie czegoś tak wyjątkowego jak WikiLeaks i za bycie sygnalistą…
Oprócz Snowdena, Julian jest kontrowersyjnym ale ciągle jednym z ciekawszych ludzi na międzynarodowej cyberscenie.
Jakby zechciał zwiać z ambasady Ekwadoru, to zdążyłby dobiec do ambasady Rosji?
Tego nie wiemy, możliwe że by nie zdążył ;)
Wiem o co pijesz… WikiLeaks w którymś momencie stała się ramieniem rosyjskiej dezinformacji. Co nie zmienia faktu że wcześniej publikowała materiały które doprowadzały do szału wywiady wielu opresyjnych państw. .
Nie pomyślałeś że ktoś może być na początku OK a potem już nie być OK? Świat nie jest czarno-biały, pomiędzy czernią a bielą są miliony odcieni szarości. Assagne i Snowden, w którymś momencie poszli (dlaczego?) w stronę współpracy z nie mniej opresyjnym państwem od tych które zwalczali, czyli z Rosją. Pod tym względem na pewno nie można ich za to podziwiać. Ale wcześniej zrobili potrzebny ferment, zmienili nasze postrzeganie na wulgarną inwigilację opresyjnych służb. Obydwoje są i na zawsze już pozostaną kontrowersyjnymi i ciekawymi osobowościami na cyberscenie.
a ja powiem ze skoro USA i inne państwa obiecały tzw „demokracjie” to Assagne i Snowden pomogli im to utrzymać i za to są nienawidzeni
„wcześniej zrobili potrzebny ferment, zmienili nasze postrzeganie na wulgarną inwigilację opresyjnych służb”
Naprawdę nie mogę zrozumieć. Jak ty godzisz swoje twierdzenie „opresyjne służby i wulgarna inwigilacja” ze swoim tolerowaniem opresyjnych działań policji, w której służysz??
Bardzo łatwo to pogodzić: jest różnica gdy inwigilujesz grupę przestępczą lub po prostu kryminalistę i w ten sposób służysz porządkowi prawnemu i szeroko pojętej społecznej sprawiedliwości, a inwigilacją stosowaną przez NSA i służącą głównie amerykańskiemu imperializmowi. Jeśli nie widzisz różnic, to wracaj do przedszkola.
O ile moderatorzy nie wyrzucą za offtopic, to podrążyłbym lubiane przez Ciebie określenie „opresyjne państwo”. Zaproponuj skalę tej opresyjności: wskaż państwo, Twoim zdaniem, skrajnie opresyjne, oraz skrajnie… no właśnie jakie: łagodne? przyjazne (komu?)? demokratyczne? Jak już będziemy mieli skrajne punkty skali, to umieść na niej USA, Rosję, Polskę, może jeszcze Niemcy, Polskę, Portugalię i może jeszcze Watykan.
Odpowiedź uzasadnij.
Sam sobie wskaż i uzasadnij, nie będę twoim driverem.
Daruj sobie ledwo ukryty sarkazm i trolluj dalej na swojej krypie, jeśli nick odpowiada rzeczywistości xD
Dlaczego służby nie złapią prawdziwego hakera dysana112 który włamuje się na czatach do komputerów dzieci i starszych ludzi? Przecież mogą inwigilować jego sieć jakich narzędzi hakerskich używa, ten pewny siebie przestępca internetowy. Jest taki pewny siebie, że nazywa siebie Bogiem.
… bo nie mają czasu na pierdoły? :)
Ziomek Rotshildow – nie do ruszenia.
Ledwo skrywany antysemityzm – jakież to polskie.
Pochopny wniosek. Nielubienie, krytykowanie albo potępianie działań rodziny Rotschildów nie musi wynikać z uprzedzeń rasowych/religijnych.
Słownik Języka Polskiego PWN:
antysemityzm – wrogość wobec Żydów jako grupy wyznaniowej lub etnicznej; też: teoria uzasadniająca taką postawę»
Jak Bracia Bogdanoff podłapią temat to Rotschildowie się posikają ze strachu ;)