Choć brak skuteczności metod powszechnej wojny z narkotykami jest dobrze znany, to po raz pierwszy naukowcy zbadali, jak wygląda w długim horyzoncie internetowy rynek narkotykowych bazarów w obliczu akcji organów ścigania.
Pierwszy dedykowany bazar narkotykowy, Silk Road, powstał całkiem niedawno, bo w roku 2011. Kilka lat historii transakcji na tym rynku to niewiele, jednak pozwalają one na wyciągnięcie całkiem ciekawych wniosków. Na konferencji USENIX przedstawiono właśnie wyniki najnowszych badań w tej materii.
Rynek ma się całkiem nieźle
Organy ścigania wielu krajów polują na właścicieli narkotykowych bazarów i sprzedawców na nich działających. W ostatnich latach odnoszą dość istotne sukcesy – zamknięcie Silk Road, BMR/Utopia, Silk Road 2 czy cała Operacja Onymous odbiły się sporym echem. Jaki jednak był skutek tych akcji w kontekście obrotów na rynku czy liczby sprzedawców? Wygląda ma to, że nikły lub żaden – tak przynajmniej wynika z opublikowanej właśnie pracy naukowców z uniwersytetu Carnegie Mellon.
Sto do stu osiemdziesięciu milionów dolarów – to szacowany sumaryczny roczny obrót istniejących narkotykowych marketów. Niezależnie od nalotów policji wartość dziennych obrotów waha się pomiędzy 300 a 500 tysięcy dolarów. Sam Silk Road 2 mógł u szczytu swojej popularności odnotowywać obroty rzędu 400 tysięcy dolarów dziennie. Oczywiście są to wartości śmiesznie niskie w porównaniu z globalnym rynkiem narkotykowym (sama wartość rocznie sprzedawanej kokainy i opiatów szacowana jest na ponad 150 miliardów dolarów), jednak ten segment rynku ciągle się rozwija.
Przez ostatnie dwa lata badacze regularnie pobierali dane z 35 różnych podziemnych narkotykowych bazarów. Swoje obliczenia oparli na opiniach wystawianych przez klientów dilerów. Pobierali wystawione recenzje i uwzględniali rodzaj, cenę i wagę produktu, którego dotyczyły. W ten sposób przeanalizowali nie tylko wolumen sprzedaży, ale także jej podział na poszczególne grupy narkotyków.
Powyższy wykres pokazuje dzienne obroty poszczególnych bazarów. Niestety badaczom nie udało się uwzględnić początkowych dni działania nowych marketów, szczególnie po zamknięciu Silk Road i Sheep, zatem wykres pokazuje nieproporcjonalnie duże spadki po tych incydentach. Widać jednak, że rynek szybko się odbudował i już kradzież z Silk Road 2 nie wpłynęła znacząco na globalne obroty. Możemy także zobaczyć, że Operacja Onymous, która doprowadziła do zamknięcia Silk Road 2 i kilku mniejszych marketów, głównie napędziła klientów ich konkurencji. Niestety wzrost obrotów na Evolution był tak duży, że wcześniej dobrze działające skrypty badaczy nie poradziły sobie z wolumenem danych, z kolei liczne przestoje Agory nie pozwoliły na zebranie wiarygodnych informacji, zatem badanie zostało zakończone z uwagi na brak rzetelnych źródeł pozwalających na kontynuację.
Elita sprzedawców
Ciekawe są także wyniki analizy obrotów poszczególnych sprzedawców. 70% wszystkich dilerów oferujących swoje produkty nie osiągnęło nawet obrotów na poziomie tysiąca dolarów. 18% realizuje obroty rzędu 1000 – 10 000 dolarów. Jedynie 2% z nich osiągnęło sprzedaż powyżej 100 tysięcy dolarów. Wskazuje to także na to, że głównymi klientami podziemnych bazarów są użytkownicy końcowi, a nie pośrednicy kupujący większe ilości towaru. Do elity dilerów, którzy zrealizowali transakcje za ponad milion dolarów, należy 35 kont. W sumie 1% najlepszych sprzedawców odpowiada za ponad połowę globalnego obrotu.
Inna ciekawa obserwacja mówi, że dilerzy coraz częściej troszczą się o bezpieczną komunikację z klientami. O ile na oryginalnym Silk Road tylko 2/3 sprzedawców publikowało swój klucz PGP, o tyle na Agorze i Evolution było to już 90%.
Co się sprzedaje
Marihuana i ecstasy – to podstawowe produkty, generujące prawie 1/4 obrotów każdy. Wcześniej kolejne prawie 25% stanowiły stymulanty (w tym kokaina), jednak w ostatnich miesiącach oddały pole farmaceutykom takim jak Viagra czy oksykodon. Resztę rynku dzielą pomiędzy siebie pozostałe substancje.
Wnioski
Badanie jasno pokazuje, że nawet chwilowe sukcesy organów ścigania nie są w stanie zmienić rynku. Badacze sugerują, że zamiast walczyć ze stroną podażową, która zawsze pojawi się w odpowiedzi na istniejący popyt, wysiłki w zwalczaniu narkomanii powinny być raczej skierowane na redukcję popytu. Niestety te dość oczywiste wnioski chyba jeszcze długo nie będą docierały do decydentów.
Komentarze
nic tylko prochami handlowac…
oryginalna chemia z niemiec?
Ross Ulbricht został dosyć szybko namierzony a pozwolono mu działać jeszcze przez długi czas -> efekt: rozkwit narkobazarów. Władza tworzy wroga z którym później walczy.
Bo czym innym jest zwalczanie, a czymi innym „walczenie”.
Podobnie jak z globalnym ociepleniem – trzeba walczyć. Wyłapanie wszystkich złodziei samochodów to akcja na pół roku. Tylko co potem? Seks szop założyć?
Po części się zgodzę. Mi się bardziej wydaje, że sprawa przypomina mechanizmem działania słynne TPB. Utnij głowę wyrosną trzy kolejne. Tak czy inaczej pokazówka musi być.
JEŻELI NAPRAWDĘ jakiś rząd i ułamek jego społeczeństwa chciałoby zmniejszyć ten syf, to by to zrobili!!! Trochę wytężonej pracy, może trochę postronnych ofiar, ale takiej skali problemu by nie było.
No ale to się przeca nikomu nie opyla, nie? Boss ma kabze, przemytnik i diler ma kabze, ktoś ma łapówę, naćpany myśli że jest ch### wie kim, albo zdycha i nic nie myśli. Reszta się boi, bo zastraszona, a prawo jest słabe.
Wolność? Gówno, nie wolność! „Wolność” to by była, gdyby diler się ograniczał do roli sprzedawcy za ladą co sprzedaje WYŁĄCZNIE na życzenie danego klienta, ale tak nigdy nie jest. Ale większość i tak będzie pierdzielić bzdurne farmazony pochwalne za kasę.
I to się nie polepszy. Realnie to szybciej zobaczymy większą ilość narkotyków na ulicy, niż normalne i normalnie stosowane prawo w wielu kwestiach.
No i jeszcze będzie banda oszołomów, mających dane, że narkotyki przypadkowo pomogły na chorobę trafiającą w 0,01% społeczeństwa, więc WSZYSCY MUSZĄ mieć legalny i NIEOGRANICZONY dostęp do tego JEDNEGO syfu! A inna banda im uwierzy… No ale cóż… Wolność i czyjeś pieniądze…
Zaliczasz do swojego akapitu ostatniego trawkę czy nie? Trochę chaotycznie i nie wiem co ja czytam
Piszesz o wolności. Wolność by była gdyby dragi zostały w koncu zalegalizowane – podobnie jak z alkoholem czy tytoniem – regulacja produkcji i obrotu. Dodatkowo kontrola jakości, edukacja i polityka redukcji szkód, tego brakuje nawet jeśli chodzi o legalne narkotyki jak tytoń czy alkohol. Tylko takie rozwiązanie uderzy bezpośrednio w kartele narkotykowe i mafię. Zobacz co się dzieje w Meksyku. Przypomnij sobie co się działo w Ameryce za czasów Ala Capone. Z prohibicji alkoholu bardzo szybko się wycofali. Oczywiście podobnie jak z alkoholem – czarny rynek dalej by istniał, ale w dużo mniejszej skali i nikt o zdrowych zmysłach nie ryzykowałby zdrowia.
Poza tym nawet nie wiesz jak bardzo się mylisz powtarzając bajki koncernów farmaceutycznych o szkodliwości i syfie. Nie chodzi tylko o konopie i ciężkie choroby, poczytaj sobie o zastosowaniu wszelakiej maści psychodelików w leczeniu depresji i różnych zaburzeń psychicznych. Jest to dużo skuteczniejsze i nie wywołuje tylu efektów ubocznych co obecnie stosowane leki. Komu to nie jest na rękę i kto poza kartelami straci na legalizacji – to chyba oczywiste. Jak wielka kasa za tym stoi – widać chociażby w artykule.
Mamy teraz legalny twardy narkotyk – jest dostępny na każdym rogu alkohol, on nie jest wg Ciebie syfem? Dlaczego chcesz zabraniać innym odurzania się tym, co im bardziej odpowiada? Narkotyki to nie tylko wyniszczający społecznie alkohol czy opiaty, to też chociażby rozwijające umysłowo i duchowo substancje poszerzające świadomość jak np. psychodeliki.
@maslan Ostatni akapit zawiera słowo narkotyk. Poczytajcie normalną polską definicję. Karaczany. Chaotycznie to będzie, jak zaczniesz pierdzielić, że myślałeś, że ja piszę o złej i śmiercionośnej kawie!
–
@s Za takie wpisy pochwalne w stronę ćpania powinny być bany i sprawy karne.
Tyle gównomanipulacji, że mi się nie chce ich wymieniać. Trolli i ćpunów nie karmię.
Adam: co powiesz o osobach pijących alkohol? Dlaczego półki naszych sklepów uginają się od alkoholu różnego rodzaju, o papierosach nie będę wspominał? Takie odurzanie jest w porządku?
Wybierz sie np. do Holandii i popatrz jak wygląda „ćpun” palący pod parasolem w centrum miasta…
Przyznam ci że gratuluję żelaznej logiki, jako mega troll oskarżasz innych o trollowanie
Brawo też za (parafrazuję cię teraz) „Karaczanowe” wyciąganie z rękawa zmyślonych procentów – patrz twoje „0,01% społeczeństwa”
Warto przeczytać książkę „Narkotyki. Dlaczego legalizacja jest nieuchronna?” wydaną przez Czarną Owcę: http://www.czarnaowca.pl/literatura_faktu/narkotyki,p1730277511
Tu ciekawa recenzja tej książki: http://gazeta-sedno.pl/2804/recenzja-narkotyki-dlaczego-legalizacja-jest-nieuchronna/
.
Żeby było jasne: nie popieram narkotyków. Nigdy ich nie zażywałem, mimo że we wczesnej młodości miałem kontakt ze środowiskiem muzyczno-undergroundowym.
.
Częściowa depenalizacja – umownie nazwijmi je „miękkich dragów” – jest chyba nieuchronna. Prawdziwa ganja bez chemicznych wspomagaczy, bez genetycznych modyfikacji, być może kwalifikuje się pod „miękkie dragi”. Na pewno warto obeserwować Holandię, Portugalię, Czechy i Słowację, jak sobie radzą z narkotykami.
No Holandia to sobie zupełnie nie radzi, legalizacja marihuany miała sprawić że ludzie nie będą się interesować mocniejszymi ale okazało się że jest inaczej i marihuana zachęca do próbowania mocniejszych rzeczy. Terapeuci o tym mówią ale ich nikt nie słucha. Miałem gdzieś skan artykułu sprzed 10 lat na ten temat.
Daj palec, urżną rękę.
Bzdura, nie kłam. Jest zupełnie odwrotnie. Zażywanie „twardych” narkotyków w Holandii spadło po legalizacji zielska. Artykuł sprzed 10 lat? Lol. Nowszych nie ma? Otóż są i to dość aktualne. Gugiel is your friend.
Chcącemu nie dzieje się krzywda.
Wszystkie narkotyki powinny zostać legalne, jeśli idiota chce się zaćpać to zrobi to. Zwalczanie narkomanii głównie powinno zostać zwalczane w rodzinie, przez wychowanie i edukację a nie zdawanie się na ”geniusz” (nie)rządu. Taki stan jaki jest obecnie będzie istniał zawsze, a nawet się pogłębiał tym bardziej im z czasem bezpieczniej można kupić i dystrybuować narkotyki. Selekcja naturalna to najlepszy środek walki z narkomanami. Poza tym większość z tych substancji można wykorzystać w inny sposób, nie tylko do ćpania. Dodatkowo przez legalizacje zostaną zniszczone grupy przestępcze.
Zostaną zniszczone grupy przestępcze, a rząd zgarnie kasę z podatków? Dobre. Zalegalizowanie narkotyków nie oznacza tego, że na drugi dzień pojawi się na aptekowych półkach kokaina, amfetamina czy MDMA, a to że osiedlowy diler nie dostanie wyroku za sprzedawanie gówna dzieciakom. Obecnie legalne dopalacze generują jakiś zysk dla rządu? Bo ja widzę na zewnątrz tych samych typów ganiających chodnikami zarówno z tymi legalnymi jak i nielegalnymi.
Handel legalnymi narkotykami nie generuje zysku dla rządu jedynie dlatego, że ten ostatni w bodajże 2010 roku wprowadził nowelizację, która uniemożliwiła takim sklepom legalną działalność w Polsce. Sklepy zarejestrowały więc działalność w sąsiednich krajach, gdzie ten proceder jest legalny i tam odprowadzały podatki za sprzedawane w Polsce produkty.
Obecny stan rzeczy to nie jest wina sprzedawców, tylko rządu.
Przecież wytłumaczenie jest takie proste… gdzie popyt, będzie i podaż.
Nie chcę martwić wszystkich zwoleników penalizacji i „likwidacji popytu”, ale prohibicja w Stanach nie dość, że nie rozwiązała problemu uzależnień to jeszcze sprawiła, że przestępczość zorganizowana wzrosła. Jakby życie było takie proste to drakońskie mandaty i zamykanie ludzi w więzieniach powinny rozwiązać problem piratów drogowych. Wydaje mi się, że sedno leży raczej w edukowaniu i uświadamianiu ludzi najwcześniej jak się da o konsekwencjach. Czy to wypadku drogowego czy zażywania jakiegokolwiek narkotyku (włączając w to najgorszy z narkotyków, u nas zupełnie legalny i dostępny 24/7 na każdej stacji benzynowej)