Pieniądze leżą na ulicy, trzeba tylko po nie sięgnąć. Okazuje się, że to zdanie bywa prawdziwe – trzeba mieć tylko dobry pomysł. Można na przykład reklamować sklepy z narkotykami, choć obarczone jest to pewnym ryzykiem.
Ostatnie dni obfitują w ciekawe wydarzenia powiązane z siecią Tor i handlem narkotykami. Opisaliśmy już, jak FBI namierzyło trzech założycieli narkotykowego bazaru Wall Street Market oraz w jaki sposób wpadł jeden z moderatorów tego samego serwisu. Okazuje się jednak, że to nie koniec zatrzymań. Tym razem do aresztu trafiły jednak osoby, które nie sprzedawały narkotyków, a jedynie prowadziły serwis informacyjny poświęcony tematom związanym w siecią Tor. Serwis, który zawsze czujnie obserwowaliśmy w poszukiwaniu ciekawych wiadomości.
Była strona, nie ma strony
Serwis, o którym opowiadamy, nazywał się DeepDotWeb.com. Tak wygląda w tej chwili:
A tak wyglądał jeszcze dwa dni temu:
Jak możecie zauważyć, oprócz wiadomości opisujących bieżące wydarzenia w sieci Tor, DeepDotWeb zawierał także reklamy (głównie usług VPN i powiązanych z kryptowalutami), lecz to nie one były głównym źródłem dochodu. Najważniejsza była ramka z linkami do narkotykowych bazarów oraz artykuły z instrukcjami opisującymi, w jaki sposób bezpiecznie kupować narkotyki w Torze. W serwisie publikowano także recenzje i rankingi sklepów. Linki prowadzące do bazarów zawierały specjalne kody śledzące, umożliwiające administratorom DeepDotWeb czerpanie korzyści z faktu, że ktoś za ich pośrednictwem założył konto, a następnie zrobił zakupy. Od każdej transakcji DeepDotWeb mógł otrzymywać ok. 1% jej wartości, wypłacanego w bitcoinach. Czy to opłacalny model biznesu? Oj, bardzo.
Ile można zarobić na reklamowaniu sklepów z narkotykami
DeepDotWeb był jednym z niewielu miejsc działających w ten sposób i cieszył się sporą popularnością. Jako autorytet w tej dziedzinie był dla wielu osób zaufanym miejscem, gdzie można było znaleźć link do ich ulubionego sklepu. Według aktu oskarżenia, który trafił już do sieci, dwóm administratorom serwisu pozwoliło to zarobić 15,5 miliona dolarów w ciągu 4,5 roku działania strony. Jak wyglądała struktura ich prowizji?
Serwis prowadziły dwie osoby. Tal Prihar, obywatel Izraela mieszkający w Brazylii (uzyskał także brazylijskie obywatelstwo), był założycielem i właścicielem, a Michael Phan, także obywatel Izraela, był głównym projektantem i administratorem. Oto tabelka zawierająca część ich przychodów:
Tabelka zawiera tylko wycinek ich działalności. Akt oskarżenia mówi o przychodach w wysokości 8155 bitcoinów, które w momencie otrzymania warte były ok. 8,5 mln dolarów, jednak sprzedawane były z dużym zyskiem (prawdopodobnie sprzedane „na górce”), dzięki czemu przychody ze sprzedaży wyniosły ok. 15,5 mln dolarów, czyli ok. 60 mln PLN. Niezły biznes, prawda?
DeepDotWeb był tak skuteczny w reklamowaniu poszczególnych marketów, że na przykład w przypadku Hansy ponad 198 tysięcy użytkowników zarejestrowało się z kodem afiliacyjnym DeepDotWeb, co dawało przychody z ok. 43% wszystkich transakcji zawieranych na tym bazarze. W przypadku AlphaBay było to 23,6% wszystkich zawieranych tam transakcji. Imponująca skuteczność. Przychody z pozostałych marketów – Agora, Abraxas, Dream, TradeRoute, Dr. D’s, Wallstreet i Tochka – nie były aż tak imponujące.
Sprawcy nie tylko czerpali korzyści z polecania sklepów z narkotykami, ale także starali się ukryć swoje zyski. Posiadali liczne spółki w różnych lokalizacjach oraz konta bankowe między innymi na Łotwie i w Gruzji.
Epilog
Okazuje się, że zarabianie na linkach afiliacyjnych do sklepów z narkotykami nie było do tej pory zbyt popularne – DeepDotWeb nie miał praktycznie żadnej istotnej konkurencji. Informacja o przychodach serwisu natychmiast zadziałała na umysły młodych przedsiębiorców. Jak donosi autorka książek o ciemnych obszarach sieci, Eileen Ormsby, pojawiają się już oferty współpracy przy tworzeniu analogicznych serwisów.
Najwyraźniej wizja milionowych zysków znacząco redukuje postrzeganie ryzyka spędzenia reszty swojego życia w amerykańskim więzieniu. Tal Prihar i Michael Phan otrzymali zarzuty „jedynie” za pranie pieniędzy. Co ciekawe, Prihara zatrzymano w Paryżu, gdy przesiadał się z samolotu z Brazylii na samolot do Izraela. Dlaczego nie zatrzymano go w Brazylii? Pewnie dlatego, że Brazylia nie poddaje ekstradycji do USA swoich obywateli oskarżonych jedynie o pranie…
Komentarze
W sumie takie pytanie dlaczego akurat USA bierze tak czynnie udzial w zamykaniu tych darknetowych sklepow a nie inne kraje? Byly wzmianki o Holandii, Niemczech.. i obywatelach tych krajow. Ciekawe w jaki sposob przedstawiaja fakt, ze w duzej mierze szkoda byla na terenie USA a nie innego kraju
Bo dla USA i CIA to jest konkurencja,a w UE czy Rosji i Chinach ci ludzie konkurencją nie są.
Epidemia fentanylu i innych RC mogła spowodować, że zaczęli węszyć skąd to do nich dociera.
No właśnie. Ja czegoś tu nie rozumiem. Z jakiego powodu USA zatrzymuje ich jeśli są oskarżeni tylko o pranie brudnych pieniędzy? Dlaczego mają być poddani ekstradycji akurat do USA? Przecież nie są ich obywatelami ani rezydentami podatkowymi.
Akt oskarżenia precyzuje czyny popełnione zdalnie w Pensylwanii. Klienci sklepów byli w Pensylwanii. W amerykańskich przepisach prawdopodobnie wystarczy.
> Przecież nie są ich obywatelami ani rezydentami podatkowymi.
Ludzie co wy macie z tymi obywatelstwami?
Kogo się ściga za przestępstwo określa prawo kraju *ścigającego*, a nie kraju w którym podejrzany mieszka, w którym rozlicza podatki czy którego ma obywatelstwo.
„Kogo się ściga za przestępstwo określa prawo kraju *ścigającego*, a nie kraju w którym podejrzany mieszka, w którym rozlicza podatki czy którego ma obywatelstwo.”
Ale rządu USA jak widać to nie obchodzi… to inny stan umysłu…
@BloodMan
Co takiego dziwnego robi rząd amerykański?
Każde państwo sobie ustala w swoim prawie kogo będzie ścigać, za jakie czyny i gdzie popełnione. Rozważać można celowość przepisu takiego czy innego, ale to jest decyzja właśnie państwa co i jak penalizuje.
Na przykład Norwegia ściga obywateli Norwegii za korzystanie z usług prostytutek w dowolnym miejscu na świecie.
Albo wiele krajów członkowskich ONZ – Polska też – ściga podejrzanych o zbrodnie wojenne, nawet jeżeli ci ludzie nigdy nie byli polskimi obywatelami, nigdy nie byli w Polsce a swoje czyny popełnili za granicą i to także wówczas, gdy te czyny nie były wtedy ani w Polsce, ani w miejscu popełnienia karane. Po detale do polskiego kodeksu karnego odsyłam.
Rząd amerykański robi czasem świństwa, ale nie można mu odmawiać prawa do stanowienia swojego prawa karnego. Oczywiście wedy gdy nie gwałci ono prawa naturalnego (co uznajemy za prawo naturalne to już skomplikowana dyskusja mocno wykraczająca poza bieżący temat).
mysle ze gdyby udalo mu sie dostac do izraela zostalby odpowiednio zaopiekowany
No nie wiem czy kryminał brazylijski jest lepszy od amerykańskiego. W Brazylii są więzienia dla tych którzy ukończyli szkoły wyższe i dla całej reszty. A w tych drugich jest naprawę niewesoło. Jednym z bardziej osławionych osadzonych w takim przybytku jest Eike Batista, jeszcze nie tak dawno 3ci najbogatszy człowiek świata.
Czyli wniosek z tego taki, że biznes dobry, tylko trzeba robić geolokalizację gości i USA blokować :D
Tor i geolokalizacja… I naprawde myslisz, ze to zadziala?
> Jak zarobić 60 mln PLN na linkach afiliacyjnych
> i trafić do więzienia
Osobiście wolałbym usłyszeć poradę dotyczącą pierwszej części tytułu z wyłączeniem części drugiej. No dobra, z drugą częścią może na krótko. Roczek w zawiasach na 24? Ktoś, coś?
Ciekawe czy administratorzy mieli świadomość popełnianego czynu…
Ile im grozi? Bo jeżeli niewiele to nadal warto było jak dla mnie.
Siedzisz se w Polsce, robisz coś, co nie jest nielegalne, a tu nagle USA cię zaczyna ścigać, bo to jest nielegalne u nich. Ekstra. No po prostu pięknie.
Witamy w rzeczywistości.
Poczytaj sobie polski kodeks karny. Państwo polskie też ściga cudzoziemców za czyny popełnione daleko od Polski.