Historii oszustw na Facebooku nie brakuje – pewnie nie raz będziemy je jeszcze opisywać. Tu scenariusz nie był zbyt wyrafinowany, ale poszkodowany próbował zgłosić to na komisariacie i odbił się od ściany.
Wykopowicz o pseudonimie SkalagrimBH opisał wczoraj historię tego, jak próbował zgłosić próbę oszustwa na Facebooku. Jak dobry obywatel chciał zawiadomić organy ścigania, lecz niestety wszyscy próbowali mu to utrudnić lub wręcz odmawiali zajęcia się sprawą.
Klasyczne oszustwo „na zakupy”
Historia zaczyna się jak wiele innych – ktoś włamał się na konto Facebooka naszego bohatera i podszywając się pod niego próbował wyłudzić pieniądze od jego znajomych. Na szczęście jeden z oszukiwanych postanowił do naszego bohatera zadzwonić, dzięki czemu ten mógł swoje konto zabezpieczyć i ostrzec pozostałych. Jak pisze sam bohater:
– Cześć, na co potrzebne ci pieniądze?
Delikatnie mówiąc się zdziwiłem – jakie pieniądze?
– Te o które właśnie piszesz na facebooku.
Ja nie prosiłem o żadne pieniądze ale ewidentnie ktoś nie proszony postanowił sobie dorobić na mój rachunek. Zdążyłem opublikować krótką informacje: „Uwaga!! Ktoś mi się włamał na FB. Nie potrzebuje żadnej kasy!!” oraz zobaczyć że 3 osoby do mnie właśnie odpisały, po czym zostałem wylogowany. Kilka szybkich telefonów i do sporego grona osób trafiły informacje żeby nie wysłać żadnej kasy pod jakikolwiek adres.
Rozmowa z oszustem przebiegała następująco:
Jak wskazuje nasz bohater, numer konta można powiązać z wieloma innymi oszustwami. Wystarczy zajrzeć do Google, by znaleźć ślady wielu osób oszukanych w sieci z użyciem tego numeru rachunku. Kawał jednak polega na tym, że to nie jest rachunek oszustów – tylko firmy Dotpay, która jest pośrednikiem płatności. Tytuł przelewu podany w korespondencji z oszustem wskazuje na płatność za usługę internetową lub produkt – obstawiamy, że będą to szybkie zakupy bitcoinów w jednym z serwisów oferujących takie transakcje. Oszust wcześniej zleca zakup bitcoinów, a gdy otrzyma numer rachunku i tytuł przelewu, przesyła go ofiarom w nadziei, że któraś z nich sfinansuje mu zakupy. Z tego względu interwencja bohatera naszej historii w Alior Banku się nie powiodła – konto nie należy do przestępców.
Udał się zatem na komisariat. Oddajmy mu głos:
Wybrałem się do najbliższego punktu rzeczonych organów ścigania i tu dowiedziałem się że:
– sprawa jest bardzo trudna,
– że nasze prawo nie wiele może zrobić,
– proszę udać się do punktu najbliżej pańskiego miejsca zamieszkania (?!).
Była to godzina 20:30, stwierdziłem że pójdę rano przed pracą, kiedy będzie normalna obsada, a nie ktoś na zesłaniu na nocnej zmianie.
Organy ścigania podejście nr 2.
Dyżurka, miejsce obsługi klienta. Biurko, za nimi przeszklone (lustrem Weneckim) pomieszczenie do którego co chwilę ktoś wchodzi – stwierdziłem tam przynajmniej kilka osób.
5min – nic
10 min – dalej nikt się nie zainteresował czy czegoś chce
15 min – nadal nic
po odstaniu swojego (nie całych 20min) wyszedł „Pan” który po moich 2 zdaniach stwierdził:
– nic nie możemy zrobić,
– to nie jest przestępstwo,
– jak chcesz to możesz poczekać może ktoś cię przyjmie za godzinę może półtorej.
Organy ścigania podejście nr 3.
Miłą Pani ok. godziny później zaprosiła mnie na rozmowę, wysłuchując w całości co mam do powiedzenia po czym dowiedziałem się następujących rzeczy:
– to nie jest przestępstwo
– facebook nie współpracuje z polskimi służbami,
– jak by to był OLX to byśmy się zajęli tą sprawą (?!),
– numer konta bankowego nie jest poszlaką (?!?!?!?!?!),
– jeśli ktoś wpłacił te pieniądze na to konto to niech to zgłosi na policje
– proszę usunąć konto na facebooku i założyć sobie nowe.
Wygląda zatem na to, że z pierwszego miejsca został odesłany z kwitkiem (mimo iż miał wszelkie prawo tam właśnie złożyć zawiadomienie o przestępstwie), a z drugiego został odesłany w sposób nieco bardziej kulturalny. Niestety jest to trend, który często obserwujemy – policjanci rozliczani ze statystyk wykrywalności (zamiast np. jakości pracy) robią, co mogą, by nie przyjmować spraw trudnych, które zakończą się umorzeniem z powodu niewykrycia sprawców. W tej konkretnej sprawie argumentacja podana naszemu bohaterowi na komisariacie mija się z prawdą:
- włamanie na konto Facebooka jest przestępstwem,
- Facebook bardzo dobrze współpracuje z polskimi służbami,
- rekomendacja usunięcia konta to jakieś kuriozum.
Faktycznie osoba, która pieniądze wpłaci, też powinna zawiadomić organy ścigania, a numer konta nie pozwoli na złapanie przestępców, bo należy do pośrednika płatności. Co jednak ma robić ofiara takiego oszustwa, taka jak nasz bohater? W skrócie:
- może złożyć zawiadomienie na dowolnym komisariacie (choć polecamy list do prokuratury – o tym za moment),
- musi wskazać przestępstwo włamania na konto, a nie kradzieży pieniędzy (bo jest ofiarą tego pierwszego, a nie usiłowania drugiego),
- nie dać się spławić i żądać przyjęcia zawiadomienia o przestępstwie.
Dużo prościej jest, zgodnie z naszym poradnikiem, wysłać po prostu zawiadomienie do prokuratury. Wtedy przynajmniej sprawa ruszy. A w tym wypadku na pewno jest co sprawdzić – gdzie mogły trafić pieniądze, kto robił zakupy, kto logował się do Facebooka itd.
Jak nie dać się oszukać
Na naszych wykładach edukacyjnych dajemy w tym scenariuszu jedną, najważniejszą rekomendację – nikomu nie przelewajcie ani grosza, jeśli wcześniej nie porozmawiacie z nim/nią przez telefon. Nigdy. Nawet własnej matce na bułkę. Nawet jeśli powie, że utopiła telefon, ma rozładowaną baterię lub jest na łodzi podwodnej i nie ma zasięgu. Dzwońcie, zawsze zanim wyślecie pieniądze.
Komentarze
Nie wiem jak z milicją ale jak urzędnik zaczyna „mataczyć” i mówiąc delikatnie pieprzyć głupoty – proszę o potwierdzenie tego na piśmie. Mają obowiązek napisać, że czegoś odmawiają i podać powód. Wtedy jednak większość spraw staje się banalnie prosta i urzędnik czy milicjant nagle jest w stanie zrobić coś co 5 min wcześniej było beznadziejnie niewykonalną sprawą. Od takie państwo mamy i podejście jednego obywatela do drugiego.
To Ci odpowie, że nie da nic na piśmie, bo nie ma takiego obowiązku. I co mu zrobisz?
To zgrywasz nagranie rozmowy z chińskiej kamerki szpiegowskiej i wysyłasz do prokuratury z zawiadomieniem o niedopełnieniu obowiązków służbowych oraz włamaniu i oszustwie.
Poszedłeś na milicję bez sprzętu nagrywającego? Tak po prostu nie można…
No i masz sprawę za bezprawne nagrywanie w budynku administracji publicznej. Chyba tylko ci się wydaję że sąd + policja sobie nie pomagają ?
Wskaż przepis prawa który zabrania rejestrowania obrazu i dźwięku w budynkach administracji publicznej. Możesz sobie nagrywać rozmowę z policjantami do woli, ale nie wolno jej upubliczniać i rozpowszechniać.
Dlatego np. autorowi nagrania zamieszczonego poniżej (https://zaufanatrzeciastrona.pl/post/oszustwo-na-facebooku-i-spychologia-organow-scigania-w-pelnej-krasie/#comment-61318) policjanci występujący na nagraniu mogą wytoczyć proces, bo rozpowszechnił w Internecie ich wizerunek. I nie ma nic do rzeczy, że są funkcjonariuszami publicznymi – ich też obejmuje prawo do ochrony wizerunku, bo nie są osobami powszechnie znanymi jak politycy czy celebryci.
A co zrobić w sprawie policjantów? Bo skoro zepchnęli problem i nie będzie konsekwencji to zawsze będą spychali i nigdy nie będzie dobrze. Jakieś pismo, ale nie do bezpośredniego przełożonego który to uwali, tylko gdzieś gdzie to ma szansę powodzenia. Ma ktoś doświadczenia?
Nie uwali gdy z tak działa ten system. Jak pisano wcześniej gdy przyjmą zgloszenie to muszą je obsłużyć. Gdy zgłoszenia nie przyjmą statystyka będzie lepsza dlatego też nie chodzi się na policję składać zawiadomienia tylko pisze do prokuratury.
Kiedys probowalem zglosic grozby karalne. Dowiedzialem sie, ze mam przyjsc jak juz bedzie po sprawie i jesli nie znam z imienia i nazwiska sprawcow, to beda dochodzic kto to z „odcisku buta na twarzy”. Przysiegam, ze to dokladnie to, co uslyszalem.
Zgubilem portfel, ktoś moją karta doładował sobie migawkę (imienna!) 9×45 zl przy 10 transakcji bank zablokował.
Udałem sie na policje, podczas skladania zeznań podawałem jeszcze 4 cyfry z karty aby szybciej znaleźli.
Miesiąc później pismo o umorzenie sprawy z powodu niewykrycia sprawcy.
Migawka jest potwierdzana dowodem, nasza policja taka sprawna…
Pisać odwołanie.
Krótko: 2FA. FB ma GoogleAuth + bodaj możliwość przysłania kodu SMSem.
Dokładnie korzystam gdzie tylko się da…
Czy w końcu ktoś na wyższym stanowisku w policji kiedyś może się ogarnąć że to rozliczanie ze statystyk powoduje niesamowitą patologię w policji i tylko i wyłącznie powoduje coraz większą frustrację i niechęć społeczeństwa do policji?
Policja umie tylko to: https://www.youtube.com/watch?v=j9gvKCbLnq8
Dorośnij i dopiero zacznij się w Internecie „wypowiadać”.
Uuuuu, czyżby PAN Policjant i się zdenerwował ;-D
Zacząłbym od zapytania i zwrócenia uwagi. Czy ktoś z policjantów z tym Panem ostatnio gęsi albo świnie pasał?
Bo jeśli nie, to proszę się zwracać per Pan a nie Ty.
Po pierwsze – ostatnio były kartki, że jak składasz zawiadomienie i czekasz dłużej niż 10 min to masz się skontaktować i tutaj numer telefonu. Po drugie – opisać wszystko i wysłać im list, nawet faxem. Jak list dotrze to sami Cię wezwą na przesłuchanie, bo muszą.
A Facebook współpracuje z Polską w bardzo wąskim zakresie, a w pozostałych nawet nie odpowiadają na pisma więc tutaj poszkodowany usłyszał prawdę.
No tak. Jak by chodzilo o zwymyslanie nachodzcow, afrykanczykow czy zydow to by sie pieski wziely za robotę a tak co ich obchodzi jakiś wałek.
A po co niby policja ma sie tym zajmowac?? Stracil tylko czas a policja go olala bo nie chce tracic czasu… co niby maja zrobic ? Napisac do fb otrzymac adres ip vpn ktory jest za torem ? Zastankw sie takich walkow jest tysiace i policja juz sie nie chce tym zajmowac bo rezultat w 99% przypadkow jest taki sam ip tor
Witam, jako osoba zajmująca się opisywaną tematyką z ramienia organów ścigania muszę powiedzieć kilka rzeczy:
1.Policja i jej funkcjonariusze nie są w ogóle przygotowani do ściagania przestępstw komputerowych. Mówię tutaj o policjantach pionów dochodzeniowo-śledczych i operacyjnych, którzy pełnią tzw. dyżury zdarzeniowe co oznacza, że przychodzi pokrzywdzony i chce zgłosić popełnienie przestępstwa. W przypadku opisywanej sprawy kwalifikacja czynu jest bardzo prosta: art. 267 par. 1 kk i art. 286 § 1 kk w zw z art. 11 kk (czyli przełamanie zabezpieczeń i oszustwo jako zbieg dwóch przepisów). Ofiara w swoim pierwszym podejściu usłyszała od policjantów: – sprawa jest bardzo trudna,
– że nasze prawo nie wiele może zrobić, – proszę udać się do punktu najbliżej pańskiego miejsca zamieszkania. Są to tzw. 3 argumenty spychające klienta gdy policjantowi nie chce się robić przy danej sprawie – chociaż przeważnie i tak wygląda to w taki sposób że dyżurujący policjant przyjmuje zgłoszenie a sprawę prowadzić będzie kto inny – najczęściej policjant z wydziału do walki z przestępczością gospodarczą lub wydz. d/w z cyberprzestępczością. Z tego co wiem, to piony d/w z cyberprzestępczością do niedawna nie miały nawet referatów dochodzeniowych więc same nie prowadziły postepowań – do nich należała tylko praca operacyjna a więc nie prowadziły samodzielnie spraw jak ta opisywana powyżej. Niestety taka była i jest bolączka polskiej policji. Brak wykwalifikowanych ludzi do realizowania takich działań. Obecnie widać mały postęp ale wciąż jest to zbyt wolno. Kwestia druga to szkolenia – tutaj nie ma co mówić, absolutny ich brak. Żeby wyjechać na tego typu szkolenie to trzeba czekać kilka lat…o ile w ogóle. Sprawy prowadzone są szablonowo wg algorytmu działań a niestety specyfika i czas działania w tego typu sprawach bardzo działają na niekorzyść pokrzywdzonych i organów ścigania. Pokrzywdzony w swoim trzecim podejściu usłyszał: – to nie jest przestępstwo (BZDURA – TO JEST PRZESTĘPSTWO)
– facebook nie współpracuje z polskimi służbami (Z TYM BYWA RÓŻNIE, sam proces trwa bardzo długo – jednostki terenowe piszą do komendy wojewódzkiej a ta poprzez swoją jednostkę ds. współpracy zagranicznej próbuje takie dane wyciągnąć od FB, które często nie udziela takich informacji lub po prostu sprawa ginie gdzieś w eterze i nie przychodzi odpowiedź – sam proces trwa bardzo długo niestety – wiem bo sam byłem tego świadkiem – niestety a szkoda…)
– jak by to był OLX to byśmy się zajęli tą sprawą (?!) (ze sprawami z olx policjanci robią bardzo podobnie jak z FB)
– numer konta bankowego nie jest poszlaką (JEST I PIERWSZE CO bym zrobił to wystąpił do operatora DotPay o zablokowanie konta i zabezpieczenia środków na nim – oczywiście na to trzeba zgody prokuratora ale zwykle prokuratorzy idą na rękę policjantom)
– jeśli ktoś wpłacił te pieniądze na to konto to niech to zgłosi na policje (w przypadku pokrzywdzownych – znajomych pokrzywdzonego nr 1 to się zgadza, przelali pieniądze, zostali oszukani więc mają prawo czuć się pokrzywdzeni i to zgłosić – co jednak z profilaktyką i przeciwdziałaniem??? Sprawa oczywista)
– proszę usunąć konto na facebooku i założyć sobie nowe (Jak mawiał Stonoga „Szkoda strzępić ryja” :P) Z zawiadomieniem do prokuratury to też bywa różnie – prokuratorzy mają setki spraw, w odróżnieniu od policjantów którzy mają kilkanaście lub kilkadziesiąt. Oznacza to, że po prostu prokuratorom bardzo często zdarza się kisić akta u siebie przez dłuższy okres czasu, terminy ustawowe mijają a potem prokurator budzi się z ręką w nocniku i na cito przesyła to do policjantów. Wtedy zwykle jest już po okresie 30 dni od zawiadomienia więc czas tzw. postępowania sprawdzającego mija i policjant z obligu musi wszcząć dochodzenie/ albo prokurator sam wszczyna śledztwo – trzeba zapierdalać jak dziki osioł bo „gonią terminy” więc nie ma czasu na rzetelne prowadzenie sprawy tylko wszystko leci ze sztampy. Zanim sprawa trafi od prokuratora do policjanta często mija ponad miesiąc – zdarzało mi się otrzymywać po 40 takich spraw naraz od prokuratorów więc wyobraźcie sobie jak to wygląda :) Mam nadzieję,że nakreśliłem Wam trochę temat jak to wygląda ze strony policji. Jeśli ktoś miałby jakieś pytania to zapraszam – [email protected]
Można prosić o Twój klucz PGP?
Na jaki adres mam Ci to wysłać ?
[email protected] – na ten adres możesz do mnie napisać
Naprawdę tak ciężko od dotpay wydobyć informację do kogo te pieniądze miały pójść, a potem nawiązać współprace ze sprzedawcą i dalej po nitce do kłębka? Niekoniecznie trzeba znać adres IP by zidentyfikować osobnika, w ostateczności wystarczy zbanować go u sprzedawcy. Prewencja tez się nie liczy w statystykach?
Ja mam pytanie – i chyba jako płatnika podatków, wydaje mi się ono kluczowe, wobec Twoich – Who gives a shit?? za mało płacą, za duże obłożenie, za ciasno z kwitami od prokuratora, mało kto na czym się zna, nie wiadomo o co chodzi. Po jaki CH wy jesteście? Jako władza i organy wykonawcze tejże? Zawsze jesteście za późno, wasza skuteczność jest tak marna, że aż żal mi klawiatury na klepanie o tymże… ogólnie jak was widzę to dostaję wkurwa. Rzygać się chce. Umiecie zrobić 77/70 babkę na *nielegalnej* pietruszce na targu, a poza tym, można wam zlikwidować KG i nic się nie stanie. po X latach powiecie, że ktoś mu chiał rąbnąć 15to letniego lanosa. Litości – idźcie wy wszyscy w ******!!!
Rozpoczynając rozmowę z policjantem proponuję postawić przed nim dyktafon i wygłosić formułkę: „W trosce o najwyższą jakość świadczonych przez policję usług niniejsza rozmowa będzie nagrywana.”
Tia, pożartowałem sobie. Ale wcale mi nie do śmiechu – sam miałem „przyjemność” zgłaszać jakieś sprawy na policji. „Szkody majątkowe”. Potwierdzam ich podejście – nie da się, nie ma sensu itd. Czyli generalnie jak coś się stanie, to pogódź się z tym obywatelu i żyj dalej.
Policja jest służbą władzy a nie dla Ciebie kmiocie z ludu
Ten gość powinien odpowiedzieć przede wszystkim na pytanie dlaczego pozwolił włamać na swoje konto na Fb…
W związku z tą sprawą mam pytanie. Jak Jan Kowalski trzyma pieniądze w szwajcarskim banku i mu okradną konto to chyba powinien to zgłosić w Szwajcarii?
Jak ktoś trzyma swoje prywatne życie na amerykańskim portalu, na zagranicznych serwerach to gdzie powinien zgłosić „włamanie na profil”. Polskie przepisy prawne działają w Polsce.
Jak Polak ukradnie auto w Niemczech i go złapią, to odpowiada przed niemieckim czy polskim sądem?
W przypadku facebooka itp. trzeba pamiętać, że odpowiadają zgodnie z ich polityką (można przeczytać zasady – google znajdują odpowiedni dokument). Jak ktoś wcześniej napisał, nie zawsze przychodzi odpowiedź. Ale jest to zgodne z ich zasadami i kropka.
Przepisy prawne i umowy międzynarodowe nie nadążają za brakiem granic w internecie, a w dodatku firmy amerykańskie działają na podstawie prawa USA, a nie polskiego.
Jeżeli są poszlaki, że na amerykański serwis włamał się ktoś z Polski, to nasza policja może i powinna go ścigać. Analogicznie jak ktoś się włamie z komputera w Polsce na konto bankowe w Szwajcarii, to też polska policja będzie zabezpieczać dowody, a nie szwajcarska, niezależnie od tego czy wyrok ostatecznie zapadłby w Szwajcarii czy w Polsce.
dajcie mi 1tys mam horom córkę
Podaj mie konto
Policja służy do robienia dobrego wrażenia (czytaj: statystyk). Jako regułę generalną proponuję każdemu przyjąć: DAŁEŚ się oszukać, to SAM jesteś sobie winny. Niektórzy milicjanci potrafią to rozciągnąć do granic absurdu: DAŁEŚ się okraść/pobić/zgwałcić, to SAM jesteś sobie winny. Nie będę tu pisał, co można robić (nie dawać się spławić, kierować bezpośrednio przez prokuraturę, na umorzenie z prokuratury pisać zażalenie do sądu itp.), napiszę o przyczynach.
Otóż pierwotną przyczyną patologii w policji jest …rekrutacja. Wystarczy poszukać sobie przykładowego psychotestu (multiselect) do policji oraz poczytać zasady. Otóż multiselect premiuje osoby:
1. posłuszne i służalcze wobec przełożonego, w celu bezrefleksyjnego wykonywania każdego rozkazu, często zwyczajnie głupie i naiwne; przykładowo prawidłowa odpowiedź na pytanie „czy zdarza ci się kłamać” to „nie” (żeby udzielić takiej odpowiedzi trzeba – albo znać zasady tego testu, albo umysłowo być gdzieś na poziomie „Smerfów”).
2. cwaniaków, którzy znają właśnie zasady tego testu i umieją odpowiedzieć tak, jak Papa Smerf by chciał usłyszeć („oczywiście, że NIGDY nie kłamię!”).
Logiczne jest, że każda inteligentna osoba, chcąc odpowiadać uczciwie powie, że czasem kłamie – no to taki ktoś policjantem przecież być nie może, prawda?
Efekt jest taki, że albo milicjant musi chodzić z parą (bo „jeden umie pisać, a drugi czytać”), albo kombinuje co by tu zrobić, żeby się nie narobić. Test eliminuje osoby o wielu kompetencjach, aby tylko formacja była posłuszna.
Po drugie, proces rekrutacji jest jednolity – te same osoby, które są premiowane w multiselecie za spostrzegawczość (bo nie cały test jest głupi), a osiągną także dobre wyniki w teście sprawnościowym (który nie jest aż tak bardzo trudny), niekoniecznie będą dobrymi analitykami w sprawach właśnie np. przestępczości gospodarczej czy informatycznej.
Krótko mówiąc: policja rekrutuje osoby wyłącznie do formacji siłowej, a potem z nich wybiera dochodzeniowców. Bez odrębnego procesu rekrutacji policjantów „biurkowych” (nie z racji otyłości, tylko wiedzy), policja NIGDY nie ogarnie sprawy nieoczywistej. Stąd właśnie się bierze „nie ma nazwiska sprawcy, to musimy umorzyć, bo przecież po tych cyferkach nie znajdziemy”. A tak się składa, że wiele osób, które byłyby dobre w tych sprawach, nie zrobi ładnego fikołka albo nie zauważy koloru balkonu na obrazku, bo jej mózg jest wytrenowany do filtrowania zbędnych informacji.